„Prawda was wyzwoli”, gówno prawda was zniewoli

Każdy despota, każda despotia zawłaszcza, zakłamuje język. Jedną z form obrony jest działanie przeciwne — odkłamywanie. To pozwalało narodom przetrwać okupacje, zabory, rozbiory, mniej lub bardziej krwawe reżimy. Ale tak było jeszcze do niedawna. Dziś całe nacje zachowują się tak, jakby zatraciły instynkt samozachowawczy. Zamiast punktować kłamstwa i prostować nieprawdy, gładko przechodzą nad nimi do porządku dziennego i czynią punktem wyjścia do dalszej „walki”. Którą muszą przegrać, ponieważ — górnolotnie mówiąc — nie da się na fundamencie kłamstwa zbudować gmachu prawdy.

— Ziemia jest płaska — stawia śmiałą tezę despota.
— Był pan kiedyś w górach? — odważnie polemizuje oponent. — I co? Nadal będzie się pan upierał przy twierdzeniu, że jest płaska, skoro widać, że nie jest?

W radiu Tok, z samego rana, Piotr Kraśko rozmawiał z Jackiem Żalkiem. Aborcja jest wyjątkowo okrutnym zabiegiem — przekonywał Żalek wyjaśniając redaktorowi Kraśce na czym polega. Otóż aborcja Polega na tym, że się wywołuje przedwczesną ciążę (sic!), czyli to dziecko się rodzi, w większości przypadków. Dalej Żalek powołuje się na „najsłynniejszy przypadek” z Wrocławia, gdy wywołano przedwczesną ciążę (tutaj redaktor  zachował czujność i sprostował, że chodzi o poród, na co gość przystał), a dziecko zostało pozostawione na śmierć głodową, ewentualnie z wychłodzenia, czy z pragnienia, to dziecko umiera w cierpieniach. W tym momencie pierwsze radio informacyjne zabrzmiało jak radio Erewań. We Wrocławiu owszem, doszło do późnej aborcji, ale dziecko zmarło po miesiącu, bynajmniej nie z głodu — zgodnie z ustaleniami prokuratury płód nie był zdolny do samodzielnego życia poza organizmem matki.

Czego poza tym słuchacze dowiedzieli się z rozmowy pana redaktora z panem posłem o aborcji? Że są inne aborcje, są te jeszcze bardziej drastyczne, gdzie po prostu na żywca to dziecko jest w łonie matki rozerwane. Jak się nie da od razu złapać i zmiażdżyć główki i wyrwać, to się wyrywa inne, nóżkę, rączkę. I tak wygląda aborcja — na żywca! Bardziej humanitarne jest… Ubój rytualny jest bardziej humanitarny! Co na te duby smalone p. redaktor? Rozumie pana Jacka!

Ten przydługawy przykład doskonale ilustruje to, o czym mowa — podnoszenie kłamstwa do rangi prawdy przy pełnej aprobacie dla tego zabiegu przez stronę przeciwną. Po audycji na stronie portalu opinii pojawiła się informacja, że Żalek jest nieczuły na argumenty Kraśki. Jakie argumenty? ‚As’, czyli autor materiału, nie potrafił przytoczyć żadnego. Co nie przeszkadzało w tytule zasugerować, że Kraśko próbował z gościem polemizować.

Od dawna publicyści, intelektualiści i politycy twierdzą, że Polska podzieliła się na dwa zwalczające się obozy. I zamiast pracować nad zasypaniem rowów jeszcze bardziej je pogłębiają biorąc fałsz za punkt wyjścia do dalszej dyskusji. Jeśli zarodek, zygotę, płód, obrońcy życia nazywają dzieckiem poczętym, to kłamią. To nie jest dziecko. To dopiero będzie dziecko. Jeśli ktoś twierdzi, że aborcja polega na urywaniu w łonie matki dziecku głowy, nogi lub ręki to kłamie. W 12 tygodniu, czyli wtedy, gdy kończy się okres dopuszczalności aborcji płód ma 5-6 cm „wzrostu”, waży około 18 gramów i nie ma jeszcze w pełni uformowanego mózgu. Nie mówiąc już o tym, że nie jest w stanie przeżyć poza organizmem matki. Jeśli pozwoli się przeciwnikowi kłamać, to zamiast rozmawiać i przekonywać trzeba się tłumaczyć, że nie jest się wielbłądem. Jak Polacy mają się dogadać, skoro nikt nie prostuje bzdur?

