Spiderman, Batman, Hartman, mitoman…

Profesor Hartman napisał list otwarty do Pawła Kukiza, bo pan Kukiz nie chciał spotkać się z panem Hartmanem. Można by rzec, że p. Kukiza strach obleciał na myśl o spotkaniu z p. prof. Jednakowoż w miarę czytania owego kwiatu sztuki epistolograficznej zdumienie rośnie, a szczęka opada. Pisze oto pan profesor, przyznając wprost, że nie wie: Nie wiem, czy znajduje pan czas na czytanie poważnej prasy, ale musiało się panu gdzieś obić o uszy, że JOW-y prowadzą do utrwalenia partiokracji, której tak pan nienawidzi. W okręgach najwięcej głosów dostają ci, za którymi stoją wielkie struktury partyjne, media i biznes. Jak zwykle w takich przypadkach konkretów nie należy oczekiwać. Dlatego żaden przykładowy poważny tytuł nie pada. A przecież nie tak znów dawno poważna prasa pisała o panu profesorze, że jest durniem i zboczeńcem, bo promuje kazirodcze związki i chce je legalizować.

Choć pan profesor, jak sam przyznaje, nie wszystko wie, to jedno wie z całą pewnością. I nie jest osamotniony, ponieważ prezes Kaczyński też to wie. Obaj panowie wiedzą, że jak będą JOW-y, to będzie źle. Skąd ta wiedza? No, takie rzeczy się po prostu wie. A poza tym tak jest napisane w poważnej prasie. Jak wprowadzone zostaną JOW-y, to Ludzie nowi, ideowi, walczący o zmianę panujących stosunków władzy, nie mają szans się przebić. Do parlamentu wchodzą prawie wyłącznie ludzie z dwóch największych partii, tak jak na przykład w Wielkiej Brytanii. I tak jak w polskim Senacie, wybieranym właśnie w systemie JOW. Teraz oczywiście sejm składa się w stu procentach z ludzi nowych, ideowych i walczących. P. Hartman mógłby przykładami sypać jak z rękawa, ale nikogo nie sypnął.

W propagandowo-wizjonerskim uniesieniu spisał na straty demokrację zachodnią, z angielską na czele. Pan doskonale wie — ujawnia swe zdolności telepatyczne p. profesor — że JOW-y niszczą demokrację i duszą w zarodku wszelkie spontaniczne, oddolne inicjatywy polityczne. Skąd Hartman wie co Kukiz wie, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że propagandzista nie musi niczego udowadniać. Propagandowa tuba nie jest od tego. Ma zadanie do wykonania, w tym przypadku wybicie obywatelom JOW-ów z głowy. Prawdziwość głoszonych tez jest nieistotna. Cóż bowiem takiego powiedział pan profesor? Ano ni mniej, ni więcej tylko tyle, że trzeba być kompletnym durniem, żeby opuszczać (k)raj demokratyczny i emigrować do kraju totalitarnego, za zniszczoną demokracją i uduszonymi zarodkami spontanicznych, oddolnych inicjatyw politycznych. Warto tutaj przypomnieć p. profesorowi, że w 2004 roku, czyli 11 lat temu, Platforma opowiadała się za JOW-ami. Zbierała nawet podpisy pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. I choć zebrała ich bez mała milion zrezygnowała z tego pomysłu. Czemu zrejterowała? Czyżby JOW-y były groźne nie tyle dla demokracji i zarodków, ile dla hegemonii liderów partyjnych i samych partii?

Trudno jest komuś nie będącemu profesorem formułować kategoryczne stwierdzenia typu „prof. Hartman doskonale wie, że…” Tym niemniej z treści listu jednoznacznie wynika, że o wielu rzeczach doskonale nie wie. Nie wie na przykład, że od 10 lat mamy w Polsce dwie główne partie polityczne mimo, iż nie mamy JOW-ów. Nie wie, że niektórzy ludzie „zasiadają” już od dwudziestu pięciu lat, jak nie w ławach sejmowych, to senackich. Są wybierani stale ci sami nie dlatego, że są wybitni, że wyróżniają się uczciwością i przymiotami umysłu i charakteru, ale dlatego, że nie ma wyboru. Nie wie, że rola wyborcy ograniczona została do wskazania za pomocą krzyżyka, który z towarzyszy partyjnych, wyznaczonych przez właścicieli partii do pełnienia roli parlamentarzysty, najbardziej mu odpowiada. A ponieważ ów wyborca przeważnie nie zna żadnego, więc głosuje na pierwszego na liście, albo na jakieś nazwisko, które mu się obiło o uszy (np. Ziobro Jan PawełZiobro Kazimierz Bronisław. Bo PO to mniejsze zło, a PiS to zbawcy i wyzwoliciele. I nie zmieni się to nawet wtedy, gdy wszyscy z PiS-u oprócz Kaczyńskiego wstąpią do PO i vice versa razem z Kopacz.

List pan profesor wysmażył sążnisty. To jeden z podstawowych chwytów erystycznych — gdy brakuje ci argumentów na poparcie głoszonych tez, to zagadaj oponenta, utop w powodzi słów. Kukiz zrejterował. Można domniemywać, że jeśli profesor nie potrafi przekonywająco uzasadnić dlaczego JOW-y są złe, to Kukiz także nie wie dlaczego są dobre. To zresztą charakterystyczna cecha miernych politykierów, bo przecież nie rasowych polityków, że wyznaczają sobie rozmówców. Jest oczywistą oczywistością, że taki nie z każdym może rozmawiać, a już na pewno nie z kimś, kto go pod każdym względem przewyższa.

Nie ma sensu polemizować z całym listem. Panem profesorem targają bowiem emocje i raz Kukiza odsądza od czci i wiary, innym razem użala się nad nim i nad sobą, niemal jak kochanek po stracie ukochanej. Trzeba rozmawiać, należy wyjaśniać, tłumaczyć. Jeśli JOW-y są naprawdę takie złe, to to trzeba wykazać. Ale nie w oparciu o jeden skrajny przykład. Demokracja angielska ma co najmniej dziesięciokrotnie dłuższą tradycję niż polska. Więc argument, że obowiązujące tam JOW-y coś niszczą jest… powiedzmy — nieprzekonywujący. Można przecież analizując wyniki wyborów choćby z 2011 roku sprawdzić kto ile uzyskałby głosów i jak wyglądałaby obsada mandatów gdyby obowiązywały JOW-y. Ponad 4% głosów (1.248.975) oddano na partie, które nie przekroczyły progu wyborczego. Czy gdyby obowiązywały JOW-y ich przedstawiciele zdobyliby mandaty, czy nie? Ile weszłoby posłów PO, ilu PiS, a ilu z pozostałych partii? Poza tym wyborca zachowuje się inaczej wiedząc, że jego głos ma decydujące znaczenie. Nawet jeśliby w pierwszych wyborach głosował jak dawniej na partie, to w kolejnych będzie bardziej zważał na przymioty konkretnych kandydatów. Będzie się interesował, bo w systemie, w którym głos wyborcy decyduje to ma sens!

 

_______________

Tytuł to odniesienie do spotu prof. Hartmana: W Nowym Jorku jest Spiderman, w Gotham City jest Batman, a u nas jest Hartman. To powinno wyborcom wystarczyć za cały program. Aż dziw bierze, że nie wystarczyło…

Dodaj komentarz