Syf

Takim mianem określało się w starożytności nieporządek, bałagan, brud. Dziś to miano pasuje do szeroko pojętych mediów. Wydawać się mogło na przykład, że Tomasz Lis, prowadzący program udostępniany w Internecie, założy poważny, opiniotwórczy portal, w którym będzie poruszał ważne kwestie. Założył portal plotkarski, na którym prezentuje groch z kapustą. Na treść składają się pochodzące przeważnie z innych miejsc informacje, napisane na dodatek nieporadną polszczyzną, opatrzone często infantylnym komentarzem, plotki, tanie sensacyjki typu „Sikał pod wiatr, efekt przeszedł oczekiwania. Zdziwisz się.” albo „Czekał na autobus, który nie przyjechał. Nie zgadniesz dlaczego.” i temu podobne „poważne” treści.

Z kolei inni dziennikarze, głównie ci, którzy ostatnio stracili pracę, założyli portal „śledczy”. Niestety, od razu postawili swoją rzetelność pod znakiem zapytania, publikując propagandową agitkę na temat płacy minimalnej w Polsce w oparciu o badania przeprowadzone na Zachodzie. Konkluzja, nie poparta żadnymi danymi, brzmi następująco: „Także w Polsce podwyżka płacy minimalnej łączyła się w ostatnich latach ze wzrostem zatrudnienia.” Równie prawdziwa jest inna: Także w Polsce mała aktywność Słońca łączyła się w ostatnich latach ze wzrostem PKB. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że kłam tezom głoszonym przez profesora Balcerowicza zadaje Adam Leszczyński, historyk, adiunkt w Instytucie Studiów Politycznych PAN, publicysta „Gazety Wyborczej”, autor dwóch książek reporterskich o Afryce i kilku książek o historii.

Jeśli prawdą jest twierdzenie, że płaca minimalna nie powoduje wzrost bezrobocia wśród młodych, to jak wytłumaczyć informacje podane przez Główny Urząd Statystyczny? Wynika z nich, że „w końcu 2014 roku poza granicami Polski przebywało czasowo około 2 miliony 320 tysięcy mieszkańców naszego kraju. Dlaczego — jak podaje portal wp.pl — aż połowa studentów rozważa wyjazd z Polski? Z kolei z raportu Migracje zarobkowe Polaków z maja 2016 roku wynika, że 19% Polaków aktywnych zawodowo lub będących potencjalnymi uczestnikami polskiego rynku pracy rozważa emigrację zarobkową w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Te liczby świadczą o tym, że wyniki badań prowadzonych w krajach, do których Polacy emigrują, mają się nijak do sytuacji na rynku pracy w Polsce. W tej sytuacji kategorycznemu stwierdzeniu, „Fałsz. Płaca minimalna nie powoduje wzrostu bezrobocia wśród młodych” blisko do propagandowej agitki i bardzo daleko do rzetelnej analizy.

Tę tezę potwierdzają inne dane. – Największym problemem młodych Polaków jest wysokie bezrobocie w krajutłumaczy Krzysztof Krauze, prezes firmy Intrum Justitia. W związku z tym prawie połowa (aż 40%!) rozważa przeprowadzkę do innego kraju. Więcej kreślących takie plany jest tylko na Węgrzech, gdzie chęć emigracji deklaruje 60% młodych respondentów, mimo systematycznie rosnącej płacy minimalnej.

Skoro jesteśmy przy ekonomii warto wspomnieć o recepcie na integralność Unii Europejskiej, którą w rozmowie z Dominiką Wielowieyską prezentuje Stefan Kawalec, absolwent Wydziału Matematyki UW i doradca wicepremiera Leszka Balcerowicza. Jeśli chcemy utrzymania Unii Europejskiej i wspólnego rynku, to strefa euro powinna zostać w sposób kontrolowany rozwiązana. Wszystkie państwa powinny wrócić do swoich narodowych walut, trzeba wprowadzić nowy system koordynacji walutowej w Europie. Bez własnej waluty krajom, które popadły lub w przyszłości popadną w kłopoty, trudno będzie się wydostać z kryzysu. Tę radę powinny sobie wziąć do serca także Stany Zjednoczone. Nic tak nie wzmacnia wspólnego rynku jak waluta w każdym stanie inna. Jeśli nawet wpływ na gospodarkę jest ujemny, to na sektor bankowy na pewno zbawienny, ponieważ wspólna, jednolita waluta nie pozwala zarabiać na spreadzie. Warto zauważyć, że recepta absolwenta Wydziału Matematyki pokrywa się z poglądami absolwenta wydziału Prawa i Administracji tej samej uczelni, który uważa podobnie.

