Sklep mięsny dla środowisk

Ideologia to coś strasznego. To gorsze od zarazy, bo zaraza to epidemia, pandemia, a ideologia, to… ideologia. Z nią nie ma żartów. A jeśli jest to na dodatek ideologia LGBT (Leworęczni, Garbaci, Brzuchaci, Trądzikowi), to to już jest horror i śmiertelne zagrożenie. Oczywiście nie jest jedyną. Zgodnie z inną dostęp do pełnego słownika języka polskiego, poprawnej polszczyzny, frazeologicznego, ortograficznego, powinien być płatny. Nie można bowiem dopuścić do tego, by ci, którzy w obcych językach próbują mówić Polaką co mają myśleć, nauczyli się poprawnej polszczyzny i pouczali tubylców, że mówi się ‚Polakom’.

Według Doroszewskiego ideologia to «całokształt haseł i poglądów jakiegoś kierunku, prądu politycznego, ekonomicznego, artystycznego, jakiejś grupy społecznej, politycznej, artystycznej; pogląd na świat». Czy do którejś z tych kategorii zalicza się orientacja seksualna, budowa ciała, psychika? Wiadomo, że tylko krowa nie zmienia poglądów, co potwierdzają częste wolty polityków. Oznacza to, że można zmienić zapatrywania, a nawet przestać wierzyć w Boga a zacząć w Allacha lub odwrotnie. Orientacji seksualnej, budowy ciała, psychiki zmieniać się nie da. Można oczywiście próbować, farmakologia i chirurgia plastyczna poczyniła wielkie postępy, ale skutki czasem bywają opłakane, czego dowodzi wygląd Michaela Jacksona i nie do pozazdroszczenia los kobiet, które skorygowały sobie wielkość lub wygląd tego czy owego.

Skąd wzięła się ideologia LGBT? Z niewiedzy, którą w cyniczny sposób wykorzystali prawicowi ideolodzy. Bo jeśli ideologia LGBT nie istnieje, to ideologia odwrotna — anty-LGBT — jest jak najbardziej realna, namacalna, kwitnie i rozwija się. Ostatnio w „Faktach po faktach” czołowy wyznawca nowej doktryny Kanthak wyraził pogląd, że podobnie jak psy maja swoje jedzenie, koty swoje, ludzie swoje, a krowy jedzą trawę, tak Środowiska LGBT mają swoje księgarnie, mają swoje kina, mają swoje sklepy. Ja byłem kiedyś w San Francisco na dzielnicy Cruz. To jest słynna dzielnica, w której był pionierski ruch właśnie LGBT, założony zdaje się przez pana Milka w Stanach Zjednoczonych i byłem świadkiem tego, jak wygląda taka dzielnica. Sklepy mięsne dla środowisk LGBT, wszystkie różnego rodzaju sklepy czy usługi. To pokazuje, że tworzy się wokół preferencji seksualnych ideologię. Piotr Kraśko nie byłby sobą, gdyby zapytał co takiego w tych sklepach sprzedają, co nie nadaje się do użytku lub spożycia dla wyznawców innych ideologii? Jak funkcjonuje handel w dzielnicy, w której wszystkie sklepy są wyłącznie dla LGBT?

Oczywiście LGBT to nie jedyna ideologia. Kanthak zna inne, jak feminizm, ekologizm, komunizm, a my ze swej strony możemy dorzucić alpinizm, teizm, altruizm, katolicyzm, debilizm, egoizm, fiskalizm, metabolizm i wiele, wiele innych. Co ciekawe i wielce charakterystyczne dziennikarze przeszli do porządku dziennego nad sklepami tylko dla (w oryginale nur für) LGBT. Skoncentrowali się wyłącznie na tym, że „chodziło o dzielnicę Castro„. Czytelnik, słuchacz, telewidz nie dowie się więc, że Kanthak plecie bzdury, bo ani w San Francisco, ani w Sandomierzu, nie ma specjalnych sklepów dla wyznawców LGBTimu. Dowie się natomiast, że w San Francisco nie ma dzielnicy Cruz. Równolegle ci sami dziennikarze toczą bezwzględną walkę z fake-newsami. Jeśli nie na tym polega rzetelne dziennikarstwo, to na czym?

