Się należy

W czasach minionych panowało powszechne przekonanie, że „czy się stoi czy się leży dwa patyki się należy”. Przekonanie to miało solidne podstawy. W gospodarce księżycowej, zwanej uspołecznioną lub socjalistyczną, rachunek ekonomiczny był ostatnim czynnikiem branym pod uwagę. Państwowe zakłady pracy rękami zatrudnionych w nich pracowników coś produkowały, a pracownicy zarabiali bez względu na to, czy zakład przynosił zyski czy straty. Wszystko jakoś się kręciło, choć coraz wolniej, aż wreszcie 31 lat po wyzwoleniu spod okupacji hitlerowskiej powrócono do wypróbowanych rozwiązań wprowadzonych przez okupanta. Podczas gdy Ludziom bezrolnym Niemcy dali kartki żywnościowe zwane „Becukrzajn” na chleb, marmoladę, cukier i inne produkty*, władza ludowa kartkami na cukier obdarowała lud pracujący miast i wsi. Udawał się ów lud do stosownego urzędu, który wbijał mu do dowodu stosowną pieczątkę potwierdzającą uprawnienia do posiadania kartki, po czym mógł legalnie odebrać kartkę i udać się z nią do sklepu po cukier. Ponieważ proces budowy socjalizmu postępował, więc i na kartkach pojawiały się coraz to nowe produkty, z początku żywnościowe, potem asortyment uległ poszerzeniu.

To wszystko nie byłoby możliwe bez pierwszej wielkiej i zwycięskiej bitwy o handel stoczonej przez niejakiego Hilarego Minca, którą Solidarność chce uczcić zakazem handlu w niedziele. Warto o tym wspomnieć choćby dlatego, że w tym roku przypada okrągła, 70. rocznica tego wiekopomnego wydarzenia. To wtedy, w roku 1947 uchwalono stosowne ustawy, utworzono przedsiębiorstwo państwowe Powszechne Domy Towarowe (PDT), powołano do życia Centralną Spółdzielnię Spożywców „Społem” i Centralę Rolniczych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. Kilkadziesiąt lat później, już w wolnej Polsce nieudolny rząd, tym razem mieniący się liberalnym, odkurzył te rozwiązania po to, by ograniczyć finansowanie refundacji leków. Ponieważ były to rozwiązania socjalistyczne w treści i formie do ich wdrożenia wyznaczono towarzysza z SLD. Towarzysz ów opierał się nie pozostawiając na proponowanej „reformie” suchej nitki, ale powołany na stanowisko Pełnomocnika Rządu do spraw Wykluczonych poszedł po rozum do głowy, przejrzał na oczy i nie mógł się projektu nachwalić.

Powspominajmy. Najpierw przekonywał, że Kolejna zmiana przepisów ma wprowadzić sztywne marże handlowe i jednakowe ceny na leki we wszystkich aptekach. Ministerstwo uzasadnia swoje działania troską o pacjenta. […] Tymczasem proponowane zmiany są próbą odgórnego sterowania rynkiem, które mogą spowodować drastyczny spadek liczby aptek i zablokowanie powstania konkurencji na okres wielu lat. Po nawróceniu się zmieniła mu się optyka i to co było wadą stało się zaletą: Nowe przepisy porządkują system refundacyjny. Istotą ustawy jest to, by rynek leków był przejrzysty, jasny i klarowny dla pacjentów, lekarzy i koncernów farmaceutycznych. Sztywne ceny i marże leków oraz możliwość negocjacji powodują systemową obniżkę cen.

Wcześniej, bo już na początku lat dwutysięcznych tow. Mariusz Łapiński twórczo zaadoptował pochodzący z minionej epoki system kontraktacji trzody chlewnej na potrzeby służby zdrowia. Wtedy, po reformie zastanawiano się nawet nad postawieniem reformatora przed Trybunałem Stanu ponieważ, jak dowodził Sławomir Sieradzki,

umocnił dwie funkcjonujące w systemie opieki zdrowotnej i współpracujące z sobą mafie: polityczną i lekarską. Interes mafii politycznej polega na kontroli nad drugim co do wielkości funduszem kapitałowym, dysponującym 30 mld zł rocznie, kreującym kilka tysięcy miejsc pracy i stwarzającym duże możliwości dodatkowych korzyści, na przykład gdy ma się zagwarantowane rządowe zamówienia na leki refundowane. W klinikach, szpitalach i półprywatnych gabinetach funkcjonujących na obrzeżach „zakładów uspołecznionych” działa z kolei biała mafia, która głośno protestuje przeciwko prywatyzacji. Protestuje, bo ona już dawno się sprywatyzowała, tyle że na kupionym za pieniądze podatników sprzęcie i w opłaconym przez podatników czasie pracy.