Jednym z pól „walki” jest narzucony przez propagandę prawicową podział na przeciwników i zwolenników aborcji, podczas gdy ‚zwolennicy aborcji’ nie istnieją. Chodzi bowiem nie o prawo do terminacji ciąży bez żadnych ograniczeń, ale o prawo wyboru, pozostawienie decyzji zainteresowanym, czyli kobiecie i — ewentualnie — jej partnerowi. Nawet Żalek bez żalu skróciłby męki kalekiej, zdeformowanej krówki czy pieska, a zdeformowane dzieci chce powoływać do życia bez oglądania się na konsekwencje. Bo nic go to nie kosztuje?

Charakterystyczne są komentarze pod omówieniem rozmowy Kraśki z Żalkiem. W większości — zgodnie z nomenklaturą portalu — mocne lub ostre, ponieważ nieprzychylne Żalkowi. Nikt nie pozwolił sobie na hejt (tak ostry lub mocny komentarz nazywa się wtedy, gdy dotyczy naszych) w stosunku do p. redaktora, choć w całej rozciągłości z posłem zgadzał się, rozumiał i popierał, ale na drodze do pełnej zgody stała linia programowa radia. Jestem przeszczęśliwym ojcem trójki dzieci. Jakbym miał mieć sześcioro, też jestem przeszczęśliwy [dzieci i ryby nie mają nic do gadania]. Zadaję sobie pytanie — zadawał sobie pytanie dając w ten sposób do zrozumienia, że do prowadzenia ciekawej rozmowy goście nie są potrzebni — czy mógłbym decydować za innych ludzi? Za matkę, która wie, że urodzi dziecko które umrze? Kim ja jestem, żeby powiedzieć jej, co ma zrobić? I kontynuował w pełni solidaryzując się z gościem: Czy pana nie boli, że ośmiu na 10 mężczyzn, takie są statystyki, porzucają dzieci, które są niepełnosprawne? Gdzie wtedy jesteśmy? A tak bronimy praw tych dzieci na etapie ciąży, a co potem?  Otóż to, otóż to — odpowiedział Żalek. — I my chcemy to zmienić….

Jaki problem rozwiążemy dyskutując w ten sposób? Nieodżałowany ksiądz Tichner podzielił prawdę na trzy kategorie. Despotia zawłaszczając język nawet nie kryje się z tym, że prawdą gardzi, na co dzień posługując się kłamstwem. Dlaczego na to pozwalamy?

Dodaj komentarz


komentarzy 13

  1. Często zastanawiam się dlaczego w Polsce jest jak jest. Kiedy zaczęło to iść w złym kierunku? Jedno jest pewne – nie było wzorców jakie są w „starych” demokracjach. Dawni politycy z czasów PRL byli be, a nowi… nowym wydawało się, że jak „dostali władzę”, to mogą wszystko. I żadne przepisy ich nie obowiązują.

    Gdyby tak przyjrzeć się wzbogaceniom, nabyciu majątków, to wielu musiałoby je oddać. Tak rodziły się znajomości biznesowe, sprzedaże nieruchomości niby państwowych i niby do niczego nie przydatnych.

    Jednak czas jednego pokolenia jest na tyle długi, że można było opracować reguły, przepisy, wytyczyć normy etyczne, które na obowiązujące prostactwo, bezczelne kłamstwa by nie pozwalały. Nie zrobiono tego i nie wiadomo kiedy zostaną te problemy unormowane.

