Ray Bradbury (1920-2012)

Czekałem z nadzieją, że uleje się Dzikowemu, ale najwidoczniej zajęty jest czym innym, wiec Go zastąpię jak potrafię.

5 czerwca, gdy z zapartym tchem obserwowaliśmy przelot Wenus na tle Słońca, zmarł Ray Bradbury, zaliczany do grona najwybitniejszych twórców science fiction, czyli fantastyki naukowej.  Był jednym z klasyków tego gatunku, obok Arthuera C. Clarka i Isaaka Asimova. W swojej twórczości i w życiu z rezerwą podchodził do techniki i zdobyczy nauki. Uważał, że technika zmienia i niszczy krajobraz.

Napisał wiele powieści i mnóstwo opowiadań. Jednak w Polsce nie był zbytnio rozpieszczany, ponieważ ukazało się zaledwie kilka. Jedna z najważniejszych był niewątpliwie „451° Fahrenheita” (temperatura zapłonu papieru), w której strażacy zajmowali się… wyszukiwaniem i paleniem książek. Żeby ocalić przed zagładą literacki dorobek ludzkości uczono się na pamięć całych dzieł literackich. Ta powieść, wydana w 1953 przyniosła mu renomę i światowy rozgłos.

Do najbardziej znanych należą też „Kroniki marsjańskie”, przedstawiona chronologicznie kolonizacja Marsa, w wyniku której uległa zagładzie cała tamtejsza cywilizacja. Jest to ww pewnym sensie alegoria do Stanów Zjednoczonych, z ich poczuciem wyższości w stosunku do innych kultur i nacji. Znamy to też doskonale ze swojego podwórka. Nie tak znowu dawno uparliśmy się by zniszczyć unikalną w skali światowej, dziewiczą dolinę.

Na język polski przełożono jeszcze dwie powieści, „Słoneczne wino” i „Jakiś potwór tu nadchodzi” oraz raptem dwa zbiory opowiadań „Człowiek ilustrowany” i „Październikowa kraina”. Wspomniane wcześniej „Kroniki marsjańskie”, to też raczej zbiór opowiadań niż powieść. I to tyle. Być może teraz ukaże się więcej powieści z bogatego dorobku pisarza.

Niektóre powieści i opowiadania doczekały się ekranizacji, jak na przykład Ilustrowany człowiek (1969) czy 451° Fahrenheita (1966). Po scenariusze Bradbury’ego sięgał sam mistrz suspensu Alfred Hitchcock.

Strona domowa Raya Bradburego.

Dodaj komentarz