PRISM to narzędzie do inwigilacji baz danych zawierających hasła.

Ciemny lud latami był zasypywany informacjami o nadzwyczajnych korzyściach, jakie Internet przynosi ciemnemu ludowi rano w południe i wieczorem. Informacje te były w większości sponsorowane.

Rok 2013 okazał się przełomowym. W roku 2013 pojawił się Snowden. Nie powiedział nic, co nie byłoby od dawna wiadomym dużej grupie dobrze poinformowanych, ale dziennik Guardian uwiarygodnił Snowdena przedstawiając go jako eksperta pracującego dla amerykańskich służb specjalnych. Do ludu dotarła przerażająca prawda o rzeczywistej roli portalu  Zuckerberga, oraz takich firm jak Google albo Microsoft. Teraz dociera informacja o roli firm „antywirusowych”.

Mleko się rozlało.
Ludzie powoli dowiadują o zagrożeniach wynikających z programu powszechnej inwigilacji. Największym zagrożeniem jest to, że system PRISM ma już wielu właścicieli. Niektórzy weszli w posiadanie możliwości stosowania PRISM drogą zakupu. Inni zupełnie nie pytając nikogo o zdanie. To „narzędzie” nie jest już własnością wynalazcy ani tego, kto je skonstruował. PRISM może wykorzystywać każdy. Służby Izraela, Chin i Iranu, ale również wielka liczba osób prywatnych. W tym osób, o których nic nie wiadomo. Co to oznacza? Ciemny lud jeszcze tego nie wie, ale dowie się już niedługo.

W wypadku wojny, system PRISM może być narzędziem masowej zagłady podobnym do arsenału bomb wodorowych. Zresztą, rakiety uzbrojone w bomby wodorowe również można shakować po uzyskaniu dostępu do haseł. Haseł, które z pewnością są gdzieś zapisane i znajdują się w jakiejś bazie danych. PRISM to narzędzie do inwigilacji baz danych zawierających hasła.

Równowaga strachu ułatwiała zachowanie pokoju. Teraz, gdy przybyło decydentów, będzie znacznie trudniej.

Jest gorzej niż było. Kiedyś czerwone guziki do uruchamiania rakiet międzykontynentalnych miał Breżniew i Regan. Teraz nie da się stwierdzić, kto ich na pewno nie posiada.

Przeczytaj również: >>> Złamane szyfry

.

Adam Jezierski

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Przecież lud kocha ekshibicjonizm.Stąd popularność Szajs zbuka. Za komuny jakiś ubek chodził czasem za jakimś tzw.opozycjonistą i było bardzo Źle, bo robił wieczorem raport. Czasem coś usłyszał, czasem coś zobaczył i opisywał. Posługiwał się też znajomymi, którzy czasem coś chlapnęli nieostrożnie, a czasem sami donosili. Miało to ograniczony zasięg. Teraz ubek nie jest potrzebny. Wystarczy karta kredytowa, telefon i internet. Spisywane są czyny i słowa. Internet pamięta.

    Co do niebezpieczeństwa zbierania informacji przekonali się holenderscy żydzi: gdy Niemcy tam wkroczyli, nie szukali żydów. Wszystkie dane znaleźli w miejscowych urzędach.