Strzelczyni wyborowa, powstanka, wroginia, czyli kobiety walczące

Kobiety walczą. O co kobiety walczą? Z udzieleniem odpowiedzi na to pytanie same zainteresowane mają problem, wiec lepiej zapytać z kim walczą. Tu jest prosto. Z wrogami walczą. Po prostu. A jest ich spora liczba. Jednym z największych jest język ojczysty. Na przykład Eliza Michalik, skądinąd rozsądna, myśląca kobieta, nie gości w swym programie gości, lecz gościnie.

Wiele pań ubolewa nad głębokim podziałem jaki dokonał się w społeczeństwie. Polacy podzielili się na dwa zwalczające się obozy i przestali ze sobą rozmawiać. To straszne i niedopuszczalne, zakrzyknęły kobiety i postanowiły nieco skorygować linię podziału tak, by na pierwszy rzut ucha było wiadomo z kim mamy do czynienia. Stąd w mowie i piśmie już na wstępie z całą mocą uwypuklają i podkreślają, że temu, o kim mowa w połowie wysokości nic nie dynda. Nie wolno, po prostu nie wolno w tym względzie iść na kompromis i nazwać gościa na przykład panią minister. Kobietę trzeba nazwać gościnią i ministrą, by dodać splendoru i zaskarbić szacunek i poważanie. Inaczej nikt nie uwierzy, że jest kobietą.

Jaki to ma sens i jakie problemy rozwiąże? Domniemywać należy, że sama wspomniana wyżej p. Eliza i żadna z jej koleżanek tego nie wie. Ktoś uznał, że jak się język zgwałci, to poprawi się dola przynajmniej połowy ludzkości. I wiele pań w to uwierzyło. Ale, jak to na wojnie z wyimaginowanym wrogiem bywa, żeńskie końcówki dorabiane są tylko kobietom na eksponowanych stanowiskach. Mimo to nawet p. Elizie zdarza się zapomnieć i użyć poprawnej formy. Co z feminizacją takich określeń jak dureń, buc, bałwan? Prawda, można się bez nich spokojnie obejść. A naukowiec, mędrzec? Mądrala?

Obserwując poczynania pań nie można nie dostrzec, że gdyby to tylko od nich zależało nigdy niczego by nie osiągnęły. Nie wdając się w zawiłości historyczne skupmy się na tu i teraz. Barbara Nowacka zainicjowała powstanie stowarzyszenia Inicjatywa polska. Istniało już stowarzyszenie, a nawet partia o podobnej nazwie, ale prawicowa. Inicjatywa polska w ramach akcji „Ratujmy kobiety” zainicjowała zbiórkę podpisów pod projektem ustawy, która daje możliwość legalnego i bezpiecznego przerywania ciąży, zapewnia kobietom w ciąży pełną opiekę zdrowotną, daje dostęp do nowoczesnych metod antykoncepcji i wprowadza edukację seksualną w szkołach.

16 z 33 ratujących kobiety koordynatorów akcji to mężczyźni. Polska liczy bez mała 40 milionów mieszkańców. Ponieważ zgodnie z najnowszymi badaniami kobiety stanowią 50% populacji, więc z zebraniem kilku milionów podpisów nie powinno być żadnego problemu. Przecież chodzi o uratowanie połowy ludzkości! Udało się zebrać… 215.000 podpisów. Dwieście piętnaście tysięcy! Tyle, ile zebrano w sprawie referendum o odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Można próbować zgadnąć, gdzie kobiety mają ustawę, która daje możliwość i dostęp w sytuacji, gdy pomysł przeciwny, odbierający możliwość i dostęp, poparło ponad 450.000 osób.

