Stygmatyzuj! Nie idź na wybory!

Tych, którzy interesują się sprawami publicznymi zapewne nie zdziwiło, że kandydatka na premiera z ramienia Schetyny, Małgorzata Kidawa-Błońska, ramię w ramię z europosłem Jakim i innymi  potępiła kampanię, której celem jest zachęcenie Polaków do wzięcia udziału w wyborach. Według niej Kampania nie sprawdziła się, powinna moim zdaniem zostać wycofana. W każdym razie te spoty, które budzą wielkie emocje. Skąd kandydatka na premiera wie, że kampania nie sprawdziła się, skoro ocenić to będzie można dopiero po wyborach? Na dodatek ta kampania w pewnym sensie zachęca do głosowania na nią i jej towarzyszy. Aż tak bardzo nie zależy im na wygranej?

Niestety, okazało się, że ześwirował także zignorowany w sejmie przez kompanów Kidawy-Błońskiej Rzecznik Praw Obywatelskich, który potwierdził, że ma kłopoty ze zrozumieniem najprostszego, kilkuwyrazowego przekazu. Autorytetem dla niego nie jest ani zdrowy rozsądek, ani słownik języka ojczystego, ani prof. Bralczyk, lecz europoseł Jaki i jego kompani z PiS-u. W wydanym przez Rzecznika oświadczeniu czytamy, że sprzeciwia się stanowczo.

Rzecznik stanowczo sprzeciwia się konstruowaniu kampanii profrekwencyjnych w oparciu o stereotypy dotyczące grup narażonych na dyskryminację, w tym osób chorujących psychicznie.

I dalej:

Powielanie krzywdzących stereotypów narosłych wokół osób z niepełnosprawnością psychiczną ma widoczny wpływ choćby na ich sytuację na rynku pracy, co skutkuje spychaniem ich na margines życia społecznego.

Jakich stereotypów na miłość boską?! Dlaczego urzędnicy w każdej wypowiedzi doszukują się drugiego dna? Nie można zorganizować żadnej akcji, żadnego przedsięwzięcia, żadnego spektaklu, filmu, skeczu, żeby się coś komuś nie pokojarzyło, żeby jakiś polityk czy urzędnik trzęsąc się z oburzenia nie zaczął potępiać, domagać zakazu i surowych kar. W swoim oświadczeniu Rzecznik zauważa, że

Konsekwentnie wyniki wszystkich badań prowadzonych na zlecenie Rzecznika Praw Obywatelskich, w tym ostatnich przeprowadzonych w 2018 r., pokazują, że osoby chorujące psychicznie spotykają się ze zdecydowanie największym dystansem społecznym wśród przedstawicieli innych grup narażonych na dyskryminację.

Czyżby Rzecznik, podobnie jak Jaki obawiał się, że „dystans społeczny” przeniesie się na tych, którzy nie poszli na wybory? Według słownika języka polskiego świrować to zarówno «tracić rozum» jak i «zachowywać się dziwacznie lub niepoważnie». Z kolei w slangu miejskim to słowo oznacza «wygłupiać się, żartować». Trzeba być wybitnym nieukiem lub cynikiem, by hasło, które znaczy „Nie wygłupiaj się, idź na wybory”, skojarzyć z osobami niepełnosprawnymi. Jak obroni obywatela Rzecznik Praw Obywatelskich, który nie rozumie co obywatel mówi?

Do grona potępiających akcję dołączył także portal oko.press, co zbytnio nie dziwi, ponieważ w biciu piany z jednej strony i propagandowym wspieraniu koalicji rządzącej nie ma sobie równych. W artykule zatytułowanym »„Nie świruj” stygmatyzuje. W sprawie kampanii interweniują RPO i psychiatrzy« naświetla tło historyczne akcji i przybliża sylwetki inicjatorów. Teza artykułu sprowadza się do konstatacji, że nie ważne co jest napisane lub powiedziane, co przekaz znaczy, ponieważ liczy się tylko to, co jego krytycy zrozumieli i z czym im się kojarzy. Świrowanie ze stygmatyzacją ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne i upośledzonymi umysłowo powiązał nie tylko Jaki, RPO, kilku polityków PiS-u, ale także mianowany przez premier Beatę Szydło Rzecznik Praw Pacjenta, Kongres Zdrowia Psychicznego, któremu patronuje Andrzej Duda, a sygnatariuszami oświadczenia są miedzy innymi Pełnomocnik Ministra Zdrowia do spraw reformy w psychiatrii i Przewodniczący Rady Zdrowia Psychicznego przy Ministrze Zdrowia oraz Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Wszyscy zgodnie potępili akcję, której efektem może być zwycięstwo opozycji.

