Ratunku! Oni danych oczekują

Przychodzi baba do rejestracji.
— Dzień dobry. Czy pan doktor Kowalski przyjmuje?
— Niestety nie możemy udzielać żadnych informacji, wie pani, weszło w życie RODO.
— Aha. To proszę mnie zapisać do doktora Kowalskiego.
— Pani nazwisko?
— Nie mogę podać, RODO, rozumie pani.
— Rozumiem. Jest pani zapisana do doktora na jutro na godzinę dziewiątą trzydzieści.
— W którym gabinecie doktor przyjmuje?
— Nie jestem upoważniona do udzielania takich informacji, rozumie pani, RODO.
— Rozumiem.

Przychodzi baba do lekarza.
— Dzień dobry doktorze Ko…
— Bez nazwisk proszę. Rozumie pani, RODO.
— Rozumiem.
— Co panią do mnie sprowadza?
— Niestety nie mogę panu udzielić tej informacji, ponieważ są to dane wrażliwe, rozumie pan, RODO!
— Rozumiem. Proszę się rozebrać i położyć tutaj na leżance. Oddychać. Nie oddychać. Oddychać. Wstrzymać oddech. Oddychać. Może się pani ubrać.
— Co mi jest?
— Chce pani, żebym poszedł siedzieć na dwa lata? Tu ma pani napisane nazwy leków, proszę iść do apteki i wykupić je. Resztę sobie pani wygógla.
— Dziękuję. Ale zaraz, panie doktorze, ja mam prawo do refundacji.
— Jak wypiszę pani receptę aptekarz może domyślić się co pani dolega. Nie możemy sobie na to pozwolić.
— Rozumiem. RODO.
— Właśnie. Życzę zdrowia. Do widzenia.
— Do widzenia.

**********

W wypadku autokaru ranne zostają dzieci. Trafiają do kilku szpitali w kilku miastach. Zdenerwowani rodzice dzwonią i odbijają się od ściany. Jeden z nich opisał swoje przygody na Facebooku, sprawę podchwyciły media:

Kilkugodzinne próby dowiedzenia się, gdzie jest dziecko, ojciec opisał na Facebooku. – „Na szczęście” do Krakowa jedzie się samochodem parę godzin. Tyle też zajęło nam ustalanie, gdzie jest dziecko. Dowiedzieliśmy tego tylko dlatego, że jedna z osób miała w dupie RODO (celowo nie pisze kto) Gdyby nie to, czekałaby nas jazda od szpitala do szpitala w 4 różnych miejscowościach. Komórka dziecka wyłączona – relacjonował.

Pierwszy szpital po prostu odmówił udzielenia informacji. W sztabie kryzysowym powiedziano rodzicom: nie powinniśmy udzielić takiej informacji, ale zważywszy na okoliczności powiem, że dziecko jest w szpitalu na Rydygiera. Gdy dla potwierdzenia zadzwonili do szpitala przy Rydygiera, ten odpowiedział: na pewno nie ma tu tego dziecka, bo to nie jest szpital dziecięcy.

Lista
Min. Ziobro demonstruje zgodną z RODO kartę do głosowania.
Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta (na:Temat)

A było tak. Unia wydała dyrektywę. Polskie władze zapoznały się z dyrektywą, podumały i przepisy napisały. Parlament przepisy przegłosował, ponieważ parlament do tego służy. Prezydent przegłosowane przepisy podpisał, ponieważ prezydent do tego służy. Podpisane przepisy weszły w życie, ponieważ przepisy do tego służą. Z uwagi na to, że w miarę jasno i szczegółowo opisano tylko stanowiska, zadania urzędników, kontrole, kary i nic poza tym, więc każdy interpretuje przepisy po swojemu, jak mu wygodniej, dmuchając na zimne.

Przepisy, które miały chronić prywatność obywateli, służą na razie tylko asekuranckim urzędnikom i funkcjonariuszom. Nie wiadomo czy po wyborach, właśnie z uwagi na ochronę danych osobowych, zostaną w ogóle ujawnione nazwiska nowo wybranych posłów i senatorów…

 

PS.
Portal oko.press dokonał analizy wpisów na kontach kandydatów na prezydenta stolicy. Choć dane są powszechnie dostępne, listę wzorem Ziobry wyczyścił z nazwisk „ze względu na ochronę danych osobowych”. Unia nie mogła znaleźć lepszego czasu na wprowadzenie swojej dyrektywy i kraju gorliwiej ją wykorzystującego. Władze Korei Północnej i innych reżimów z Rosją włącznie powinny wysłać tu swoich członków na szkolenie „jak nie wprowadzając cenzury cenzurować z pełnym poparciem opozycji i niezależnych mediów wykorzystując unijne prawo i polską Konstytucję”.

Nawiasem mówiąc jeśli po aferze z Facebookiem ktoś jeszcze przywiązuje wagę do „dyskusji” w mediach społecznościowych, to — z uwagi na stan polskiej służby zdrowia psychicznego — ma gigantyczny problem.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Gdyby dotyczyło to założeń pod scenariusz komedii z np.Louisem de Funes, to dobrze napisany powodowałby w kinie wybuchy śmiechu. Mogłoby to być założenie pod scenariusz dramatu albo horroru. Bo ze swoistym horrorem spotykamy się codziennie.

    Jeśli jest uchwalona ustawa, to odpowiedni minister powinien do niej wydać rozporządzenie. Chyba że w ustawie określono datę jej wejścia i tryby postępowań.

    Złośliwie powiem, że być może w ministerstwie nie wiedzą (bo nie mają wytycznych z powodu chorej kończyny) co w rozporządzeniu ma się znajdować. W Polsce bowiem często tak bywa, że ustawa nie wchodzi w życie nawet kilka miesięcy po jej uchwaleniu, bo brak rozporządzenia.

    A urzędnicy? Gdy będzie źle, to i tak będzie ich wina, więc  na wszelki wypadek…..

    Od wieków Polska bałaganem, bezhołowiem, nieporządkiem, rozprzężeniem, chaosem, samowładztwem stoi.