Serce po lewej, rozumku brak

Władza na każdym kroku demonstruje niebywałą sprawność. Niestety, nie jest to sprawność w dosłownym rozumieniu tego słowa. Nie ma bowiem dziedziny życia, która by działała sprawnie i bez zgrzytów. Jedynie prezentacje w power poincie prezentują się imponująco, choć z nich także nic nie wynika. Sprawiają raczej wrażenie ilustracji do bajek. Doskonałym przykładem jest elektromobilność, której nie ma, ale piękne prezentacje są. Także tak zwana e-szkoła, o której mówi się od ponad dziesięciu lat jest ciągle w fazie prezentacji. Kto pamięta zapowiedziany przez premiera Donalda Tuska program „Komputer dla ucznia”, który miał ruszyć już w 2009 roku? Mamy rok 2020 i dopiero epidemia obnażyła poziom (nie)przygotowania polskich szkół. Uczniowie skazani zostali na nudne jak flaki z olejem, przygotowane bez polotu gnioty, zwane szumnie e-lekcjami, emitowane przez TVP. Za komuny też wykorzystywano telewizję do edukowania, ale nie robiono tego aż tak nieudolnie. Wszystko, nie tylko stanowienie prawa, jest teraz jedną wielką prowizorką. Przy czym inspiracji rząd szuka wszędzie, nawet w opowieściach żydowskich. Przypomnijmy sobie jedną z nich, pasującą jak ulał do „nowej normalności”.

Icek mieszkał w małej izdebce z żoną, trojgiem dzieci oraz rodzicami. Wszyscy nieustannie obijali się o siebie, wchodzili sobie w paradę, przeszkadzali, co chwilę wybuchały kłótnie. Czując, że dłużej tego nie zniesie, znajdując się na skraju wyczerpania nerwowego udał się po pomoc do rabina.
— Rebe, tylko ty możesz mi pomóc w tej trudnej sytuacji — zaczął i ze szczegółami opisał swoje pożałowania godne położenie.
Rabin zmarszczył czoło, podrapał się w głowę i rzekł:
— Ty Icek, ja tobie radzę, ty kup kozę.
— Rebe, litości, a gdzie ja ją będą trzymał.
— Jak to gdzie? Zamieszka z wami! Poza tym będziesz miał świeże mleko dla dzieci.
— No ale już dziś nie idzie wytrzymać. Jak wprowadzę jeszcze kozę, to się wszyscy pozabijamy.
— Ty przyszedłeś po radę? No to ja tobie radzę: ty kup kozę!
Icek kupił kozę. Jakiś czas potem spotkał rabina.
— No i co Icek? Co u ciebie? — rozpromienił się rabin na jego widok.
— Nie idzie wytrzymać. Żona, dzieci, dziadkowie i jeszcze ta koza…
— To wiesz co Icek? Ja ci dobrze radzę, ty weź  i ty sprzedaj tę kozę.
Icek kozę sprzedał. Po kilku dniach znów natknął się na rabina.
— No i Icek? — zapytał rabin — Jak tobie się żyje?
— A nie narzekam, rebe. Jak sprzedałem tę kozę, to nagle zrobiło się tyle miejsca…

Najpierw wprowadzono zakaz korzystania z parków, lasów, spacerowania, biegania, jazdy na rowerze. Ludzie zaczęli sarkać, więc zakaz zniesiono, ponieważ po dobrej zmianie kolej na nową normalność. Niestety, nie wygląda na to, że lud jest tak zachwycony i równie wdzięczny jak Icek. Raczej puka się w głowę i zastanawia po co wprowadzać idiotyczne zakazy, by je później w jeszcze gorszej sytuacji znosić? A wyjaśnienie jest banalnie proste. Chodzi o to, by nie mając nic sensownego do zaproponowania ruchy pozorne ubrać w piękną formę prezentacji. Dlatego próżno szukać równie zgrabnych malunków dotyczących kwarantanny, postępowania w razie zakażenia lub zawału czy badania personelu medycznego na obecność koronawirusa. Smutne jest to, że w tym państwie z dykty lewica czuje się jak ryba w wodzie.