    Dziennikarz młodego pokolenia tak pisze:

    Konflikt PiS-u z antyPiSem. Rafał Woś: III Rzeczpospolita Histeryczna
    Kto liczył, że w roku 2015 dojdzie do autentycznej zmiany, ten przeliczył się srogo. Bo PiS i antyPiS zamieniły się tylko… rolami. Opozycja przyjęła jak swój cały dorobek pisowskiej „demokracji histerycznej”. Głosząc, że wszystko, co robi rząd Szydło jest „głupie, nieprzemyślane i niebezpieczne”. A dzień bez załamywania rąk, że oto mamy do czynienia z demontażem polskiej demokracji, jest dniem straconym. Jarosław Kaczyński z kolei gra rolę lustrzanego odbicia dawnego Donalda Tuska. I mówi opinii publicznej: chyba nie bierzecie poważnie lamentu odrywanych od koryta beneficjentów starego układu – pisze Rafał Woś dla WP Opinii.

    Rządzący zamieniają się rolami w bylejakości rządzenia… ale nie tylko w tej kwestii. Rafał Woś ciekawie wyjaśnia. Każdy z rządzących w sposób jasny lub ukryty mniej lub bardziej, dopuszcza do rządzenia KrK. Nie miejsce tu by opisywać jak takie współrządy źle kończyły się dla Polski. Na razie metoda uciszania jest wrzaskliwe zaprzeczanie wszystkiemu, co nie jest dogodne. Na razie!! Metody ostrzejsze będą później.

    Jeśli po PIS-ie dojdzie do władzy kolejny anty – PIS, to na naprawę Polacy poczekają bardzo długo. Jak na razie nie widać racjonalności. Są wybuchy gniewu, niepokoju. I… koniec. Gdyby zaczęły się rozmowy o stworzeniu nowej rzeczywistości, to szybko pojawi się problem…wodza….wodzów….obmawiania…insynuacji… Jak to  zniszczyć w zarodku? Umowa CETA tak przy okazji pokazała co znaczy szanowanie obywateli, co znaczy ich słuchanie i jak mogą oni wpływać na decyzje rządu centralnego. Umową może zachwiać Walonia.

    Tu o tym:

    Jeżeli belgijski rząd zdoła przekonać przedstawicieli autonomicznej Walonii o tym, że warto podpisać umowę, szczyt UE, który rozpoczyna się dzisiaj w Brukseli da zielone światło na podpisanie umowy handlowej z Kanadą. Jeśli to się nie uda – stanowisko Walonii może zablokować podpisanie CETA przez UE. Kluczowy w tej sprawie jest fakt, że decyzja w sprawie zgody na podpisanie umowy, musi zostać jednomyślnie podjęta przez wszystkie państwa Wspólnoty. W przeciwnym razie nie będzie można kontynuować działań.

    Tymczasem parlament Walonii poparł uchwałę, w której wyraża stanowczy sprzeciw wobec podpisania umowy. 46 posłów jest przeciwko umowie CETA, a 16 jest za.

    Tak bym chciała by radni województw decydowali tak o Polsce i jej sprawach. By biskupi nie mieli nic do gadania, a zabierając głos w kościele, w jego okolicy lud mediach, byli odpowiednio przywracani do porządku.

    No, marzy mi się…

    1. Uważam, że to co napisałam tylko pozornie jest nie na temat. Bo taki pożal się Boże poseł Żalek, posłem być nie powinien. Taki dziennikarz jak Krasko nie nadaje się na to stanowisko. Chyba że ma z góry przykazane, aby diabła nie drażnił. Wtedy… jest jak jest i inaczej nie będzie. Na pewno nie będzie lepiej.

    2. Włączyłem radio rano, bo kamyczek spać nie daje, słucham i uszom nie wierzę. Posłuchaj tej audycji. Coś nieprawdopodobnego. I tak mi przyszło do głowy, że nie da się dogadać, jeśli się potakuje cynicznemu kłamcy. A radio? A radio zdominowali redaktorzy drugiego sortu. I nie chodzi o poglądy, ale brak wiedzy i talentu do prowadzenia ciekawych rozmów. Poza tym dobre radio to takie, w którym poszczególni redaktorzy prowadzą te tematy, na których się znają. Tu wszyscy znają się na wszystkim, wszystkim zajmują, czyli nie znają się na niczym, a audycje są mdłe i przegadane.

