Słowa… i co się z nimi dzieje….

Polityka już mnie męczy. Ciągle te same wypowiedzi, ciągle te same inwektywy. Ciągle z tej politycznej strony taka sama głupota. A mnie się zachciewa mądrych, roztropnych, myślących, grzecznych w mowie i zachowaniu ale potrafiących wepchnąć szpilę gdy trzeba….

Dlatego dziś o czymś innym. O słowach. Tytuł zachęcał informacją o nowościach. Zaczęłam czytać. I na samym początku utknęłam już na trzech nieznanych mi słowach. Można zajrzeć do słownika, ale wtedy można „zrozumieć” to, czego tam nie ma. Zostawiłam więc artykuł w spokoju.

Sprawia mi ostatnio dużą przyjemność czytanie tekstów staropolskich. Te sprzed 200 lat można zrozumieć, a jak trzeba to w słowniku jest pomoc dla jednego słówka. Teksty starsze są trudniejsze, bo stare słowa niekoniecznie znajdują się w słownikach. A pod tekstami często brakuje wyjaśnień.

Wiele słów używanych jeszcze 30-40 lat temu zniknęło ze słownictwa, bo i zawodów już nie ma. Radło – jego znaczenie jest proste, ale co znaczy czynność „obradlić”. A to tylko zniszczenie chwastów przy pomocy radła podczepionego do konia. Koni też jest mało, są wypasione traktory, kombajny. Nowe słowa, ale nie najnowsze. Najnowsze są dużym problemem.

Gniezno. Uważane za pierwszą stolicę. Sugerowane pochodzenie słowa to gniazdo albo gnieździć, czyli żyć w dużej kupie na małej powierzchni. Mówimy, że osy się zagnieździły na balkonie, ale czy coś więcej?

Dam kilka ciekawych przykładów zmiany znaczenia słowa albo całkowitego jego zniknięcia.

SPIRYTUSEK – diablik, zły duch domowy, chochlik.

KSIĄDZ – książę (he, he, he)

KSZE – książę,

KOLOR – pijak (pasuje do purpurata Flaszki),

KOWAĆ – kuć, pozostało jednak kowadło,

KURDESZ – piosenka śpiewana często przy kielichu jak Sto lat,

SEREMAK – człowiek smutny,

SIETM, SIEDM – siedem,

SIEMIĘ –  nasienie, ziarno, potomstwo, ród, pokolenie,

MIESZKAĆ – zwlekać, ociągać się, „nie omieszkam”,

BAŚŃ – obmowa, przysłowie, plotka; fałszywa nauka, herezja,

FOCHY – rozpusta, grymasy,

SALAHA – Salacha. Sałaha, kobieta rozwiązła, rozpustna.

A nazwy rzek Wda, Brda, Gwda oznaczają wodę. Widocznie różne grupy Słowian tak je nazywały. Nazwa rzeki Kwisa od kwitnięcia bo latem, jesienią pokrywała się kwiatami wodnymi. I podobno pokrywa się do dziś.

Zmieniają się mieszkańcy, słowa znikają, zmieniają swoje znaczenie, a nazwy rzek, miast… pozostają. Przybysze, zwycięzcy używają starych nazw. Zmieniają one czasami brzmienie, ale nie znaczenie. Ciekawe.

Kołobrzeg. Nazwa niemiecka zmieniała się w formie zapisu: Colberg, potem Kolberg. Fonetycznie podobnie. W pobliżu miasta, nie ma żadnej góry, bo berg znaczy po niemiecku góra.

Gdy powstawał Kołobrzeg to Pomorze było jednym wielkim bagniskiem. By móc się rozwijać miasto lokowano na innym miejscu w 1255 roku.

