To i owo

Polski niezależny sąd wsadził Margot na dwa miesiące do aresztu. Na jakiej podstawie? Na podstawie zasady, która głosi „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Margot to prywatnie Michał, ale prosił by traktować go jak kobietę. Co robi w tej sytuacji człowiek wielki, oświecony duchem świętym? Człowiek ów ignoruje prośbę i mówi o niej ‚on’. Tak też postąpił żurnalista z portalu dziennik.pl. Redakcja w tytule informuje, że Margot zabrała głos, a anonimowy, a więc mężny i niezłomny dziennikarz pisze, że to jest „aktywista LGBT Michał Sz.” W ten sposób udowadnia swoją niezłomną postawę i… na tym poprzestańmy.

Aktywistka LGBT Michał Sz. w wyniku protestów, skarg i poręczeń opuściła areszt. Gdy tylko znalazła się na wolności postanowiła roztrwonić całą sympatię jaką sobie zaskarbiła. Zrobiła sobie zdjęcie, na którym demonstruje więź duchową z posłanką Lichocką i przekazuje Ziobrze (mini ster od sprawiedliwości) wiadomość od współwięźniów. W ten sposób wzbogaca ruch, który reprezentuje i zaskarbia szacunek dla siebie i sobie podobnych. Na szczęście grono „normalnych” reprezentuje ten sam poziom i mówi tym samym językiem, więc do zbliżenia prędzej czy później na pewno dojdzie.

■■■

Rząd PiS wprowadził dawno zapowiadany tak zwany podatek cukrowy, czyli podwyższoną opłatę na produkty zawierające cukier. Do boju ruszyli krytycy, którzy krytykują działania władzy nie z powodów merytorycznych lecz sympatii politycznych. Dlatego ci, którzy krytykują podatek cukrowy wprowadzany przez obecną władzę pod niebiosa wychwalali podatek od wyrobów tytoniowych wprowadzony przez poprzednią i na odwrót. Oczywiście tylko naiwni uwierzą, że chodzi o zdrowie, a nie podłatanie dziurawego budżetu, tym niemniej jeśli spożycie cukru nieco spadnie, to korzyści będą wymierne. Cukier bowiem dodawany jest do wszystkiego. Nawet zwykła musztarda stołowa zawiera go prawie 1%.

●●●

Program telewizyjny w telewizji niezależnej. W programie występuje przedstawiciel obozu władzy i przedstawiciel opozycji. Redaktor prowadzący wpatrzony jest w przedstawiciela obozu władzy jak w obrazek. Przedstawiciel władzy mówi. Mówi. Mówi. Skończył mówić. Głos zabiera przedstawiciel opozycji. Zaczyna mówić, ale przedstawiciel władzy przerywa mu. Prowadzący nie reaguje. Przedstawiciel opozycji usiłuje coś powiedzieć, ale jest zakrzykiwany. W końcu daje za wygraną i milknie. Głos zabiera przedstawiciel władzy. Mówi. Mówi. Przedstawiciel opozycji próbuje prostować banialuki i przekłamania. I wtedy nagle do boju rusza prowadzący, który stanowczym tonem napomina go, by nie mówić jednocześnie. W końcu udaje mu się dojść do głosu. Zabiera głos, ale tym razem przerywa mu prowadzący, którego guzik obchodzi co zaproszeni goście mają do powiedzenia, bo najważniejsze i najmądrzejsze uwagi przekazać może wyłącznie on sam.

♥♥♥

O czym żadne media, ani niezależne, ani prorządowe solidarnie nie informują podając statystyki związane z koronawirusem? Oczywiście o liczbie przeprowadzonych testów. A przecież dopiero ta liczba pozwala zorientować się jaka jest prawdziwa skala zakażeń. Na przykład wczoraj wynosiła 631. Czy to oznacza, że wirus odpuszcza? Nie, to oznacza, że wykonano mniej testów — poniżej 20.000. Przedwczoraj, gdy wynosiła  759,  wykonano o 2.000 testów więcej, trzy dni temu odpowiednio 791 i prawie 6.000 więcej niż wczoraj. Co z tych liczb wynika? Nic, ponieważ badani są jedynie ci, którzy mają objawy i — ewentualnie — ci, z którymi mieli kontakt. Pozwala to tylko potwierdzić, że chory rzeczywiście jest chory, ale nie da odpowiedzi czy jutro lekcji w szkole nie poprowadzi zakażony nauczyciel.