      1. Za czasów PRL najpierw trzeba było skończyć studia zawodowe, potem iść na dwuletnie studia dziennikarskie. Już ten próg był polem odsiewu przy naborze. Potem zgodnie z wyuczonym zawodem „robiło się w dziennikarce”.

        Dziennikarzy z PRL pamięta się nie tylko ze względu na warsztat, trzymanie się tematu do końcowego wyjaśnienia zdarzenia, ale i wyrazistości. Mało kto zachwycał się Urbanem, który teraz pasuje do metod PIS jak ulał, ale wielu odpowiadało jego dziennikarstwo.

        Gdy Rakowski został redaktorem naczelnym „Polityki”, to tygodnik (1 szt) miał wielu czytelników. Po przeczytaniu w domu, dawaliśmy go „dalej”, a potem szedł jeszcze „dalej”.

        Bylejakość dziennikarską wykpiwa już A.Fredro, ale była też jakość wysoka. Teraz wszędzie jej brakuje.

        Czy przepis dający dziennikarzom immunitet bezwarunkowo jest słuszny? Gdy celem dziennikarzy jest oszukiwanie, mataczenie, kłamstwa, obrażanie. Czy te haniebne pisaniny naprawdę muszą mieć aż taką ochronę? Poza tym (przykładem prezydenta Kwaśniewskiego) wniesienie sprawy do sądu i jej rozpatrywanie trwało tak długo, że gazeta upadła.

        1. Pierwszą rzeczą, od której zaczynają despoci jest odebranie immunitetów dziennikarzom, sędziom po to, by nikt im nie patrzył na ręce i nie przeszkadzał. A dziennikarz? A dziennikarza zatrudnia czytelnik. Dopóki jest popyt na kłamstwa i oszczerstwa, dopóty dziennikarze będą kłamać i pomawiać. Odebranie immunitetu nic nie zmieni, bo zastąpiony zostanie parasolem władzy. Pamiętasz PRL, oglądasz telewizje narodową.

          1. Dziennikarz z immunitetem to człowiek z przywilejem. Uważasz, że jestem większą despotką niż ci, którzy w głowy wlewają kłamstwa, oszustwa? Uważasz, że naciągacz Rydzyk powinien być nadal pod ochroną?  Bo ludziom niektórym to odpowiada?

            W takim razie wszelkie protesty kobiet też nie mają sensu, bo są tacy, którym całkowity zakaz aborcji się podoba. A wiedzę o „mordowaniu dzieci w łonach kobiet” przyjmują za pewnik. Wiedzę i z ambony i ze swojej „prawdę mówiącej gazety”

            ONR też ma swoją prasę i prasowych zwolenników. Uważasz, że ich hasła też mają być wprowadzane w życie, bo są zwolennicy, bo komuś to się podoba?

            Powiedz jak pracują dziennikarze, w których kraju nie ma immunitetów? Immunitety sędziowskie i prokuratorskie powodują, że wielu alkoholików spośród nich latami nie jest karana. A jeden taki sędzia orzekał i dawał kary za prowadzenie auta w stanie nietrzeźwości. Rzeczywiście ideał państwa. Już mamy. Cieszmy się. Niedługo ogłoszą Jezusa królem Polski. Tylko na tę królewskość trzeba będzie się złożyć.

            Powiem, że wolę być despotką, niż żyć w kraju, gdzie prawa nie są przestrzegane. Od pierwszego obywatela i pierwszego biskupa w dół społeczeństwa.

