Szarlotka

Do cukierni wchodzi starszy pan. Rozgląda się chwilę, po czym zwraca się do sprzedawczyni:
— Czy jest sklerotka?
— Co takiego? — pyta zdziwione ekspedientka.
— Nnno sklerotka.
— Nie ma czegoś takiego!
— Jak to nie ma? Przecież wczoraj kupowałem. Bardzo dobra była.
— Niemożliwe, nigdy nie mieliśmy żadnych sklerotek.
— Jest pani pewna?
— Tak.
— No cóż, to przepraszam! Do widzenia!
— Do widzenia…
Klient odwraca się zmierzając do wyjścia, a pani słyszy jak mruczy do siebie:
— O boże, jakąż ja mam szarlotkę!

Pewien prezes pewnego państwowego banku pewnego razu wraz z szefem swego gabinetu udał się do restauracji, by w towarzystwie ministra zjeść obiadek i poplotkować.
Rozmowa nie jest o tym, że jest dramatyczna historia — zagaił mini ster. — Tylko tyle Rostowskiego, co słyszałem dwa razy osobiście, raz od premiera, który też nie bardzo rozumiał, o co w tej sprawie chodzi, brzmiała tak: „Mamy zakaz drukowania pieniędzy”.
— Tak, to znaczy konkretnie mówiąc, mamy zakaz finansowania przez Narodowy Bank Polski deficytu budżetowego — przytaknął prezes
— Tak. A co to znaczy? — chciał wiedzieć mini ster.
— To znaczy — wyjaśnił prezes — że Belka nie może, w odróżnieniu od Bank of England, Réserve fédérale, Bank of Japan, ale tak jak w innym banku (to się obecnie nazywa European Central Bank) Belka nie ma prawa zakupić bezpośrednio od Rostowskiego papierów wartościowych. Nie ma...
Finansować polskiego długu — uściślił szef gabinetu.
Co by to oznaczało? — zapytał się prezes i wyjaśnił — Ja bym od niego kupił papiery. Ja był mu dał złotówki, a on by je sobie wydał, czyli to byłoby zwiększenie deficytu budżetowego.
Hmm. — zasępił się mini ster, ale zaraz rozpromienił się i zapytał — Ale poza tym istnieje możliwość uruchomienia maszyn nieprzeznaczonych na wykup obligacji, tylko na zwiększenie ilości i masy pieniądza na rynku, tak?
Co ja mogę zrobić? — bezradnie rozłożył ręce prezes — Co ja mogę zrobić? Czego, oczywiście, dżentelmeni nie mówią i o czym on kiedyś powiedział publicznie, a ja powiedziałem, że prawnie on ma rację, ale dżentelmeni się na ten temat publicznie się nie wypowiadają. Otóż, gdyby się okazało w jakimś momencie, że minister finansów nie może sfinansować swoich potrzeb pożyczkowych, bo rynki odmawiają zakupu obligacji, polskich papierów, tak jak zrobiły to w przypadku Grecji, Irlandii i innych krajów. No bo uznały, że ten kraj jest niewypłacalny.
A on musi deficyt sfinansować… — wtrącił przytomnie szef gabinetu.
Tak — potwierdził prezes — to znaczy konkretnie mówiąc, mamy zakaz finansowania przez Narodowy Bank Polski deficytu budżetowego.
Tak — nie dawał za wygraną mini ster. — Albo są w stanie kupić te papiery po jakichś niezwykle atrakcyjnych cenach, czyli po wysokiej rentowności. Wtedy – i to jest sens posiadania własnej waluty, a nie euro – wtedy bank centralny Polski może powiedzieć tak: „No, ja bym ewentualnie mógł kupić pewną ilość obligacji, może nie bezpośrednio na aukcji w Ministerstwie Finansów, ale na przykład w BGK lub PKO BP, czyli z czegoś, co formalnie jest niemożliwe”.
Tak — zgodził się prezes i wyjaśnił —  to znaczy konkretnie mówiąc, mamy zakaz finansowania przez Narodowy Bank Polski deficytu budżetowego.
W tym momencie nie jest — zauważył mini ster.
Oczywiście, że tak — zgodził się prezes.
OK.
Czyli ja bym wtedy mógł kupić te obligacje — zadeklarował prezes. — Oczywiście, to by musiało być pod jakimiś tam warunkami, coś takiego.