Zebrano więc 215.000 podpisów i złożono gdzie trzeba. Jak zachowali się ci, od których zależą dalsze losy projektu? Jeden gość, Łukasz Schreiber z PiS-u rzekł: Jesteśmy konsekwentni, obojętne czy projekty obywatelskie nam się podobają, czy trochę mniej. Dotąd tak było i, myślę, tak będzie, że będziemy je kierowali do rozpatrywania i nie będziemy ich odrzucać w pierwszym czytaniu. Drugi, Jakub Kulesza z Kukiz ’15, oznajmił: Chcemy, by każda taka propozycja – także ta – trafiła pod obrady i była głosowana, a nie trafiała „do zmielenia”. Trzeci, z PSL, generalnie popiera obecny stan prawny.

Z kolei pierwsza gościnia oznajmiła, że Jestem przekonana, że Platforma, tak jak przez ostatnie lata, będzie za utrzymaniem kompromisu z 1993 roku. Każde rozwiązanie z tych, które teraz trafiają do Sejmu, burzy ten ład. Nie ma tutaj dobrego rozwiązania – ten kompromis jest trudny, ale najlepsze, co może być w tej chwili. Według tej mężnej niewiasty jedna z najbardziej restrykcyjnych ustaw antyaborcyjnych na świecie jest „kompromisem” i nie wymaga żadnych zmian.

Druga gościnia powtórzyła za pierwszą, bo jest nowoczesna i kropka, choć kropka jest nie tam gdzie trzeba: Wszelkie inicjatywy, zarówno zaostrzające, jak i łagodzące zapisy obecnej ustawy antyaborcyjnej zmierzają do naruszenia kompromisu w postaci ustawy z 1993 roku i wywołania kolejnych podziałów, emocji, konfliktów, których mamy tak dużo od ostatnich wyborów parlamentarnych. To doskonale ilustruje tezę, że jak mężczyzna coś powie, to kobieta po nim powtarza jak papuga (która nota bene nie ma męskiego odpowiednika). Kompromisem ustawę antyaborcyjna nazwał tow. Aleksander Kwaśniewski wtedy, gdy już nie mógł ubiegać się o fotel prezydencki. To, co udało się uzyskać jako rezultat dramatycznej dyskusji w Polsce i kompromisu z Kościołem, powinno zostać utrzymaneoznajmił w roku 2004, a posłanki wykuły jego słowa na blachę i recytują bez zająknienia.

Mamy więc jasność. Ma być jak było, żadnych zmian. Przypadek? Wypadek? Pomyłka? Skąd. Cecha permanentna pozwalająca odróżnić od siebie obie płcie bez konieczności studiowania stanu końcówek. Za barbarzyńskim zwyczajem kaleczenia dziewczynek polegającym na wycinaniu im łechtaczek gardłują głównie kobiety. Bo tradycja, bo bozia, bo zwyczaj. To, co widziałam podczas obrzezania, było po prostu brutalnym aktem przemocy. A najbardziej przerażające było to, że oprawcami były kobiety z rodziny, kobiety, które to dziecko kochająopowiada Anna Błaszczyk, która wielokrotnie odwiedzała  Sudan. Jak to się odbywa opowiada Egipcjanka: W domu było pełno ciotek, babek, kuzynek, pełno kobiet, patrzyły na mnie, szeptały, głaskały po głowie. Nagle wpadły do mojego pokoju i złapały mnie za nogi i za ręce. Krzyczałam, gryzłam, wyrywałam się. Nie wiedziałam, co się dzieje. Pamiętam, że mój ojciec i moi starsi bracia stali odwróceni twarzami do ściany, jak mnie nieśli. Nie zapomnę tego nigdy: stali odwróceni! Kobiety zaniosły mnie do drugiego pokoju, gdzie już była znachorka. Baba w nikabie. Czarna baba bez twarzy, z nożem w ręku. Pamiętam ten nóż. To był taki mały, zakrzywiony nóż. Szeptała jakieś sury z Koranu. Wszystkie baby szeptały wersety z Koranu. Rzuciły mnie na łóżko i przytrzymały za ręce i za nogi. Matka wsadziła mi w zęby kawałek drewna. Potem poczułam niewiarygodny, rozdzierający ból między nogami. Wyłam z bólu. I zaraz potem na szczęście straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam, leżałam w tym samym miejscu, a moja matka siedziała obok i głaskała mnie po głowie. W ręku trzymałam lalkę, cały czas trzymałam tę urodzinową lalkę. Była cała zakrwawiona, po prostu cała spływała krwią.

