Skokowa naprawa

Żeby skoczyć trzeba wziąć rozbieg. Żeby wziąć rozbieg trzeba się cofnąć. To oczywiste dla każdego, ale nie dla zaślepionych przeciwników obecnej władzy. Tłumaczy to prezes Prezesa Rady Ministrów: Dzisiaj przed Polską stają dwa główne wyzwania. Wyzwanie pierwsze to odnowa i konsolidacja wspólnoty. Wyzwanie drugie to skok cywilizacyjny. Konsolidację wspólnoty mieliśmy ostatnio okazję oglądać na sali sejmowej. Jeśli zaś chodzi o skoki cywilizacyjny, to specjalistą od ich wykonywania był Donald Tusk, który podczas nieomal ośmioletniej kadencji wykonał ich bez liku. Ale wykonał nieprawidłowo, ponieważ nie brał rozpędu, więc jego skoki się nie liczą.

Jakie warunki trzeba spełnić, aby dokonać udanego skoku cywilizacyjnego? Trzeba się cofnąć. Najlepiej do tyłu. Czynność najlepiej zacząć od sprawdzonych kadr. No więc ministrem sprawiedliwości powinien zostać sprawdzony w bojach z niesprawiedliwością Zbigniew Ziobro. Zmianę służb specjalnych na jeszcze bardziej specjalne należy łaskawie powierzyć doświadczonemu zmieniaczowi, ułaskawionemu Mariuszowi Kamińskiemu. Z kolei Antoni Macierewicz po zlikwidowaniu służb specjalnych już co prawda nie ma nic do zlikwidowania, ale ma jeszcze kupę do zrobienia. Choćby wycofanie polskich wojsk na z góry upatrzone pozycje.

Cofnąć pilnie trzeba nie tylko raport, ale w ogóle całą procedurę badania katastrofy smoleńskiej i wszystko rozpocząć od początku. Prokuraturę trzeba także cofnąć do stanu sprzed zmian i podporządkować Ziobrze. Bo tylko wtedy będzie dobrze. Koniecznie zawrócić należy zmiany w systemie emerytalnym. Ale nie poprzez zwrócenie znacjonalizowanych bez odszkodowania oszczędności, ale obniżając wiek emerytalny. Nie można także pozostawić służby zdrowia w stanie, w jakim się obecnie znajduje. Ponieważ trudno przebić tow. Łapińskiego, więc trzeba ją cofnąć radykalnie i zdecydowanie. Najlepiej do czasów głębokiego PRL-u. Oczywiście socjalistyczny system nigdy i nigdzie się nie sprawdził, ale znakomicie nadaje się do redystrybucji składek. Aż się prosi cofnąć system oświaty do stanu sprzed podziału na gimnazja i licea oraz uratować polskie sześciolatki od strasznych skutków uczęszczania do szkoły.

Na marginesie cofania warto zauważyć, że obrona sześciolatków to bardzo intratne zajęcie. Jak podaje Super Express ze sprawozdań finansowych wynika, że w 2014 r. najwyższe miesięczne wynagrodzenie członka zarządu Fundacji wynosiło 7.706 zł. W minionym roku fundacja zebrała 371.000 zł, zaś na wynagrodzenia przeznaczono 258.000 zł, czyli 70%.

Oczywiście skok cywilizacyjny nie uda się bez cofnięcia mediów do stanu sprzed transformacji. To dodatkowo da gwarancję, że choć w portfelach obywateli znów pojawią się miliony, a w sklepach pustki, to w telewizorze będzie dobrobyt i wzrost gospodarczy. Gospodarkę bowiem także cofnie się do właściwego poziomu. W pierwszym rzędzie obłoży się podatkami banki. A także sklepy wielkopowierzchniowe. Zyskają na tej operacji jak zwykle ubodzy. Nie obejdzie się także bez cofnięcia konstytucji. Ta przecież ma już 20 lat! Nie ma na świecie kraju, w którym konstytucja nie była zmieniana przez tak długi okres! Być może kieruję się przesadnym optymizmem, ale postawię ją: to kwestia przeglądu konstytucji. Co najmniej przeglądu. Możemy to zrobić tylko razem, ale trzeba tej zmiany dokonać, a przynajmniej rozważyć, czy ona nie powinna być dokonana. A może potrzebna jest nowa konstytucja? Ta ma już 20 lat.