♦♦♦

Znowu doszło do awarii oczyszczalni ścieków w Warszawie. Co w tej sytuacji robi władza? Stara się pomóc w zdiagnozowaniu problemu, by już więcej do podobnych zdarzeń nie dochodziło, wspiera i wspomaga władze stolicy? Nie. Nieudolna władza stara się wmówić społeczeństwu, że istnieją władze bardziej nieudolne niż ona. Zamiast więc szukać kompleksowych rozwiązań szuka kozła ofiarnego. W poszukiwaniach czynny udział bierze mini ster Marek Gróbarczyk, specjalista od stępek i promów. Na stronie Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej można przeczytać informację sprzed ponad 3 lat, że:

W piątek o godz. 10:00 na pochylni Wulkan w Szczecinie odbędzie się uroczyste położenie stępki pod nowy prom ro-pax dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej.

W uroczystości wezmą udział: Mateusz Morawiecki – wicepremier, minister rozwoju i finansów, Joachim Brudziński – marszałek sejmu, Marek Gróbarczyk – minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej oraz Paweł Mucha – sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.

Ach, cóż to będzie za prom!

Prom będzie miał 202,4 m długości i 30,8 m szerokości. Przy zanurzeniu projektowym (6,3 m) osiągnie prędkość 18 węzłów. Nowa jednostka pomieści na swoim pokładzie załogę składającą się z siedemdziesięciu osób oraz 400 pasażerów.

Projektowanie tego cudeńka zajęło dwa lata. Wreszcie przed wyborami Gróbarczyk przyznał, że coś jest nie tak. Stwierdziliśmy jednoznacznie, że mamy opóźnienia w zakresie organizacyjno-projektowym, dlatego też wprowadzamy drugie rozwiązanie, to jest nabycie gotowego projektu dla obydwu armatorów, i wprowadzenie nowej serii czterech promów tak, jak to było już wcześniej określone, o długości 235 metrów. Należy z całą mocą podkreślić, że prom nie tylko cudownie rozmnożył się, ale i wydłużył. Na dodatek nigdy nie uległ awarii. Przyczyną bezawaryjności było to, że nie zbudowano ani jednego. Dziś p. Gróbarczyk na Twitterze ogłasza, że

Mamy powtórkę sprzed roku i kolejną katastrofalną awarię #Czajka. Warszawskie fekalia znów płyną Wisłą. Trzaskowski nie zastosował się do zaleceń @MGMiZS_GOV_PL, nie wykonał rurociągu awaryjnego. Ponosi pełną odpowiedzialność za skażenie Wisły. Skierujemy sprawę do prokuratury.

Prokuratura jest niezależna, więc błyskawicznie ustali, że gotowe projekty rurociągu awaryjnego pod dnem Wisły w Warszawie można było kupić jeśli nie od instruktora narciarskiego, to od hodowcy owiec i natychmiast przystąpić do realizacji zaleceń @MGMiZS_GOV_PL. A ponieważ do chóru obwiniających Trzaskowskiego dołączyła Joanna Scheuring-Wielgus, więc więcej do awarii oczyszczalni już na pewno nie dojdzie. Chociaż pewności nie ma. Wczoraj znowu doszło do podtopień w stolicy.

Nierozwiązywalny problem polega na tym, że nawet jeśli uda się w ten czy inny sposób zdobyć Warszawę, to i tak za każdą awarię osobistą odpowiedzialność długo jeszcze będzie nadal ponosił Rafał Trzaskowski.

 

PS.
Profesor Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologicznego zapytany, czy poszedłby do szkoły odparł, że poszedłby. Tak, oczywiście, że bym poszedł. Pamiętajmy, że dzieci do szkoły idą w tej chwili, natomiast przedszkolaki, dzieci do żłobka już poszły wcześniej. Był duży lęk przed tym i jak widać nic się nie stało strasznego. Skąd wiadomo, że nic się nie stało, skoro liczba zakażeń rośnie i ni stąd ni zowąd pojawiają się nowe ogniska tam, gdzie ich wcześniej nie było? Takie rzeczy po prostu się wie! Na tym zresztą polega profesjonalizm — nie musimy niczego badać, żeby wiedzieć. Asekuranci cykorzą, a my odważnie skaczemy na głowę nawet nie sprawdziwszy, czy jest w ogóle woda w basenie. Nawet gdy sobie skręcimy kark, to… z zupełnie innych przyczyn. Wszędzie po wyborach nastąpił wzrost zakażeń? Zróbmy wybory u progu wakacji. To pozwoli wyborczy wzrost wyjaśnić nieodpowiedzialnością urlopowiczów. Podobnie uzasadni się wzrost zakażeń wywołany powrotem dzieci do szkół. Dla polskiego specjalisty nie ma rzeczy niemożliwych, wszystko potrafi, wybielenie czerni nie stanowi dlań żadnego wyzwania. Z nimi nawet pustynie można przejść suchą stopą. Wierzę, że… — zwykle zapewnia specjalista i można mu… wierzyć.

Dodaj komentarz