Tak, kobiety walczą. Burka to symbol zniewolenia. Dlatego walczą o prawo do jej noszenia tam, gdzie jej nosić nie muszą. Pani ginekolog, zwana pieszczotliwie ginekolożką, odmawia założenia spirali, nie chce wypisać recepty na środki antykoncepcyjne, zasłaniając się wartościami, o których wie mniej niż o teorii względności. Te kobiety poprą prawo wyboru!? Dlatego miast znęcać się nad językiem redaktorki powinny żądać od swoich gościń wyjaśnień. Choćby jakie rozumowanie stoi za wypowiedziami pań z PO i .Nowoczesnej? Jaka idea im przyświeca? Cel? Z kolei polityczki, działaczki, uczone, przemądrzałe feministki, słowem matki, powinny skupić się na wychowaniu i edukacji. Wojnę należy wypowiedzieć nie językowi polskiemu, ale stereotypom, barbarzyńskim zwyczajom, mentalności. Bo to matka wmawia synkowi, że nie on ponosi winę za to, że ta suka dała się zgwałcić.

Kobiety walczące niech zagrzewa do dalszej walki patriotyczna rymowanka:

Szła powstanka do powstanka
Posłanko zasławszy
Nie widziała jej posłanka
Przez okno zajrzawszy…

Dodaj komentarz


komentarzy 8

  1. Czasami czytam rozmowy na forach, gdzie kobiety pytają o radę. W sprawach osobistych, zdrowia, rozwiązywania problemów. Zadawane pytania wskazują, że istnieje ogromna potrzeba edukacji. Rolę te powinna spełniać szkoła. Od podstawówki do liceum. Bo jak rozumieć pytanie 15-latki, która z obawą pyta czy po pocałunku z chłopakiem mogła zajść w ciążę?

    A to nie czas Anieli Dulskiej, kiedy o pewnych sprawach nie rozmawiano. Nie rozmawiano w XIX wieku, nie rozmawia się w XXI wieku. Ma tu ogromny wpływ Kk. Ale nie tylko on powoduje, że brakuje edukacji w wielu dziedzinach życia.

    Zamiast wykłócać się, czy kobieta mecenas ma być panią mecenas czy mecenaską, lepiej czas poświęcany na jałowe dyskusje przeznaczyć na tworzenie grup edukacyjnych. Czasami pomoc jest potrzebna dla wyjaśnienia naprawdę prostych spraw. Pytające nie mają do kogo się zwrócić. Odpowiedzi, jakie otrzymują na forach są często wulgarne, poniżające pytającą.

    Wydawało się, że czas Judymów minął. Okazuje się, że edukacja spsiała i nie daje podstawowej wiedzy w sprawach ważnych dla młodych. Takie spotkania po lekcjach, wolne soboty, można organizować raz w miesiącu. To nie muszą zawsze być sprawy poważne. Warto zwrócić uwagę 12-13 latce, że pokazywanie pępka w stroju szkolnym nie jest odpowiednie. Wyczulić na zachowania, które nie powinny mieć miejsca.

    Kobiety lub mężczyźni dysponujący wolnym czasem mogą po pewnym okresie działania, zdobycia doświadczenia w rozmowach z młodymi, założyć fundację. Można w porozumieniu z portalem mieć audycje uświadamiające, prowadzone i przez specjalistów i przez dziennikarzy. Na Onecie satyryk prowadzi program „Żółte papiery”. Być może powstałby program „pogadajmy o…”

    W młodości uczymy się, na starość rozumiemy M.v.Ebner-Eschenbach; 1893 r

    Jednak gdy nie nauczymy się, to przeżyjemy życie bezrozumnie albo zaplątani w przesądy.

