Symboliczny symbol i zdrowie pań, czyli do siego!

Zaczął się nowy rok. Choć rok jest nowy, to reszta stara. A starzy wyjadacze starają się jak mogą, by nowy niczym nie różnił się od starego. Zaczęł się tragicznie. Pijany kierowca zabił kilka osób. Jednak do sporządzenia aktu oskarżania spowodowanie wypadku pod wpływem samego alkoholu nie wystarczy. Szukano więc i znaleziono — dwa dni wcześniej sprawca palił marihuanę! Gdyby jeszcze udało się wykorzystać przepis mówiący o obrazie uczuć, sukces organów byłby pełny. Dlaczego marihuana ma tak istotne znaczenie w prowadzonym śledztwie? Ponieważ duchowni powodowali wypadki tylko pod czystym wpływem, czyli byli nieomal niewinni. Co innego ćpun, a niewykluczone, że ciota i genderysta.

Opozycja ubiegła pana premiera proponując zaostrzenie prawa, konfiskatę mienia, lincz, wendettę, odbieranie prawa jazdy na zawsze i inne równie skuteczne w walce z pijanymi kierowcami środki. W tej sytuacji szefowi rządu nie pozostało nic innego jak studzić nastroje i dowodzić, że zaostrzanie prawa nie rozwiąże problemu, choć dotąd przy każdej okazji przekonywał, że rozwiąże. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie zwołał narady, na którą nie zaprosił nikogo odpowiedzialnego za edukację. Po naradzie jak zwykle dał do zrozumienia, że nadal nie wie co robić, ale do przyszłego wtorku coś wymyśli i pomysłami podzieli sie z rodakami.

Pan premier na pytanie co chciałby przeczytać o sobie w przyszłych książkach do historii odpowiedział, że chciałby przeczytać, że zmieniłem Polskę na lepsze. Wyrozumiała dziennikarka nie dopytywała od czego lepsze. Za to pan prezydent doznał objawienia gdy spojrzał na mapę Polski. Kątem oka dostrzegł jedną autostradę idącą, czy raczej biegnącą z północy na południe, a drugą ze wschodu na zachód. Ten symbol znajomy ten pan prezydent uznał za symbol rozwoju Polski godny uhonorowania jakimiś dumnymi nazwami. Zaproponował więc by poziomy składnik symbolu nosił imię „Wolności”, a pionowy „Solidarności”. Jest to inicjatywa jak najbardziej godna poparcia, ponieważ potwierdza znaną od stuleci prawdę, że wolność jest na zachodzie, a solidarność w narodzie.

Jeśli uda się wybudować coś jeszcze, co będzie widać na mapie bez potrzeby używania szkła powiększającego, można by to nazwać imieniem Ofiar Filaru Emerytalnego, który udało się z wydatną pomocą prezydenta zwalić na głowy przyszłych emerytów, dzięki czemu zamiast fitness będą ćwiczyli feetless na śmietnikach własną stopę życiową mając pod własnymi stopami.

Cechą charakterystyczną minionego ustroju był całkowity brak odpowiedzialności ze strony służb wszelakich, od mundurowych po tajne. Nagminne było przekraczanie uprawnień, dopuszczanie się przemocy. Ksiądz Popiełuszko, Pyjas, zastrzeleni robotnicy, górnicy i matactwa tym zdarzeniom towarzyszące to przykłady znane wszystkim. Dziś, po 25 latach od obalenia tamtego reżimu czytamy o przesłuchaniu, które miało miejsce w ubiegłym roku. Policjanci prowadzili dochodzenie w sprawie włamania. Wezwany na komendę w charakterze świadka młody mężczyzna twierdził, że o niczym nie wie. Wtedy policjanci kazali mu zdjąć buty i klęknąć na krześle, po czym zaczęli bić pałkami po stopach. Ta metoda była w czasach PRL-u stosowana dosyć powszechnie. Jest to bardzo bolesne, a ofiara nie ma widocznych obrażeń. W tym wypadku sprawa nie rozeszła się po kościach, opisała ją prasa, zajęła się nią prokuratura. Lecz mimo, iż przeciwko funkcjonariuszom toczyło się śledztwo, zostali zawieszeni tylko na dwa tygodnie w czynnościach służbowych, po czym wrócili do pracy.

Policja staje się coraz brutalniejsza z jednej strony, a coraz bezkarniejsza z drugiej. Gdy po transformacji przy naborze do policji obowiązywały wysokie wymagania, dziś zostały obniżone do co najmniej PRL-owskiego poziomu jeśli na bardziej. Lecz mimo to, iż policja to najbardziej widoczne zbrojne ramię władzy nigdy przez dwadzieścia pięć lat nie zdarzyło się, by jakiś polityk żądał zaostrzenia kar dla nadużywających władzy. Gdy do tego dodać paniczny strach parafian przed wolnością i samodzielnym decydowaniem o sobie przyszłość jawi się w ciemnych barwach.

Cieszmy się więc teraźniejszością ze świadomością, że lepiej już było. Dla niedowiarków cytat. Fragment exposé premiera wygłoszonego w roku 2007, które i w roku 2016 nic nie straciło na aktualności.

Chcemy zakończyć kilkunastoletni polityczny proceder zawłaszczania firm przez aparat biurokratyczny i partyjny. Każdej władzy, która następowała po sobie. W ciągu pierwszego półrocza przyjmiemy i ogłosimy czteroletni program prywatyzacji i ustalimy precyzyjnie wykaz spółek, które nie podlegając prywatyzacji zostaną przekazane samorządowi, a także wykaz tych spółek, które państwo uzna za strategiczne, a więc nie podlegające prywatyzacji. Jawność, przejrzystość i uczciwość przeprowadzenia prywatyzacji i zabezpieczenie interesów skarbu państwa, rozwoju firm prywatyzowanych, a także spraw pracowniczych, w tym przeznaczenie części przychodów z prywatyzacji na istotne cele dla obywateli, w szczególności na Fundusz Rezerwy Demograficznej, nazywany przez nas „Bezpieczna emerytura”, staną się podstawą odbudowywania społecznego przyzwolenia na prywatyzację.

Tak. 6 lat temu chcieli zakończyć. A doprowadzili do tego, że dług publiczny*, liczony według krajowej metodologii, ukształtował się w 2013 roku poniżej 55% PKB (na koniec 2012 52,7%), a według unijnej metodologii ESA 95 był poniżej 58% PKB (na koniec 2012 55,6%) — poinformował wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk. Odsetki przekroczyły 50 miliardów złotych. Do wyborów jest bez mała dwa lata. Do siego roku!


* W roku 2007 Ministerstwo Finansów informuje: Państwowy dług publiczny wzrósł o 21,2 mld zł, do poziomu 527,4 mld zł, co stanowiło 45,2% PKB (spadek o 2,6 pkt proc.). Dziś dług publiczny dobija do 1 biliona złotych, a liczony wraz z ukrytym dzięki rozmaitym sztuczkom księgowym przekroczył 4 biliony.

Dodaj komentarz