Premier Robin Janosik Hood

Pewnego razu pracownik wracając z wypłatą do domu spotkał człowieka z laseczką zakończoną siekierką.
— Hej! Jestem Janosik — przedstawił się nieznajomy. — Oddaj mi 75% twojej wypłaty, albowiem biedni potrzebują jeść, a ty na biednego nie wyglądasz. Hej!
Na nic zdały się tłumaczenia, że w domu dziatki czekają, żona, że trzeba popłacić rachunki, spłacić kredyt. Janosik był nieugięty. Dał do zrozumienia, że i tak jest miłosierny, ponieważ mógł zabrać 100%. Ale nie jest bandytą, tylko samarytaninem wspierającym biednych.

Minął jakiś czas. Pracownik wracając z wypłatą do domu spotkał człowieka z łukiem i kołczanem pełnym strzał.
— Hey! Jestem Robin Hood — przedstawił się nieznajomy. — Oddaj mi 75% twojej wypłaty, albowiem biedni potrzebują jeść, a ty na biednego nie wyglądasz. Hey!
Na nic zdały się tłumaczenia, że już raz na biednych wpłacał, że w domu dziatki czekają, żona, że trzeba popłacić rachunki, spłacić kredyt. Robin Hood był nieugięty. Dał do zrozumienia, że i tak jest miłosierny, ponieważ mógł zabrać 100%. Ale nie jest bandytą, tylko samarytaninem wspierającym biednych.

Wtedy pojawił się akwizytor rządowy i zaproponował umowę.
— Ty, pracowniku, będziesz im płacił część swojej wypłaty, a oni ci w zamian zapewnią ochronę przed Janosikami i innymi Hoodami. No i zagwarantują ci wiele innych rzeczy, jak edukacja, nauka religii, opieka zdrowotna i wiele wiele atrakcji w pakiecie.
— A jak się nie zgodzę?
— Umowa nie przewiduje takiej opcji — uśmiechnął się akwizytor.

Zaczęło się od kilku procent, ale w miarę upływu czasu apetyt władzy rósł. Pojawiły się nowe propozycje. Na przykład zaproponowano pracownikowi, że jak sobie będzie odkładał pieniądze, to na starość dostanie emeryturę. A ponieważ system okazał się workiem bez dna do umowy dodano klauzulę, że pracownik będzie płacił na dwa systemy naraz. W jednym jego pieniądze będą wypłacane od razu obecnym emerytom, a w drugim będą gromadzone, inwestowane i pomnażane.

Pewnego razu pracownik wracając z wypłatą do domu spotkał człowieka ze środkiem przymusu bezpośredniego w ręce i obstawą wokół.
— Jestem twój Rząd — przedstawił się nieznajomy. — Oddaj mi część swoich oszczędności, które zgromadziłeś w banku, bo jak nie, to je zarekwiruję. Albowiem państwo potrzebuje kasy, a my rządzimy jak… umimy. Zwróć nam także to, co uzbierałeś na starość. Bo ty tych pieniędzy teraz nie potrzebujesz, a nam się przydadzą — nie wiedzieć czemu Rząd zaczął o sobie mówić my.
Na nic zdały się tłumaczenia, że jeśli teraz jego pieniądze, które gromadził na starość się przeje, to jak przyjdzie co do czego, to on z głodu zdechnie. Rząd był nieugięty. Dał do zrozumienia, że i tak jest miłosierny, ponieważ mógł zabrać 100% poborów i lokat bankowych bo on tu rządzi. Ale nie jest pospolitym złodziejem, tylko odpowiedzialnym rządem, który musi dbać o przyszłość. Kraju lub swoją (niepotrzebne skreślić).

Wracając do teraźniejszej rzeczywistości. — Znaleźliśmy rozwiązanie, dzięki któremu system nie zostanie zamknięty. Widząc pewne wady systemu, dostrzegamy też pewne zalety, jakie 11 lat temu Polakom zaproponowano. Naszym zadaniem było uczynienie naszych emerytur bezpiecznymi i stabilnymimówił w marcu 2011 roku premier Donald Tusk. Jednak żaden rząd, wliczając w to obecny, nie odkładał bieżących składek pracujących. Nie ma więc oszczędności na wypłaty świadczeń. Zarówno przed 1989 r. — gdy wszystkie składki wrzucano do jednego worka, jak i po wprowadzeniu reformy emerytalnej — gdy są zapisywane na imiennych kontach pracowników — pieniądze, które powinny być odkładane na emerytury są na bieżąco wydawane.

Dlatego Donald Tusk, jakby zapomniał co mówił dwa lata wcześniej, znowu z troską pochyla się nad emeryturami, które już raz uczynił „bezpiecznymi i stabilnymi”. — Tak jak oceniamy to dzisiaj, ta reforma emerytalna ma wiele elementów kontrowersyjnych i z całą pewnością jej „zwodowanie” bez niektórych rozstrzygnięć spowodowało, że z punktu widzenia przyszłych emerytów OFE to nie jest model, który odpowiada naszym marzeniom o wysokości emerytury. Z punktu widzenia przyszłych emerytów trwonienie ich pieniędzy dzisiaj w celu doraźnego łatania budżetu jest modelem najgorszym z możliwych. Zwłaszcza, że w zeszłym roku deficyt sektora finansów publicznych wyniósł 3,5%*, a w tym roku ma szansę przekroczyć 5%.

Tusk wiele razy straszył, że jeśli nie „zreformujemy” emerytur, to trzeba będzie ciąć świadczenia i podnosić podatki. I choć reformuje aż furczy, to i tak tnie świadczenia, podnosi składki i podatki. — Jeśli ktoś tego nie zrobi teraz, to będziemy brnęli w katastrofę między innymi finansową, rynku pracy życie na emeryturze przez 30 lat za 800 zł miesięcznie to jest katastrofa. Jeśli my jeszcze bardziej spowodujemy, że ludzie będą pracowali relatywnie krócej i za mizerną emeryturę mieliby długo, długo żyć, to jest nierealne. My nie możemy zgotować ludziom takiego losu za 30 latnawijał szef rządu, tego rządu, w lutym zeszłego roku. No i „ktoś” robi to teraz, po czym okazuje się chwilę potem, że to za mało, że ktoś znowu musi coś zrobić teraz, bo jak nie, to…

Całkowite upaństwowienie OFE da rządowi jeszcze chwilę oddechu. A gdy już roztrwoni wszystko zastosuje scenariusz cypryjski? Skok na lokaty bankowe jest przecież jak najbardziej zgodny z unijnym prawem. Można by rzec „Szczęśliwi ubodzy, bo im rząd może nagwizdać”…


* Gdy PO wraz z PSL-em obejęło ster rządów w Polsce dochody budżetowe wzrosły o 7,3%, a deficyt całego sektora finansów publicznych wzrósł z 1,9% PKB w roku 2007 do 3,7% PKB w 2008. W roku 2009 dochody budżetowe wzrosły o 8,1% a deficyt sektora wzrósł do 7,3% PKB czyli do prawie 100 mld zł. W kolejnych latach było jeszcze gorzej, aż zdecydowano się na przejęcie w roku 2011, 5 punktów procentowych składki z OFE i dopiero wtedy deficyt sektora finansów publicznych zaczął się zmniejszać, choć w roku 2012 wynosił ciągle powyżej 3% PKB (wyniósł około 3,5% PKB czyli około 56 mld zł).

Dodaj komentarz