Prawo powinno się przestrzegać

Od dłuższego czasu media bombardowały klientów informacjami o wdrożeniu RODO, czyli Rozporządzenia Ogólnego o Ochronie Danych Osobowych. Uregulowania weszły w życie 25 maja i od tego czasu media i oszuści straszą konsekwencjami. Oczywiście bać się jak zwykle powinny małe podmioty i prywatne osoby, bo giganci mają RODO i jego uregulowania w niebywale głębokim poważaniu.

Na stronie Ministerstwa Cyfryzacji jest „Informator”. Odesłania do przepisów nie ma. Przygotowano „Encyklopedię RODO”. Odesłania do przepisów też nie ma. Z przepisami można zapoznać się na stronie Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Co z nich wynika? To samo co z rozporządzenia, czyli nic. Polski ustawodawca skupił się wyłącznie na tworzeniu synekur, kontroli i karach, natomiast prawa i obowiązki ujął mgliście w jednym rozdziale ogólnym. Konsumentowi co prawda poświęcono dużo miejsca w osobnej ustawie, ale jest to ścisłe określony konsument — przelatujący pasażer (Ustawa z dnia 9 maja 2018 r. o przetwarzaniu danych dotyczących przelotu pasażera).

RODO gwarantuje każdemu prawo do dostępu i wglądu w przetwarzane o nim dane. Jak z tego prawa skorzystać w sytuacji, gdy firma udostępnia dane podmiotom trzecim? Oczywiście firma jest uczciwa i publikuje długą listę partnerów, ale jakie to ma znaczenie dla użytkownika? Na dodatek firmy na wiele sposobów zachęcają swoich klientów by udostępniali nie wiadomo komu nie wiadomo jakie dane. Jedną z metod jest oferowanie korzyści materialnej w zamian za zgodę. Ty nam swoje dane, które trafią w ręce naszych partnerów i dalej, w zamian dostaniesz bonus w postaci niższego abonamentu, mniejszej opłaty, niższej ceny. Firma na przykład kusi tak:

Wyrażam zgodę na otrzymywanie głosowych lub wizualnych, w tym tekstowych (np. SMS, MMS, e-mail), informacji marketingowych Firmy lub Partnerów Firmy przy użyciu telekomunikacyjnych urządzeń końcowych i automatycznych systemów wywołujących. Przez Partnerów rozumie się podmioty, z którymi Firma zawarła umowę dotyczącą pośredniczenia w dostarczaniu informacji handlowych tych podmiotów jego klientom, w szczególności umowę o dostarczanie reklam, oraz podmioty, z którymi Firma nie zawarła takiej umowy, ale które faktycznie, za zgodą Firmy, zlecają rozpowszechnienie ich informacji handlowej podmiotom będącym stronami takich umów.

Dane klienta, który wyraził na taką klauzulę zgodę, poza jego wszelką kontrolą i wiedzą, będą więc krążyć po całym świecie. Czy będzie mógł wystąpić do partnera o zaprzestania przetwarzania? Z kolei jeśli zażąda zaprzestania przetwarzania danych przez firmę, z którą zawarł umowę, to uderzy go to po kieszeni, bo straci zniżkę. Poza tym nie ma żadnej gwarancji, że partnerzy firmy zaprzestaną przetwarzania jego danych, zwłaszcza ci, z którymi nie podpisała umowy, a którzy dane przekazali dalej. Uczciwiej by więc było gdyby klauzula brzmiała

Wyrażam zgodę na dowolne kupczenie moimi danymi, przekazywanie ich wszystkim, z którymi współpracujemy lub nie współpracujemy, ale dane gromadzą bo im się przydadzą.

Według urzędnika państwowego takie działania są jak najbardziej legalne, ponieważ podmiot świadczy usługę polegającą na „wyrażeniu zgody na przetwarzanie”. Dlatego, jak tłumaczy rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej Dawid Piekarz, Co do zasady, dopuszczalna jest sytuacja, gdy podmiot, w zamian za swoje świadczenie polegające na wyrażeniu zgody na przetwarzanie danych osobowych w celach marketingowych, otrzymuje od adresata takiej zgody określone świadczenie wzajemne, w tym przypadku rabat na usługi. Czyli wszystko jest w porządku i zgodne z prawem, choć nie wiadomo który przepis o tym przesądza. Rzecznik nie wspomina także o licznych partnerach firmy i partnerach partnerów.

W omawianym przypadku samo karanie za niewyrażenie zgody nie jest więc — powiedzmy — złamaniem prawa. Złamaniem prawa jest natomiast nagminne nieinformowanie klienta, że cena za usługę zawiera rabat za zgodę na prawo do kupczenia jego danymi osobowymi. Tym jednak państwowy urząd zaprzątać sobie głowy nie zamierza. Tłumaczy jedynie ustami rzecznika jak powinno być, żeby konsument wiedział, że jak jest inaczej, to jest źle. Należy jednak pamiętać, iż informacje o warunkach umów a także same warunki umów powinny być sformułowane w sposób jasny i czytelny, który nie wywołuje konfuzji po stronie konsumenta. W związku z powyższym w przypadku tabel opłat prezentowanych w ofercie lub cennikach usług dostawca usług powinien jasno określić wysokość oferowanej ceny i warunki w jakich przyjmie ona wskazaną wartość. Oznaczenie ceny w sposób, który mógłby wprowadzać konsumentów w błąd, poprzez niewyraźne i nieczytelne zastrzeżenie, że cena o określonej wysokości jest oferowane w jedynie pewnych warunkach może być uznana za nieuczciwą praktykę rynkową polegającą na wprowadzeniu konsumentów w błąd i jednocześnie naruszać zbiorowe interesy konsumentów.