A było tak. Wiosna to autorski projekt Biedronia, dzięki któremu spryciula dostał się do Parlamentu Europejskiego. Siłą rozpędu, przykleiwszy się do SLD i Razem, ugrupowanko znalazło się w Sejmie, po czym zostało rozwiązane, ponieważ swoje zadanie spełniło. Gdy teraz ważą się losy głosowania korespondencyjnego i trwają rozmowy mające na celu zmontowanie większości zdolnej odrzucić ten szalony pomysł Robert Biedroń oznajmia, że za żadne skarby nie dopusci do pokrzyżowania planów PiS-u. Trzeciego kwietnia grzmiał: Chciałem jasno i wyraźnie oświadczyć, że będziemy głosowali przeciwko jakimkolwiek zmianom w Kodeksie wyborczym. Po drugie, nie pozwolimy na majstrowanie nad Konstytucją, Konstytucją którą podpisał Aleksander Kwaśniewski, a my na Lewicy jak niepodległości będziemy ją bronić. Bo Konstytucja jest świętością. Jeżeli dla Jarosława Kaczyńskiego świętością jest życie Polek i Polaków, jeżeli dla Jarosława Kaczyńskiego można poświęcić cynicznie życie Polek i Polaków, my zrobimy wszystko, żeby do tych wyborów 10 maja nie dopuścić, bo są rzeczy ważniejsze. 20 kwietnia okazało się, że „nie dopuścimy” oznacza zrobimy wszystko, by te wybory odbyły się”.

Na co liczy Biedroń idąc na rękę obozowi rządzącemu, działając wbrew opozycji i zdrowemu rozsądkowi? Jakie racje przemawiają za taką postawą? Wyjaśnia to szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski: Jarosław Gowinto polityk z najbardziej giętkim kręgosłupem w Polsce. To nie jest polityk, który myśli o Polsce, to jest polityk, który myśli o sobie. Siadanie z nim do stołu dzisiaj jest na rękę Kaczyńskiemu, a nie demokratycznie przeprowadzonym i wolnym od jakichkolwiek emocji wyborów, które będą niebezpieczne z powodu choroby. Nie będziemy siadali do stołu z Jarosławem Gowinem, bo to siadanie do stołu z Jarosławem Kaczyńskim. Trzeba mieć wyborców za kompletnych idiotów by przekonywać, że rozmowy umożliwiające zablokowanie szalonych pomysłów władzy są na rękę Kaczyńskiemu.

Nawet dla dziecka w przedszkolu jest jasne, że sytuacja jest zero jedynkowa. To oznacza, że opozycja musi dogadać się z kimś z obozu władzy. W przeciwnym razie nic nie wskóra i będzie mogła jedynie kontynuować bezsilne bicie populistycznej piany w jednominutowych wystąpieniach podczas posiedzeń Sejmu. Postawa lewicy jest nie tylko niezrozumiała, ale i kompletnie bezrozumna. Tak gorliwe wsparcie dla planów Kaczyńskiego sugeruje, że neobolszewicy dogadali się z narodowymi socjalistami.

O kim myślał Biedroń tworząc Wiosnę? W styczniu 2019 roku zapewniał: Wystartuję do europarlamentu i nie przyjmę mandatu albo zrezygnuję z mandatu. W czerwcu wykręcił kota ogonem: Nie widzę żadnego powodu, żebym dzisiaj miał oddawać mandat. Jeśli Gowin ma giętki kręgosłup, to Biedroń nie ma go wcale. Jeśli Gowin nie myśli o Polsce lecz wyłącznie o sobie, to o kim myślą Biedroń et consortes, gdy ręka w rękę z Kaczyńskim prą do wyborów korespondencyjnych?

Borys Budka chce odroczyć wybory o rok. Potrzebuję większości w Sejmie i zrobię wszystko, by ją zbudować. Chcemy odrzucenia ustawy o głosowaniu korespondencyjnym i przyjęcia rozwiązań, gwarantujących wybory za rok. Tow. Czarzasty dał do zrozumienia, że wybory powinny odbyć się w tym roku i dlatego nie wolno przeszkadzać PiS-owi w uchwalaniu głosowania korespondencyjnego. Jest taka stara zasada w Polsce, że małpie brzytwy się nie daje. My nie zgadzamy się na to, żeby przedłużać o rok kadencję pana prezydenta Andrzeja Dudy, bo my nie ufamy i przypominamy wszystkim tym, którzy to proponują.

Małpie brzytwy się nie daje. Niestety, wyborcy dali. Sama nic nie może, dlatego nie zgadza się na przedłużenie kadencji pana Dudy o rok. Wspólnie z PiS-em przedłuży ją więc o pięć lat.

Dodaj komentarz