Szara sieć

Przy kawie, ciasteczkach i kieliszku wina spotkało się po latach kilku znajomych. W pewnym momencie jeden z nich zaczął opowiadać o swoim ogrodzie, w którym hoduje egzotyczne rośliny, zwierzęta, a w stawie ryby. Nie omieszkał przy tym napomknąć jak duży jest ten ogród. Koledzy na wyścigi zaczęli dzielić się informacjami o swoich posiadłościach, lecz jeden milczał uparcie. W końcu dobrali się i do niego.
— A ty co? Nie masz ogrodu?
— Mam, pewnie, że mam, ale co ja się będę przechwalał? Na długość i szerokość co prawda nie jest imponujący, ale na wysokość, to ho ho!

Portal oko.press postanowił pogonić użytkowników w diabły usuwając spacje spomiędzy słów i każde zaczynając dużą literą by dało się jakoś przez teksty przebrnąć. Ten zabieg ma symbolizować, że „piszą non-stop”, więc należy im natychmiast zapłacić, żeby nie przestawali. Choć praktycznie wszystkie portale piszą non stop, to żaden nie chełpi się  tym, choć wiele z nich pisze z sensem, a niektóre prawdę.

Na rynku legalnie można kupić praktycznie wszystko. Praktycznie, bo na niektóre produkty państwo albo nakłada restrykcje, albo całkowicie zabrania handlu nimi. Oczywiście to nie oznacza, że zakazanych produktów nie można w ogóle kupić. Można, i to bez większego problemu, na tak zwanym czarnym rynku. Fenomenem czarnego rynku zajął się jak zwykle niezawodny portal gazeta.pl. Skoncentrował się jednak na wirtualnym aspekcie zagadnienia.

Handel nielegalnymi towarami, który w normalnym internecie zostałyby bardzo szybko zablokowany, w Dark Webie kwitnie. Na tamtejszych „portalach aukcyjnych” znajdziemy wszelkie substancje, których sprzedaż jest ścigana i surowo karana w zewnętrznym świecie.

Bardzo łatwo więc trafić na podrabiane leki i substancje psychotropowe takie jak narkotyki i dopalacze. Słynny Silk Road, który był prawdziwym ‚centrum handlowym’ dla tego typu używek, został zamknięty po brawurowej akcji FBI, jednak w jego miejsce szybko zaczęły pojawiać się w Dark Webie kolejne miejsca.

Dark Web, w odróżnieniu od czarnego rynku, pisze się dużą literą. To oczywiste. W końcu są to słowa obce, a do obcych odnosić się należy z szacunkiem. W dark webie można kupić nawet zwierzęta z pseudo-hodowli. Nie ma w tym nic zaskakującego oprócz pisowni.

Oczywiście handel nielegalnym towarem nie odbywa się, jak chce portal, w internecie, lecz w realu. Internet jest tylko narzędziem komunikacji. Z uwagi na globalny zasięg wiele transakcji realizowanych jest za pomocą poczty i opłacanych poprzez banki. Logiczny wniosek może być tylko jeden — nielegalny handel kwitnie na poczcie i w bankach.

Ci, którzy interesują się otaczającą rzeczywistością o ciemnej stronie internetu wiedzą od dawana. Sam portal gazeta.pl pisał o nim wielokrotnie. Nigdzie natomiast nie można znaleźć informacji, czy blokady takie jak na przykład w Chinach są skuteczne.

Czarny rynek istniał zawsze. I będzie istniał dopóki każdy człowiek nie zostanie wyposażony w chip z nadajnikiem na bieżąco raportującym co robi i czy przypadkiem nie łamie prawa. A i wtedy znajdą się tacy, którzy będą potrafili zagłuszyć sygnał lub obejść system.

 

PS.
Aby sobie zobrazować jak to może wyglądać warto sięgnąć po powieść Janusza Zajdla „Cała prawda o planecie Ksi”. Bowiem im bardziej wymyślne systemy, tym większa pewność siebie władzy z jednej strony i tym trudniej namierzyć i zlokalizować tych, którzy poradzili sobie z nimi z drugiej. Już dziś banki, firmy, instytucje o tym że zostały zinfiltrowane przekonują się po dłuższym czasie i — często — przypadkiem.

Dodaj komentarz