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Najbardziej doniosła w skutkach była mutacja umożliwiająca człowiekowi mówienie. Dzięki rozwojowi mowy może się porozumiewać, planować, budować i… niszczyć. Polacy od jakiegoś czasu postanowili przejrzysty strumień mowy zamienić w rynsztok. Pomijając błędy gramatyczne i stylistyczne zakłamują znaczenie słów. A to jest groźne, ponieważ nie tylko nie da się dogadać z obcokrajowcem nie znając języka, ale nie da się dogadać z krajanem, który inaczej rozumie poszczególne słowa. W nowym spocie Komorowskiego młoda dziewczyna gloryfikuje wolność i stwierdza, że „nie chcę by nikt w nią ingerował”. W tę wolność. Mój komentarz jest oceniony negatywnie. Ale ja nie rozumiem tego zdania. Po prostu nie rozumiem i nic na to nie poradzę. Kto to jest ten nikt, który miałby w nią ingerować? Może młodzi to rozumieją. Ja nie.

     

    Nawiasem mówiąc widząc tę dziewczynę, słysząc jej głos, słuchając tego, co mówi zastanawiam się czy jednak nie pójść i nie zagłosować na Dudę. Bo mnie nie interesuje kompletnie co Komorowski robił w dzieciństwie. Mnie interesuje co robi teraz. A teraz robi sobie po prostu jaja.

    1. Zagrożeni utratą stanowiska, działacze PO wysupłali pieniądze, zatrudnili studentów, a ci piszą za co mają płacone.

      Tak jak i „zwolennicy” PIS.

      Rozmawiałam kiedyś z takim wynajmującym swój czas jednej z partii. Dawno, bo dawno, ale powiedział, że dla studenta to poważny grosz, choć stawki nie ujawnił. Plusy, minusy powstają tak samo. I to jest największa dolegliwość internetu. Wynajęte IP

      1. Student to osoba dorosła. Jeśli student nie potrafi poprawnie po polsku wysławiać się, to znaczy, że edukacja jest w Polsce do bani. Nie spełnia podstawowej roli – nie uczy. Lekturami nie mogą być dzieła jedynie słuszne, ale takie, które są napisane piękną polszczyzną. Twórczość Wojtyły do tego się nie nadaje. Szkoła ma uczyć, a nie indoktrynować. Jeśli działa Wojtyły są takie wybitne i ciekawe, to niech ludzie, uczniowie sięgają po nie dobrowolnie, a nie pod przymusem. Pod przymusem niech czytają to, co jest napisane po polsku.

        Dziennikarzyniątko nie wie, że mówi się (i pisze) ‚na skutek’ lub ‚wskutek’, ale nie ‚na wskutek’! Że się chodzi ‚boso’ lub ‚na bosaka’, nigdy ‚na boso’! Jeśli człowiek opuszczający szkołę, z maturą w kieszeni tego nie wie, to czego w tej szkole się uczył? Jak klęcząc klepać paciorek?

        Podoba mi się konkurent Komorowskiego. Wystarczy, że ktoś sobie rany kłute porobi tu i ówdzie, żeby padł na kolana. Dobry z niego będzie prezydent, oj dobry. Jeszcze lepszy niż Komorowski! No i wymodli nam dobrobyt, jeśli nie raj na ziemi. Tej ziemi!

        Myrna Nazzour, syryjska mistyczka i stygmatyczka, przyjechała do Polski na specjalne rekolekcje. Spotkania duchowe z jej udziałem odbyły się w Zembrzycach koło Wadowic, a następnie w Gostyniu. Myrna dostąpiła – jak do tej pory – pięciu objawień oraz trzydziestu sześciu stanów ekstatycznych. Pięciokrotnie na jej ciele pojawiły się stygmaty. Wszystko zaczęło się w 1982 r. w Damaszku, gdy Myrna (czyli Maria) miała 18 lat. Lekarze nie są w stanie wyjaśnić jej przypadłości.

        Jeśli o mnie chodzi, to wcale mnie to nie dziwi, że syryjscy lekarze nie są w stanie wyjaśnić takiej boskiej przypadłości. Za to psychiatrzy potrafią to wyjaśnić bez najmniejszego trudu. Jak również stan umysłu człowieka, który klęka przed nawiedzoną.

        1. Czy można się dziwić, że syryjscy katolicy chcą do Polski? Widzą, że na religii można się łatwo dorobić.

          p.s. Umieściłam link do tego artykułu pod innym tematem.;-)
          Dziennikarz może po szkole Rydzyka. Mówi jak jego „guru” eee kóru…