Przyjmować czy nie przyjmować uchodźców.

Odpowiedź Smokowi

Ja rozumiem, że sprawa uchodźców budzi emocje ale spróbujmy ją rozpatrzyć na poziomie logiki. Wypunktujmy kilka aspektów tej sprawy:

1) chęć przepływu ludzi z miejsc gorszych do lepszych jest nieunikniona,
2) blokować tą chęć można na kilka sposobów:
2.1) siłą – płoty, blokady – tu przykład tego ogrodzenia w Gibraltarze, węgierskiego płotu, czy tego co go chce budować Trump na granicy z Meksykiem. Innymi słowy wybudować mur i strzelać do każdego kto się do niego zbliży
2.2) ekonomią, czyli tak czy inaczej płacić im żeby siedzieli u siebie , lub tak obniżyć standard u siebie aby nie opłacało im się przyjeżdżać
3) chęć szerzenia się religii też jest chyba jasna dla każdego kto żyje kraju „katolickim” i trzeba mięć świadomość, że jest to lub może być element tego napływu
4) jeżeli nie chcemy zmieniać księży na imamów to ważnym procesem jest umiejętność odróżnienia uchodźców ekonomicznych od wojujących szowinistów religijnych
5) do wykonania punktu 4 potrzebne są narzędzia: wywiad, inwigilacja w terenie jeszcze tym gorszym, obserwacja w obozach oraz też monitorowanie procesów adaptacyjnych.

Zwracam uwagę że wszystkie te narzędzia są domeną silnego organizmu państwowego.

Pytaniem ważnym w tym kontekście jest pytanie o siłę Europy. Czy Europa jest silnym organizmem państwowym jako całość?

Dzisiaj chyba nie bardzo. Rozjeżdża się na dwie prędkości integracyjne, czyli na jądro scalające się w organizm wielonarodowego państwa i obrzeża wojującego nacjonalizmu. To „jądro” jeśli zdąży się scalić i wytworzyć narzędzia do integrowania nie tylko siebie ale i migrantów (odsiewanie migrantów od wojujących szowinistów religijnych) ma moim zdaniem pewne szanse na obronienie się, ma szansę na mądry wybór migrantów wpuszczanych do siebie.

Cała reszta krajów pozostająca na uboczu tego procesu, jak Polska, Węgry, Czechy, w przypadku powodzenia polityki UE stanie się drugim łatwym celem migracji w tym oszołomstwa religijnego (tak samo jak w średniowieczu rozrastało się chrześcijaństwo korzystając ze słabości struktur państwowych.) Co pozostanie tym antyimigrancko nastawionym krajom? Prężenie muskułów, budowanie murów i strzelanie do wszystkich obcych. Czy to przepis na demokrację w tych krajach? Bardzo wątpię, raczej na dyktaturę o zabarwieniu religijno-szowinistyczno-narodowym. Bo siła tych państw będzie oparta tylko o karabin, a nie o realną wiedzę i rozpoznanie problemu, bo mur ogradza też od poznania. W krótkim czasie staną się te kraję też ciężarem dla jądra UE, które raz w imię  wartości nie będzie mogło akceptować takiej polityki, a dwa w imię ochrony siebie będzie musiało zacząć traktować obywateli tej drugiej kategorii Unii tak samo jak wszystkich innych migrantów.

Czy naprawdę mając szansę BYĆ UNIĄ chcemy pozrastać poza nią w imię pomachania szabelką?

Francja zarzucam nam zdradę wartości Unii i ma rację, bo polityka obecnego naszego rządu tak na pozór mocarstwowa wewnętrznie i służąca ugrupowaniu politycznemu mającemu obecnie władzę, jest polityką osłabiającą silę i możliwości Unii Europejskiej jako całości. Według mnie to polityka krótkowzroczna i na bardzo krótką metę. Metę na której na polskich obywateli jadących do Europy będzie czekać europejska kontrola graniczna, a na polskich obywateli emigrujących do UE obozy przejściowe razem z np. Erytrejczykami.

Przesada? Nie sądzę obserwując działania pisowskiego rządu.

Reasumując.

Przyjmować czy nie przyjmować?

Przyjmować ale mądrze, przyjmować jako silny (nie tylko karabinem) państwowy organizm, przyjmować wybranych po odsianiu oszołomstwa religijnego i zwalczać też wewnętrzne europejskie oszołomstwo  religijne. Bo nie ma lepszego przepisu na terror religijny niż w organizm słabego państwa wpuszczenie wojującego religijnego oszołomstwa, my w Polsce wiemy do dokładnie.

Smok, to nie jest kwestia bycia miłośnikiem czy nie miłośnikiem napływu kogokolwiek  do Europy, to realny i w pewien sposób nieuchronny proces. Można tym procesem próbować kierować lub odgrodzić się od niego, tylko że poprzez odgrodzenie się sam problem nie zginie. To próba tworzenia narzędzi do zagospodarowywania tego świata lub tylko zasłonięcie sobie oczu by w myślach utrwalać obraz świata jakiego już nie ma.

W moim rozumieniu budowanie muru tylko w celu odgrodzenia się jest chowaniem głowy w piasek i tworzeniem sobie wielu problemów na przyszłość. Myślę też że sprawa migrantów jest w Europie  mniej więcej takim zapalnikiem wojny wewnątrz-europejskiej, coś jak wojna secesyjna w Ameryce i tu też mamy Unionistów i Konfederatów.

 

Pozdrawiam

 

25.06.2017
villk

 

w kontekście: Prześladowanie Czeczena w Łodzi

Dodaj komentarz


komentarzy: 1