Popłoch na lewicy

I. Propaganda

„Portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa” ubolewa, że obniżka podatków uderzy w samorządy.

Na obniżce PIT z 18 do 17 proc. samorządy stracą około 6 miliardów złotych. PiS realizuje swoje pomysły wyborcze kosztem samorządów, bo wpływa do nich aż połowa pieniędzy z PIT. Według Związku Miast Polskich aż 1/3 gmin może mieć przez to problem z uchwaleniem budżetu.

Okazuje się jednak, że samorządy stracą wyłącznie na obniżce PIT wprowadzonej przez PiS. Obniżenie podatku przez PO nie będzie miało żadnych negatywnych następstw.

Najważniejsza pozycja to program “Niższe podatki, wyższa płaca”. Będzie kosztował ok. 30 mld złotych. Składa się z dwóch elementów. Pierwszy to obniżka PIT i ZUS z ponad 40 proc. łącznych kosztów pracy do ok. 35 proc. Drugi to premia za aktywność na rynku pracy. Forma wypłaty tej premii nie została jeszcze przesądzona. Możliwe są dwie: kwota wolna od PIT oraz składek na ubezpieczenie społeczne po stronie pracownika, malejąca wraz ze wzrostem dochodów. Druga to zwrot comiesięczny z urzędu skarbowego.

Trudno nie odnieść wrażenia, że portal sprawdza fakty nader wybiórczo, a wnioski bywają bardzo tendencyjne. Wszystkie programy socjalne PiS-u to ponad 50 miliardów zł (500+ dla dzieci i niepełnosprawnych, 13 emerytura, wyprawka szkolna, zwolnienia podatkowe dla młodych). PO chce tę kwotę prawie podwoić i przeznaczać rocznie bez mała 100 miliardów złotych nie na naukę, badania, rozwój, inwestycje lecz transfery socjalne. Aby zorientować się jaka jest skala tych obietnic udajmy się na stronę Ministerstwa Finansów. Czytamy tam, iż

Dochody budżetu państwa w 2019 r. mają wynieść 387,7 mld zł, z czego blisko 179,6 mld zł z VAT, 34,8 mld zł z CIT oraz 64,3 mld zł z PIT. Wydatki budżetu państwa wyniosą 416,2 mld zł.

Co robi PiS? PiS obniża część pochodzącą z CIT i PIT i zwiększa wydatki. Co chce zrobić PO? To samo co PiS plus 40 miliardów. A przecież nie wolno zapominać, że PiS ma pod kontrolą wszystkie instytucje publikujące dane. Oczywiście nie ma podstaw by wątpić w prawdziwość podawanych liczb, ale sytuacja wcale nie musi wyglądać tak różowo, jak wydaje się absolwentowi Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego.

II. Polityka

Włodzimierz Czarzasty to człowiek głęboko wierzący. Uwierzył, że pod wodzą Grzegorza Schetyny czeka go świetlana przyszłość. Częściowo jego kalkulacje spełniły się i kilku towarzyszy dostało się do Parlamentu Europejskiego. Gdy jednak zaczął meblować listy wyborcze domagając się jedynek dla Dyduchów, Schetyna poszedł po rozum do głowy i pogonił go wraz z całą jego kliką do diabła. I była to pierwsza, i jak dotąd jedyna, decyzja godna lidera.

Pogoniony przewodniczący zmarginalizowanego przez Millera z pełną aprobatą towarzyszy ugrupowania szlocha teraz, że Schetyna miał szansę zostać przywódcą na miarę czasów, ale ją zaprzepaścił. Miałeś Grzegorzu wielką szansę na to, żeby być przywódcą polskiej demokracji, przywódcą polskich demokratów i demokratąubolewał Czarzasty. Dzisiaj abdykowałeś z pozycji lidera opozycji. Oczywiste było dla każdego, że po abdykacji Schetyny jego miejsce natychmiast zajmie Czarzasty, ale on zadowolił się rolą płaczki.

