Sojusznicy się na ciebie rzucą

Przedwojnie

Galopujący Major, który najwidoczniej wstydzi się swojego nazwiska (Łukasz Hassliebe; die Hassliebe to miotanie się między miłością i nienawiścią), publikował swego czasu na portalu gazeta.pl, a na stałe związany jest z Krytyką Polityczną i „Super Expressem”. W „Krytyce Politycznej” opublikował przedwczoraj, 1 września artykuł pod znamiennym tytułem »Campus Polska Przyszłości: Jaka piękna katastrofa«. Zwolennikom teorii spiskowych powinno dać do myślenia, że 1 września ktoś noszący niemieckie nazwisko przybrał pseudonim ‚major’ i uderza w tych, którzy sprzeciwiają się dalszej dewastacji państwa pod dyktando Putina.

Galopujący Major uważa, że bardzo źle i niesprawiedliwie, gdy ktoś, głównie wraża TVN, „pompuje zainteresowanie Campusem Polska jako wyjątkową, niespotykaną imprezą, mającą odświeżyć Platformę Obywatelską”. Zarzut pod adresem TVN jest poważny, ponieważ „TVN znowu interesuje się tylko wybraną partią”. Odbijanie piłeczki stwierdzeniem, że nie ma problemu, bo TVP interesuje się wszystkimi pozostałymi nie ma większego sensu, bo nie o to przecież chodzi. Chodzi o to, że Campusowi towarzyszy zainteresowanie, a o Szkole Letniej Lewicy informowało jedynie kilka portali, PAP i… TVN.

Galopujący Major słusznie zauważa, że brak rozgłosu jest szkodliwy jeśli dotyczy inicjatyw inicjowanych przez środowiska lewicowe i zabójczy w pozostałych przypadkach. To oczywiste z wielu powodów.

Po pierwsze, im większe zainteresowanie zwolenników, tym większa uwaga przeciwników. Gdy trafisz pod soczewkę opinii publicznej, ta starannie obserwuje, co robisz i mówisz. Zwolennicy pochwalą i powzdychają, ale przeciwnicy się na ciebie rzucą. Na każde słowo, gest, przejęzyczenie, a nawet metaforę.

Jak temu zaradzić? Zejść do podziemia, organizować tajne spotkania, o których nikt nic nie wie i na wszelki wypadek mówić szeptem. Najbezpieczniej w ogóle publicznie nie zabierać głosu, nic nie robić, siedzieć cicho jak mysz pod miotłą, bo wszystko co się powie może zostać wykorzystane wprost lub po obróbce manipulacyjnej. Uczestnicy Campusu nie zachowali należytej ostrożności i wyszło szydło z worka. Okazało się,

że Tusk jest nadal przeciwko małżeństwom jednopłciowym, Balcerowicz szanuje negacjonistów klimatycznych, a nierówności majątkowe nie są dla niego żadnym problemem.

Oczywiście nie „szanuje”, tylko broni prawa uczonych do własnego zdania, albowiem do grona negacjonistów zaliczyć można także historyków negujących jedynie prawdziwą prawdę o holokauście i żołnierzach wyklętych. Wiadomo, że Polacy nigdy nie mordowali żydów, a jeśli już, to czynili to z obrzydzeniem i wbrew sobie. Żołnierze wyklęci z kolei to bohaterowie bez skazy. Nie ma nieomylnych, uczeni także błądzą, ale jeśli odbierze się im prawo do własnych teorii, to nauka przestanie się rozwijać. Kontrowersyjne słowa o klimacie padły w analizie zatytułowanej »FOR ostrzega (nr 56): Unia Europejska zamierza jeszcze bardziej ograniczać polską gospodarkę regulacjami klimatycznymi«. Publikacja nie dotyczyła wpływu człowieka na klimat lecz wpływu decyzji ekonomicznych na polską gospodarkę, który jest niekorzystny bez względu na to, z jakiego powodu planeta się ociepla. Bardziej groźne od bzdur, na które powołują się autorzy raportu sprzed siedmiu lat jest to, że w roku 2021 te same tezy głosi rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Po drugie, ważniejsze, nawet jeśli politycy PO unikną wpadek, to największym problemem tego Campusu jest to, że mówią, co myślą. Oczywiście problemem dla PO.

