Równi i pechowi

Dwukrotnie roztrząsaliśmy problem penalizacji poglądów. Spójrzmy teraz na sprawę z nieco innej perspektywy. Oto ktoś tresuje psa, kręci filmik i umieszcza w internecie. Filmik ogląda kilkaset osób. Jedni kiwają głowami z politowaniem, inni pukają się w czoło, jeszcze inni zgłaszają sprawę na policję. I wreszcie na arenę wkracza sąd. O wyroku informują agencje na całym świecie, a filmik oglądają miliony. Wśród nich także ci, którzy podziwiają odwagę tresera i uznają go za męczennika cierpiącego dla idei. W tym miejscu rodzi się pytanie: kiedy naprawdę ma miejsce propagowanie? Czy wtedy, gdy o filmiku praktycznie nikt nie wie, ogląda go raptem góra kilkaset osób czy wtedy, gdy — dzięki wymiarowi sprawiedliwości — staje się znany na całym świecie i masowo oglądany?

Skądinąd wiadomo, że propagować można wszystko. Nawet homoseksualizm. Nikt jednak nawet nie próbuje wyjaśnić na czym owo ‚propagowanie’ polega. To umożliwia wydawanie sprawiedliwych wyroków z jednej strony i ochronę heteroseksualizmu z drugiej. Co prawda ruchy neonazistowskie mają się coraz lepiej, a to oznacza, że ideologia nazistowska jest promowana skutecznie i nie tylko za pomocą obrażających żydów filmików o tresowanych psach. Portal strajk.eu donosi, że

W wyjątkowy perfidny i bezczelny sposób swoją ideologię stara się promować brytyjska neonazistowska grupa National Action. Organizacja chwali się założeniem w Glasgow banku żywności „tylko dla białych”, we współpracy ze szkockimi komórkami Narodowego Odrodzenia Polski.

Oczywiście nie można mieć zastrzeżeń do portalu, że w tytule mówi o szkockich neonazistach, a w materiale o angielskich i polskich, bo to tłumaczy dlaczego żaden szkocki sędzia nikogo nie skazał. Po prostu zamiast zajmować się tresurą psa i w ten sposób propagować nazizm tamtejsi importowani neonaziści biją na głowę inne organizacje.

National Action pod względem radykalizmu bije na głowę bardziej znane organizacje brytyjskiej skrajnej prawicy. Jako swój cel wskazuje zebranie grupy zdolnej do przeprowadzenia w Wielkiej Brytanii czystki etnicznej. Organizowali już obchody ku czci Josefa Mengele i jego pseudoeksperymentów, obozy szkoleniowe dla sympatyków z nauką ideologii nazistowskiej oraz posługiwania się nożem, zasłynęli także hejlowaniem na terenie obozu zagłady w Buchenwaldzie i wywieszeniem w Newcastle banneru z hasłem „Hitler miał rację”.

W czasach pionierskich  doszło do zdarzenia, o którym potem długo opowiadano przy obozowych ogniskach na całym Dzikim Zachodzie i które wywarło ogromny wpływ na historię Stanów Zjednoczonych. Otóż 27 października 1832 roku do miasteczka w północnej Karolinie przybył pewien szeryf. Zaparkował konia przed saloonem, wszedł do środka, zamówił whisky i coś na ząb. Zjadł, wypił, zapłacił i wyszedł z zamiarem udania się w dalszą podróż służbową. Po chwili wszedł czerwony na twarzy, widać, że coś go zdenerwowało. Stanął w lekkim rozkroku i trzymając dłonie w pogotowiu ryknął:
— Kto [tutaj padło słowo angielskie, które po polsku każdy rozumie] pomalował mi konia na różowo?! No?
Na to od baru podnosi się potężnie zbudowany, wyższy o głowę od naszego bohatera osobnik, kładzie rękę na rękojeści rewolweru i mówi:
Ja! A bo co?
Aa… a nnic. Ttylko farba już wyschła, możesz pociągnąć drugi raz…

Trudno się oprzeć wrażeniu, że walkę z wszelkiego rodzaju propagowaniem prowadzą tacy właśnie dzielni (za Młynarskim) szeryfi. To domniemanie potwierdzają olbrzymie sukcesy jakie odnoszą na niwie tej walki. Wirtualna Polska pisze:

Grupie europejskich partii faszystowskich udało się zarejestrować własną europejską partię. Teraz pod szyldem „Sojuszu na rzecz Pokoju i Wolności” (APF) mogą liczyć na unijne dotacje.

Dzieci złapały psa, zawlekły do piaskownicy, sypały mu piasek do oczu, waliły łopatkami i wiaderkami po głowie, a ukarany został mały Jaś za to, że go pociągnął za ogon…

Dodaj komentarz