Przerwijmy śledzenie pasjonującego dialogu by przenieść się w czasie o dwa kęsy i trzy kieliszki dalej i poznać warunki. Właśnie prezes je wyłuszcza:
— Po pierwsze, ja bym chciał mieć partnera, który się nazywa prezes Rady Ministrów, a nie minister finansów. Ja bym wtedy… Bo to oczywiście oznacza bardzo istotną zmianę w statusie, nie moim osobistym, bo ja to tam w ogóle wiesz… Tylko tej instytucji, co patronuję. I ja wtedy mówię premierowi: „Bardzo dużo jest możliwe”. Mamy oczywiście tę pieprzoną Radę Polityki Pieniężnej, ale jesteśmy w stanie z nią zagrać. Ale wtedy moim warunkiem, excuse-moi, jest dymisja ministra finansów. Przychodzi nowy minister finansów, na razie nie muszę wam mówić, kto by mógł być, ale takie nazwiska i tacy ludzie są w kraju. I wtedy zrobimy to, co trzeba, żeby uniemożliwić, mówiąc krótko, aby kraj to zrozumiał.
— To nie może się zdarzyć później niż osiem miesięcy przed wyborami
— zaniepokoił się mini ster.
Mówiąc po prostu, jeśli w drugim półroczu gospodarka zdecydowanie nie przyspieszy, to będzie problem — wyjaśnił prezes. — To będzie być może konieczne tego rodzaju niestandardowe działanie. A wtedy trzeba serdecznie ze wszystkimi, jakby to powiedzieć, możliwymi tymi różnymi lanserami podziękować hrabiemu von Rostowskiemu i powołać technicznego, niepolitycznego ministra finansów, który znajdzie w banku centralnym pełne wsparcie. Także…

Po kilku kęsach i kieliszkach uzgodniono jeszcze jedną kwestię:
Dlatego powinieneś wcześniej zrobić zmianę w ustawie o NBP — zażądał szef gabinetu.
Tak, bardzo ważna sprawa — potwierdził prezes.
Rostowski tego nie zrobi... — zasępił się mini ster.
Mogę to zrobić tylko z Tuskiem — rozwiał jego wątpliwości prezes.

Epilog: Minister Jacek Rostowski został zdymisjonowany i zastąpiony technicznym Mateuszem Szczurkiem. Ustawa została zmieniona. Wybory zostały przegrane.

Kilka słów wyjaśnienia. Przytoczone powyżej dialogi pochodzą z — jak przekonuje prezes — dokonanego nielegalnie zapisu rozmowy. Dziś prezes w innej rozmowie mówi o niej tak:
W tej rozmowie nie było ani źdźbła prywaty, ani jakiejkolwiek próby załatwiania komukolwiek czegokolwiek.

O boże! Jakąż ja mam szarlotkę!

Dodaj komentarz


komentarze 54

        1. Wrogiem nie jestem, ale taką pełnię tu (i nie tylko tu) rolę. Twoim z całą pewnością NIGDY!!!!! Innych też nie, chociaż to może różnie wyglądać. Jeśli kiedykolwiek wyrażam inną opinię niż Ty, to nigdy, przenigdy nie jest ona efektem agresji. Zawsze jest efektem sympatii: dowodem jest to że piszę.
          Tak, moje życie to w sumie doświadczenie kilku osób, kilku żyć. Sporo tego było i nadal jest. Może stąd moje poglądy i inne spojrzenie na świat. To dość skomplikowane. To kwestia nie tylko tego jak wyglądało moje tzw.życie, ale też nagłego połączenia w całość doświadczeń i wiadomości.
          Gdybyś kiedykolwiek odniosła wrażenie że Cię atakuję to wrażenie będzie mylne. Najwyżej próbuję skłonić do myślenia w sposób inny niż standardowy. Serdzecznie pozdrawiam.
          JS