Trudno o lepszą wykładnię lewicowego „programu”. Nareszcie stało się jasne dlaczego swego czasu lewica tak pięknie opowiadała o świeckim państwie i innych lewicowych wartościach, a po dojściu do władzy pompowała Kościół bardziej niż ZChN i cała prawica razem wzięta. SLD z wielkim poświęceniem pracowała nad konkordatem, a Kwaśniewski bez wahania go podpisał. Potem grzecznie pomaszerował do kościółka, wziął ślub kościelny i świadczył o świętości JPII, dzięki któremu uwierzył w świętych obcowanie i trójcę przenajświętszą, która w trójnasób jest jednością.

W polityce trzeba być skutecznym. Oczywiście uczciwość w kraju, w którym spory odsetek społeczeństwa wierzy w cuda, szczerość nie jest w cenie, ale mimo wszystko lepiej mówić prawdę, to co się rzeczywiście uważa, w ostateczności nie odpowiadać na pytania niż kłamać. Lekceważenie głosu opinii publicznej, wprowadzanie zmian wbrew woli ogółu, bez przekonania go o ich niezbędności kończy się klęską wyborczą. Nie istnieje na świecie ugrupowanie, z którego programem utożsamia się 100% społeczeństwa. Lewica oscyluje na krawędzi progu wyborczego, ale zamiast przekonywać do siebie próbuje zniechęcić do innych, i to wcale nie tych, którzy dewastują Polskę od kilku lat. Tych akurat wspiera i zapewnia im zaplecze finansowe.

Udało się przekonać większość społeczeństwa, że pary jednopłciowe to zło zagrażające „normalnym ludziom”, że uchodźcy to śmiertelne zagrożenie, a przyjęcie ich sprawi, że katolicy stracą wiarę, a księża powołanie. Zamiast próbować na siłę wprowadzać jedynie słuszne rozwiązania należy poprzez akcje informacyjne i edukacyjne przekonać większość, że ani małżeństwa jednopłciowe, ani uchodźcy nikomu nie zagrażają. Przy całym szacunku dla osób LGBT ich głos, owszem, czasem może być języczkiem u wagi, ale nigdy nie da zwycięstwa. Nie da się bowiem wygrać stawiając na mniejszość. Zwłaszcza, że dla dziennikarzyn z bożej łaski ważniejsze od tego co się mówi jest kto to mówi.

Galopujący Major pomiędzy wierszami przemycił tezę, że „Balcerowicz musi odejść”, ponieważ

zachęcał do organizowania „internetowego pręgierza”, a więc po prostu do mowy nienawiści w sieci.

Nie żyjemy w średniowieczu, dlatego jeśli dziś stawianie kogoś pod pręgierzem nie oznacza przywiązanie do słupa w celu publicznego napiętnowania, wybatożenia, obcięcia członków, ogolenia głowy. Łatwo sprawdzić co powiedział Balcerowicz i do czego zachęcał. Czy wygórowaną zachcianką jest oczekiwanie od publicysty, że nie będzie zniekształcał sensu wypowiedzi w swych publikacjach? Balcerowicz chce stawiać pod pręgierzem w dzisiejszym znaczeniu tego słowa, czyli „spisywać czyny i słowa”,  potępiać sprzeniewierzanie się zasadom rzetelnego dziennikarstwa, publikować listę pseudo-dziennikarzy. Czyżby Galopujący Major miał podstawy do obaw, że się na niej znajdzie?

Prof. Leszek Balcerowicz jest naukowcem, nie politykiem. Trudno oczekiwać, że uzna to, co wykłada na uczelni za ściemę i pod publiczkę będzie głosił to, co ta chce usłyszeć. Galopujący Major bez owijania w bawełnę daje natomiast do zrozumienia, że przedstawiciele lewicy nie mówią tego co myślą, a ich program to pic na wodę fotomontaż.

Dodaj komentarz