Po angielsku tego typu kuriozalne i absurdalne moralne wzmożenie zwie się virtue signaling. Jest to zjawisko groźne, ponieważ doskonale nadaje się do oskarżania każdego o wszystko. W „Misiu” Barei kierownik szatni mówi do bohatera „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?” W realu politycy, urzędnicy, lekarze oskarżają autorów spotu profrekwencyjnego: „Obrażacie, dyskryminujecie i poniżacie niepełnosprawnych”. Jak obywatel ma udowodnić, że to bzdura? Sytuacja przestaje być śmieszna gdy sobie uświadomić, że ci ludzie mają władzę. A to oznacza, że organizatorów akcji, która im się nie spodoba, mogą uciszyć na parę lat! I to z błogosławieństwem niezależnego Rzecznika! Aż strach pomyśleć co będzie gdy Rzecznik będzie zależny.

Art. 257. Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Swoją drogą zdumiewające jest wzmożenie moralne wszystkich możliwych rzeczników i polityków, którzy zachowali wyniosłe milczenie w obliczu słów: Proszę pani, barierki, żeby świry tam się nie dostawały i żeby nie szkodziły. Te słowa marszałka Karczewskiego nikomu krzywdy nie wyrządzały, nikogo nie piętnowały, nie były artykułowane „w oparciu o stereotypy dotyczące grup narażonych na dyskryminację”.

Nie trzeba krwawego reżimu. Jeśli nie bacząc na znaczenie słów skojarzyć można wszystko ze wszystkim, to wystarczą niekumaci, niekompetentni urzędnicy, politycy, sędziowie, żeby obywatelom zgotować piekło.

 

stygmatyzuj

PS.
Tytuł nawiązuje do grafiki ilustrującej artykuł na portalu oko.press. Oczywiście można domyślić się o co chodzi, ale sam portal dowodzi, że nie warto. Jeśli przekaz nie jest oczywisty, nie jest jednoznaczny, to nie należy nawet próbować odczytywać go zgodnie z intencjami twórcy. Nawet wtedy gdy się go rozumie.

Dodaj komentarz


komentarzy 12

            1. Hejt. Wygodne określenie. Po co odróżniać zniewagę, obelgę od krytyki, skoro można przywalić jednym obcym słowem? Autor gniota, czy dama paradująca z gołym tyłkiem nie wzbudziliby współczucia, gdyby byli krytykowani. Ale gdy pożalą się, że są hejtowani, to od razu stają się męczennikami. W ten sposób zakłamuje się rzeczywistość.

              1. WP; Sasin:

                Natalia Durman

                wczoraj (12:53)

                „Żenujące”. Jacek Sasin atakuje Katarzynę Lubnauer
                „Śledzę SokzBuraka, ale śledzę też TVP” – oznajmiła szefowa Nowoczesnej. Co na to wicepremier? – Porównanie, którego dopuściła się Lubnauer, samo w sobie jest już hejtem. To atak na TVP. Zestawienie TVP i tej strony jest czymś żenującym i rażąco nieprawdziwym. W przypadku SokuzBuraka mamy do czynienia z czysto hejterskim portalem, gdzie niezwykle brutalnie atakuje się polityków PiS. Bulwersuje mnie to, że za tym procederem stoi człowiek sowicie opłacany w warszawskim samorządzie – komentował w programie „Tłit”. Uderzył też w Małgorzatę Kidawę-Błońską. – Niech nie udaje niewiniątka. Pod pięknym uśmiechem, pozorem osoby spokojnej, tkwi to samo, co w innych politykach PO – brutalna polityka – stwierdził

                1. A Lubnauer powiedziała, że hejt z TV publicznej, słowa o Adamowiczu doprowadziły w końcu do tego, że został on zamordowany.

                  Czy takie osobniki jak Sasin, Suski w ogóle powinni być w polityce? I na tak wysokich stanowiskach?

                  1. Tak, ponieważ wyborcy uważają, że to ludzie godni. Co ciekawe PiS też jest przekonany, że ludzie, których poglądów nie podziela powinni być z polityki rugowani.

                    Sprawa Lubnauer to piękny przykład tego jak za pomocą słowa-cepa, słowa gumy można z jednej strony ośmieszyć prawdziwą groźbę i wyolbrzymić zwykłą pyskówkę. Bowiem hejtem jest zarówno grożenie Lubnauer śmiercią jak i stwierdzenie, że ma pupcię jak szafa trzydrzwiowa. Zwróć uwagę, że prawo rozróżnia groźbę karalna, pomówienie, zniewagę, zaś populiści nie domagają się, by było stosowane, lecz wymyślili hejt i z nim zawzięcie walczą. Jednak próby dowiedzenia się co pod tym pojęciem rozumieją zbywają wyniosłym milczeniem.