  1. @Smoku nie zgadzam się co do Ikonowicza. Dokładniej wytłumaczyłaby Ci lektura książki Ferdynanda Ossendowskiego „Lenin”. Bo jeśli złe prawo albo jego zła interpretacja pozwala na nieprawości niezgodne z etyką, to Ikonowicz jest także wzorem złego postępowania, czasami bezprawia. Taka postać, która sama sobie nadała uprawnienia by być prawem.

    A prawo sięga dziesiątków tysięcy lat wstecz, na pewno czasów kiedy człowiek osiadł i zaczął uprawiać ziemię. Wtedy też zaczęło się rozwarstwienie społeczne, podział na tych bogatszych i tych biedniejszych, zależnych. Czyli ok.40 000 lat temu.

    Zauważ, że ludzie na ogół chcą zawsze mieć więcej i więcej, nawet wtedy gdy mają bardzo dużo ponad własne potrzeby. Skądś wzięło się powiedzenie pecunia non olet . Czy gwarantujesz, że Ikonowicz nie skusiłby się na więcej, gdyby miał takie możliwości? Czyżby zaczął pracować w 40.godz. wymiarze pracy w tygodniu? Bo nie wiem.

    1. Ikonowicz , w przeciwieństwie do reszty żuli nie bierze za to co robi pieniędzy. Pomaga mu w utrzymaniu się na powierzchni Jego siostra. Gwarantuję że Ikonowicz się nie skusi. To prawdziwy społecznik. Jedyny jaki przetrwał i na dodatek nie buduje swojej kariery na ścieżkach dla pedałofili, czyli jeśli wolisz, cudownych dzieciach dwóch pedałów.

  2. @Oby.watel @ Smok

    Takie zachowania sędziów, braki w protokołach mogą niedługo dotyczyć szarego obywatela. Po coś te zmiany były wprowadzane i po coś powstała Komisja Dyscyplinarna https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/precedensowa-decyzja-ws-sedziego-tulei-enigmatyczne-wyjasnienia-rzecznika/wwscgl1

    Ale czy szarego obywatela to obchodzi? czy dostrzega zagrożenie? Raczej nie, ale wszystko do czasu….

  3. Muszę przyznać się, że coraz częściej mam szarlotkę. Bywa ….. oj, niestety bywa, że wypowiem cały szereg słów opisujących kto powiedział (zapomniane przeze mnie słowo), w jakich okolicznościach, w jakiej książce ….. i trafić nie mogę. Ale potem nieoczekiwanie już wiem!!! Szarlotka !!

    Byłam na Klerze . Film zrobił na mnie duże wrażenie. Wiem jedno młodzi ludzie, którzy znajdą się pod przemocnymi wpływami tych, co to mają na względzie „dobro Kościoła”, dla ratowania swojej psychiki muszą zboczyć w stronę różnych „grzechów”.

    A podobno film ma łagodny przekaz panujących stosunków w tej instytucji. Charakterystyczne dbanie o „dobro KK” jest tak naprawdę dbaniem o wpływy polityczne, dobra materialne. Takie nieumiarkowanie w jedzeniu, piciu, wymuszaniu, wpływaniu politycznym w niekoniecznie zbożnych celach, niekoniecznie pozbawionych pazerności, przemocy stanowiska.

    KK długów nie ma, ale RP wobec niego ma dług nieskończony i nieustający. A to tylko naprzeciw 38 000 000 – ok.100 000 osób (z zakonnikami, zakonnicami włącznie).

    I od 1989 r Polacy wybierali tych, którzy tak ochoczo oddawali ich w przemoc niewolniczą.

