Rekonstrukcja opozycji

Okazuje się, że nie tylko publicyści Gazety Wyborczej mają problemy z językiem polskim. Gościem Kuby Wątłego był dr Tomasz Kowalczuk, który w programie „Krzywe zwierciadło” przekonywał, że słowo ‚dywagacje’ znaczy ‚brednie’.
Dywagacje, bo tu używam ‚dywagacje’ w znaczeniu słownikowym, ponieważ ‚dywagacje’ w znaczeniu słownikowym to znaczy rozważania bez sensu kompletnie… — oświadczył dr Kowalczuk.
Ale również takie mocno godzące w godność ludzką po prostu — dodał bogato ilustrowany prowadzący.
Dywagacje? — upewnił się dr.
Tak — przytaknął pr.
Po prostu jest to bredzenie. Jakbym miał szukać jakiegoś najbliższego chyba ad hoc synonimu dla słowa ‚dywagacje’, no to to są ‚brednie’, to jest ‚bredzenie’  — wyjaśnił dr. I uderzył się w piersi demaskując kłamstwo — Myśmy przesunęli znaczenie słowa ‚dywagacje’ na takie rozważania, ale to jest nieprawda.

Niestety p. dr nie podał w którym słowniku wyczytał, że słowo ‚dywagacje’ oznacza ‚brednie’. Według internetowego słownika dywagacja to «długie, rozwlekłe rozważania, zwykle odbiegające od tematu». I w tym znaczeniu pasuje jak ulał do wywodów p. dr. który chciał koniecznie skomentować słowa ministra Błaszczaka, ale nie miał odwagi nazwać ich ‚bredniami’, więc nazwał ‚dywagacjami’, po czym twórczo dostosował znaczenie tego słowa do swoich potrzeb.

♥♥♥

Kilka dni temu miała miejsce rekonstrukcja rządu. Tak się złożyło, że opisał ją już Jan Pietrzak niemal 40 lat temu w skeczu pod tytułem „Szachy personalne”.
— No dobra, proszę pana — mówiła strona z lekka opozycyjna dokonując czystek. — Bartkowiak skompromitowany, Czajkowski zawstydzony, Gębula sfałszował maturę, Dupiak rozłożył województwo.
— Co pan! — zaprotestowała druga strona .— A od kiedy to skompromitowani nie grają!? — zapytała i zaproponowała kompromisowe rozwiązanie:
— Dupiak na miejsce Bartkowiaka, Czajkowski z wydziału na wydział, Pupiak z wydziału na redakcję, Stefaniak z Paxu do Szmaxu, Maliniak w maliny. Patrz pan — nowy rząd!

 Tak było wtedy. Na szczęście teraz jest inaczej.

♥♥♥

Do sejmu trafiły dwa projekty w sprawie aborcji. Za projektem liberalizującym zagłosowało aż 58 posłów PiS-u. Przeciw trzech posłów PO, a aż 39 posłów tak zwanej opozycji nie wzięło udziału w głosowaniu (21% składu PO, m.in. Mężydło Antoni, Raś Ireneusz, Zembala Marian oraz 38% składu Nowoczesnej). G. Schetyna mianowany lider PO zapowiedział, że „będą wyciągali konsekwencje”. Jedyną konsekwencją zaistniałej sytuacji będzie skurczenie się klubu PO o kilku posłów i powiększenie się klubu PiS o kilku posłów. To oznacza, że nie trzeba suwerena, żeby osiągnąć większość konstytucyjną. Z kolei prawie 40% składu Nowoczesnej bez owijania w bawełnę zadało kłam słowom byłego lidera Ryszarda Petru (który nawiasem mówiąc ma teraz plan i ten plan jak domyślić się nietrudno też jest Petru), że Nowoczesna powstała „w kontrze do PO”. Choć nie można wykluczyć, że właśnie poznaliśmy nowe znaczenie słowa ‚kontra’. Na szczęście Adam Bodnar, który jest Rzecznikiem Praw Obywatelskich, podtrzymał swoją opinię, że prawo do wykonania aborcji nie jest prawem człowieka, co oznacza, że kobiety domagają się kolejnego przywileju.

Warto przytoczyć słowa biskupa, który na sprawie zna się jak nikt: Nawet gdy to dziecko jest letalnie chore, gdy umrze, organizuje się normalny pogrzeb tego dziecka. Są groby dla tych dzieci, choćby w Markach tutaj pod Warszawą zaraz, w parafii Św. Izydora, gdzie niedawno taki pogrzeb pięćdziesięciorga dzieci był, gdzie ci rodzice nie przezywają traumatyczne odejścia tego dziecka tylko mówią „no mieliśmy, ale wcześnie nam pan bóg to dziecko zabrał…” Aborcja to jest trauma dla kobiety na całe życie, ale nie śmierć dziecka. Biskup to wie, a kobiety nie.

W czasach słusznie minionych padło pytanie: „Dlaczego sala sejmowa jest okrągła?” Wtedy, gdy nie było opozycji odpowiedź była niezbyt przekonywająca: „Żeby opozycja nie mogła się chować po kątach”. Do tego, co obecnie dzieje się w sejmie bardziej pasuje druga, alternatywna odpowiedź-pytanie: „Czy widział ktoś cyrk kwadratowy”?

Dodaj komentarz


komentarzy: 1