    1. Problem z kobietami jest taki, że samodzielnie myślących, twórczych jest niewiele. Większość to bezwolne owce zapatrzone w wybranego samca i bezkrytycznie powtarzające z nim. Dyskusja? Wymiana poglądów? Jakich? Pana? No to przecież wiadomo, że pan ma zawsze rację.

      Warto pamiętać, że ten sławetny kompromis uchwalony pod dyktando Kościoła, zmobilizował ludzi, którzy wtedy jeszcze wierzyli, że wolna Polska czymś się od komuny różni. W krótkim czasie zebrano 1.700.000 podpisów z żądaniem rozpisania referendum w tej sprawie. Chodziło o to, by zadecydował naród. Wybrańcy narodu, którym pomagał bóg 1,7 miliona podpisów olali uznając, że nie będzie im jakiś głupi naród mówił co mają robić. Jednak po wygranej lewicy ustawę udało się złagodzić w 1996 roku. Wtedy do akcji wkroczył stojący na straży interesów Kościoła organ znany jako Trybunał Konstytucyjny. Dopatrzył się ten organ niezgodności liberalizacji z tak zwaną małą konstytucją. Rok później TK pod światłym przewodem jaśnie oświeconego parafianina Andrzeja Zolla ogłosił orzeczenie o utracie mocy obowiązującej ustawy z 30 sierpnia 1996 r. Kompromis został uratowany.

      A potem parafianie, ale głównie parafianki, broniły tego zgniłego kompromisu gorliwiej niż własnej cnoty. Jak widać na załączonym przykładzie.

      1. Im starsze tym mocniej broniły. Także zakonnice są aktywne.

        Jednak nie zgodzę się z oceną kobiet. Mężczyźni są w takim opisie bardzo podobni. To raczej grupy ludzi, a nie płeć odróżnia. Weź tych wszystkich kiboli, narodowców i innych dziwnych.

        Kobiety są twórcze, a w wielu zawodach wymagających wyższego wykształcenia mężczyźni oddali im pole, np. farmacja, medycyna, szkolnictwo, dziennikarstwo, itp….itd…..

        A wyedukowanie społeczeństwa zależy od metodyki nauczania, przekazywanej wiedzy. Ostatnio modą amerykańską są testy. jak nauczyć pięknie wypowiadać się, pisać na testach. Co ze znajomości regułek? Po co trudniejsze i łatwiejsze matury. Powinna być jedna. Albo zdaje się, albo nie.A potem na studiach prowadza rok dokształcania by można było zacząć studiów program. I słaba trójczyna wystarczy na kontynuowanie.

        Jestem za obowiązkową szkołą podstawową, a potem kto uczy się, ten uczy się i dostaje wyższy stopień wykształcenia. W szkołach należy uczyć nie tylko o prawach, ale i obowiązkach obywatelskich. Nawet w najmłodszym wieku. Bez apeli ku czci, bez wolnego na rekolekcje, bez krzyży w klasach

        1. Oczywiscie, że są mężczyźni głupsi niż normy przewidują. Ale za nimi stoją kobiety, które wspierają swoich panów całym sercem i duszą. Żony największych niemieckich zbrodniarzy były dumne ze swoich mężów, wspierały i broniły ich. Za wielu zbrodniami popełnionymi przez mężczyzn stoją kobiety. Kibole mają swoje gorliwe fanki, dla których i przed którymi popisują się, a które ich potem podziwiają i nagradzają za to, że byli tacy „męscy”. Żaden program rozrywkowy, show, żadna impreza nie obejdzie się bez roznegliżowanych pań potrząsających krągłościami. Siedzi nobliwa pani profesor, bo to uroczystość na jej cześć, a jej uczennice pląsają wokół w strojach kusych.

