Prawo to my!

Każdy, kto jeszcze nie był pewny, teraz już zyskał pewność i może z czystym sumieniem zakrzyknąć „Nareszcie!” Co nareszcie? Nareszcie mamy demokratyczne państwo prawa w wersji full wypas względnie de luxe. Choć malkontenci twierdzą, że to nie demokratyczne państwo prawa, ale im trudno dogodzić. Niestety, choć do niedawna bardzo chętnie numerowano Rzeczpospolite i przeciwstawiano trzeciej czwartą, a czwartej trzecią, to teraz zaprzestano, więc nie wiadomo, czy to schyłek trzeciej, początek czwartej. Wielu pogubiło się tak dalece, że nie jest w stanie zorientować się, czy to, co obserwują to rozwój ustroju, rozstrój rozwoju czy coś jeszcze lepszego.

Jak bardzo nareszcie Polska stała się demokratycznym państwem prawa najlepiej świadczy fakt, że sądy już nie mają prawa wydawać wyroków. Ba, nie maja prawa nawet pytać innych sądów o wykładnie przepisów. Kto w takim razie ma prawo wydawać wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej? Na razie tylko politycy i prokuratura, lecz lista uprawnionych jest otwarta. Tak więc sąd nie ma prawa wydawać postanowień, za to prokuratura jak najbardziej ma prawo oceniać do czego sąd miał prawo, co mógł postanowić, a co nie jest wyrokiem. Na stronie Prokuratury Krajowej widnieje Oświadczenie Zastępcy Prokuratora Generalnego dotyczące postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 2 sierpnia 2018 roku, w którym czytamy:

Wszystkie organy Państwa, w tym także sądy, muszą działać na podstawie i w ramach obowiązującego prawa. Sąd Najwyższy wydając postanowienie o sygn. III UZP 4/18 zawierające pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE i zawieszając stosowanie niektórych obowiązujących przepisów ustawy dopuścił się szeregu naruszeń prawa.

Ciekawie się zaczyna, prawda? Wszystkie organy muszą działać na podstawie i w ramach obowiązującego prawa. Na jakiej podstawie zastępca prokuratora ocenia postanowienie Sądu Najwyższego? Który przepis pozwala kwestionować wyrok sądowy?

Naruszenia te polegają na:
a) całkowicie bezpodstawnym przypisaniu sobie przez Sąd Najwyższy uprawnienia do zawieszenia stosowania przepisów ustaw. Uzurpacja ta nastąpiła z rażącym pogwałceniem porządku konstytucyjnego i ustawowego Rzeczypospolitej Polskiej,

Zastępcy prokuratora wtóruje zastępca szefa Kancelarii Prezydenta mgr Paweł Mucha, w którego przekonaniu Sąd Najwyższy „obchodzi prawo” (sic!): W moim przekonaniu, jeśli chodzi o komunikaty SN, postanowienie jest działaniem podejmowanym w celu obejścia prawa, ale bez podania i wskazania podstawy prawnej, która w polskim systemie prawnym nie występuje. Po czym… podaje podstawę prawną: Na podstawie przepisu, który jest przepisem kodeksu postępowania cywilnego, ustawy z roku 1964 r. — takiego przepisu, który stanowi podstawę zabezpieczenia, próbuje się wyprowadzać tego rodzaju argumentację, która jest zupełnie niewłaściwa dla kwestii związanych z zadawanymi w trybie pytań prejudycjalnych dla TSUE kwestiami. Oczywiście choć ustawa jest z roku 1964 to nie tylko obowiązuje, ale była niedawno przez PiS nowelizowana. „Zdaniem ministra Muchy, nie można na podstawie kodeksu postępowania cywilnego i art. 755 podjąć takiego postanowienia.” I tu po raz pierwszy należy postawić pytanie — skoro obowiązującym prawem jest przekonanie ministra Muchy to po co sądy?

Konstytucja w art. 91 stanowi, iż:

  1. Ratyfikowana umowa międzynarodowa, po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, stanowi część krajowego porządku prawnego i jest bezpośrednio stosowana, chyba że jej stosowanie jest uzależnione od wydania ustawy.
  2. Umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową.
  3. Jeżeli wynika to z ratyfikowanej przez Rzeczpospolitą Polską umowy konstytuującej organizację międzynarodową, prawo przez nią stanowione jest stosowane bezpośrednio, mając pierwszeństwo w przypadku kolizji z ustawami.

Wynika z tego, że Sąd Najwyższy nie tylko miał prawo, ale wręcz obowiązek stosowania przepisów unijnych i wystąpienia do unijnego sądu z pytaniem. Histeria czynników partyjno-rządowych dowodzi, że mają coś do ukrycia i obawiają się rozstrzygnięcia.

Art. 755 Kodeksu postępowania cywilnego, na który powołał się p. Mucha stanowi, iż:

§ 1. Jeżeli przedmiotem zabezpieczenia nie jest roszczenie pieniężne, sąd udziela zabezpieczenia w taki sposób, jaki stosownie do okoliczności uzna za odpowiedni, nie wyłączając sposobów przewidzianych dla zabezpieczenia roszczeń pieniężnych. W szczególności sąd może:
1) unormować prawa i obowiązki stron lub uczestników postępowania na czas trwania postępowania;

Sąd Najwyższy więc po prostu „unormował prawa i obowiązki stron”. Nawet bowiem dla laika jest oczywiste, że nie można dopuścić do działania stron metodą faktów dokonanych, jak to na przykład często miało miejsce przy reprywatyzacji. W przeciwnym wypadku rozpatrywanie większości spraw mijałoby się z celem. Wróćmy do „Oświadczenia zastępcy Prokuratora Generalnego”, według którego kolejne „naruszenie prawa” polega na

b) wykorzystaniu prawa do skierowania pytań prejudycjalnych do TSUE, nie dotyczących rozpoznawanej sprawy,