Kulisy tworzenia Narodowego Funduszu Zdrowia opisywał także Newsweek. Na szczęście udało się przeczekać, zamieść pod dywan co trzeba i choć następcy SLD zarzekali się, że Narodowy Fundusz Zdrowia zlikwidują zadowolili się tylko powsadzaniem swoich ludzi na kluczowe stanowiska. Teraz, gdy minister zdrowia o elitarnych, książęcych korzeniach, Konstanty Radziwiłł, postanowił zreformować zreformowaną przez Łapińskiego służbę zdrowia jeszcze bardziej, do akcji wkroczyli lekarze rezydenci i zakrzyknęli, że im się należy. A ponieważ im się należy, to należy im dać. Sięgnąć głębiej do kieszeni pacjentów, zabrać emerytom, nieważne, dać. Co lekarze rezydenci oferują w zamian? Nic nie oferują. Bo co mogą zaoferować, skoro co prawda skończyli studia, ale umiejętności wielkich nie posiadają, jeszcze się uczą? Z drugiej strony czy można im mieć za złe, że chcą więcej zarabiać? Przecież socjalizm właśnie na tym polegał, że każdemu się należy bez względu na to co umie, co robi i jak. Dlaczego inaczej miałoby być w socjalistycznej służbie zdrowia podporządkowanej państwu i przez państwo finansowanej?

Wielce charakterystyczne i znamienne jest to, że młodzi lekarze postanowili upomnieć się o swoje właśnie teraz, gdy w wyniku reformy nic nie wiadomo, szpitale nie wiedzą na czym stoją i czym dysponują. Czyj interes jest priorytetem najlepiej świadczy fakt, że młodzi lekarze nie domagają się zmian systemowych, dogłębnej reformy, która z jednej strony sprawi, że zasady staną się klarowne, pacjenci będą wiedzieć za co płacą i ile, lekarze zaczną godziwie zarabiać bez potrzeby zapracowywania się na śmierć, a szpitale nie będą zmuszone oglądać się na Owsiaka i jego Orkiestrę Świątecznej Pomocy, bo stać je będzie na inwestycje. Tylko komu na tym miałoby zależeć, skoro w mętnej wodzie łatwiej ryby łowić? Pacjent w tym systemie, jak klient w socjalistycznym sklepie mięsnym, jest zawalidrogą, kwiatkiem do kożucha. On nawet nie płaci za swoje leczenie. Owszem, opłaca składki, ale na tym jego rola się kończy – nie ma żadnego wpływu na to kto dostanie jego pieniądzem, ile i za co.

Jak pamiętamy krytykowani i wyśmiewani budowniczowie socjalizmu uznali, że nie ma sensu kopać się z koniem i zrezygnowali. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kartki zniknęły, a w sklepach pojawiły się towary w wielkiej ilości, obfitości i asortymencie. Prawie 20 lat temu tow. Łapiński nie miał sobie nic do zarzucenia i niemal 20 lat później K. Radziwiłł też nie ma. Reforma jest przygotowana perfekcyjniezapewniał w kwietniu. Jeżeli ktoś się może bać, to ci, którzy robią interesy w służbie zdrowia.