    Kino w Kołobrzegu nie jest wielkie, ale było w 100% pełne. Bilety wykupywane są z dużym wyprzedzeniem. Na moim seansie (2 seanse dziennie) ponad 50% to byli ludzie wiekowo 50 +++

    1. Mam iść dziś(sobota) na ten film. Nie wiem czy to dojdzie do skutku: nie chce mi się.Dlaczego? Bo wiem na ich temat wystarczająco dużo, a moja niechęć nie może już się zwiększyć.
      Jednak jest tak jak wielokrotnie wspominałem: jestem zwolennikiem zakazu działania WSZYSTKICH religii. Jeśli spacyfikuje się tylko KK, jego miejsce zajmie jakaś inna banda.

      1. Oczywiście masz całkowitą rację. Całkowity zakaz rozwiąże problem. Odkąd zakazano satanizmu o satanistach nikt nie słyszał. Podobnie jest z propagowaniem nazizmu. Odkąd nie wolno propagować ustrojów totalitarnych nikt nie propaguje. Zakaz to najlepsze i najskuteczniejsze rozwiązanie.

            1. @Zielony Kwiat
              Tak, w Polsce Saudowie budują swoje świątynie. Wiem o jednej, ale to mi wystarczy: naprzeciwko Dworca Zachodniego, przy ulicy Bohaterów Września.
              Jak wiesz, Saudowie mają u siebie jeden z najbardziej radykalnych odłamów islamu, wahabizm. Meczet jest jednocześnie centrum ich kultury.

    1. Polska jest bardziej zadłużona w obcych bankach niż Grecja. Ale warto pamiętać, że w przeciwieństwie do wstąpienia do Unii, które było potwierdzone wolą ludu w referendum, nikt nie chce zapytać „czy chcesz, by kraj nadal był zadłużany na potęgę dla doraźnych korzyści?” Co się tyczy spłacania, to niewolnicy sami sobie powybierali idiotów i cieszą się, że pędzą wraz z nimi  ku przepaści.

      1. @Oby.watel
        Wybacz, ale ne zgadzam się z taką interpretacją rzeczywistości. Wybory to farsa. Głosujemy na tych których już wybrali przy- wódce partyjni. Jesteśmy w pajęczej sieci z której ne da się wydostać. Jedynym mądrym społeczeństwem na świece są Japończycy, bo mają cesarza i mądrych polityków: mają wprawdzie największy dług na świecie, ale jest to dług wewnętrzny. An grosza nie pożyczyli z wirtualnego g…na oferowanego przez banki nie będące własnością Japończyków.  To mądrzy ludzie…chyba ludzie.
        ps.Co to jest: sto tysięcy bankierów na dnie morza?

                1. @Oby.Watel
                  Masz rację co do absolutnej dewastacji sądownictwa. Nie przeczę.
                  Jednak…
                  Z tym zatapianiem DOBRYCH PRAWNIKÓW to nie takie do końca prawdziwe. To rzeczywiście kasta mająca siebie na nadludzi. Prawnicy to zaraza. Ktoś mądry powiedział: żadna rewolucja się nie uda bez wybicia wszystkich prawników.
                  Zapewne obaj mamy niesmak po likwidacji TK, prawda? Ale przypomnij sobie to co pisałeś o otrzymaniu przez Rzeplińskiego odznaczenia z obcego państwa o nazwie Watykan. Dodaj do tego wyroki dotyczące zgodności z Konstytucją uboju rytualnego czy kradzieży pieniędzy z OFE. Jakoś nikt się nie ujął za ludźmi, którym odebrano prawo do emerytur skazując na niewolniczą pracę, łamiąc umowę społeczną i zabierając prawa nabyte. Jakoś żaden prawnik nie zaprotestował.
                  A taka p. Gersdorf…. Taka miła kobiecina. Taka uczciwa.Niestety, mająca kręgosłup moralny z psich odchodów. Ja, na fetę u Dudy bym nie poszedł. Ona pobiegła.
                  Jeśli ktoś wygra odszkodowanie to zazwyczaj koncern. Szary człowiek zwykle przegrywa. Szarego człowieka wsadzają do pierdla bo ugryzł w sklepie batonik. Oczywiście, jest przestępcą, bo jest biedny i nie kupił. Już kiedyś zabijano biedaków, jakoś tak po 1933 do 1945.
                  Prawo jest dla bogatych. Jak jesteś biedny, to mogą Cię zabić, albo spalić żywcem w lesie, bo walczysz o mieszkanie….
                  Ten kraj, z jego systemem prawnym należy zaorać i wypalić na sto metrów w dół.
                  Nie znaczy to jednak oczywiście że powinien to robić PiS.Niestety, na razie nikt inny nie chciał,dlatego burdel będzie po tej dojnej zmianie większy niż był. Niczego dobrego już się tu nie spodziewam.

