Postanowiliśmy pomóc

Jasio był grzecznym, spokojnym dzieckiem. Niestety, nie garnął się do nauki. Przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego odbyła się w domu narada rodzinna, na której ustalono, że Jasio codziennie będzie odrabiał lekcje, a co tydzień będzie dostawał określoną kwotę dofinansowania, którą będzie mógł dowolnie rozporządzać. Oprócz tego na gwiazdkę dostanie wymarzonego laptopa. Jasio dotację pobierał chętnie, ale z odrabianiem lekcji bywało różnie. Gdy pojawiło się kilka ocen niedostatecznych zwołano rodzinną naradę.
— Jasiu! — zagaił tata. — Jeśli nadal będziesz łamał umowę, to kieszonkowe zostanie wstrzymane.
— To niesprawiedliwe! — rozpłakał się Jasiu. — To wy nie stosujecie się do umowy.
— My? — wykrzyknął zdumiony tata. — Przecież umowa zakłada, że będziesz odrabiał lekcje.
— No i odrabiam!
— Tak? No to skąd oceny niedostateczne?
— Bo w umowie nie ma jak często mam je odrabiać i które!
— No to doprecyzujemy umowę. Wprowadzimy zapis wiążący wypłatę cotygodniowych dotacji  z odrabianiem lekcji na bieżąco.
— Nie zgadzam się!
— No to nie dostaniesz ani tygodniówki, ani laptopa!
— Ja dotrzymuję zobowiązań! — wrzasnął Jasio zanosząc się płaczem. — To wy je  łamiecie! Tam jest procedura dotycząca odrabiania lekcji, tam są inne procedury, które przestrzegam nie gorzej niż mój brat i siostra, a mam wrażenie, że w wielu obszarach lepiej. Warunkowość, którą próbujecie wprowadzić dzisiaj prowadzi naszą rodzinę na manowce! Ja nie chcę, żeby zboczyła ze swojego kursu! To jest bezprawie i szantaż, które doprowadzą do rozpadu naszej rodziny. Na to nie ma i nigdy nie będzie mojej zgody!

U kresu drugiej dekady XXI wieku okazało się, że wszystkich na kontynencie europejskim zamroczyło, nikt nic nie wie i niczego nie rozumie. Na szczęście dzielny naród ukryty za przedmurzem jako jedyny zachował ostrość widzenia oraz jasność i trzeźwość umysłu. Widząc co się święci wysłał emisariusza na Węgry, by ten tam otworzył wszystkim oczy. Warunkowość, która została zaszyta w tym rozporządzeniu proponowanym dzisiaj prowadzi Unię Europejską na manowce. My nie chcemy, żeby Unia zboczyła ze swojego kursu. A ten kurs musi polegać na tym, że 27 państw charakteryzuje się 27 różnymi porządkami prawnymi, tradycjami, także wizją przyszłości. Ta różnorodność musi być szanowana, musi być doceniana.

Unia pokiwała głową ze zrozumieniem i już, już miała zgodzić się z tym rozumowaniem, gdy nagle naszły ją wątpliwości. Dlaczego jeden kraj chce narzucać swoją wolę dwudziestu pięciu innym? Jeśli 25 krajów chce iść w prawo, a jeden w lewo, to niech idzie. Sam. Szerokiej drogi! Sam emisariusz przecież przyznał, że ten kryzys, kryzys epidemiczny z którym mamy do czynienia jest wyjątkowej natury. I ponieważ on ma takie groźne implikacje, to postanowiliśmy w lipcu, podczas bardzo długiego posiedzenia, zaaplikować specjalne instrumenty, większy budżet po to, żeby pomóc tym krajom, które w szczególności zostały gospodarczo poturbowane, gdzie bezrobocie wzrosło bardzo mocno, gdzie produkcja przemysłowa siadła i gdzie jest najgłębsza recesja w całej Unii Europejskiej.

Na szczęście Polska nie zalicza się do krajów szczególnie poturbowanych. Jeśli chodzi o bezrobocie i poziom aktywności ekonomicznej ludności na przykład, to tutaj nie tylko rejestrujemy najlepsze wyniki, jedne z najlepszych wyników w Europie, a nawet na świecie, ale dodatkowo można powiedzieć, że mamy do czynienia w trzecim kwartale z przyrostem aktywności ekonomicznej ludności powyżej poziomu sprzed czasów epidemii! To jest rzecz, o której kiedy powiedziałem kilku naszym kolegom z rady europejskiej, premierom, to aż nie mogli uwierzyć, ponieważ rzeczywiście to osiągniecie musi mieć jakąś przyczynę podstawową. I tą przyczyną podstawową jest to, że państwo polskie nie zostawiło samych sobie przedsiębiorców i pracowników podczas kryzysu marzec, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec. Na tym nie koniec! Zgodnie z danymi z Narodowego Banku Polskiego, Polska w 2020 roku najprawdopodobniej będzie miała największą nadwyżkę na rachunku bieżącym przynajmniej od czasu wejścia do Unii Europejskiej. Jeśli zestawimy ze sobą dwa parametry jednocześnie, czyli gospodarka i płytkość recesji, płytkość spadku, spadku gospodarki oraz zdolność do utrzymania miejsc pracy, to myślę, że jesteśmy na miejscu numer jeden. Takiego nasilenia propagandy sukcesu nie było w Polsce od czasów Gierka, ale po podporządkowaniu sobie wszystkich kluczowych instytucji publicznych rząd nareszcie może sobie na jej uprawianie pozwolić.

