Stworzenie

Zastanawiałam się jak opisać postać, którego dziadkowie powyżej 80-tki są moimi sąsiadami. Myślę, że znalazłam dobrze określające go słowo. Ma około 30 lat, około 2 metrów wzrostu i stale, niezmiennie od wielu lat tępy wyraz twarzy.

Kiedyś był moim sąsiadem, ale razem ze swoją matką, a córką emerytów, otrzymali od miasta mieszkanie. Mieszkanie w jednym z dwu bloków po koszarach Wojsk Polskich. Sąsiedzi jednego z tych bloków odgrodzili się żywopłotem, który rośnie coraz wyżej. Dlaczego ten płot?

W budynkach mieszczą się mieszkania socjalne. Dzięki dawnym poniemieckim koszarom i koszarom wybudowanym przez Polaków, problem mieszkań socjalnych został prawie rozwiązany. Przynajmniej taki stan był kilka lat temu. Trudno mi powiedzieć, czy to drogą selekcji, czy przypadku, ale w jednym z budynków zamieszkali mieszkańcy urządzający głośne popijawy. W drugim mieszkają ludzie spokojniejsi i pracujący. Odgrodzenie się miało wzgląd na dzieci, aby nie były świadkami zachowań urągających słowu człowiek.

Mimo że mieszka na krańcach miasta, stworzenie bywa u dziadków prawie codziennie. Ten stwór przepracował może miesiąc, może dwa albo i niecały miesiąc. Kto zdecydował, że mam być świadkiem w sprawie… stworzenia? Podobno prokurator. Przesłuchiwana przez policjanta na okoliczność zachowywania się stworzenia, miałam niewiele do powiedzenia. Zostałam prawdopodobnie wytypowana jako osoba zza ściany. A dochodzenie było skutkiem przemocy na matce. Najpierw stworzenie złamało jej rękę. Powiedziała o tym, gdy lekarz spytał o okoliczności wypadku. Potem stworzenie potrafiło jednym ciosem posłać matczysko na podłogę, chwyć rękę w gipsie i udawać, że matka wiruje. Kto miał złamanie, ten domyśla się jak to może boleć.

Przypuszczam, że założono stworzeniu niebieską kartę. Ale co z tego? Na rozprawie sędzia powiedziała matce, że wolno jej odmówić składania zeznań (dla dobra rodziny), ale wtedy jej wcześniejsze zeznania nie będą brane pod uwagę. Z wielką radością odmówiła i delikatnie pogładziła swojego syneczka po rękawie swetra.

Stworzenie (co zeznałam) miało zwyczaj w pijanym widzie, bełkotliwej mowie, wrzeszczeć na przejeżdżające ulicą auta by spier…., bo to jego ulica, a on ich… Widziałam jak szarpie babkę. Hałas na klatce był spory, dla bezpieczeństwa wyjrzałam przez wizjer. A tam wnusio babką majta w różne strony. To było przed sprawą. Potem stworzenia nie było widać kilka miesięcy. Czy siedział, czy był na odwyku alkoholowo narkotycznym? Nie pytałam, bo po co?

Jednak gdy pewnego dnia zobaczyłam ledwo kuśtykającą babkę (ma ogromny problem z kolanami), to spytałam: co się stało? Mąż znowu w szpitalu? Nie, wnusio zarobił na rękę 1800 zł,  które w tydzień przepił. Do pracy nie poszedł, bo i narkotyki były w użyciu. „Ledwo go odratowali. Taką furę pieniędzy stracił.”

Czy to dużo dla emerytów, z których mężczyzna był kierowcą, a kobieta salową? Raczej majątek.

Któregoś dnia usłyszeliśmy przez drzwi ni to jęki, ni to skowyt, ni to wycie lub skamlenie – to był straszny dźwięk. Okazało się, że to stworzenie po zażyciu narkotyku takie dźwięki wydaje. Potem przyjechała policja i wyprowadziła go skutego, na bosaka i tylko w spodniach.Przyjechała także karetka, a potem stworzenie pod nadzorem policjanta zostało umieszczone w karetce.

Dlaczego opisuję? Babka jakiś czas temu miała podbite jedno oko bo… upadła. Gdy zaniosłam ich pieskowi resztki z kurczaka (skórki, chrząstki), to zobaczyłam dwie czarne plamy w miejscu oczu. „Upadłam!”

To powód.

Czy przepisy zezwalające na wycofanie zeznań, założona jakaś tam karta o domowej przemocy, mają sens, gdy z urzędu nie daje się zakazu zbliżania do poszkodowanych? Przecież trudno tu mówić o jakichś związkach rodzinnych.

Rodzina na stworzenie nic nie powie, a to typ silny, ogromny i ciągle… potrzebujący. Dziś stał przed klatką i wydawał dziwne dźwięki przerywane popijaniem z gwinta. Zabrał starym emeryturę? A może ich pobił?

Gorzka taka starość. Ale zapracowana. Bo babka zawsze innych winiła za wyskoki wnusia. Bo on biedny, nie ma ojca, a musi być ubrany jak inni. Do dziś chodzi wystrojony. Podobno nikomu nie pozwoli go skrytykować, a sąsiadce, która radziła jak rozwiązać problem, skoczyła do oczu. Podobno, bo mimo, że mieszkania mamy przez ścianę, niewiele wiemy o sobie.