Kierowanie pytań to nie prawo, to obowiązek, ponieważ polskie sądy są częścią sądownictwa Unii Europejskiej. Sprawę rozpatrywali bowiem sędziwie o niejasnym statusie prawnym, a zgodnie z prawem orzeczenie wydane przez organ nieuprawniony uważa się za niebyłe. Przecież nawet zwykła decyzja podpisana przez nieuprawnionego urzędnika jest nieważna. Jak sobie to przedstawiciele władzy wyobrażają? Zagłoba ofiarowuje Niderlandy, a sąd nie ma prawa zapytać, czy ma do tego prawo?

c) zaniechaniu rozpoznania sprawy we właściwym składzie, a zamiast tego zajęcie się całkiem innym zagadnieniem, dotyczącym wyłącznie zagadnień z zakresu prawa pracy sędziów Sądu Najwyższego, które to zagadnienie należy do wyłącznej właściwości Izby Dyscyplinarnej tego sądu.

Na jakiej podstawie zastępca prokuratora generalnego uzurpuje sobie prawo do oceniania jaki skład jest właściwy?

II. Postanowienie Sądu Najwyższego nie może być respektowane przez organy Państwa. Podporządkowanie się temu postanowieniu byłoby ze strony organów Państwa przystąpieniem do drastycznego łamania prawa.

Jaka jest podstawa prawna tej… Jak nazwać taką deklarację? Przecież to jest jawne i bezczelne postawienie się ponad prawem!

III. Lektura uzasadnienia postanowienia wykazuje szereg niekonsekwencji i sprzeczności wewnętrznych, zauważalnych dla każdego prawnika. Polegają one na powoływaniu się na przepisy kodeku postępowania cywilnego i jednoczesnym pomijaniu niektórych przepisów tegoż kodeksu, jako rzekomo niezgodnych z prawem unijnym.

I konkluzja:

Postanowienie Sądu Najwyższego w zakresie dotyczącym zawieszenia stosowania niektórych przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym, jako wydane poza kompetencjami przyznanymi prawem krajowym, a także prawem europejskim, nie wiąże organów Państwa, gdyż naruszałoby to konstytucyjne zasady działania tych organów, tym bardziej że wkracza w kompetencje organów konstytucyjnych, tj. Prezydenta RP i Krajowej Rady Sądownictwa.

P. prokurator bez owijania w bawełnę przyznaje, że organa państwa nie zamierzają respektować niekorzystnych dla siebie wyroków sądowych. To oznacza, że mogą robić absolutnie wszystko i nie ma takiej instytucji, która byłaby władna je powstrzymać.

W „Faktach po Faktach” w TVN24 prowadząca program Katarzyna Kolenda-Zaleska chciała dowiedzieć się od wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka Na jakiej podstawie prawnej władza wykonawcza nie respektuje postanowienia sądu? Wiceminister po długim milczeniu wydukał, że Respektuje każda władza te orzeczenia, które wydane są zgodnie z prawem. Na pytanie kto w takim razie decyduje o tym co jest orzeczeniem, uzasadnieniem, a co „pozorem uzasadnienia”, „pozorem rozstrzygnięcia”, „pozorem postanowienia”, „ekscesem” wyznał, że Nie można respektować czegoś, co jest działaniem bezprawnym. Kto decyduje co jest bezprawne? Każdy adresat tego postanowienia może dokonać jego oceny

Podsumowując, trzeba raz jeszcze podkreślić, że postanowienie z dnia 2 sierpnia 2018 roku zapadło z rażącym naruszeniem prawa i stanowi przekroczenie uprawnień Sądu Najwyższego.

Czy to Sąd Najwyższy przekracza uprawnienia, czy raczej władza stawia się ponad prawem? Tak czy owak zła wiadomość dla elektoratu PiS-u brzmi: Nie róbcie sobie zbytniej nadziei, albowiem łaska pańska na pstrym koniu jeździ.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Mnie to przypomina jedno: PRL i PZPR. Filmy Barei to zbyt mało by wiedzieć sporo o tamtej epoce. No, ale jeśli wykorzystuje się wiedzę, umiejętności, kruczki, sposoby, znane prokuratorom z PRL, to jest jak jest.

    Z uporem twierdzę, że utrzymywanie partii politycznych przez państwo jest niewłaściwe, korupcjogenne i podobne do takiej samej sytuacji w PRL.

    PZPR też był utrzymywany przez państwo. Na potrzeby partii szły pieniądze w wystarczającej ilości. Jakże podobne są w swoje treści cytaty: „Rząd się sam wyżywi” i „Nam się należało” Ci drudzy też mają zasadę, że rząd się sam wyżywi na państwowym.

    I żadne krzyki, zapewnienia, urągania, wyzwiska ze strony PIS, mnie nie przekonają, że jest inaczej

    1. Cóż, Dorn Ludwik doskonale znał realia PRL-u i wiedział, że finansowanie partii z budżetu w połączeniu z taką ordynacją spolaryzuje scenę polityczną a w ostatecznym rozrachunku prędzej czy później doprowadzi do przejęcia władzy przez jedną partię.

      Według nieoficjalnych informacji OKO.press zatrzymany pijany sędzia jest „prawą ręką” prezesa sądu z nominacji ministra Ziobry i ma rozpoznać apelację w sprawie działaczy KOD w Suwałkach.