Dla porządku odnotujmy, że stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza streściło wypowiedź w trzech punktach.

Po pierwsze – ta dzielnica nazywa się Castro, a nie Cruz.
Po drugie – co pan Kanthak robił w gejowskiej dzielnicy San Francisco?
Po trzecie – ALE ORKA!

Czyli sklepy wyłącznie dla LGBT istnieją, tylko znajdują się w dzielnicy Castro, a nie Cruz. Problem co Kanthak robił w gejowskiej dzielnicy wymaga osobnego śledztwa, jeśli nie komisji sejmowej. Przy okazji można by zbadać co chrześcijanie robią w krajach muzułmańskich. Jeśli chodzi o orkę, to bynajmniej nie chodzi o ciężką pracę dziennikarza, który nie potrafi zapanować nad gadającym razem gośćmi, sam im przerywa i gada razem z nimi, przechodzi do prządku dziennego nad bzdurami i kłamstwami. Chodzi o to, że Kraśko zaorał (cokolwiek to znaczy) Kanthaka. A potem wszyscy, od prawa do lewa rozdzierają szaty nad podziałem społeczeństwa. A przecież widać, że nikomu nie zależy na porozumieniu. Po co takiego Kanthaka przekonywać do swoich racji, skoro większą frajdę sprawi zaoranie go? A przecież i sama miłość potrafi nieźle sponiewierać!

Wykorzystując i wzmacniając różnice światopoglądowe, podsycając animozje, PiS systematycznie umacnia swoją pozycję i władzę. Wykorzystuje budżet do uzależnienia od władzy i jej szczodrobliwości jak największej liczby ludzi. Z tego punktu widzenia im gorsza sytuacja ekonomiczna, tym lepiej. Tę taktykę z powodzeniem stosowali komuniści. Umiejętnie dozując kij i marchewkę przetrwali dziesiątki lat, do perfekcji opanowując trudną sztukę kupowania spokoju z jednej strony i antagonizowania grup społecznych. Obecna władza podąża tą samą drogą mamiąc  przywilejami, ulgami, zwolnieniami, podwyżkami. Równolegle trwają prace nad uprzywilejowaniem części społeczeństwa, wyłączeniem jej spod działania prawa przy jednoczesnym ograniczaniu praw reszty. Temu służą klauzule bezkarności dopisywane do kolejnych tarcz antykryzysowych, kolejne projekty wyłączające odpowiedzialność urzędników czy ostatnie pomysły resortu sprawiedliwości, którego związek z prawem staje się coraz luźniejszy. Nie przypadkiem łamiący prawo urzędnik na kierowniczym stanowisku pozostaje bezkarny, a odpowiedzialność finansową ponosi skarb państwa. Albo pomysł na przejęcie firmy bez wyroku sądowego.

Podział na tych, którym się należy, którzy dzięki władzy mogą liczyć na przywileje oraz bezkarność może okazać się trwalszy niż podział na zaoranych i zakochanych. Na szczęście ci, którzy rozumieją zagrożenie są starzy, zramolali i nikt ich nie słucha, a młodzi wiedzą swoje. Są tak pewni siebie, że bez mrugnięcia okiem dadzą sobie nałożyć chomąto i cugle. Łatwo domyślić się co będzie dalej.

 

PS.
Z tyłu głowy kołacze się głupie, acz ideologicznie poprawne pytanie: Czy rząd Polski angażowałby się tak bardzo w sprawie Białorusi gdyby konkurentka Łukaszenki, Swiatłana Cichanouska, miała żonę, a nie męża?

Dodaj komentarz