 

Dodaj komentarz


komentarzy 8

  1. Najważniejsze są przepisy i procedury. A te mówią, że jeśli nawet są dowody na pobicie, są wyniki obdukcji i zeznania, to sąd ich nie weźmie pod uwagę, jeśli pobity wycofa zeznania. Co innego, gdyby te dowody zdobył nielegalnie, w drodze podsłuchu, podglądu lub przemocy. Wtedy sąd ma prawo takie dowody uwzględnić. A nawet jeśli nie ma prawa jeszcze, to będzie miał. Ale nie ma tego złego… Policja za nasze pieniądze zwija takiego delikwenta, służba zdrowia go leczy, bo przecież nikt nie odważy się domagać się od niego poświadczenia ubezpieczenia i pieniędzy za leczenie, prokuratura stawia jakieś zarzuty, sąd uniewinnia i sprawiedliwości staje się zadość. Można narzekać? Jedno stworzenie, a ilu dzięki niemu ma dobrze płatną pracę!?

    1. Oczekiwałam na taki komentarz. Bo udolnie lub mniej, ale po to napisałam. Przepisy są niespójne, nie ma w nich widzenia efektów takiego lub innego zapisu. Przesłuchujący mnie policjant był zrezygnowany. Jak ten sprzed kilku lat, gdy „zwinięto” mi torebkę w pracy. Przesłuchiwał, notował. Do pokoju weszła kobieta i od progu powiedziała: chcę wycofać oskarżenie o pobicie przez męża. Już więcej tego nie zrobi. Na uwagę policjanta, że on już takie jej zeznania zapisywał kilkanaście razy – usłyszał: wycofuję.

      Ustawodawca „ma pomysły”. Zrezygnowany policjant ma niepotrzebne papiery do wypisywania, a problem przemocy domowej trwa niezmiennie. Torebkę ukradziono mi w czasach PRL. „Demokracja” niczego nie naprawiła.

  2. Słów brak. Nie od dziś jestem zwolennikiem eksterminacji takich …no właśnie: to nie STWORZENIE. To STWÓR.

    Stwór był kiedyś dzieckiem. Czy dziwisz się że uważam pedofili za osoby bez instynktu samozachowawczego? Za osoby szalone? Przecież te „ich maluchy” dorosną i kogoś kiedyś zabiją. Tak mi się porobiło dość dawno. Pamiętasz film „Ballada o Januszku”? To wtedy.

    1. Przemocą nie da się rozwiązać problemu przemocy. Chcesz leczyć gorączkę zimnymi okładami. To jest zresztą filozofia obecnej władzy – karać, karać, surowo karać. Za wszystko karać. Może doczekamy, że chorymi zajmować się będzie prokurator, a nie lekarz. Zaś przyczyny, sygnały, że dzieje się coś złego są przez wszelkie możliwe organa i instytucje ignorowane. A przecież od dawna wiadomo, że kara ma znikomą wartość wychowawczą, zaś zapobieganie, prewencja jest znacznie tańsza i skuteczniejsza.

    2. Jak na razie do sąsiadów nie odnosi się stworzenie wrogo. Jak na razie. Gdy czytam, że zabito jakąś starszą osobę, to moja pierwsza myśl: gdzie. Bo od razu pomyślę o sąsiadach emerytach.

      Z dzieci, których wiele było w klatce wyrośli i wspaniali dorośli. Czasami rozmawiam z nimi, gdy zza granic przyjadą odwiedzić rodziców. I zawsze mówię do nich TY, pytając czy tak mogę. Niektórzy pływają jako marynarze, pracują w Norwegii na platformach. Ale jest dwóch, którym życie nie wyszło. Jeden alkoholik i bardzo przy tym sympatyczny facet, drugi to…stworzenie.

      W takich sytuacjach nie widać pomocy państwa. Raczej spętanie jego urzędników przepisami  bez sensu. Ileż by się może zmieniło, gdyby nie można było wycofać doniesienia o pobiciu.

      Jak napisał Oby.watel – NIEUCHRONNOŚĆ KARY jest najlepszym rozwiązaniem, a nie jej wysokość.

      p.s. Miało nie być o polityce, a o sprawach społecznych. Ale gdzie nie dotkniesz, tam bylejakość polityki wyłazi.

      1. Nie tylko nieuchronność kary. Wiedza. Teraz jak wspomnę słowa Zamoyskiego. Miłośnicy kar wszelakich, a surowych w szczególności z tyłu głowy mają wolną wolę. Tyle, że żeby móc z wolności wyboru skorzystać i podejmować świadome decyzje trzeba posiadać wiedzę. A często najtragiczniejsze zdarzenie spowodowane jest bezmyślnością czy wręcz niewiedzą. Tyle, że podążamy w przeciwnym kierunku — sąd nie zastanawia się nad czynem i jego przyczynami, ale docieka czy ten, kto go popełnił „miał świadomość” konsekwencji czy nie miał. I sędziom często wychodzi, że „musiał mieć”. Bo oni na ten przykład mają. Choć jak któryś sędzia jedzie po pijaku, to koledzy nie mają świadomości, że należy taki wyczyn choćby tylko potępić.