Czy Schetyna zaiste abdykował z pozycji? Absolutnie nie. Od samego początku wiódł ugrupowanie, na którego czele go postawiono, od klęski, do klęski. Gdyby koalicja populistyczna nie była zbieraniną sierot bez talentów przywódczych, gdyby celem nie było wyłącznie umieszczenie kilku kolesiów w parlamencie, to warunkiem przystąpienia do niej byłyby wybory wewnątrzkoalicyjne i wyłonienie wspólnego lidera. Skoro nikt (w kolejności alfabetycznej), ani Czarzasty, ani Kosiniak-Kamysz, ani Kossakowski, ani Lubnauer, ani Nowacka, nie był w stanie tego wymusić na kierownictwie partii z którą wchodził w koalicję, to znaczy, że dobrowolnie zdał się na łaskę i niełaskę pana Schetyny. A łaska pańska wiadomo, na pstrym koniu jeździ.

Płakać po PSL-u będzie zapewne niewielu. W tragicznej sytuacji znalazła się za to lewica. Tutaj wreszcie ujawnił się w pełni geniusz strategiczny odsądzanej przez towarzyszy od czci i wiary, oskarżanej o zdradę Barbary Nowackiej. Teraz bowiem jedyną realną siłą po tamtej stronie jest to, co pozostało z Wiosny, którą Biedroń stworzył wyłącznie po to, by wraz z partnerem dostać się do Europarlamentu. Co prawda zarzekał się, że natychmiast po wyborze zrzeknie się mandatu i wystartuje w wyborach do sejmu, ale przecież nie po to zakładał partię, żeby po osiągnięciu celu rezygnować. Jeszcze oczywiście udaje, że jest liderem, ale bez przekonania, bez dawnego żaru, nieprzekonywająco. Na dodatek zamiast prowadzić kampanię musi tłumaczyć się z tego, co jeszcze niedawno opowiadał i obiecywał. Stąd tak nerwowe ruchy na lewicy, stąd marsowe miny, choć w oczach czai się strach przed zbliżającym się nieubłaganie kresem kariery politycznej. Gdy na listach Wiosny wyborcy zobaczą forsowane przez Czarzastego duchy przeszłości — Dyducha, Senyszyn, Jaskiernię — obok takich nazwisk jak Zandberg czy Zawisza, mogą ze strachu zagłosować na PiS lub zostać w domu. Tym bardziej, że Zandberg deklarując przywiązanie do wartości bije w sojusznika, a nie w przeciwnika dając na Twitterze wyraz frustracji:

Schetyna stanął pod napisem JA i ogłosił Koalicję Grzegorza Ze Schetyną. Ładny symbol tego, po co Platforma oszukiwała wyborców mirażem Zjednoczonej Opozycji. A chodziło tylko o to, żeby osłabić konkurentów i zapewnić przewodniczącemu PO kolejne 4 lata w fotelu „lidera opozycji”.

Pod jakim napisem stoi Zandberg? „Jak się do kogoś nie przykleimy, to dotację utracimy!” Z przyczyn merkantylnych lewicowe wartości idą w kąt i chadzające dotąd osobno Razem na gwałt chce się do kogoś przykleić. My się paru rzeczy nauczyliśmy przez ostatnie lata. Jedną z nich jest to, że lewicowi wyborcy chcą mieć jedną listę na lewo od Platformy — przekonuje Zandberg. Niewykluczone, że ma rację. Ale czy na pewno chcą na niej widzieć pogrobowców z PZPR? Biedronia w Warszawie poparło bez mała 100.000 osób. Zandberga niecałe 20.000. To oznacza, że sojusz z nim i jego ugrupowankiem zamiast poprawić wynik koalicji lewicowej może go pogorszyć. Podobnie jak sojusz z SLD, jeśli Czarzasty będzie miał wpływ na kształt list wyborczych.

To, co teraz proponuje Schetyna, brzmi rozsądnie. Czy jednak jest w stanie pokonać ograniczenia, wznieść się ponad wybujałe ego, interes partii i swój i stworzyć realną przeciwwagę dla PiS-u? Dowiemy się tego natychmiast po ogłoszeniu list.