Na dziennikarzach spoczywa ogromna odpowiedzialność. To oni bowiem przekazują zarówno informacje, jak i kształtują opinię publiczną. Przykład Wielkiej Brytanii jest aż nadto wymowny. Ostatnie ekscesy dobitnie świadczą o tym, że większość nie miała pojęcia za czym głosuje i była przekonana, że skutkiem wyjścia z Unii będzie tylko natychmiastowe pozbycie się imigrantów, głównie z Polski. Społeczeństwo bowiem w swej masie nie jest alfą i omegą. Nie ma osoby, która zna się na wszystkim, poza tym nie każdy ma czas i umiejętności, by poszukać informacji, sprawdzić je i potwierdzić. To nakłada na dziennikarzy obowiązek nie tylko rzetelnego informowania, ale i bezstronnego przedstawiania argumentów zarówno przemawiających za, jak i przeciw. Nawet jeśli to miałoby kolidować z ich poglądami.

Wspomniany na wstępie Tomasz Lis ma bardzo wyraziste poglądy, czego nie ukrywa. Jednak zaangażowanie po jednej stronie drastycznie wpływa na wiarygodność i stawia pod znakiem zapytania obiektywizm. Zaś nie najwyższych lotów treści, forma portalu nie odbiegająca od sztampy zniechęca i sprawia, że nie sposób go traktować poważnie, jako źródła pomocnego w wyrobieniu sobie opinii. Tam wejdą ewentualnie tylko ci, którzy podzielają poglądy udzielających się tam publicystów. Pozostali niestety nie mają tam czego szukać. Podobnie sprawa ma się niestety z portalem OKO.press. Olbrzymi tytuł na głównej stronie „Nic się nie stało, Polacy – śpiewa PiS o Obamie. Fałszuje” sugeruje raczej portal plotkarski czy sensacyjny, a nie „obywatelskie narzędzie kontroli władzy”. Inny tytuł „Przeminęło z wiatrem? PiS woli palić węglem — Prawda czy fałsz?” Jeśli już, to przeminęło z wiadrem. „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami?”, „Gasiuk-Pihowicz znęca się nad ustawą PiS o Trybunale…” Poważne medium poważnie traktuje nie tylko poruszane tematy, ale przede wszystkim swoich czytelników…

W życiu publicznym liczy się uczciwość, ale także rzetelność, wiedza, kompetencje. Z kolei — jak powiadają — dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. Trudno wymagać od dziennikarza, by najpierw zrobił doktorat, a potem polemizował z profesorem. Ale można wymagać, żeby nie kreował się na omnibusa. Jeśli powołuje się na badania, to powinien albo przytoczyć je bez komentarza, wnioski pozostawiając czytelnikom, albo poprosić o interpretację kogoś kompetentnego. A tutaj na dokładkę portal patrzący władzy na ręce system komentarzy zintegrował z wymagającym podawania danych osobowych amerykańskim Facebookiem. Ani chybi po to, żeby patrząc władzy na ręce ułatwić jej kontakt z krytykującymi ją użytkownikami…

W kraju cierpiącym na brak autorytetów szczególnie dziennikarze powinni się powstrzymać od polemizowania z uczonymi. Nie oznacza to, że profesor jest nieomylny, ale polemika doktora historii z profesorem Balcerowiczem brzmi równie wiarygodnie jak polemika magistra Ziobry z profesorem Rzeplińskim…

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Rzetelna analiza. Dziennikarze nie mają ambicji (poza kilkoma osobami) by podawać prawdziwe wiadomości. Bo prawda wymaga pracy by potwierdzić wiadomość. Napisane pytanie (?) w nowej formie z obowiązkowym dodatkiem „prawda czy fałsz”, to taka maniera przejęta z tabloidów. Na portalach wiadomości polityczne lub gospodarcze wymieszane są z tematami „pani….w majtach, czy bez. Prawda to czy fałsz” Lub innymi niby pytaniami, które mają skłonić do kliknięcia i czytać już nie trzeba. Ilość kliknięć przekłada się na ilość reklam, a to na dochody właścicieli i zarobki „dziennikarzy”.