            PRL pamiętam i nie podobało mi się. Jedyne co było piękne to młodość. Ale nigdy nie czułam się tak beznadziejnie jak teraz.Telewizji żadnej nie oglądam. Nawet przypadkiem, bo mąż obecnie ogląda tylko sport i czasami kabarety.

            Jeśli nawet odebranie immunitetu nic nie zmieni, to po co udawać, że jest potrzebny? Jestem za przejrzystym życiem politycznym i społecznym. Być może na jakiś okres przejściowy potrzebne będą inne regulacje prawne, bo społeczeństwo jest i zagubione, zniechęcone i obojętne. Może trzeba będzie (wzorem innych krajów) wprowadzenie obowiązkowego udziału w głosowaniach?

            1. Czy tak powinno być”

              – Jest prawdą, że Mistrale zostały sprzedane do Egiptu i jest prawdą, że w ostatnich dniach zostały de facto przekazane Federacji Rosyjskiej za jednego dolara. Ta operacja miała rzeczywiście miejsce – powiedział w czwartek Sejmie minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Później na sejmowych korytarzach mówił dziennikarzom, że te informacje ma z dobrych źródeł.

              Mistrale trafiły do Rosji? Antoni Macierewicz potwierdza w Sejmie nieprawdziwe plotki

              Po doniesieniach medialnych, iż informacja podana przez ministra jest bardzo wątpliwa i najprawdopodobniej to stary żart rosyjskiego blogera, Antoni Macierewicz w piątek zaczął dystansować się od swoich słów. – Niewątpliwie monitorujemy tę sprawę, niewątpliwie mamy bardzo dobre informacje, bardzo dobre analizy, ale gdyby tak się stało, gdyby Egipt się teraz wycofał z tej operacji, to byłby zysk dla pokoju światowego i dobra informacja dla Federacji Rosyjskiej, że nie można sobie na wszystko pozwalać – powiedział szef MON dziennikarzom. – Więc powtarzam jeszcze raz, że gdyby tak się okazało, że dzięki podaniu tej informacji (przez niego do wiadomości publicznej – przyp. red.) wycofano by się z tej informacji, to byłoby dobrze – podkreślił.

              Wirtualna

            2. Pierwszą rzeczą, od której zaczynają despoci jest dobranie się do skóry dziennikarzom, sędziom i wszystkim, którzy mogą patrzyć im na ręce i krytykować. Z tego nie wynika, że Ty jesteś despotką. Wynika, że jesteś impulsywna i działasz, piszesz szybciej niż myślisz. Potwierdzasz to sama:

              Powiem, że wolę być despotką, niż żyć w kraju, gdzie prawa nie są przestrzegane. Od pierwszego obywatela i pierwszego biskupa w dół społeczeństwa.

              Co ma wspólnego immunitet z nieprzestrzeganiem prawa? Kłamca może być bezkarny zarówno z immunitetem jak i bez. Z tym, że w państwie prawa można go sądownie pociągnąć do odpowiedzialności, a dzikim kraju albo jest chroniony przez polityków, albo sądy sądzące latami.

              Dziennikarze nie mają immunitetu. Chronione są tylko źródła informacji. Immunitet mają prezydent, posłowie, senatorowie, Rzecznik Praw Obywatelskich, sędziowie, prokuratorzy i pracownicy NIK

              Jaki związek z dziennikarstwem mają bzdury wygadywane przez Macierewicza, poza tym, że są przekazywane przez media?

              1. Czy pijany kierowca powinien zostać ukarany bez względu na wykonywany zawód?

                Czy jadący z nadmierną szybkością powinien być ukarany bez względu na zajmowane stanowisko?

                Ad.1 dotyczy sędziów i prokuratorów, posłów

                Ad 2. dot arcybiskupa Michalika, którego zatrzymał policjant na patrolu. Za to policjanta wyrzucono ze służby.

                Immunitet dziennikarzom przyznano, aby mogli pisać o łamaniu prawa przez rządzących. A nie po to by kłamali, wprowadzali społeczeństwo w błąd, insynuowali nieprawdę. Jak na razie tych szlachetnych w zawodzie jest niewiele. Sam często wskazujesz głupoty, nieprawdy dziennikarskie.