          Feministki marszczą brwi, stroszą się w piórka obrończyń godności, honoru i cnoty, ale de facto stoją na straży status quo. Jejmoście uważają na przykład, że Można być wierzącą feministką i lesbijką. Wystarczy trochę samodzielności w myśleniu i postawie. (sic!) Wierzą, że samodzielność, sprowadzająca się do kaleczenia języka, pozwoli oszukać boga, który kontakty jednopłciowe uważa za obrzydlistwo i śmiercią karać każe. A ponieważ jest chłopem, więc tylko homoseksualizm chłopów go napawa wstrętem, kobiecy nie. Zaś kobiety wykorzystują swoje przewagi mniej lub bardziej świadomie.

          Obserwując to co się dzieje, jak kobiety walczą o swoje prawa i swoją godność w stringach stawiam śmiałą tezę, że bez kobiet żadna wiara nie przetrwa długo. Choćby kościół scientologiczny. Prowadzony przez cwaniaków, wspierany przez kobiety. Jak kobieta zapragnęła „normalnej rodziny”, to mężczyzna też nagle „przejrzał na oczy”…

          1. Zgadzam się. Zabrakło edukacji nie tylko w tym problemie. A „takie będą Rzeczpospolite jakie……”

            Zastanawiam się czasami dlaczego staję się czasami moralistką?  Znajduję odpowiedzi w zaspakajaniu niskich gustów, zarabianiu na goliźnie, a wszystko dla kasy. I zadziwia mnie, że takiemu traktowaniu kobiet jako fetyszu, jako taniej zabaweczki nikt się nie sprzeciwia.

            Czy to naprawdę wolność, czy raczej swoiste zniewolenie. Zniewoleniem jest konieczność świecenia pośladkami dla robienia tzw. kariery. Decydentami są tu jednak mężczyźni.

            1. Z początku myślałem, że to są uwarunkowania zewnętrzne. Kobieta dostaje ultimatum — albo wystąpisz półnaga albo szukaj innej roboty. Ale większość kobiet to po prostu lubi. Przekonała mnie p. Madzia Ogórek, która zgodziła się kandydować na najwyższy urząd w państwie nie mając żadnych predyspozycji poza samouwielbieniem. A jak już jako kandydatka w mini błyskała majtkami trudno było czuć coś innego poza obrzydzeniem (na zdjęciu niedoszła pani prezydent, widok od strony podwozia)

               

              1. Powiem, że niedoszła prezydent może i pozycję miała nieakuratną. Co jednak sądzić o fotografie, który zagląda jej w majty?

                To przedstawiciel jakiej kultury? Bo dla mnie chamskiej. Takie zarobkowanie jest obrzydliwe. Ze strony fotografa jak i jakiegoś plotka. Przeczytałam kiedyś, że właściciel plotka miał chęć dostać się na giełdę. Nie wiem jaki był koniec tych chęci, ale takie zarobkowanie dla mnie jest obrzydliwe. Ogórek w tym wypadku nie winię. Najczęściej fotograf pozostaje bezimienny. Czyżby się wstydził nędznej profesji. A może to aktywny katolik?
                p.s. plotek celowo z małej litery

                1. Nie zgodzę się z Tobą. To nie wina fotografa, że — w tym przypadku p. Ogórek — nie potrafi się stosownie ubrać. I na cmentarzu prezentuje wdzięki, których nie powinna. To nie wina fotografa, filmowca, że sfotografował, sfilmował pierwszą damę, żonę pierwszego chłopa, w stroju stewardessy. Nie, moja droga. Tak jak nie jest winą dziewczyny, że została zgwałcona, tak nie jest winą fotografa, że zrobił to, co do niego należy. Chyba przyznasz, że ktoś, kto nie potrafi zapanować nad strojem tym bardziej nie zapanuje nad państwem. Więc wyzbądź się swojej podszytej pruderią solidarności kobiecej i spójrz na sprawę obiektywnie. To była kandydatka na stanowisko prezydenta. Chciałabyś oglądać takie zdjęcia p. prezydent?

                  To zdjęcie nie pochodzi z Plotka, ale z Onetu. Na Plotku jest cała, na Onecie skupiono się wyłącznie na zaletach.