Solidarność

W sejmie protestują niepełnosprawni. Zgodnie z obowiązującą obecnie nomenklaturą nie wysuwają postulatów, niczego nie domagają się lecz walczą. „18 osób walczy w Sejmie o poprawę losu niepełnosprawnych i ich bliskich” poinformowały media. To tłumaczy dlaczego warunki w jakich przyszło im spędzać czas są iście spartańskie.

Gdy okazało się, że w katastrofie lotniczej pasażerowie samolotu nie zginęli, lecz polegli, rozległ się z jednej strony śmiech, a z drugiej oburzenie. Jak tak można zakłamywać język! — oburzali się oburzeni deklarując, że walczą o prawdę, czystość języka i przywrócenie słowom ich właściwych znaczeń. Polegli. Mimo tego, iż sami nie gorzej przekłamywali, zmieniali znaczenie wyrazów, żonglowali słowami, słowem robili dokładnie to, co potępiali. Ale są wytłumaczeni, bo w dobrej wierze i w szczytnym celu. A cel jak wiadomo uświęca środki.

Niepełnosprawni to nie jedyna grupa, która czuje się dyskryminowana i „walczy” o poprawę swego losu. W Polsce praktycznie nikomu nie jest dobrze i każdy uważa, że jemu należy się więcej, szczególne względy, ochrona, przywileje, ulgi, zwolnienia, preferencje. Na szczęście dla władzy każdy szarpie w swoją stronę, „walczy” sam, w swoim interesie, bez oglądania się na innych. Pojedyncze grupy łatwiej spacyfikować lub zignorować.

Na pierwszym (i ostatnim) Przeglądzie Piosenki Prawdziwej w 1981 roku ktoś śpiewał, że „Jeden sposób by nas zmielić, to poróżnić i podzielić”. Znacznie wcześniej ktoś inny przekonywał, że „W jedności siła”. Trudno jednak od górnika, rolnika, rezydenta, pielęgniarki, społeczeństwa, wymagać zrozumienia tej zależności.

Niedawno protestowali rezydenci. Protestowali w interesie pacjentów. Zależność jest prosta i oczywista dla każdego nierozgarniętego — im więcej rezydent zarobi, tym pacjent będzie zdrowszy. Wynika to z faktu, że rezydent sam niewiele umie, lecz zarabiając więcej poświęci się pracy w jednym miejscu dzięki czemu będzie miał do czynienia z mniejszą liczba pacjentów, co im tylko wyjdzie na zdrowie. Oczywiscie to teoria, ponieważ światła polityka kolejnych rządów, poczynając od członka Biura Politycznego KC PZPR tow.  Leszka Millera, poprzez Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska, na Mateuszu Morawieckim kończąc, doprowadziła do tego, że lekarzy dramatycznie brakuje. Tak więc żeby przychodnie w ogóle były otwarte, choćby i godzinę dziennie, muszą pracować w kilku miejscach naraz.

Jak wiadomo w socjalistycznym systemie pracownicy nie zarabiają tyle ile wynika z rachunku ekonomicznego, lecz zawsze mniej niż im się należy. Rezydenci protestowali więc, kładli się Rejtanem, odmawiali strawy, po czym otrzepali się z kurzu i poszli wywalczywszy solenne zapewnienia, że ich postulaty zostaną rozważone. Co było charakterystyczne w ich proteście? To, że praktycznie nikt się z nimi nie solidaryzował. Jedynie żurnaliści przekonywali, że jeśli rezydenci dostaną podwyżki to wypowiedzą umowy opt-out i nie będą pracować na kilkunastu etatach, co korzystnie odbije się na pacjentach. Nie dostali podwyżek, mimo to zaczęli wypowiadać umowy opt-out. Żurnaliści w szloch. Co teraz z nami będzie, lamentowali, kto nas będzie leczył, skoro na jedną placówkę przypada po ćwierć lekarza, a czasem mniej? Może by tak wprowadzić współpłacenie — zaproponowała nieśmiało Joanna Solska z Polityki. Solska jako osoba wierzącą wierzy, że braki kadrowe można w prosty sposób uzupełnić zasilając pieniędzmi niewydolny system.

Próbowali także strajkować nauczyciele, ale skończyło się na pokrzykiwaniu i straszeniu. W tym przypadku nie można nawet mówić o poparciu społecznym dla protestu, bo sami siebie nie popierali.

W sejmie już 36 dni protestują niepełnosprawni. Mają protestu już tak serdecznie dość, że — podobnie jak rezydenci — zadowolą się obiecanką, byle protest zakończyć. Dlatego proponują, żeby wypłaty zostały zagwarantowane w przyszłorocznym budżecie i wypłacane dopiero od stycznia. To ma sens, ponieważ jeśli ta władza do czegoś się zobowiąże, to na pewno się zobowiąże.

Tymczasem poza sejmem działają organizacje społeczne, związki zawodowe, górnicy, lekarze, pielęgniarki, całe społeczeństwo. Kto wspiera protestujących? Solidaryzuje się z nimi organizując protesty? Portal oko.press postanowił to zbadać i zaczął podpytywać. Okazało się, że
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych: zastanawia się
Związek Nauczycielstwa Polskiego: wspiera medialnie
Porozumienia Rezydentów: identyfikuje się
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych: ma swoje problemy
Obóz dla Puszczy: prywatnie wspiera
Związek Zawodowy Górników: „my już nie palimy opon” (rzucili palenie, bo niedawno dostali co chcieli*)
NSZZ Solidarność: …

Czynnego wsparcia udzielają protestującym ruchy kobiece, aktywiści studenccy, opozycja pozaparlamentarna (OSA, Obywatele RP, KOD). Tak wygląda solidarność z najsłabszymi teraz i Solidarność 38 lat później.


Zgodnie z przyjętym przez rząd programem, łączna maksymalna wartość pomocy publicznej dla sektora górniczego w latach 2016-2018 to ponad 7,2 mld zł.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. W Gdańsku, na pomniku przed stocznią są cztery pierwsze słowa wiersza Czesława Miłosza:

    „Który skrzywdziłeś człowieka prostego
    Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
    Gromadę błaznów koło siebie mając
    Na pomieszanie dobrego i złego,

    Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
    Cnotę i mądrość tobie przypisując,
    Złote medale na twoją cześć kując,
    Radzi, że jeszcze jeden dzień przeżyli,

    Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
    Możesz go zabić – narodzi się nowy.
    Spisane będą czyny i rozmowy.

    Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
    I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.”

    Kto o nich pamięta, gdy solidarność ludzi zgromadzonych w Solidarności zniknęła, a liczą się tylko malowana wiara, własne konto, zaspokojona pycha, co musi się stać by Polak Polakowi nie był wilkiem? Wilkiem? Raczej padlinożerczą hieną.
    To straszne jak traktuje się potrzebujących pomocy….

    1. Nie do końca. Jak górnicy pogrozili paluszkiem natychmiast dostali co chcieli. Słabymi gardziło się zawsze i wszędzie. Dlatego tak ważna jest solidarność. Gdyby górnicy zagrozili, że przyjadą do Warszawy problem niepełnosprawnych już byłby rozwiązany. Niestety, związkowcy prowadzą bardzo krótkowzroczną politykę. Gdy kopalnie będą zamykane a górnicy wywalani na bruk pies z kulawą nogą nie będzie im współczuł. Wręcz przeciwnie, odetchnie z ulgą, że wreszcie miliardy wypracowane przez innych przestana ginąć w zachłannych kieszeniach.