Nad ranem, 1 października, Polskę oplotła szara sieć szpitali. Kolejną ustawą, która będzie zmieniać system będzie ustawa o POZ, która zwiększy paletę, jak ujawniła premier Beata Szydło. Większa będzie paleta usług i możliwości dostępu do diagnostyki właśnie w POZ. To jest kolejna ustawa, która dopełnia te wszystkie pozostałe zmieniające się systemy opieki zdrowotnej. A to nie koniec, ponieważ rząd przystąpił do myślenia w przyszłości. No i oczywiście myślimy już w przyszłości o jeszcze zwiększeniu nakładów

Socjalizm nigdzie i nigdy się nie sprawdził. Dalsze bezproduktywne ruchy, pozorne reformy, pogłębią tylko chaos i stanowią śmiertelne zagrożenie dla pacjentów. Radziwiłł przekonuje, że Kampania przeciw tej ustawie jest prowadzona przez tych, którzy mogą na tym stracić. Czyli pacjentów…


* Rocznik Mińsko-Mazowiecki, t. 10 (2003) s.149.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. W służbie zdrowia panuje porządek socjalistyczny. Przypomnę o wiecznie brakującym sznurku do snopowiązałek w czasie żniw. Brakowało zawsze,co roku, bo jacyś urzędnicy (a było ich wielu na kolejnych szczeblach nieudolności) nie potrafili rozwiązać tego problemu. Draństwem niewyobrażalnym, metodą, która pozwala chorego oszukiwać na „kolejki, brak….) jest także Radziwłłowska pajęczyna. Chory by być LECZONY musi PŁACIĆ SKŁADKI. I przez całą demokrację katolicką, w kolejnych reformach nie ustalono jakie PRAWA MU PRZYSŁUGUJĄ.

    Przy służbie zdrowia istnieją prywatne przychodnie, których pracownicy dobrze sobie żyją. Dam przykład chorych, którzy muszą korzystać z aparatów słuchowych. Rząd zdecydował, że głuchnącemu będzie do aparatu dopłacać 700 zł raz na PIĘĆ LAT!!!! Być może i taki aparat jest. Ale jest tak niskiej jakości, że słuchu nie poprawia, a nawet go pogarsza. Aparat już przyzwoity kosztuje ponad pięć tysięcy zł. Ale OSZUST będzie mamrotał, że służba w katolickiej jest lepsza od socjalistycznej, bo…. ble ble ble I tak jest z wieloma innymi sprawami dotyczącymi leczenia. I z lekami. Są w aptekach leki bez recepty. Te są bez kontroli, więc marże są stosowane tak, aby wyrównać ingerencję państwa. Chorzy muszą z nich korzystać, np. mając problem „suchego oka”. Kupić musi i zapłacić musi.

    Inną sprawą jest trzymająca się dobrze tzw. prywatna praktyka lekarska. Z jednej strony dobrze, że jest bo istnieje szansa na leczenie ZA WŁASNE PIENIĄDZE, z drugiej rozwiązania istniejące w służbie zdrowia powodują drenowanie kieszeni ludzi chorych. Jak prywatne leczenie, to także „prywatne” ceny leków!!!!!

    A co przez dwa lata zrobił nieudacznik Radziwiłł z podległymi mu nieudacznymi urzędnikami? REFORMĘ!!! Teraz szpitale mają należeć do sieci pajęczynowej. Potrzebowali na pomysł aż DWA LATA!!! Co chory na skorzysta na tym wydumanym rozwiązaniu? Kolejki mają być krótsze. A ja twierdzę, że jak w socjalistycznej, tak w katolickiej przysłowiowego „sznurka będzie brakować”

    Można zapytać dlaczego chorzy się nie buntują? Sprawa prosta. kto jest chory ten wie. Powaleni cierpieniem, wystawaniem w kolejkach, brakiem funduszy na leki i z recepty i te dodatkowe bez recepty, NIE MAJĄ SIŁ BY ZAPROTESTOWAĆ. Brak im energii. A zdrowi? Zdrowi są jeszcze pełni zdrowia i wigoru, to nie jest ich problem, to ich nie dotyczy. DO CZASU!!!!

    A ZWIĄZKI ZAWODOWE? Są gorsze niż w socjalistycznej. Bo jest to grupa mająca na uwadze tylko interes związkowców, swoje wysokie płace kosztem pracodawcy, wpływy polityczne i inne korzyści. Tu pomocy nie będzie, a ludziom to jest obojętne, partiom także.

    Co zostaję? Chyba tylko uzgodnienie z księdzem wysokość opłaty za mszę w intencji własnego i rodziny zdrowia. ewentualnie oczekiwanie na przyjazd Bashobory cudotwórcy i opłacenie udziału w ….. kolejnym oszustwie.

    Wszystkim zdrowia życzę!!!!!