Poplotkujmy sobie nieco

Trochę sobie poplotkuję. Jeśli zaznaczam, że to plotkowanie, to taka czynność wcale nie jest naganna. Na plotce, działając całkiem oficjalnie niektórzy zbijają majątki. Portale bardzo chętnie udostępniają im miejsce, bo klikania wtedy jest sporo. Poza tym  plotka, np. mówiona przez polityka, wcale plotką nie jest, a domniemywaniem dla dobra ogółu.

Po(mówmy) stosując dwa powiedzenia:
„Jak Cię widzą tak Cię piszą” i „Nie szata zdobi człowieka”.

Co oczy widziały? No, elegancką panią prezydentową. I równie ciekawie i dobrze ubraną prezydentównę. Plotkarze wiedzą już jakiej firmy będą twarzą. Twarzą czy tylko płatnikiem – niezbyt ważne. Najbliższa rodzina będąca dodatkiem do prezydenta chce – nie chce uczestniczyć w polityce i obstrzale piszących – uczestniczy.

Komu dam jeszcze plusik? Pani premier. Odczuwa, że jest nieludzki upał. I ubiera się odpowiednio. Na ten upał nie ma lekarstwa? A co na to pan Hoser i jego magik Bashobora? Pomoże, czy on jest magik od innych czarów? Może na magię pogodową Polski już nie stać? Ubierającym się w sutanny należy szczerze współczuć. Upał, a oni w stuprocentowym wełnianym odzieniu.
A biskupi? Jeszcze na wierzch zakładają kolorowe szatki nie przepuszczające powietrza.
Też mają plusik za poświęcenie.

Komu minus? Pani Szydło. Może ona wzorem hierarchów ubiera się jakby skwaru nie było, bo i sukienka, a niej żakiecik odpowiedni kolorowo. Jasno beżowy. Można tak iść na ślub. Ale do tego czarne buty pogrzebowe… nie pasują. Nie pasują według mojego gustu. Poza tym pani Szydło ubiera się fatalnie. Może przeszkadza elegancji nadmiar tłuszczu, może oszczędność, może uważa się za piękność? Brzydka nie jest, a w młodości mogła nawet być ładna, ale teraz wygląda jak wściekła teściowa. Co to wszystko wie najlepiej, narzuca swoje poglądy, bo zawsze ma rację. W dodatku zbyt wrzaskliwa. Swoją rolę gra fatalnie. Artystka to ona nie jest. Polityczna artystka także nie.

Nie zdziwi mnie gdy po wyborach szanowny prezes nabierze podobnego zdania i Szydło wylezie z worka, bo swoimi pomysłami może tylko dziury robić.

Jeszcze jedno. Chodzi o tych facetów, którzy namolnie zamęczają pana Boga słowami: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik” …a w dodatku nie jestem żadnym lewakiem, ateistą czy innym… istą.

W świetle dzisiejszej perykopy winniśmy wyostrzyć uwagę, gdy wzbiera w nas faryzejska pewność siebie; gdy smakuje nam uczucie górowania nad tymi, którzy wydają się nam wielkimi grzesznikami. Nie jest dobrze, gdy oskarżając innych i mówiąc Bogu, jakie to zło czynią inni, chcemy „zapunktować”, chcemy w taki marny sposób (wstrętny w oczach Boga) wydać się lepszymi i sprawiedliwymi w obliczu Boga! Efekt faryzejskich zabiegów jest zgoła przeciwny od zamierzonego. Wcale przez to nie jawimy się w oczach Boga jako mili, usprawiedliwieni. Wręcz przeciwnie. Dopiero wejście i przyswojenie sobie postawy celnika uczyni nas w oczach Boga – miłymi, sprawiedliwymi. Kimś, kogo można przygarnąć. Komu można okazać bezmiar przebaczenia, świętości i podarowanej nieskalaności (por. Ef 1, 4).
Krzysztof Osuch SJ

Czy oni nie chodzili na religię? A może chodzili i to wydało się im najlepsze, wzorcowe?

Zawsze dziwiło mnie, że kandydaci na prezydenta USA muszą mieć odpowiedni wygląd. Powinni być wysocy. Nie mogą być łysi lub łysiejący.Grubi też być nie mogą. Zdarzali się tacy w XIX wieku, ale już rzadko po drugiej wojnie światowej. D.D.Eisenhower był łysy ale szczupły. Gerald Ford był łysy, ale on startował z pozycji „ewentualny -vice” Pozostali spełniali warunki jakie stawia przed kandydatem telewizja. Ma być ładniejszy. Mądrość jest sprawą trzeciorzędną.

Wszyscy nasi prezydenci także wielką mądrością się nie popisali. Żaden wysokim czyli łysym czołem także nie. Ale kłopoty z nadwagą mieli prawie wszyscy. Duda jest na prostej wznoszącej. Na razie delikatnie w górę.

Zabrałabym prezydentowi zabawkę i pióro do podpisywania ustaw. Lepiej by było to gremium 7-10 osobowe, które sprawdza jakość przepisu, zgodność z innymi ustawami. Byliby to wybitni prawnicy, którzy nie podpisali innej deklaracji niż wierność RP. Mieliby do dyspozycji odpowiednie biuro. Nieusuwalni, bez immunitetu. Opłacani z pieniędzy idących obecnie na utrzymanie Senatu.
Przy Sejmie jest Biuro Prawne. Dlaczego przepuszcza tyle bubli?

Przed II WŚ biskupi musieli składać przysięgę na wierność RP. Teraz nie muszą. Służą obcemu krajowi, skąd idą wytyczne. Mamy nawet ambasadora z tego państwa.