Jakie z tego można wyciągnąć wnioski jeśli chodzi o finanse Unii i powiązanie ich z wymogiem przestrzegania reguł i zasad? Zasadniczo jeden, natury ogólnej, że dzisiaj stajemy wobec nowego wyzwania, nowego zupełnie mechanizmu. Mechanizmu, który poprzez swoją arbitralność, polityczność stosowania, motywowane politycznie decyzje może doprowadzić, i niechybnie by doprowadził do rozczłonkowania Unii, a może nawet do rozpadu Unii Europejskiej. Tym mechanizmem jest arbitralnie interpretowana, interpretowane rozporządzenie dotyczące tak zwanej praworządności, a w rzeczywistości rozporządzenie, które ma odnosić się do budżetu, ale pod tym pretekstem odnosi się do zupełnie innych spraw. I to jest niezwykle niebezpieczne dla spójności całej Europy. Trudno nie zgodzić się z tym rozumowaniem tylko… Jeśli na przyjęciu jedna osoba ostrzega przed zmasowanym atakiem białych myszek, to nikt jej paplaniny nie potraktuje poważnie, zwłaszcza jeśli język jej się nieco plącze. W Unii jedne kraje są na utrzymaniu innych. Dziecko pozostające na utrzymaniu rodziców nie może decydować na co przeznaczą środki i jakie. Może proponować, żeby na deser było ciastko, ale na tym kończą się jego uprawnienia. Wymóg przestrzegania prawa przez wszystkie państwa członkowskie nikogo w Unii nie napawa lękiem i nikt poza Polską nie wnosi żadnych zastrzeżeń. Węgrzy w tej rozgrywce nie liczą się, bo Orbán nie tyle ma problem z praworządnością, ile z korupcją. Poza tym to, co dostają Węgrzy z Unii, to nie jest jakaś gigantyczna kwota (w 2018 r. nieco ponad 5 mld euro netto, Polska ponad 12 mld euro czyli tyle, ile Niemcy wpłacają). Orbánowi opłaca się więc wystawić polskiego twardziszona, niech odwali brudną robotę, niech skupi na sobie niechęć całej Europy, niech pozbawi ją środków na wygrzebanie się z tarapatów.

W Polsce już teraz mogłoby być lepiej, bo mennica państwowa drukuje miliardy, rząd te miliardy chce natychmiast wypłacać i nie może bo Unia staje okoniem. Na pomoc dla przedsiębiorców przeznacza się środki z budżetu państwa polskiego. To są środki z sektora finansów publicznych państwa polskiego, ale w niektórych przypadkach musimy notyfikować te nasze programy do Komisji Europejskiej. I właśnie to, ten proces notyfikacyjny powstrzymuje nas od błyskawicznego, natychmiastowego działania. Skąd pochodzą te środki? To są środki wypracowane w wyniku uszczelnienia systemu finansowego i uzdrowienia finansów publicznych w poprzednich czterech latach.

To żadna tam bajka o żelaznym wilku. To prawda najprawdziwsza, potwierdzona twardymi danymi Ministerstwa Finansów [w nawiasach tłumaczenie znaczenia milionów].

Zadłużenie Skarbu Państwa (SP) na koniec września 2020 r. wyniosło 1.100.124,9 mln [bilion sto miliardów] zł, co oznaczało:
• wzrost o 8.740,0 mln [8 miliardów 700 tysięcy] zł (+0,8%) we wrześniu 2020 r.,
• wzrost o 126.786,7 mln [126 miliardów 787 tysięcy] zł (+13,0%) w porównaniu z końcem 2019 r.

Jak by tu zobrazować miarę wypracowanego dzięki uszczelnieniu sukcesu? Zadłużenie Skarbu Państwa to płaca minimalna wypłacana każdemu polskiemu obywatelowi — od oseska po starca nad grobem — przez rok. To co Polsce zaproponowała Unia to płaca minimalna przez dziewięć miesięcy. Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów czytamy:

Dzięki negocjacjom w Brukseli, Polska będzie mogła skorzystać z ponad 620 mld zł w formie dotacji oraz z ponad 150 mld zł z niskooprocentowanych pożyczek w ramach Wieloletnich Ram Finansowych i Europejskiego Instrumentu na rzecz Odbudowy.”Polska, razem z państwami Europy Środkowej, wraca ze szczytu UE jako wielki zwycięzca. O sukcesie negocjacyjnym zdecydowały twarde liczby i merytoryczne argumenty” – powiedział premier Mateusz Morawiecki. „Dzięki temu uzyskaliśmy największe środki w ramach Unii Europejskiej” – dodał.

Jakim mianem określić władzę, która nie publikuje podpisanej przez p.rezydenta ustawy przyznającej dodatki lekarzom tłumacząc, że „budżetu na to nie stać” i jednocześnie zamierza sukces przekuć w klęskę?

