Razem czy osobno?

Nie wiem, co zadecydują politycy opozycji w sprawie jesiennych wyborów, ale według mojego zdania najlepszym rozwiązaniem jest wystąpienie przeciwko PiS-owi w dwóch silnych grupach: centrowo-liberalnej i lewicowo-wiosennej. System trzech dużych partii odpowiada istniejącym w społeczeństwie podziałom i mógłby utrwalić się po wyborach. Szczególnie w przypadku przejęcia władzy przez powyborczą koalicję centro-lewicową. Jest to zaleta sama w sobie.

Dwie partie mogą odebrać Kaczyńskiemu znacznie więcej zwolenników od jednego antyPiSu.

Przyczyny:
1) Koalicja, której dominuje Platforma i Nowoczesna nie ma możliwości odcięcia się od neoliberalizmu. W Platformie i Nowoczesnej jest zbyt wielu działaczy uważających, ze problemy spowodowane są niedoborem liberalizmu.

Wyborcy krytycznie nastawieni do ideologii neoliberalnej będą mieli możliwość wyboru między PiS-em proponującym zastąpienie liberalizmu dyktaturą i lewicą proponującą odejście od neoliberalizmu przy zachowaniu demokracji.

2) Wyborcy religijni i wyborcy obyczajowo konserwatywni nie godzący się na dyktaturę ciemniaków z PiS, będą mogli z czystym sumieniem głosować na koalicję Platformy i PSL.

Jeśli będzie wybór między dwoma blokami opozycjonistów, głosy takich wyborców zasilą jeden z bloków opozycyjnych. Przy wyborze między PiSem i antyPiSem ci sami wyborcy wstrzymają się od głosu albo zagłosują na PiS.

Adam Jezierski

Przeczytaj: >>> Political Fiction

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. Niestety, nie do końca jest tak, jak sugerujesz. Gdy do wyborów idą dwa bloki wyborcy mogą wybierać spośród kandydatów. Jeśli popierają SLD mogą głosować na kandydatów SLD bez obawy, że SLD nie przekroczy progu i zmarnują głos. Poza tym przy dwóch blokach zwycięstwo nie daje dużej przewagi. Inna sytuacja jest gdy podmiotów startujących jest kilka. Wtedy włącza się D’Hondt i kosztem mniejszej partii pompuje zwycięzcę. Tak właśnie stało się w ostatnich wyborach. Miernoty stojące na czele partyjek z mizernym poparciem zamiast zabrać się za kampanię wyborczą toczą jałowe i idiotyczne spory. A arcymiernota nie potrafi tego towarzystwa wziąć za twarz, bo sam nie wie co robić.

  2. Sądzę, że problemem są osoby na listach. W Zachodniopomorskiem ma być Stanisław Gawłowski przeciwko któremu toczyło się śledztwo o łapówki. Niedługo sprawa w sądzie. Tłumaczenie PO, że to była tylko napaść polityczna PIS ma być zachętą by oddać na niego głos? Wątpię by tak się stało. Wśród kandydatów na kandydatów nie ma ani jednej osoby, która przyciąga uwagę swoimi osiągnięciami. Same opatrzone twarze, które znajdą się na pierwszych miejscach.

    Czy PSL nie będzie wielkim hamulcowym? Dla mnie tak. Wchodzenie w sojusze z SLD, których reprezentuje Czarzasty też było nietrafione. Zachowanie Schetyny i jego otoczenia przypomina kopanie studni, gdy chałupa płonie. Wszystko za późno i wszystko robione nieudolnie, bez planu, bez pomyślunku. I nadal PO nie widać w mediach. Chyba że w jakiejś pyskówce.

    Dzieje się wiele, np. problemy uczniów, braki leków w aptekach, coraz dłuższe kolejki do lekarzy, a wódz PO niewidoczny. Brak jego reakcji po filmie „Tylko nie mów nikomu” wygląda jakby zasługiwał się Kaczyńskiemu pomagając mu w wygraniu wyborów.

    1. Jeden z wielu komentarzy w Wirtualnej:

      „przezorny:

      „Wyrżnijcie” się do reszty z takim podejściem PiS może spać spokojnie, „taka opozycja” nie ma szans. Szkoda że nikt z was tego nie rozumie. Opozycja zachowuje się jak dzieci w piaskownicy, potem się dziwią że przegrywają”

      Edi:
       Kierwiński , masz ty chłopie program wyborczy , czy nadal tylko straszycie ciemny lud pisem ???

    2. Za Wyborcza.pl (Szczecin):


      Szacuje się, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego głosowało ok. 27 proc. wyborców w wieku od 18 do 29 lat. Mało. Bardzo mało. Dlaczego dopiero co trzeci dwudziestolatek poszedł oddać głos? Z kilku powodów. Przede wszystkim młodzi Polacy czują się niereprezentowani. W VIII kadencji Parlamentu Europejskiego jedynie 3 proc. wszystkich posłów to osoby poniżej 30. roku życia.
      Majowe wybory do PE były okazją, aby to zmienić. Niestety, w trzynastym okręgu (zachodniopomorsko-lubuskim) kandydatów w takim wieku było jedynie czterech (na sześćdziesięcioro startujących!). Nikomu nie chcę wypominać wieku, ale spójrzmy na naszych nowych europarlamentarzystów: to Bogusław Liberadzki – rocznik 1948 (70 lat), Elżbieta Rafalska – rocznik 1955 (64 lata), Joachim Brudziński – rocznik 1968 (51 lat), Bartosz Arłukowicz – rocznik 1971 (48 lat).


      Czytaj także:
      Wybory do Parlamentu Europejskiego 2019. Arłukowicz: ponad 239 tys. głosów, Brudziński: ponad 185 tys. Największe sukcesy i porażki w regionie

      Nikogo nie powinien dziwić więc fakt, że odsetek „młodych głosujących” jest tak niski, skoro nie ma kandydata, który mógłby występować w ich imieniu.
      Dlaczego moi rówieśnicy nie chcą wziąć przyszłości w swoje ręce? Moim zdaniem, duża część nie docenia demokracji i siły swojego głosu. Bo nigdy go nie stracili. Pokolenie urodzone w PRL-u, okresie strajków, nauczyło się, że o swoje trzeba walczyć. A dziś? Panuje błędne przekonanie, że jeden głos nic nie zmieni, a kiedy zapytam o preferencje wyborcze, słyszę, że „kompletnie nie interesuje się polityką”. Może warto zacząć, skoro ma ona wpływ na nas wszystkich.