Sąd Najwyższy pierwszy uzurpator RP

Gdy Kowalski zostanie wezwany do sądu musi się w nim stawić. Nie ma innego wyjścia, ponieważ nawet jeśli jest świadkiem, to bez usprawiedliwienia w najlepszym razie zapłaci grzywnę, w najgorszym może zostać doprowadzony siłą.

Nowak dostał wezwanie do sądu w charakterze świadka w sprawie prowadzonej przeciwko jego szefowi. Zgłosił się by zwolnić się z pracy w celu stawienia się w sądzie, lecz szef odmówił. W związku z tym sąd postanowił przesłuchać go w miejscu pracy. Niestety to też okazało się niemożliwe, ponieważ szef zamknął go w komórce. Niemożliwe?

Sąd wydaje prawomocny wyrok, a instytucja państwowa zasłaniając się decyzją urzędnika lekceważy go. Sąd wydaje postanowienie o udostępnieniu danych niezbędnych w postępowaniu, a instytucja państwowa „nie może” go zrealizować, ponieważ nośniki danych, które stanowią jego istotę, są tak nietrwałe, że transport na odległość większą niż dystans między szafą a biurkiem zniszczy je bezpowrotnie. Choć z uwagi na ich niebywałą tajność byłoby to ze wszech miar wskazane. W tej sytuacji instytucja proponuje, by sąd sprawdził sobie wszystko na miejscu. Sędzia udaje się w podróż służbową. W trakcie jej trwania jego przełożony, żywotnie zainteresowany nieujawnianiem danych, przerywa urlop, którego sobie udzielił. Po powrocie do pracy informuje faksem instytucje państwową, że właśnie cofnął podwładnemu delegację. Napracowawszy się udaje si e na zasłużony urlop.

Gdy sąd wydał postanowienie trzeba było kilku dni, by dotarło do adresata i następnych kilku na „przeanalizowanie” go. Gdy przełożony sędziego skrócił sobie urlop po to, by poinformować, że cofnął mu delegację wystarczyło kilka minut, żeby wiadomość dotarła i następnych kilka na… Do końca nie wiadomo na co, ponieważ cofnięcie delegacji oznaczało tylko, że sędzia podróżuje na własny koszt. Mimo to uznano, że podróż za swoje jest równoznaczna z cofnięciem postanowienia sądu i odmówiono udostępnienia danych. Równie dobrze przełożony mógłby poinformować, że właśnie wrócił z urlopu lub że w szafie zalęgły się mole.

Wydawać by się mogło, że każdy szczycący się ilorazem inteligencji wyższym od zera pozbył się złudzeń, że ma jakiekolwiek szanse w starciu z władzą, która postawiła się ponad prawem. Oczywiście prawo względem niego będzie egzekwowane z całą surowości. Nie zapłaci kilku groszy podatku, to zapłaci karę. Ale na wzajemność nie ma co liczyć. Nawet z wygranej w sądzie nic nie będzie wynikało, bo wyrok niezgodny z oczekiwaniami władzy jest albo opinią, albo zostanie wstrzymany decyzją jakiegoś urzędnika. Pierwszym sitem stała się prokuratura, która jedne doniesienia traktuje niebywale poważnie, a inne bada miesiącami i w końcu umarza. Przy czym da się z góry określić, które śledztwa zostaną podjęte, a które po miesiącach lub latach umorzone.

Wspomniana wyżej instytucja państwowa to Kancelaria semu. A oto i sam Sejm Rzeczpospolitej Polskiej, a w nim Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Posłanka Barbara Dolniak wnioskuje o odroczenie pracy komisji i poczekanie na werdykt Sądu Najwyższego, który ma zapaść jutro. Na to głos zabiera poseł Czarnek Przemysław  z PiS-u i rzecze:  Absolutnie na ten wniosek pani poseł Dolniak zgodzić się nie można. Z wielka troską wszyscy, zarówno my jak i państwo w różny sposób, ale jednak, pochylamy się nad trójpodziałem władzy i nad niezależnością władz ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej i ja nie mam zielonego pojęcia dlaczego p. poseł Dolniak próbuje spowodować, aby władza sądownicza przy swojej totalnej aberracji, bo to, co robi pani I Prezes Sądu Najwyższego jest kompletnie niezgodne z Konstytucją Rzeczpospolitą Polską i poza… Proszę pani! Proszę się uspokoić jakąś melisy rano się napić albo naprawdę, bo ja chcę dokończyć wypowiedź, a pani przeszkadza. To, co robi pani I Prezes Sądu Najwyższego jest aberracją do kwadratu i kompletnie niezgodne z Konstytucją. Ale poza tym, niech sobie robi co chce, jest tam Pierwszym Prezesem, my jesteśmy władzą ustawodawczą, procedujemy w Sejmie dzisiaj, w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka nad uchwałą Senatu i zasada trójpodziału władzy, zasada podziału władzy i równowagi władz wymaga, aby władza sądownicza w tej sprawie, która dotyczy władzy sądowniczej również, w ogóle nie mny mny zabierała głosu, a pani chce tutaj zgłaszać wniosek o przerwę i czekali na to, co zrobi I Prezes Sądu Najwyższego.