                Immunitet broni i takiego nędznika, który opisuje (bez zgody osoby zainteresowanej) jej życie intymne, rodzinne. Coś co jest chronione. Coś o czym nie należy pisać bez zgody osoby.

                Immunitet broni Ziemkiewicza. Immunitet broni braci Karnowskich. Immunitet broni „dziennikarzy” Rydzyka. Immunitet broni dziennikarzy TVP zwanej narodową.

                A potem dziwimy się, że na forach wylewa się chamstwo zamiast mowy normalnej. „Jak im wolno, to piszącym, biorącym wzór także wolno”

                Czy w państwie gdzie są zdrowe zasady prawne potrzebne są przywileje? Bo immunitet to przywilej.

                „Największym wrogiem państwa jest przywilej” Marie von Ebner-Eschenbach; 1893 rok

                1. Czy pijany kierowca powinien zostać ukarany bez względu na wykonywany zawód?

                  Nie. Pijany, naćpany kierowca powinien zostać skierowany na przymusowe leczenie. Jeśli ktoś jest tak uzależniony, że pozwala sobie na jazdę po pijanemu jest chory. I trzeba go leczyć. Do końca terapii powinien siadać za kierownicę tylko warunkowo. Tylko wtedy, gdy ma to związek z wykonywanym zawodem.

                  Czy jadący z nadmierną szybkością powinien być ukarany bez względu na zajmowane stanowisko?

                  Tak.

                  Immunitet dziennikarzom przyznano, aby mogli pisać o łamaniu prawa przez rządzących.

                  Dziennikarze nie mają immunitetu.

                  Immunitet broni i takiego nędznika, który opisuje (bez zgody osoby zainteresowanej) jej życie intymne, rodzinne. Coś co jest chronione. Coś o czym nie należy pisać bez zgody osoby.

                  Immunitet nie broni nędznika, bo nędznik nie ma immunitetu.

                  Immunitet broni Ziemkiewicza. Immunitet broni braci Karnowskich. Immunitet broni „dziennikarzy” Rydzyka. Immunitet broni dziennikarzy TVP zwanej narodową.

                  Immunitet nie broni ni Ziemkiewicza, ni braci Karnowskich, ni „dziennikarzy” Rydzyka, ni dziennikarzy TVP zwanej narodową, bo ani Ziemkiewicz, ani bracia Karnowscy, ani „dziennikarze” Rydzyka, ani dziennikarze TVP zwanej narodową, nie mają immunitetu.

                  A potem dziwimy się, że na forach wylewa się chamstwo zamiast mowy normalnej. „Jak im wolno, to piszącym, biorącym wzór także wolno”

                  Potrafisz wyjaśnić związek chamstwa z immunitetem? I wskazać „paragraf na chamstwo”?

                  Czy w państwie gdzie są zdrowe zasady prawne potrzebne są przywileje? Bo immunitet to przywilej.

                  Nawet w państwie gdzie są zdrowe zasady prawne potrzebne są zabezpieczenia. Vide liberum veto, prowokacje, przekupstwo i inne  wynalazki. Pewne zawody muszą być specjalnie chronione. Jak sobie wyobrażasz sejm bez ochrony immunitetem? Przecież już by Ziobro całą opozycje w tiurmie trzymał. Przykład Borusewicza za mało wymowny?

                  „Największym wrogiem państwa jest przywilej” 

                  Tak. Z tym, że immunitet to nie przywilej. To pragmatyzm i wielowiekowe doświadczenie, gdy władca wsadzał do więzienia nieprzychylny parlament. Przykłady tego co się stało z sędziami w Turcji, a z prasą na Węgrzech mało wymowne? Marzy Ci się powtórka u nas?

