Rozsądny i uczciwy jak chrześcijanin

Kto jest rozsądnie myślącym i uczciwym człowiekiem? Niekoniecznie ten, kogo w powszechnym mniemaniu za takiego się uważa. Według polskiego sądu rozsądnie myślącym i uczciwym człowiekiem jest człowiek, który bez względu na wyznawaną wiarę lub jej brak potulnie zgadza się, by chrześcijański kapłan dokonywał na nim rytualnych czynności, maścił, kropił, poświęcał, modlił i polecał duszę bogu. Przy czym kapłan szpitalny ma prawo robić co chce bez pytania zainteresowanego o zgodę.

Kapłan w państwowych placówkach służby zdrowia pełni posługę. I to on podejmuje decyzję o udzieleniu sakramentu w sytuacji, gdy pacjent jest nieprzytomny i nie można z nim nawiązać kontaktu. Rodzina, bliscy przeszkadzają personelowi w „pełnieniu obowiązków” i mają wyznaczone godziny odwiedzin jak w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Kapłan może szwendać się po placówce od rana do nocy bez przeszkód, kropić i maścić kogo zechce. Nikt nie sprawdza, czy myje łapy po każdym rytualnym macaniu. Co charakterystyczne placówka zdrowia, która na co dzień oszczędza na wszystkim, od leków poczynając na wyżywieniu kończąc na wynagrodzenie dla duszpasterzy zawsze ma*. Za komuny nie było ich, a mimo to (a może dlatego) nikt pod szpitalami nie umierał.

To, czy pacjent w szpitalu ma prawo nie być prześladowany przez duchownych rozstrzygały niedawno polskie sądy. Uznały, że kapłan ma prawo robić co chce z kim chce, a poddany tym czynnościom ma to pokornie znosić. Nawet Sąd Apelacyjny uznał, że rozsądnie myślący uczciwy człowiek, bez względu na to, czy wierzy i czy chce, nie będzie stawał okoniem i protestował. Dopiero Sąd Najwyższy przystopował trochę nadgorliwość polskiego bezmiaru sprawiedliwości dostrzegając niekonsekwencję w argumentacji palcówki medycznej, która nie pyta przyjmowanego pacjenta o światopogląd, ale za właściwe uznaje wykonywanie nad nim chrześcijańskich rytuałów. Sąd Najwyższy tak to ujmuje**: Razi niekonsekwencją stanowisko pozwanej [placówki medycznej], że nie ma prawa pytać o światopogląd i wyznanie przyjmowanego pacjenta, gdyż byłyby to działanie sprzeczne z art. 57 ust. 7 Konstytucji RP, ale zarazem za właściwe uznaje umieszczanie w dokumentacji medycznej swoich pacjentów zaświadczeń o udzieleniu im sakramentu namaszczenia chorych według obrządku Kościoła katolickiego i to także wtedy, gdy tego sakramentu udzielono osobie, od której nie odebrano oświadczenia, czy chce, by sakrament został jej udzielony.

W konkluzji Sąd Najwyższy pisze: Rozważania Sądu Apelacyjnego odnoszące się do tego, z jakimi intencjami kapelan szpitalny udzielił powodowi ostatniego namaszczenia, czy w ocenie stanu zdrowia powoda jako poważnego bazował tylko na własnym przekonaniu, czy też zasięgał w tej kwestii opinii lekarza, czy miał uzasadnione podstawy do wnioskowania, że nie zdąży skontaktować się z bliskimi powoda w celu uzyskania ich zgody na opatrzenie go sakramentem, mają znaczenie nie dla stwierdzenia, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda, ale przy rozważaniu, czy naruszenie to było zawinione.

I wreszcie Sąd Najwyższy przywołuje polski bezmiar sprawiedliwości do porządku stwierdzając, że Poddanie osoby wyznającej określoną religię wbrew jej woli praktyce przyjętej w innej religii godzi w jej wolność sumienia, niezależnie od intencji osób, za sprawą których to nastąpiło. Tak samo trzeba ocenić poddanie praktyce religijnej osoby niewierzącej.*** Wypada żywić nadzieję, że te słowa wezmą sobie do serca sędziwie z wielkimi krzyżami na piersiach, którzy ewidentnie zapominają, że nie wszyscy podzielają wyznawany przez nich „system wartości” sprowadzający się do wieszania krzyży tam gdzie ich jeszcze nie powieszono i do żarliwej obrony już wiszących. Oraz do stawiania widzimisię duchownych ponad prawem.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale można oczekiwać, że po tym wyroku krzyże powoli zaczną znikać ze ścian instytucji publicznych. Ponieważ obywatel na przykład sądzony w sądzie obwieszonym krzyżami nigdy nie jest pewny, czy tak stanowi prawo, czy system wartości wyznawany przez sędziego.


* Większość kapelanów w szpitalach podległych bezpośrednio Ministerstwu Zdrowia jest zatrudniona na umowę o pracę; średnio to 1,5 etatu, co kosztuje jednostkę ok. 4 tys. zł miesięcznie.
**Wszystkie cytaty z wyroku Sądu Najwyższego z 20 września 2013 r.
*** Mimo, iż blogi istnieją już bez mała dwa lata szanowna Redakcja nie znalazła dotąd czasu, żeby poprawić niedorobiony edytor i zaopatrzyć wykorzystywaną na blogach czcionkę w pogrubioną kursywę.

Dodaj komentarz