Czy w Konstytucji nie powinno być zapisu zabraniającego zatrudniania osób publicznie deklarujących swoją religijność?

 

 

UWAGA!
Korzystając z możliwości WordPressa połączyłem dwa komentarze w jeden wpis. Nie godzi się bowiem, by tak świetnie i z nerwem napisane teksty, stanowiące dodatek do innego wpisu poszły w zapomnienie i zmarnowały się w ten sposób. Mam nadzieję, że ZielonyKwiat mi to wybaczy, zaaprobuje i nie uzna za nadużycie uprawnień.

Dodaj komentarz


komentarzy 10

  1. Bardzo, bardzo za tak wysoką ocenę dziękuję, ale…..czy ta ocena jest słuszna? To tylko takie sobie pisanie. Jeśli bloger uważa, że ktoś zechce przeczytać….”kłaniam nisko”….. Kiedyś „się” nie mówiło.

    1. Moja ocena jest słuszna. Jestem tego pewien. A jak ocenią wpis inni — nie wiem. Jeśli zechcesz zerknąć tam, gdzie ostatnio nie bywasz, to znajdziesz kilka szczegółów technicznych. Swoją drogą ciekaw jestem jakie kryteria muszą spełnić Twoje teksty, byś uznała je za godne publikacji w tak zwanym po polsku „mainstreamie”. Te dwa są według mnie rewelacyjne i znakomicie się uzupełniają.

      1. Nie wiem czy mogę nazwać siebie chociażby rzemieślnikiem. A co mówić o tak wielkim słowie jak twórca? No, jestem ……”twórcą”. Czasami gdy czytam to co napisałam, dopiero wtedy widzę błędy, źle ułożone słowa w zdaniu. Gdybym pisała w brudnopisie……to może by ich nie było.

        Może uznasz mnie za dziwaczkę kurczowo trzymającą się słów uciekających, ale ten „mainstream” jest nie do przyjęcia. Czy mogę prosić o inne słowo? 😉

        1. Ja też to mam, nie przejmuj się. Poprawiam, poprawiam, a błędy widzę dopiero po opublikowaniu i dopiero wtedy naprawdę poprawiam. Więc jeśli widzisz błąd, to go po prostu popraw. A z tym, co jest nie do przyjęcia, to chodziło o to, żeby takie wpisy umieszczać w głównym nurcie blogu, a nie w pobocznych, czyli dopływach.

            1. Nawet nie próbuję Cię namawiać do powrotu. Ja tam publikuję tylko po to, żeby dobić dobić do miliona wejść. I jak najbardziej rozreklamować naszą dziuplę. A jak komentujesz tam a nie tu, to igła zazdrości pod ziobro się wbija i kłuje… Mówiąc o głównym nurcie miałem na myśli tutejszy główny nurt, czyli samodzielne wpisy.

    2. A to już standard, że ZielonyKwiat nasz napisze komentarz pod jakimś wpisem, który to by mógł spokojnie istnieć jako wpis na Jej blogu a niejeden bloger pewnie chciałby móc napisać coś na podobnym poziomie.

      Potem ten komentarz, wpis jest mało widoczny.

      Nie wiem akurat dlaczego tak wielu pisze blogi nie mając prawie nic do powiedzenia, a taki ZielonyKwiat z taką wiedzą do podzielenia, mająca wiele do powiedzenia ogranicza się często do komentarzy.

      No ale to już standard ogólno-światowy….

      1. Ja nie mam wiedzy. Mam od 5 roku życia nieodparty, namiętny ciąg do czytania książek. Jak to nazwać? Nie wiem, sama uważam, że czasami mocno się mądrzę. Ale czy ja jedna? Gdy słucham, czytam ludzi z tytułami profesorskimi, to jakże często dziwię im się, że ich ogląd świata jest taki wąski.

        Mam dużo szczęścia, że żyję teraz. 200 lat temu byłabym zadatkiem na starą pannę (bo w książkach, kobiecie nie przystojnych, za dużo siedzi – jaka z niej będzie żona) albo dwa wieki wcześniej jakiś Oko zadecydowałby o stosie lub spławianiu w rzece.

        Za miłe słowa dziękuję. A że gadatliwość, podobno cecha babiej natury, jest moją przywarą to….piszę….piszę… Jednak znam wielu facetów gadających więcej i wcale nie mądrzej (to tylko moje zdanie). W dodatku ubranych w szaty powłóczyste i nie jest to zboczenie, a religia.

        1. Czyli potwierdzasz naszą obserwację, że powinnaś pisać jak najwięcej. Umówmy się więc tak – jeśli jakiś komentarz będzie dłuższy niż dwa akapity, to rozbudowujesz go nieco, wygładzasz,  nieco rozszerzasz, czyli uniwersalizujesz tak, by przesłanie stało się bardziej uniwersalne i dajesz go jako wpis. A jak przekroczy trzy akapity, to dajesz od razu jak jest.

          Ponieważ wbrew temu co twierdzisz masz wiedzę, bo te książki przeczytałaś, a nie przyjęłaś w postaci ciała ich autorów via otwór gębowy. Czyli to, co zwierały zostawiły w głowie, a nie spłynęły szumiąc nie będę wdawał się w szczegóły z czym i gdzie. Poza tym jak się głupek wymądrza, to nie to samo jak dzieli się przemyśleniami osoba mądra, doświadczona, która nie mówi po to, żeby mówić, ale żeby powiedzieć.