Czyli może być uznana, ale nie musi, bo to zależy od widzimisię urzędnika, który w tym przypadku uznał, że choć nie jest tak, jak powinno być, to chrzanić konsumentów. Wiedzą jak powinno być i to im powinno wystarczyć. A problemy są dwa. Po pierwsze ani w ustawie z dnia 9 maja 2014 r. o informowaniu o cenach towarów i usług, ani w rozporządzeniu ministra nie ma mowy o tym, że cena zawiera zniżkę, która znika, jeśli klient nie zgodzi się na coś, na co zgodzić się nie musi lub nie chce. Po drugie w ustawie jest art. 5 który stanowi, że

W przypadku rozbieżności lub wątpliwości co do ceny za oferowany towar lub usługę konsument ma prawo do żądania sprzedaży towaru lub usługi po cenie dla niego najkorzystniejszej.

Jak zmusić firmę do zastosowania się do tego artykułu jeśli przy towarze lub usłudze widnieje cena, która uwzględnia rabat powiązany ze zgodą klienta na na masaż erotyczny z partnerem właściciela, o czym klient dowiaduje się dopiero przy kasie?

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Skorzystałam trochę na RODO. Sporo kupuję w internecie, bo (dziwne u kobiety?) nie lubię chodzenia po sklepach. A kupując w e-sklepach mam spokój, ewentualnie mogę towar odesłać, gdy mi nie pasuje. Bez problemów. Zwrot w „normalnym” sklepie to swoista udręka.

    Nigdy nie wyrażałam zgody by przysyłano mi oferty handlowe. Ale przysyłali, mimo że wielokrotnie prosiłam by skreślono mnie z listy. Z okazji RODO wielu sprzedawców, nawet tych  sprzed 10 lat poprosiło o wyrażenie zgody by mnie „uszczęśliwiać. Odmowy były pochowane tak by ich nie dojrzeć, ale…. zauważałam. Odmów napisałam dużo i jak na razie…. spokój. W jakiś sposób nie istnieję. Może zostanie wprowadzana poprawka, co jest bardzo możliwą i sprawdzoną praktyką. Bo nie tylko PIS tworzy złe prawo. Złe prawo było tworzone od 1989 roku.

    Czytam książkę (umiem czytać naprawdę szybko), ale czytanie idzie mi wolno. Często przerywam by uspokoić się i nie irytować. Autor opisuje mechanizmy „wykupywania” fabryk, nieruchomości, firm zgodnie z istniejącym prawem. I nie robią tego zagraniczne firmy, a polskie. Szkoda, że Smok przestał tu zaglądać, bo także jemu poleciłabym tę książkę. To aż wydaje się nieprawdopodobne, że tak było (jeszcze nie wiem czy nadal tak jest), że nikt nie został ukarany, zagrabione majątki nie zostały odebrane. Jeśli autorze nie masz skoków ciśnienia – książkę polecam. Jeśli taki problem zdrowotny masz, to nie.

    Sędzia to powieść zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, nie jest jednak kroniką czy reportażem. Choć większość opisanych w niej przestępstw i wypadków rzeczywiście miała miejsce, na potrzeby akcji zostały zmienione niektóre okoliczności. (…..) Moim celem nie jest oskarżanie kogokolwiek o przestępstwa czy nieetyczne działania, tylko opisanie patologii systemu”

    Mariusz Zielke – Sędzia

    W proponowanej książce znajdziesz jakieś wytłumaczenie poruszanych problemów w pierwszej części wpisu.

    1. Zawsze jest tak, że podczas rewolucji, zmian wypływają na wierzch męty. Zadaniem władzy jest nie dopuścić do tego, by się rozpanoszyły. Nasze „demokratyczne” władze od początku były słabe i nie było w stanie przypilnować  porządku i praworządności. A jak to miało się odbywać, skoro prezydencki doradca falandyzował prawo, naginając je wypaczając? Wałęsa nie był w stanie wznieść się poza swoje ograniczenia. podobnie Mazowiecki i Balcerowicz.

      1. „W Polsce władza jest dla władzy, szpitale dla lekarzy, szkoły dla nauczycieli, policja dla policjantów. Dla obywateli są tylko podatki”

        A dla kogo są media? Dla wykupujących miejsca reklamowe przez nieciekawe firmy, by o nich nie pisano. Przecież media to biznes, kto będzie atakował darczyńcę od reklam? Podobno ostatnio zmienia się trend i są zamawiane artykuły. Bez oznaczenia „sponsorowane”

        1. Przecież Michnik powiedział bez ogródek, że GW to płatny słup ogłoszeniowy dla państwowych spółek. A PiS tego nie rozumie, zakręcił kurek i to jest skandal i on Michnik na to nie pozwoli i będzie wydawał GW w podziemiu. Dzięki temu wreszcie będzie się miało gdzie reklamować podziemie wszelkiego rodzaju.