Socjalizm wiecznie żywy

W dawnych, choć nie tak bardzo dawnych czasach wszystko należało do obywateli. A skoro wszystko należało do obywateli, to zarządzała tym wybierana przez owychż władza. Na początku wybrała się co prawda sama, z niewielką pomocą swych przyjaciół i protektorów, potem mogła sobie już pozwolić na uczciwość, gdyż na listach umieszczała samych swoich. Ponieważ miała na głowie całe państwo, więc z jednej strony wszyscy wszystkie żale kierowali pod jej adresem, z drugiej sama zajmowała się dystrybucją pieczywa w Grajdole Dolnym z opłakanym skutkiem.

Jednym z największych osiągnięć minionego ustroju były kolejki po wszystko — od podstawowych produktów spożywczych po benzynę. Po transformacji kolejki zniknęły jak za dotknięciem różdżki. Po czym powróciły w zreformowanej na socjalistyczną modłę przez tow. Łapińskiego, wspartego przez tow. Millera i Kwaśniewskiego, służbie zdrowia. Problemem bowiem w nowej rzeczywistości jest stara mentalność. Jeśli towarzyszom starej daty trudno się dziwić, to homo sovieticus tkwiący głęboko w przedstawicielach tak zwanej prawicy może nieco szokować.

Przykładów mamy, zwłaszcza w ostatnim okresie, co niemiara. Skupmy się więc na dwóch. Pod koniec stycznia zdarzyło się coś, co o tej porze roku zdarzało się dotąd rzadko, a ostatnio coraz częściej. Otóż zamiast śniegu padał deszcz, a ponieważ jednocześnie chwycił mróz wszystko pokryło się lodem. Lód, choć to niewiarygodne, jest izolatorem, a jeśli na przewodach nagromadzi się go zbyt dużo, przewody ulegają zerwaniu. I co z tego? Otóż pani wicepremier i minister infrastruktury i rozwoju została znienacka zapytana przez dziennikarza, który nad pytaniem musiał myśleć przez co najmniej tydzień wraz z całą redakcją: Co pani powie pasażerom pociągu Przemyśl – Szczecin, który miał 410 minut opóźnienia? Pani wicepremier i minister infrastruktury i rozwoju zamiast odpowiedzieć, że nic nie powie, ponieważ zajmuje się infrastrukturą i rozwojem, a od mówienia pasażerom pociągu Przemyśl – Szczecin, który ma 410 minut opóźnienia jest konduktor, a w ostateczności prezes spółki, do której należy opóźniony skład, zaczęła się tłumaczyć klimatem. A ponieważ każde wystąpienie władzy musi obowiązkowo zawierać liczby, co dodaje mu powagi i wiarygodności, więc i tym razem liczby padły. Absolutnie nie dam sobie powiedzieć, że dziś stało się coś strasznego. Stało się coś bardzo niewygodnego dla pasażerów dwóch pociągów, ale 3998 dojechało do stacji właściwie bez opóźnień. Gdy zamiast zajmować się infrastrukturą kolejową minister daje się wypuścić i zaczyna odpowiadać na głupie pytania, ośmieszenie się ma jak w banku.

Homo sovieticus szczególnie dobrze miewa się, co powinno trochę dziwić, na prawicy. Otóż z początkiem roku w lokalu w zabytkowej, prywatnej kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu w pobliżu placu Zamkowego otwarto klub erotyczny. To nie jest miejsce właściwe na tego typu działalnośćzagrzmiał na antenie TVN24 ksiądz Bogdan Bartołd. Skoro ksiądz powiedział, że to nie miejsce, to znaczy, że to nie miejsce. Do boju ruszyła zarówno Solidarna ‚ksiądz wie z kim’ Polska jak i Prawo i Sprawiedliwość ‚na naszą modłę’. Warszawskie struktury Solidarnej Polski wystosowały do władz miasta list, w którym wyrażają oburzenie z powodu otwarcia przy Krakowskim Przedmieściu klubu ze striptizem. PiS poszło dalej. Posłowie partii z prawem i sprawiedliwością w nazwie wystosowali interpelację do premiera Donalda Tuska przeciw obecności klubu go-go przy Trakcie Królewskim. W ich ocenie istnieje szereg możliwości, by „zniechęcić i zohydzić” właścicielom klubu prowadzenie go w tym „szczególnym” miejscu.

W teoretycznie wolnej Polsce, w której własność prywatna jest chroniona konstytucyjnie, partia zasiadająca w parlamencie nakłania rząd, by wykorzystując władzę i jej organa „zniechęcał” prywatny, płacący podatki podmiot i „zohydzał” mu działalność gospodarczą. Państwo ma stosować mafijne sposoby, ponieważ księdzu nie spodobała się działalność prowadzona w „takim” miejscu. Ale posłowie, którzy stanowią prawo obowiązujące wszystkich na tym nie poprzestali. Klub PiS proponuje także wprowadzenie do Ustawy o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej zapisów, które dadzą urzędnikom prawo czasowego lub całkowitego zakazu prowadzenia określonej działalności gospodarczej. Rodzaj działalności gospodarczej objętej zakazem określi ksiądz.

Kraj zakazów, nakazów i obostrzeń zbankrutował. Sieroty po socjalizmie coraz ciaśniej zaciskają pętlę, po kolei ograniczają wolności obywatelskie, pod byle pretekstem zaostrzają prawo. Bo innej rzeczywistości nie znają i nie rozumieją. Bo wolności boją się i nie potrafią z niej korzystać. Bo nie potrafią sobie wyobrazić obywateli poza kontrolą robiących co chcą. Historia więc powoli zatacza koło, a my niedługo znajdziemy się w punkcie wyjścia. Do pełni szczęścia brak jeszcze tylko 49 województw. Dług w wysokości, o której nie śniło się nawet Gierkowi, już jest…

 

PS.
Opozycja grzeje temat pani wicepremier, a pan premier określa jej wypowiedź o opóźnieniach pociągów „niefortunnym sformułowaniem”. Podczas wtorkowej konferencji przeprosił pasażerów kolei, którzy poczuli się urażeni wypowiedzią minister Bieńkowskiej. Przyszli emeryci, którzy poczuli sie wydymani skokiem na ich oszczędności w OFE na przeprosiny nie mają co liczyć.

Dodaj komentarz