Na pierwszy rzut oka wszelkie te zmiany noszą znamiona nowych porządków zaprowadzanych przez okupanta w dopiero co podbitym kraju, ale pozory mylą. Nie da się bowiem dokonać skoku cywilizacyjnego nie cofając się do tyłu, żeby z impetem ruszyć do przodu. Lecz na całym spójnym i logicznym obrazie pojawiła się rysa. Ba, pęknięcie jeśli nie coś gorszego. Oddajmy głos p.rezydentowi: Aby zakończyć niepotrzebne waśnie podważające autorytet najważniejszych instytucji państwa polskiego, stojąc na straży konstytucji i ciągłości władzy państwowej, postanowiłem odebrać przysięgę od sędziów wybranych wczoraj. Kierowałem się przy tym wolą nowo wyłonionego Sejmu, w którym Polacy pokładają tak ogromną nadzieję na naprawę Rzeczypospolitej. Ta wypowiedź wprowadza niepotrzebne zamieszanie i burzy klarowny przekaz prezesa. Nie wiadomo bowiem, czy cofamy się do tyłu po to, by skoczyć do przodu, czy wręcz przeciwnie, cofamy się, by było co naprawiać. Jaki ma sens wprowadzanie z powrotem rozwiązań, które już raz się nie sprawdziły, skoro wiadomo, że się nie sprawdziły? Warto psuć tylko po to, żeby było co naprawiać?

Na koniec warto zauważyć, że niektórzy ewidentnie zatracili instynkt samozachowawczy. Marcelina Zawisza — zgodnie z nomenklaturą portalu Tok — użyła „mocnych” słów „wbijając ostrą szpilę” „liberałom krzyczącym o niszczeniu demokracji”: Ludzi nie obchodzi Trybunał Konstytucyjny, bo państwo już dawno ich zawiodło. Państwa nie było, gdy pracodawca nie wypłacał im pensji, zatrudniał na czarno albo na śmieciówce. Nie będą bronić państwa, które ich nie broniło. Wielbiciel jej talentu poszedł jeszcze dalej: Mam w dupie czy mamy demokrację czy dyktaturę. Jeżeli dyktatura będzie lepiej dbała o moje interesy niż demokracja w wydaniu PO/PSL to ja chcę dyktaturę a może nawet reżim. Mam w dupie co tam sobie opozycja w parlamencie skomli o TK. Jeżeli TK wyrokuje przeciw moim interesom to poszczuć ich psami. Jeśli ktoś nie ma w głowie, to ma w dupie. Ale zawsze Zawisza i jej wyznawca mogą pojechać do Korei Północnej, by przekonać się jak dyktatura dba o interesy i czyje.

Oto bolszewików dziedzictwo duchowe: zanim skoczyli upadli na głowę…

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Zaskakujesz czasami stosowanymi porównywaniami. Zdecydowanie na plus. Tym razem to cofanie się przed wzięciem rozbiegu. Perełka w odniesieniu do polityki PIS. Czasami cofnięcie się może być także duże, że cała siła zostanie zużyta na rozbieg i na skok już jej nie wystarczy. By cokolwiek dobrze zrobić, potrzebny jest plan i rozważenie co możliwe, a co nie. Wśród polityków brakuje człowieka na miarę Eugeniusza Kwiatkowskiego, który planował rozwój gospodarczy rozłożony na 30 lat. Teraz planuje się bez głowy na jedną kadencję. I często są to niby zmiany.

    Teraz gada się byle co i to byle co próbuje zrealizować nie patrząc na koszty, realia, korzyści dla społeczeństwa. Nie ma dyskusji. Jest gadka-szmatka: a bo wy, a bo my, a bo wam, a bo nam. Za takie mowy w szkole uczeń otrzymałby =3 Takie były oceny, gdy ja chodziłam do szkoły. Skalę ocen zwiększono, ale czy daje zauważyć się większy zasób wiedzy u maturzystów?

    Nie mówię o tych najzdolniejszych obdarowywanych mianem kujona za chęć zdobycia wiedzy, ciekawość świata, chęci zdobycia zawodu na dobrej uczelni. Tym leniwym, wyzywającym pracowitych od kujonów pozostają uczelnie typu Rydzykowego nauczania. Duży koszt, słabe efekty, ale za to z „łaską boską” i bez bycia kujonem.

    „Mam w dupie” – ten „mędrzec” raczej wiele nie osiągnie, bo mu dupa nie pozwoli. No chyba, że rozszerzy wlot przez pracę w agencji dla miłośników panów, paniczów. Z drugiej strony widać jak słabiutką wiedzę mają obywatele typu „mam w dupie” o demokracji, o tym jakie zagrożenia niesie nie przestrzeganie praw i standardów prawnych i obyczajowych. Jeśli ten niuniuś mamusi uważa, że dyktatura pozwoliłaby mu opowiadać co gdzie mu się mieści, to się myli.