                  1. To wszystko co piszesz zgoda. Ale przyznasz, że jeżeli kran kapie i cieknie z niego rdzawa ciecz, to nie burzy się z tego powodu całego domu. Poza tym pamiętaj, że politycy maja kontrole nad sędziami poprzez ustawy. I mogli napisać ustawę zakazującą sędziom takich praktyk i nakazującą eliminowanie sędziów wydających idiotyczne wyroki. Zamiast tego mamy czystkę kadrową i sytuację, że wyrokiem sądowym będziesz sobie mógł tyłek podetrzeć, bo instytucja z którą wygrałeś oznajmi, że sąd nie miał prawa tą sprawą zajmować się, albo że nie zamierza respektować wyroków sądowych, bo nie.

                    1. @Oby.watel
                      Masz absolutną rację: POLITYCY MOGLI.Jednak nic nie zrobili, bo tak to ma właśnie wyglądać.
                      Jednak większości prawników nie ma potrzeby żałować. Dostali się na stanowiska dzięki temu że pasowali do systemu i reszty towarzystwa.

                    2. Problem z prawnikami polega na tym, że nie eliminują czarnych owiec ze swego grona. Mam nadzieje, że wreszcie zaczną i już nie usłyszymy od magistra, że profesor jest głupi i nie zna się.

                    3. Racja. Dlatego PiS robi wszystko, żeby nie istnieli. Przynajmniej tacy, którzy na prawie się znają. Dzięki temu nie tylko będzie klawo, ale nawet będziesz mógł liczyć na sprawiedliwość. Oczywiście tak długo, jak nie nadepniesz komuś na odcisk lub nie będziesz miał stłuczki.

                    4. Likwidacja prawników to dobry pomysł. Powinniśmy pójść dalej i wytępić wszystkich polityków. WSZYSTKICH. Wyjątkiem mógłby być Ikonowicz.
                      Znajomość prawa? Też warto żeby je zlikwidować w postaci jaka istnieje: wyrzucanie ludzi z domów jest zgodne z prawem jakiego się trzymają.
                      Ten kraj należy zaorać i rozpocząć wszystko od początku. W 1989 roku tego nie zrobiono i efekty mamy choćby w postaci smrodu gdy do autobusu wchodzą bezdomni: nie dość że wyrzucono ich z domów, to zlikwidowano publiczne łaźnie.

                    5. Słyszałeś o politykach lub prawnikach w Sudanie? czy innej afrykańskiej republice? Taki system Ci się marzy?

                    6. Nie ma „NOWYCH”. to zawsze ta sama banda, tresowana przez tych samych profesorów, tyle że nowi są gorsi od poprzedników.Moim skromnym zdaniem, jedynym lekarstwem na to robactwo jest DDT

        1. Gdy zwrócę uwagę, że referendum to nie wybory, to zapewne usłyszę parę niemiłych słów. Niemniej jednak zwrócę uwagę, że wybory to nie referendum. Natomiast to, co zafundowali nam transformersi ustrojowi to nie wybory, lecz plebiscyt na wyznaczonych przez właścicieli partii najwierniejszych z wiernych. Na szczęście pożyteczni idioci o JOW-ach nawet słyszeć nie chcą. Zresztą jakby się za zmianę ordynacji wzięli nasi spece od machlojek, to nawet JOW- by nie pomogły. Poza tym nawet gdyby zostały wprowadzone teraz, to zanim ludzie nauczyliby się z nich korzystać, zrozumieli odpowiedzialność, minęłyby ze dwie, trzy tury, czyli 8-12 lat.