                  1. Powinien być taki zapis „Immunitet” dziennikarzy. To taki skrót myślowy. I tyle.

                    Czasy władców  minęły. Immunitet w polskim wydaniu to Pawłowicz, Kaczyński, Macierewicz i wielu innych. Nietykalne święte krowy. Zachowajmy status quo i nie narzekajmy na jakość prawa stanowionego i wykonywanego.

                    http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/803695,jaki-zakres-maja-immunitety-parlamentarne-w-wybranych-panstwach-europy.html

                    Jak w tej Wielkiej Brytanii i USA sobie radzą?

                    1. W Wielkiej Brytanii dla właściwego wykonywania obowiązków Parlament, jego członkowie oraz urzędnicy mają przyznane pewne prawa i immunitety. Jest to rodzaj ochrony znany pod nazwą parliamentary privilege (immunitet parlamentarny).

                      W Stanach Zjednoczonych instytucja immunitetu parlamentarnego (nietykalności parlamentarnej) zapisana została w Konstytucji oraz w art. IX Regulaminu Izby Reprezentantów.

                      Dziennikarze nie mają ani „immunitetu”, ani immunitetu. Po prostu nie są pozywani, bo to nie ma sensu — proces wygrany po 10 latach, gdy już nikt nie pamieta o co chodziło to strata nerwów. Mimo to procesy się toczą i bywa, że dziennikarze przegrywają.

                      Maciej Kuciel, dziennikarz TVN, musi zapłacić 2 tys. grzywny i pokryć 290 zł kosztów sądowych po przegraniu procesu z Krystyną Sz. z Sądu Okręgowego w Olsztynie. Choć kara nie jest dotkliwa, wyrok może być precedensem utrudniającym pracę dziennikarzom śledczym

                      Sprawa dotyczyła reportażu Kuciela „Prokuratura zignorowała podsłuchy CBŚ” z 2010 roku. Tematem było rzekome sfałszowanie wyborów do jednej z największych w Polsce spółdzielni mieszkaniowych, a także „układ towarzyski” z udziałem sędziów i prokuratorów, stworzony przez jej nowo wybranego prezesa. Kuciel relacjonował, że mimo starań funkcjonariuszy CBŚ badających nieprawidłowości nikt nie został ukarany, a afera wyciszono.

                      Tuż po emisji reportażu został pozwany przez Krystynę Sz., przewodniczącą wydziału karnego Sądu Okręgowego w Olsztynie. Sprawa dotyczyła rozmowy telefonicznej z Sz., którą nagrał i wyemitował Kuciel jako jeden z dowodów na nieprawidłowości. Nie poinformował jednak swojej rozmówczyni, że użyje tego materiału.

                      Proces toczył się od grudnia ub. roku w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. Sąd uznał we wtorek, że Kuciel złamał prawo prasowe, musi zapłacić 2 tys. zł grzywny i 290 zł kosztów sądowych.

                      W rozmowie opublikowanej na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Kuciel zapowiada apelację i ocenia, że skazanie to niebezpieczny precedens.

                      – Jak sobie można wyobrażać dziennikarstwo śledcze bez możliwości dokonywania i publikowania nagrań, nawet czasami dokonywanych bez wiedzy i zgody osoby nagrywanej? – pyta Kuciel. – Materiały z takich nagrań wykorzystujemy w naszych reportażach. Często stanowią one dowód w sprawie, dowód przeciwko komuś. Jeżeli nie będziemy mogli publikować tych dowodów, to jak pokażemy widzowi, że one istnieją?

                      Kuciel dodaje, że z włączoną kamerą do ludzi przychodzą nie tylko dziennikarze TVN-u, ale także Polsatu czy TVP. Żeby chronić dobra osobiste, zmieniają głos i wizerunek, a wypowiedzi przedstawiają anonimowo.

                      – Po tym wyroku, jeżeliby go rozciągnąć na inne przypadki dziennikarskie, to okazałoby się, że jakieś 60 do 70 procent materiałów interwencyjnych i od 90 do 100 procent materiałów śledczych albo by się w ogóle nie ukazało, albo ukazało w szczątkowej postaci – ocenia Kuciel.