    Nie bardzo rozumiem potrzebę ochrony prawem dziennikarskim piszących o tym, że jedna pani ma piękne pośladki, a pod bardzo podobnym zdjęciem jest napisane: jak ona mogła tak się obnażyć.

    Widać, że zależy to od układów jakie z medium ma ta lub inna pani. Czy taki piszący może być nazywany dziennikarzem? Raczej brzydkie słowo mi się nasuwa, ale…… ich się nie używa.

    Piszesz jak najbardziej słusznie, że „W życiu publicznym liczy się uczciwość, ale także rzetelność, wiedza, kompetencje.”
    Tylko gdzie znaleźć osoby, które mają takie standardy?
    Dziennikarstwo to zawód ginący. Może zbyt wielu jest „po najlepszej szkole medialnej” według pana Glińskiego – polityka od siedmiu boleści.
    Pasuje do niego cytat z książki Borchardta o Mamercie Stankiewiczu, w której kapitan nie mógł się nadziwić, że „nie wiedział, a powiedział” Bo co mnie prowincjuszce dają uwagi wysoko opłacanego polityka, który o kulturze ma pojęcie jak pani z małomiasteczkowego targu.

    Politycy mijają się z prawdą co rusz. Gdyby któremuś wypadło i powiedział prawdę o zagrożeniu wojennym Rzeczpospolitej, to słuchający wzruszą ramionami i powiedzą: znowu kłamie.

    Podobnie potraktuje się „dziennikarza”, bo

    „Ciągle kłamstwami strzela jak z procy,
    Jak w dzień nie nałże, nie będzie spał w nocy” *
    albo
    „Wolność! Braterstwo! Ojczyzna! ba, Wiara!
    A na koniec: – Co dasz? To dziś grunt, to miara”*

    W jednym jednak nie masz racji, bo są w Polsce osobnicy, którzy mówią tylko prawdę, czasami prawdę objawioną. Do nich zaliczyć można szanownego prezesa, ojca bez własnych dzieci i całą grupę facetów ubranych w suknie.
    Można obawiać się, że niedługo za takie zdanie będzie się oskarżonym albo za zdradę narodu albo naruszenie uczuć. Przesadzam? Bardzo bym chciała nie mieć racji.

    Od czego kłamstwa się zaczynają? Od szkoły podstawowej. Tam ściąganie nie jest piętnowane jako oszustwo, kłamstwo, kradzież. Staje się wstępem do kariery.

    * Aleksander hrabia Fredro

    1. Wniosek jest jeden: nie wolno dać się ponieść płonnym nadziejom.  Portal OKO uruchomiony z wielkim zadęciem, pod szczytnymi hasłami okazał się zwykłym, niewiarygodnym portalem z tanimi sensacyjkami. Tytuły „analiz” pomieszczone na głównej stronie, oczywiście opatrzone obrazeczkami, mówią same za siebie:
      Słodko-kwaśny szczyt NATO w Warszawie (Analiza Smolara)
      Zjednoczona Europa według Prawa i Sprawiedliwości (Analiza „OKA”)
      Pomóż prezesowi. Szukamy autora traktatów dla Unii Europejskiej (Sonda OKO.press)
      Zawiódł słuch lub koncentracja (Dyzma od OKO.press)
      Nie wypuszczajmy ministra Zielińskiego na ulice (Matołek od OKO.PRESS)
      Najbardziej niebezpieczny zawód w Polsce (Car TV)

      i w dziale „Po godzinach”: Trzy tony między szczękami. Prawda czy fałsz?

      Szczerze mówiąc nie tego się spodziewałam, nie tego oczekiwałem. Z takimi elitami nigdy nie odbijemy się od dna. A najsmutniejsze jest to, że to głównie ludzie powyrzucani z publicznych mediów lub pracujący w innych. Pokazali, że nie są w stanie oderwać się od sztampy i najgorszych wzorców. Sami niepoważni nikogo poważnie nie traktują.

      Na stronie KOD z kolei sypnął się… kod skryptu, nie wszystko widać. Ale strona wygląda przynajmniej poważniej. A tytuły notek mówią o zawartości, a nie służą epatowaniu.