          1. Nie rozumiem dlaczego miałbyś usłyszeć przykre słowa? Przecież by dostać najlepsze miejsce na liście trzeba mieć jakieś zasługi partyjne. Poza tym tam miejsca się nie losuje.

            Mnie zadziwia, że do rady miasta dostają się od lat beznadziejne typy, z których działań, polityki miasto nie ma żadnych korzyści. Za to wybrańcy mają bardzo wyraziste partyjno-religijne poglądy

            1. https://wiadomosci.wp.pl/kolejny-kandydat-podrywal-nieletnia-w-sieci-zrezygnowal-z-pis-6304796823930497a

              https://wiadomosci.wp.pl/artur-hippe-byl-pod-lupa-sledczych-od-czerwca-moze-wkrotce-uslyszec-zarzuty-6304528417659009a

              Takie typy znajdują miejsca na listach. Ktoś ich polecił? Nakazał? Bezkarność za postępowania wbrew prawu jest w Polsce ogromna. Ale i kary niewspółmierne do czynu. Jerzy Urban to człowiek, którego w ogóle nie szanuję, ale zasada Dura lex, sed lex ma obowiązywać wszystkich jednakowo. Także w stosunku do Urbana. https://wiadomosci.onet.pl/kraj/jerzy-urban-skazany-za-publikacje-grafiki-z-jezusem/1pc1fvx

            2. > „Mnie zadziwia, że do rady miasta dostają się od lat beznadziejne typy, z których działań, polityki miasto nie ma żadnych korzyści. Za to wybrańcy mają bardzo wyraziste partyjno-religijne poglądy.”

              Mnie to już dawno przestało dziwić. Ludzie po prostu wybierają na swoich przedstawicieli takich, jakim sami są. A, że wydaje im się, że wszystko sami wiedzą najlepiej to uważają, że mądrzejsi i bardziej kompetentni od nich wcale nie są mądrzejsi i bardziej kompetentni od nich. Dlatego mamy to, co mamy i w organach wybieralnych coraz więcej jest ludzi przeciętnych, a coraz mniej wyróżniających się i wybitnych.

              Kiedyś było inaczej i elitaryzm stanowił jakiś respekt, który skłaniał większość do oddawania głosów na tych mądrzejszych. Obawiam się jednak, że to może już nie wrócić.

        2. > „Wybory to farsa. Głosujemy na tych których już wybrali przy- wódce partyjni. Jesteśmy w pajęczej sieci z której nie da się wydostać.”

          W takim fatalistycznym rozumowaniu tkwi jeden podstawowy błąd: otóż wybory nie są dla wszystkich. Wybory są dla wszystkich chętnych, którzy chcą brać w nich udział. Zarówno czynnie jak i biernie.

          Jeżeli znacząca część społeczeństwa tego nie rozumie i traktuje wyłonioną w wyborach władzę tylko i wyłącznie jako tyranię większości i woli zajmować się własnymi sprawami, to niech się potem nie dziwi, że na listach z kandydatami tak mało jest ludzi mądrych. Pełno jest za to ludzi sprytnych.

          1. Listy wyborcze układają właściciele partii. Więc rola chętnych jest nader ograniczona i sprowadza się do wskazania tych pupilków wodza, którzy im się najbardziej podobają. Niekoniecznie najmądrzejszych, bo wierni, bierni i mierni mądrzy nie są.

                  1. Po drugiej stronie Wisły były kiedyś siedziby rodu mojego Ojca. Ale z rodziną (bardzo rozległa) nie mam już żadnego kontaktu. Moją małą ojczyzną jest Pomorze. Jednak historia tej krainy jest mieszkańcom mało znana, a politycy nie robią nic by ja upowszechnić. Ogółowi kojarzy się tylko z tym, że były to niemieckie ziemie.

