Prezes kontra prezes

Wreszcie wyszło szydło z worka. Żoliborski demiurg okazał się bezradny jak dziecko we mgle w obliczu buty i arogancji urzędnika, którego namaścił na stanowisku kierownicze w kluczowej instytucji państwowej. Teoretycznie PiS może wszystko. Może uchwalić ustawę zapisując w niej zasadę, że osoba, która ukończyła 65 lat nie może pełnić funkcji prezesa NBP. Może ustawowo obniżyć zarobki. Problem w tym, że może tylko teoretycznie. Bowiem wojnę ze strażnikiem skarbca przypomina próbę wysadzenia drzwi do składu amunicji. W zasadzie prezes NBP praktycznie przejął władzę w Polsce. Gdy PiS uchwali między kolacją a podwieczorkiem ustawę nakazująca ujawnienie zarobków tylko się ośmieszy, bo prezes żadnych zarobków nie ujawni. Nie musi i nikt go nie zmusi — nie ma siły, która by go do tego zmusiła. Zaś ewentualna wojna z bankiem centralnym skończy się paraliżem finansowym państwa.

Dotąd władza powoływała na kluczowe stanowiska w państwie swoich sympatyków, owszem, ale cechujących się przymiotami, takimi jak wiedza, doświadczenie i najważniejsze — przyzwoitość i godność. Ci ludzie niezmiernie rzadko sprzeniewierzali się zasadom mając na względzie nie tylko prestiż i dobro instytucji na której czele stali, ale także własną reputację. Starali się postępować tak, by nie można im było zarzucić braku kompetencji, zanegować kwalifikacji, podważyć dorobku naukowego. PiS wywrócił tę zasadę na nice. Zaczął powoływać na kluczowe stanowiska ludzi bez kompetencji, dorobku, za to posłusznych i całkowicie zależnych. Tam, gdzie można ich było łatwo odwołać ich służalczość była zagwarantowana. Niestety, powołano także ludzi bez właściwości na stanowiska, z które opróżnić nie jest łatwo. A oni będą posłuszni dopóty, dopóki im się to opłaca lub mają zagwarantowaną bezkarność. Pierwszym jawnym buntownikiem, który pokazał gest Kozakiewicza prezesowi, uważanemu dotąd za wszechwładnego, jest prezes NBP. Bo choć prezes PiS-u rozdaje karty, to prezes banku centralnego je drukuje. Gdy przestanie nie będzie czego rozdawać.

Przypomnijmy:

Art. 227.

  1. Centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski. Przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza.
  2. Organami Narodowego Banku Polskiego są: Prezes Narodowego Banku Polskiego, Rada Polityki Pieniężnej oraz Zarząd Narodowego Banku Polskiego.
  3. Prezes Narodowego Banku Polskiego jest powoływany przez Sejm na wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej, na 6 lat.
  4. Prezes Narodowego Banku Polskiego nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością jego urzędu.

Niestety, problem z transparentnością mają praktycznie wszystkie instytucje państwowe łącznie z… Najwyższą Izba Kontroli! Dlaczego? Miedzy innymi przez populizm mediów. Niestety, nie tylko brukowych. Uwielbiają epatować stwierdzeniami typu „Patrzcie, minister czy premier nic nie robi, a zarabia tyle, ile Kowalski przez rok!” I już Kowalski nakręca się, kiwa głową i zaczyna psioczyć. Nie przyjdzie mu do głowy, że jeśli on za swoją pracę, która polega na tym dostaje tyle, to minister odpowiadający za całą branżę w skali kraju powinien zarabiać kilkadziesiąt razy tyle. Ponieważ jak Kowalski zawali, to straty będą groszowe, a jak zawali minister, to straty będą szły w miliony jeśli nie w miliardy. Niby Gazeta Wyborcza to rozumie, ale jak przychodzi co do czego, to podbija populistycznego bębenka bez żadnych oporów i wstydu. Skutek jest taki, że z jednej strony politycy kombinują jak swoje rzeczywiste zarobki ukryć, bo odpowiedzialność wielka, a korzyści żadne, a z drugiej stanowiska obsadzane są miernotami, nieukami, durniami i karierowiczami, bo więcej można zarobić w Anglii na zmywaku.

Przeciwstawianie ciężkiej i uczciwej pracy fizycznej, łatwej, lekkiej i przyjemnej pracy umysłowej sięga minionej epoki. To wtedy robotnik, chłop i chłoporobotnik zostali uznani za sól ziemi, zaczęto przekonywać, że bez wykształciuchów można się spokojnie obejść, nawet kucharka po przeszkoleniu może kierować państwem. Żeby zarobki bonzów partyjnych nie kłuły w oczy utajniono je. Od tamtej pory zmienił się ustrój, ale nie mentalność. Dlatego górnicy, hydraulicy, murarze nadal zarabiają więcej niż nauczyciele. Mimo to wszyscy razem niebywale nakręcają się gdy usłyszą ile zarabiają „darmozjady”, od których zależy los wszystkich.

Wysokość zarobków powinna być uzależniona od kompetencji, doświadczenia, wiedzy. Niestety, od II Wojny Światowej nie są. A ponieważ marnie opłacani nauczyciele marnie uczą, więc liczba nieuków systematycznie wzrasta, a zdolni nie są w stanie rozwinąć skrzydeł. Skutek jest taki,  że coraz głupsi wybierają coraz głupszych.