    Ciekawe kiedy pani od broszek (czasami ma nawet ciekawe) „zrezygnuje ze stanowiska ze względu… na… Jako babę interesuje mnie czy te broszki to szlachetne kamienie, czy tylko szkiełka imitujące majątek. Nie wymieniono ich w wykazach majątku premier, więc szkiełka. A gdzie bywa w nadmiarze szkła to albo boli później głowa, kac męczy, albo… imitacja nadmiernie stosowana ładnie nie wygląda. Chociaż premier ma możliwości, to jakość jej strojów jest beznadziejna. Jednak widać wizyty u kosmetyczki. Amen

    Tym, którym słowo „baba” nie odpowiada: Ryszard Rynkowski i Andrzej Zaucha – „Ach te baby” (Opole 90). (W oryginale)

    1. Zanim zamkną na klucz;
      „Na stronie Sejmu pojawił się projekt PiS-u zmiany ustaw: o rzeczniku praw obywatelskich, rzeczniku praw dziecka, o NIK-u i o Instytucie Pamięci Narodowej. Wprowadza szczegółowy tryb uchylania immunitetu szefom tych instytucji. A także posłom i senatorom. Oczywiście sam tryb to nic złego. Chociaż i do tej pory jakoś Sejm sobie radził. To, że poprzedni Sejm nie procedował uchylenia immunitetu szefowi NIK po wniosku prokuratora generalnego, było raczej wynikiem braku woli politycznej niż procedury.

      Nic nie stoi na przeszkodzie doprecyzowaniu przepisów. Ale warto odnotować, że o skierowaniu do Sejmu takiego wniosku nie będzie już decydował prokurator generalny, ale minister sprawiedliwości. Prawdopodobnie niedługo będzie to ta sama osoba, to jednak znaczące, że PiS chce przepuszczać procedurę przez filtr podwójnie polityczny: najpierw członek rządu, potem większość sejmowa.

      W kogo celuje PiS? Są dwa organy, których kadencja szefów nie wygaśnie na początku rządów PiS: rzecznik praw obywatelskich i szef NIK. Szefowi NIK prokuratura chce stawiać zarzuty, więc zapewne PiS-owska ustawa się przyda. RPO, Adamowi Bodnarowi, który dopiero co zaczął pięcioletnią kadencję, nikt zarzutów stawiać nie chce. Na razie, bo sytuacja jest dynamiczna, a prokuratura lada chwila przejdzie pod kuratelę Zbigniewa Ziobry. Bodnar z pewnością uwiera PiS, który zaciekle zwalczał jego kandydaturę. Teraz RPO jako pierwszy pojawia się w poselskim projekcie na liście szefów urzędów w procedurze uchylenia immunitetu.

      Raczej nie należy się spodziewać rychłego wniosku o uchylenie immunitetu RPO ze strony prokuratury, ale projekt ustawy opisuje też tryb uchylania go po skardze obywatela. A obywatela niezadowolonego z działania RPO czy jakiegokolwiek innego urzędu znaleźć nietrudno.

      Uchylenie immunitetu to jeszcze nie złożenie z urzędu, ale okazja do publicznego podważania wiarygodności.

      Na razie ten projekt ma zapewne oddziaływać dyscyplinująco na Adama Bodnara, który dzień przed jego pojawieniem się na sejmowej stronie mówił w Trybunale Konstytucyjnym o łamaniu konstytucji przez Sejm i krytykował niezaprzysięganie przez prezydenta wybranych w październiku sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

      Wcześniej jednak można się spodziewać odwołania prokuratora generalnego. Cały czas niezaopiniowane jest złożone w kwietniu roczne sprawozdanie Andrzeja Seremeta z działalności prokuratury. Premier Ewa Kopacz z góry zapowiedziała, że je odrzuci i zwróci się do Sejmu o odwołanie Seremeta. Potem jednak zajęła się kampanią wyborczą. Sprawozdania nie zaopiniował jeszcze minister sprawiedliwości. To świetny prezent dla PiS. Teraz nowy minister – Ziobro – może, a właściwie musi zaopiniować sprawozdanie dla premiera. A premier Beata Szydło może się zwrócić do Sejmu o odwołanie Seremeta. Trzeba większości 2/3 głosów, ale część PO i PSL (wściekłe za postawienie zarzutów b. posłowi Buremu) może za tym zagłosować.

      Taki obrót spraw da pretekst do likwidacji niezależności prokuratury. Pojawi się „obiektywna potrzeba” nowelizacji ustawy o prokuraturze podporządkowującej ją ministrowi sprawiedliwości – wystarczy zmienić kilka przepisów. Wszystko pod hasłem, że prokuratura nie może być pozbawiona kierownictwa, bo to godzi w „bezpieczeństwo Polaków”. Minister Ziobro już wspominał, że ma gotowy projekt ustawy o prokuraturze, który niedługo stanie na rządzie. Jak to możliwe, skoro projektu nie ma na stronach Rządowego Centrum Legislacji, gdzie ma obowiązek być? Ale za rządów PiS nie takie cuda się zdarzają.

      Jeśli projekt się pojawi, prezydent Duda będzie miał doskonałe wytłumaczenie, dlaczego jeszcze nie wybrał kandydata na miejsce Seremeta spośród dwóch przedstawionych mu w październiku przez Krajową Radę Prokuratury i Krajową Radę Sądownictwa. Ma to zrobić do końca grudnia. A wyraźnie nie chce, bo nawet nie zaprosił kandydatów na rozmowy. Prezydent – w razie gdyby PiS nie odwołał Seremeta i nie zmienił ustawy – złamie konstytucję, jeśli nie wybierze prokuratora generalnego.”