                1. Jedna lista partyjna. Nie znaczy, że jedna w ogóle. Jeśli chodzi o myśl, to ona jest jak najbardziej uprawniona, niestety, nasze życie zależy w głównej mierze o władz centralnych, w mniejszej od samorządowych. Ale przejęcie władzy także w terenie jest potrzebne, żeby można było spokojnie i bez przeszkód doić. Za tydzień dowiemy się jak będzie. Ale — obym się mylił — obawiam się, że tam gdzie przegra PiS wybory albo zostaną unieważnione, albo głosy policzone jeszcze raz, tym razem rzetelnie. Z sądami zdążyli. Oczywiście dotyczy to głównych miast, bo w pipidówkach nie ma znaczenia kto rządzi, bo od zawsze rządzą tam koterie i kliki.

                  1. > „… w pipidówkach nie ma znaczenia kto rządzi, bo od zawsze rządzą tam koterie i kliki.”

                    Mam nadzieję, że to ironia, bo jeśli nie – to tylko bezmyślne powtarzanie PiS-dzielskiej propagandy, a to jest już bardzo smutne. To jest przerzucanie odpowiedzialności za własne postępowanie, za własne zaniechania, błędy i głupotę na innych. To nie tylko, że jest porażająco płytkie intelektualnie, ale też tłumaczy sukces PiS w Polsce. Sukces ten jest oparty na głupocie. Winni są wszyscy „inni”: obcy, uchodźcy, establishment, elity, układy, kasta, najgorszy sort i tak dalej, tylko my – prawdziwy lud i suweren – jesteśmy wspaniali i nie jesteśmy niczemu winni.

                    1. Teoretycznie prawda, praktycznie… Znam trochę rzeczywistość małomiasteczkową i gminną. Od dawien dawna nie zaszły tam większe zmiany. Czy to wina tych, którzy sprawują władzę? Nie, to wina tych, którym nie chce się pofatygować do urny, a ponieważ krewnym i znajomym chce się, więc… władza trafia w ręce ludzi przede wszystkim cwanych, a już niekoniecznie przygotowanych do jej sprawowania.

                      Mimo to chętnie dowiem się o jakiej odpowiedzialności mowa i co należy zrobić by nie narazić się na tego typu komentarze. Stwierdziłem smutny fakt, a usłyszałem o winach Tuska.

            1. To ma być do mnie?

              To nie jest żadna demagogia. Atakowanie demokracji z populistycznych pozycji, jakie tu przeprowadzasz, nie jest niczym nadzwyczajnym ani nowym. Mechanizm ten istniał już w starożytności. Grecka demokracja upadła między innymi przez takich ludzi jak Ty, mających się za ludowych trybunów, a w rzeczywistości będących świetnymi manipulantami.

              Kwestia jest tylko taka, czy postępujesz tak świadomie, czy ktoś Cię do takiej roboty wynajął? W pierwszym przypadku świadczyłoby tylko o Twojej głupocie, w drugim o celowej działalności, na której końcu jest paraliż społeczeństwa. Chodzi o to, by ludzie byli i pozostawali bierni. Dzięki temu władza trafia w ręce ludzi przede wszystkim cwanych, a już niekoniecznie przygotowanych do jej sprawowania. Tak zaczyna się katastrofa.

              Tyle tylko, że ja nie wierzę, by takie procesy odbywały się bez inspiracji. W starożytnej Grecji stali za nimi ówcześni oligarchowie. Podobnie było w Rzymie, kiedy po 400 latach republiki oligarchia manipulując masami doprowadziła do powrotu rządów autokratycznych. Dlatego cały czas się zastanawiam kto za tym stoi dzisiaj. Oligarchii u nas raczej nie ma. Jedyna instytucja, jaka przychodzi mi do głowy, to kościół.

              1. A ja zachodzę w głowę jak to możliwe, że sumaryczny iloraz inteligencji tłumu złożonego z magistrów, doktorów i profesorów nie przekracza ilorazu przedszkolaka. Dlaczego tłum en bloc jest głupszy niż najgłupszy z jego  elementów składowych?