Pan Przemysław Czarnek ukończył wydział Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelski. Doktorat i habilitację zrobił z prawa konstytucyjnego. Stopnie naukowe uzyskał zasłużenie, ponieważ dostrzeżenie w porę aberracji I Prezes Sądu Najwyższego oraz dogłębne zrozumienie na czym polega trójpodział władzy zasługują na najwyższe uznanie. Toż to nawet dziecko rozumie, że władza ustawodawcza i wykonawcza nie muszą oglądać się na władzę sądowniczą ani konsultować się z nią. Rozstrzygnięcia, wyroki, postanowienia można ignorować, bo kto niby miałby zmusić kogoś, kto ma władzę i skupił w swoich rekach wszystkie instytucje i służby do respektowania orzeczeń sądowych? Natomiast jeśli chodzi o trzecią władzę, sądowniczą, to ona w ogóle nie ma prawa wypowiadać się na jakikolwiek temat. A już na pewno nie wolno jej decydować co jest zgodne z prawem, a co nie.

Pan przewodniczący Komisji, mgr Ast Marek z PiS-u, parł do przodu jak czołg. Nie dopuszczając nikogo do głosu zarządził głosowanie, które ku kompletnemu zaskoczeniu zgromadzonych było po myśli większości rządzącej — wniosek o przerwę w obradach został odrzucony. Za było 10 posłów, 15 przeciw, czyli jak się można było spodziewać w posiedzeniu wzięli udział wszyscy posłowie PiS-u oraz poseł Konfederacji, i nie wszyscy (brakowało dwóch, między innymi gwiazdy Lewicy Żukowskiej Anny Marii) z opozycji.

O przerwę w obradach wnioskował także poseł Michał Szczerba. Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE wydało opinię, z którą posłowie według niego powinni zapoznać się zanim przystąpią do dalszych prac nad ustawą. Wniosek został odrzucony — wszyscy posłowie PiS ‚za’, 11 z opozycji ‚przeciw’. Obserwując obrady Komisji można zrozumieć skąd to parcie do przodu, dlaczego podczas procedowania fundamentalnych dla wymiaru sprawiedliwości zmian czas wystąpienia ograniczono do dwóch minut po czym wyłączano mikrofon. Posłów PiS-u po prostu nic nie interesowało. Dostali wytyczne, wiedzieli co mają robić, jak głosować, dyskusję uważali za stratę czasu. Tę obserwację potwierdzają szydercze uśmieszki p. Kanthaka i innych. i słowa p. marszałek Sejmu Witek, która na konferencji prasowej przekonywała, że Nie może być tak, że Sąd Najwyższy uzurpuje sobie prawo [sic!] do decydowania o tym, co leży w kompetencjach Sejmu i także pana prezydenta.

W wyniku tak zwanej „dobrej zmiany” jedno niewątpliwie zmieniło się na lepsze — polityka stała się wreszcie przewidywalna. Wszystko, począwszy od poczynań władz, głosowań w parlamencie, rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego, po działania prokuratury, a wkrótce także i sądów, stało się przewidywalne do bólu.

Dodaj komentarz


komentarzy 10

  1. Załóżmy, że Kidawa wygra wybory. Załóżmy, że następne wybory  wygra opozycja. Jednak czy będzie ona miała w sobie tyle chęci, samozaparcia, by postawić w stan oskarżenia ? Czy znowu będzie prawdziwa Tuska wina polegająca na  zaniechaniu postawienia Kaczyńskiego i Ziobry przed Trybunał Stanu?

    Od policji, prokuratur należałoby wtedy oczekiwać zrobienia tytanicznej pracy w skontrolowaniu spółek skarbu państwa, finansów ministerstw, przygotowania oskarżeń dot. łamania prawa. No i czy w tej ostatniej sprawie pisi posłowie podnoszący łapska za nie powinni także ponieść jakiejś kary. Bo bez nich niewiele by pisie zrobili.

    1. Od stawiania w stan oskarżenia, zemsty, wendetty, rozliczeń, ważniejsze są rozwiązania ustawowe, prawne, porządkujące bałagan i dowolność w interpretacji prawa. By choćby łamanie Konstytucji utrudnić a wręcz uniemożliwić.

