Realnie poseł dzisiaj zarabia

Przejawem lewicowej wrażliwości jest niebywała troska, z jaką towarzysze pochylają się nad losem maluczkich. Na przykład Włodzimierz Czarzasty w programie „Kawa na ławę” występował jako orędownik transparentności, uczciwości i otwartości: Demokracja powinna polegać na transparentności. Wcześniej w obawie o stołek przewodniczącego bez żadnego trybu zawiesił sześcioro nieprzychylnych mu członków zarządu partii, na której czele stoi. W podobny sposób bolszewicy zdobyli przewagę w parlamencie, przeforsowali swoje rozwiązania, przejęli władzę i już jej nie oddali.

Lewicowa wrażliwość charakteryzuje się tym, że poza nielicznymi wyjątkami jest na pokaz. Trudno nie dostrzec, że dla wielu towarzyszy dola ubogich to nie tyle obszar zainteresowania, ile wyrachowania. Historia zaś uczy, że społeczeństwu mają do zaoferowania w miarę równy podział biedy, niedostatku i niedoli, a dla siebie sklepy za żółtymi firankami i inne przywileje. Różnica między reżimami i dyktaturami polega na tym, że tylko lewicowe obiecują społeczeństwu dobrobyt. Pozostałe skupiają się głównie na zbawianiu.

Żeby móc działać trzeba dysponować majątkiem. Rewolucja bolszewicka, zwana październikową, została zorganizowana za niemieckie pieniądze. Wielu działaczy gotowych jest dla idei poświęcić majątek, a niejednokrotnie i życie. Większość jednak nie ma zamiaru poświęcać się aż tak. Zwłaszcza dzisiaj, gdy „walka” sprowadza się do mielenia ozorem i przekonywania ciemnego ludu, że powinien zagłosować na konkretną partię i jej przywódcę. Po wyborach można przestać udawać i można zacząć dbać o własny interes.

Doskonałą ilustracją takiej postawy jest tow. Maciej Gdula. Choć zgromadził pokaźny majątek, to nie miesza interesu ogółu z własnym. Dlatego gdy tylko czynniki partyjno-rządowe postanowiły podnieść uposażenie sobie, a przy okazji posłom, tow. Gdula był całym sercem za. Przecież nie może go lud pracujący miast i wsi, choćby nawet przymierał głodem, zmuszać do heroizmu, dokładania do działalności publicznej i tym samym uszczuplania własnego majątku. Według Gduli Realnie poseł dzisiaj zarabia ok. 5,500 tysiąca. To jest tyle ile mu zostaje po potrąceniu wszystkiego, potrąceniu wydatków na kampanię. To jest bardzo mało. No ja znam wielu prawników, lekarzy, którzy mówią mi, że w życiu by się nie zdecydowali, żeby być posłem, bo by ich to finansowo wykończyło. Czy można jaśniej dać do zrozumienia, że p. poseł nie po to starał się o mandat parlamentarzysty, żeby poświecić się pracy dla ogółu, ale po to, żeby napełnić sobie kabzę? Ilu osobom po potrąceniu wszystkiego, po potrąceniu czynszu, po opłaceniu rachunków, zrobieniu skromnych zakupów, zostaje niewiele lub nic zgoła?

Z zeznania podatkowego posła Gduli wynika, iż jego dochody to 106.799 zł (prawie 9000 miesięcznie) plus prawie 3,7 tys. zł z tytułu praw autorskich oraz prawie 170 tysięcy złotych za wynajem lokali użytkowych, których posiada trzy o łącznej wartości ponad 2,3 miliona złotych. Oprócz tego ma dom wart 850.000 zł i mieszkanie szacowane na 1.300.000 zł. Zapewne dlatego „za realnie 5500 złotych” posłowi Gduli nie opłaca się fatygować do Sejmu na czas, bo są rzeczy dużo ważniejsze. Ale już jestem w Sejmie. Wcześniej zajmowałem się dziećmi. Nie było alertu, że trzeba być wcześniej. Waga tych głosowań jest przeceniana, PiS i tak postawiłby na swoim. Większym problemem jest to, że opozycja nie wie, jak zareagować na te ustawy. Zupełnie inaczej miała się sprawa z głosowaniem w sprawie podniesienia sobie uposażeń. Tu waga głosowania była nie do przecenienia, ponieważ istniało realne niebezpieczeństwo, że PiS i nie postawi na swoim, więc podwyżka przejedzie ciężko pracującym posłom koło nosa. Dlatego opozycja z lewicą na czele nie miała żadnych wątpliwości, że w głosowaniu należy wziąć udział. Wiedziała także dokładnie jak należy reagować i jak głosować.

Kierownictwo partii, której władza coraz bardziej wymyka się z rąk, postanowiło kupić sobie przychylność działaczy i zaoferowało im drakońskie podwyżki uposażeń sięgające 60%. Czy Gdula z towarzyszami odwdzięczy się hojnym rządzącym podczas głosowania Polskiego Ładu lub nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, zwanej „anty-TVN”? Te podwyżki, w przeciwieństwie do tamtych, wziął na swoje barki niezłomny prezydent Duda, a skoro on dał, to towarzysze nie odmówią przecież. Poza tym te pieniądze im się po prostu należą za ciężką i uczciwa pracę, której — jeśli chodzi o opozycję — waga jest zdecydowanie przeceniana. Dlatego jedyne co niepokoi lewicę to to, że

Dymek mowy Na podwyżki dla polityków zawsze jest zły moment. Ale ten jest wyjątkowo zły. Budżetówka ma zamrożone pensje. Jest w Polsce wiele grup zawodowych, które stokroć bardziej zasługują na podwyżki.

Odkrywcze i… osamotnione. Ani Koalicja Obywatelska, ani Koalicja Polska, czyli chłopi plus outsiderzy z innych partii, nie „wypracowały stanowiska”, więc o podwyżkach odważnie acz dyskretnie milczą. Dlatego nikomu przez gardło nie przejdzie propozycja, by uchwalać podwyżki nie dla siebie, lecz swoich następców. Skąd ta pazerność, skąd ta bezczelność, skąd ten brak przyzwoitości panie i panowie z „opozycji”?

Bezinteresownych polityków już nie ma!
Nie dajcie sobie wmówić, że są, bo to ściema!
Buta z jaką przekształcili kraj w dojną krowę
Jeży włosy na głowie i odbiera mowę.

Dodaj komentarz