Przychodzi prezes do lekarza.

Przychodzi prezes do lekarza, a tam kartka „jeśli kotkowi coś dolega to informujemy, że weterynarze też wyjechali”.

Puste ulice, wiatr stare gazety niesie i liście, nikt nie sprząta ulic, nie zamiata, nie wywiezione kubły ze śmieciami śmierdzą zgnilizną, szczury. Nie jeżdżą samochody, bo nikt nie obsługuje stacji benzynowych, w supermarketach po pierwszej fali rozkradzenia też hula wiatr, czasem przemknie się ktoś z naręczem chrustu z pobliskiego parku, tego parku, z którego zaczęły znikać drzewa gdy zaczęło się robić chłodniej, to grzeją się ci, którym nie starczyło na bilet lub wariaci, którym się wydaje  że dobra zmiana ciągle jeszcze przed nimi.

Ziemia bez ludzi tylko z PiS-em, w Sejmie, gdy zabrakło opozycji i nie było jak wskazywać wroga, nastąpił przełom Prawo i Sprawiedliwość się podzieliło na Prawo i na Sprawiedliwość. Rotacyjnie zgodnie z kalendarzem jedno z niech zajmowało ławy opozycji w dni parzyste a drugie w dni nieparzyste. I wreszcie świat był bez wad, śmierdzący, brudny, upadły, zgniły, ale nasz własny swojski, wszyscy wyjechali zastali sami swoi, znaczy nasi, wierni, najwierniejsi z wiernych, którzy są jak te szczury na śmietniku — zawsze u siebie.

I  w taki czas, gdy nie było już lekarzy, weterynarzy, taksówkarzy, rolników, górników, pielęgniarek, hutników, stolarzy, hydraulików, murarzy, gdy nie było już nikogo, gdy wyjechali już wszyscy co cokolwiek umieli, chcieli, mieli jakieś pragnienia i dążenia, gdy wyjechali już wszyscy ci,którzy cokolwiek potrafili

w taki czas

rozchorował się pewien kot.

 

15.10.2017
villk

 

w nawiązaniu do: Posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz do lekarzy rezydentów: „Niech jadą!

Dodaj komentarz