      1. Przecież jedno nie wyklucza drugiego!!! Gdyby bardzo w tej sprawie europejski Tusk doprowadził (a nie zablokował) postawienia oskarżeń Kaczyńskiemu i Ziobrze, to i dzień dzisiejszy byłby inny. Jeśli za prawny bałagan nie zostaną postawieni przed sądami, to kolejne bałwany znowu skuszą się na jakąś samowolę!!!

        Tylko nieuchronność kary jest najlepszą metodą zapobiegawczą. Tylko skazanie pisich pozwoli na wprowadzenie ograniczeń dla KK, którego roczne dochody to ok.19 mld zł. Czas chyba z tym rozpasaniem nierobów skończyć.

          1. NIE wendetta. Dochodzenie, oskarżenie, wyrok i odsiadka!!! Oraz przepadek minia nabytego w sposób nienależny!!! Od siebie dodałabym przepadek minia za dawane darowizny z kasy państwa. Szczególnie tym największym obibokom.(Ostatnie zdanie można nazwać wendettą 🙂

            1. Widzisz, prawo ma to do siebie, że można karać tylko za to, co jest niezgodne z prawem, a winę trzeba udowodnić, nie wystarczy przeświadczenie. Nie wiem jak Ty, ale ja uważam, że lepiej ułaskawić winnego niż skazać niewinnego. Jeśli w pogoni za rewanżem będziemy posługiwać się ich metodami, w czym będziemy od nich lepsi?

              1. Jeśli łamiący prawo, a rządzący krajem nie zostaną ukarani zgodnie z Kodeksem karnym, to potem już można oczekiwać tylko bezprawia.

                Stara zasada z Rzymu mówi Dura lex! sed lex!  – Twarde prawo, ale prawo!!!!

                rzymska zasada prawnicza wyrażająca absolutną nadrzędność norm prawa, zgodnie z którą należy bezwzględnie stosować się do przepisów ustawy niezależnie od ich uciążliwości oraz konsekwencji dla zobowiązanego.

                1. Jak to sobie wyobrażasz? Pomijasz najważniejszą zasadę cywilizacyjną wywodzącą się ze starożytności — lex retro non agit. To oznacza, że żeby kogoś skazać musi on złamać przepisy. Jeśli PiS uchwalił sobie i zgodnie z nimi działa, to owszem, można je zmienić, ale nie można na ich podstawie skazywać. Tych ludzi należy pozbawić prawa piastowania stanowisk. To da się zrobić. Tylko czy będzie wola polityczna?

                    1. Nie jestem prawnikiem, ale myślę, że nie jest. Do obowiązku posła należy głosowanie. Do oceny zgodności z konstytucją są powołane specjalne organa, w tym biuro legislacyjne sejmu. Owszem, poseł nie powinien lekceważyć tych opinii, ale nie ma takiego obowiązku. Głupota, wiernopoddańczość, cynizm nie są niezgodne z prawem. Ale najważniejsze jest to, że żeby kogoś oskarżyć, osądzić i skazać trzeba chcieć. Przypomnij sobie Platformę Obywatelską jak się do tego paliła, przypomnij sobie płemieła, który był bardzo wyrozumiały, który przez osiem lat nie cofnął zmian wprowadzonych przez PiS, nie odbudował służb. Pamiętasz nasze dyskusje, gdy ostrzegaliśmy, że PO przygotowuje grunt pod zamordyzm? Fragment komentarza z 2011 roku:

                      Dwa lata rządu alternatywy PO pokazały, że ci ludzie, a raczej ich guru, nie cofną się przed niczym. Grunt sobie przygotowali, a wyznawcy słupka św. grzechem zaniechania sami sobie ukręcili bicz na siebie…

                      Inny:

                      Po co sąd? W miarę rozwoju cywilizacji okazywało się, że nie zawsze to co wydaje się czarne w rzeczywistości takie jest, że nie zawsze ktoś, kto pochylał się nad zwłokami właśnie dokonał morderstwa, że nie zawsze ktoś kto ma krew na rękach jest winny. Dochodzą jeszcze tak zwane okoliczności łagodzące – poczytalność, wzburzenie, uczucia. I najważniejsze: powód, motywy.

                      Egzekwowanie przepisów bez dociekania motywów, to krok w kierunku sprowadzenia organów przymusu do roli, jaką odgrywały w PRL-u. W połączeniu ze służbami specjalnymi, których nawet w PRL-u tyle nie było, mamy już przygotowane podglebie pod zamordyzm. Kwestia czasu kiedy ktoś pokroju wodza przejmie władzę i…

                      … i słowo stało się ciałem.