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. Utarło się, że ministrem Obrony Narodowej może być tylko cywil. Wprawdzie we Francji prezydentem został generał de Gaulle, a w USA prezydentem został generał Eisenhower, którzy po odejściu z wojska założyli cywilne ubrania i nikomu to nie przeszkadzało. I w pamięci swoich nacji (i nie tylko tam) zapisali się bardzo dobrze.  A u nas? Jak nie psychiatra to …. Błaszczak. A przecież mądrych generałów w stanie spoczynku jest kilku.

    Minister Zalewska usłyszała chyba od doradców, że będzie niż demograficzny. W związku z tym nakazała by zwalniać nauczycieli. Zwolnieni poszukali innej pracy z wyższymi zarobkami i ani myślą do szkolnictwa wracać. Nie muszą użerać się z rozwydrzonymi bachorami (celowo paskudne słowo), które biją inne dzieci, wyzywają wulgarnie nauczycieli i kolegów. W dodatku nie muszą wysłuchiwać wrzaskliwych rodziców z kategorii „rodzic wie lepiej”, którzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoistą deprawację dzieci. Przez deprawację rozumiem brak nauczenia dziecka społecznych norm zachowań,  zezwolenie dzieciom na stosowanie przemocy wobec innych dzieci.

    Zwróciłeś słuszną uwagę na to,iż  noszący ksywkę „dziennikarz” mają ogromny wpływ na zachowania społeczeństwa, rozumienie lub raczej brak zrozumienia pewnych zasad, napuszczanie jednych grup społecznych na drugie. Dziennikarzyny od sportu w jakiejś mierze kreują stosunek kibiców do sportowców. Albo przed zawodami kreują już zwycięzcę, a po zawodach, gdy zwycięzcą nie jest, piętnują, oskarżają, szykanują słowem, często niszcząc zawodniczy dorobek i wysiłek. I to się nazywa wolna prasa. Wolna prasa nie oznacza przecież dowolności pisania, które nie przynosi nie tylko nic pożytecznego, ale często jest fałszem, pomówieniem, nikczemnym niszczeniem ludzi.

    Można z tym iść po sprawiedliwość do sądu…. A tu czekaj tatka latka….. nawet do 10 lat…..

    Demiurg z Żoliborza nie ma pojęcia „jak robią go w konia” w przestrzeni partyjnej.

    1. Utarło się, że ministrem Obrony Narodowej może być tylko cywil. Wprawdzie we Francji prezydentem został generał de Gaulle, a w USA prezydentem został generał Eisenhower, którzy po odejściu z wojska założyli cywilne ubrania i nikomu to nie przeszkadzało. I w pamięci swoich nacji (i nie tylko tam) zapisali się bardzo dobrze.  A u nas? Jak nie psychiatra to …. Błaszczak. A przecież mądrych generałów w stanie spoczynku jest kilku.

      Zanim się utarło długo tłumaczono dlaczego nie powinien na czele resortu obrony stać żołnierz, choćby i były. Ani de Gaulle, ani Eisenhower nie byli ministrami obrony. Niestety, utarło się tylko w MON. Gdyby się utarło także w innych resortach mielibyśmy i służbę zdrowia na innym poziomie, i szkolnictwo, i rolnictwo.

      PiS postanowił zniszczyć do reszty polską szkołę, wyeliminować z zawodu najlepszych, zostawić same miernoty i religię. Zbliża się szybkimi krokami koniec tego narodu.

      Wolność prasy polega na tym, że prasa pisze co chce, a czytelnicy swoimi portfelami decydują który tytuł się utrzyma. Kondycja Toku czy Gazety Wyborczej dobitnie świadczy o tym, że nie da się bezkarnie lekceważyć czytelników.

      1. Nie trzeba zostawać ministrem by zrobić pucz wojskowy. Nawet generałem być nie trzeba.

        Wystarczy niebożę Macierewicz by wojsko ze stanu słabego wpadło w stan tragiczny. A nieborak Błaszczak co najmniej dziwne pomysły niebożątka M kontynuuje. A wokół siebie ma nowo awansowanych za usłużność i nadskakiwanie. To takie panienki, jak te od Glapy.

        Co do grup kierowniczych, to jadąc pociągiem z Kołobrzegu do Szczecina, widziałam wycięte wzdłuż torów (wysokie, niskie) drzewa już dość dawno, na co wskazywało oblepienie jakimś narostami. Jakiś kierowniczyna zapomniał, że należy te drzewa usunąć? A może to nowa myśl ekologiczna i drzewa mają tam zgnić, by ziemię użyźnić?

        Podobnie wygląda w parku nadmorskim w Kołobrzegu. Zgrabione liście na kupę, na nich obcięte gałęzie też użyźniają ziemię parkową. Ale bez grabienia zrobiłyby tak samo. W miejskich parkach, skwerach sytuacja jest podobna. Irytuje to bardzo, bo od wyborów trochę czasu minęło, ale może kierownik został ten sam. I tak jest prawie wszędzie.

        Ale prawdziwy szok można przeżyć gdy dowiaduje się człowiek o takiej postawie https://wiadomosci.wp.pl/ksiadz-cala-tace-wsypal-do-puszek-wosp-uwielbiam-te-akcje-6338075448706689a 🙂 Następny Lemański?