Za Gierka Polska także rosła w siłę, a ludzie za pożyczone żyli dostatniej. Doprowadziwszy kraj do ruiny Gierek ustąpił ze stanowiska, bo źle się poczuł, a Polacy do dziś psy wieszają na Balcerowiczu…

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. „Takie będą……” czyli jak skutecznie społeczeństwo ogłupiono. I przez różnych rządzących. I przez różne media!! A najbardziej przez KK!!!

    Ogłupiano paplając o różnych prawach, często wydumanych. Bo… dlaczego nie? Nikt nie mówił o obowiązkach najróżniejszych. Dziś większość zna się na wszystkim, a najbardziej na medycynie, z akcentem na wirusologii.

    Co dziwne, nikt nie oskarża kłamców o szerzenie zagrożenia epidemiologicznego!!! Wszystko wolno. No, prawie wszystko, bo już prawda o niby prezydencie i prezesie bywa ścigana z urzędu!!

    Porównując społeczeństwo z 1990 r z tymi z 2020 r, powiem, że zrobiono ogromny krok do tyłu. Gdzie to polaków zaprowadzi? Na manowce, bo jeszcze nie odczuwa się mocno aktywności kiboli w „ich” dzielnicach, „ich” miasteczkach. Może nadejść czas, że trzeba będzie opłacać się by móc bezpiecznie wychodzić na ulice. Dlaczego meksyk lub Wenezuela nie miałyby się zrobić w Polsce?

    Nadal ponad 50% obywateli głosi,że głosować nie będzie!!

    1. Nie uważasz, że do tanga trzeba dwojga? Żeby kogoś ogłupić należy ogłpiany musi spotkać się z ogłupiającym. Musi także przyzwolić ogłupiającemu na ogłupienie. Owszem, czasem nie ma czasu, nie ma jak zweryfikować informacji, ale to nie znaczy, że należy we wszystko bezkrytycznie wierzyć. Dlatego nie przemawia do mnie próba usprawiedliwienia głupoty „ogłupianiem”. Zwłaszcza, że Internet pozwala w miarę szybko weryfikować głupoty.

      Jedną z największych ogłupiających banialuk są opowieści o tym jaki to dzielny naród ci Polacy, jak to oni umiłowali wolność i nie dadzą sobie jej zabrać. Na naszych oczach ten naród jest zniewalany i upodlany i… biernie się na to godzi. Dla porównania Ukraina.

      Na Ukrainie w 2013 r. nikt nie czekał na lepszą pogodę do wiosny. Jeszcze pod koniec tego samego listopadowego dnia, gdy Wiktor Janukowycz zawrócił Ukrainę z kursu na Zachód, młodzi ludzie przyszli protestować na główny plac Kijowa – Majdan. Nie wrócili na noc do domów, mimo że nad ranem temperatura spadała w okolice zera. W nocy zostali pobici przez milicjantów. Rano bronić swoich dzieci przyszli rodzice. Dołączali do nich kolejni protestujący – gdy były ich tysiące, w nocy władza znów wysłała na nich milicję.

      Zaczęły bić dzwony w kijowskich cerkwiach, a ludzie na Majdanie skandowali: „Kijów, wstawaj!”. Korporacje taksówkowe w internecie zamieszczały informacje, że kursy z osiedli oddalonych od centrum są darmowe. Kijów wstał i obronił Majdan. Ustawiono kuchnie połowę oraz namioty, w których protestujący spali nawet wtedy, gdy temperatura spadała do minus 20 stopni. Na scenie przemawiali i liberałowie, i nacjonaliści. Nie odpuścili przez trzy miesiące. W lutym 2014 r. Janukowycz uciekł do Rosji.

      Polscy politycy, którzy jeździli wtedy do Kijowa, zagrzewali Ukraińców do walki o wolność. W trochę paternalistyczny sposób przypominali im polskie zrywy wolnościowe z czasów komunistycznych. Teraz o tym, jak przeciwstawiać się władzy, która jest zagrożeniem dla przyszłości kraju, przypominają też Białorusini. Od 9 sierpnia, po wyborach prezydenckich sfałszowanych przez Aleksandra Łukaszenkę, zjednoczeni regularnie wychodzą na ulice, mimo że są bici, torturowani, a nawet zabijani. Wielu protestujących Białorusinów przyznaje, że płacą też za to, iż zbyt długo zajmowali się tylko prywatnymi sprawami, a o umacniającym się dyktatorze woleli nie pamiętać.

      Dlaczego u nas nie ma podobnej determinacji? – Jesteśmy znieczuleni olbrzymim wzrostem poziomu życia, jaki się dokonał po 1989 r. Wielu Polaków uważa, że ich dostatniemu życiu nie zagrażają ci, którzy są u władzy, bo sami sobie wszystko zawdzięczają – mówi prof. Radosław Markowski. Tylko gdy się obudzimy poza UE, nie będzie już tak miło.

      Newsweek: Dlaczego Polakom determinacji do bronienia wolności i demokracji wystarcza na góra dwa tygodnie?