Jest coś, co trudno pojąć i chyba nie ma badań, czy to jest realne niebezpieczeństwo, czy wyssane z palca przez liderów partyjnych. Chodzi o komitety wielopartyjne. Otóż wyższość koalicji startującej w wyborach razem nad partiami startującymi osobno polega na tym, że wyborca może głosować na swoich bez obawy, ze zmarnuje głos, bo jego faworyt nie przekroczy progu. Ktoś, kto deklaruje, że nie zagłosuje na taką koalicję, ponieważ należą do niej przedstawiciele tej czy innej partii, z którą nie sympatyzuje, sprawia wrażenie, że jest niespełna rozumu. Mimo to Kosiniak-Kamysz oznajmił, że opuszcza koalicje populistyczną, ponieważ PSL-owi, który jako ZSL czterdzieści pięć lat stał mężnie u boku komunistów, a potem z SLD nie po drodze jest z… SLD. Podobnie postąpił Schetyna pozbywając się Czarzastego wraz z towarzyszami. Czy leżąca u podłoża tych decyzji teza, że polscy wyborcy to kompletni idioci jest prawdziwa?

Dodaj komentarz


komentarze 4

  1. Tu nie ma co dodać, tu jest wszystko opisane. A mnie pozostaje tylko złość, że nie widzę przed sobą wyboru by jakiejś partii dać swój głos. Mam bardzo duże sympatie socjalistyczne, ale lewicowej partii a nie namiastki ją udającej nie widzę. SLD tak jak i PSL niech staną się towarzyską kanapą – wielkiej szkody nie będzie. Za to zysk społeczny będzie duży. Jak widzę PO? No cóż, też w stronę kanapy politycznej zmierza.

    Niektórzy PIS nazywają partią lewicowa, ale to jest ogromne nierozumienie czym jest socjalizm (bardzo często piętnowany, krytykowany). PIS nie proponuje żadnych rozwiązań, oni tylko rozdają jak głupek, który wygrał na loterii milion i nie wie, co z nim zrobić. Nie inwestuje, nie rozwiązuje swoich problemów  finansowych a zaprasza kumpli i im stawia wypasione obiady i kolacje. Ale o tym by sobie nowe buty lub portki kupić już nie pamięta. Do dentysty też nie idzie!

    Zdobyczami socjalnymi są emerytury, ubezpieczenia zdrowotne, urlopy. Ale skąd ludzie mają o tym wiedzieć, gdy słyszą/czytają jeden przekaz: lewica jest bogu niemiła!!!

    Przypuszczam, że na wybory pójdę, oddam głos komuś z końca listy, by nie był stracony. I aż tyle.

    Polskie partie to taki szwarc – mydło – i powidło – bezsensowne, bezideowe, bezmyślne zbiorowiska łapczywych na wygodne życie z państwowej kasy. Na bogato!!!

    Czy można mieć na cokolwiek nadzieję, gdy do europarlamentu wybrano Waszczykowskiego, Kempę, Zalewską, Szydło, Czarneckiego, Krasnodębskiego, Jakiego?

    1. Problem ze Schetyną polega na tym, że on jest jak galareta — trzęsie się od byle podmuchu, jest niestabilny, miękki, niezdecydowany. Jeśli to co mówił będzie obowiązywało dłużej niż tydzień, to jest nadzieja, że na listach pojawią się ludzie spoza układu, lokalni działacze cieszący się poważaniem. Wtedy przekonamy się wreszcie czy prawdą jest, że wyborcy głosują bezmyślnie, na listy a nie na ludzi, i dlatego stawiają krzyżyk tylko przy pierwszym nazwisku.

      Jak mizerna jest klasa polityczna spod szyldu PO świadczy najlepiej opór przed umieszczeniem na liście Dyducha czy Jaskierni. Za tym nie stała czystość ideowa, lecz strach, że oni zdobędą więcej głosów niż działacze PO. To, że dzięki tym głosom cała koalicja zyska w zakutych łbach pomieścić się nie zdołało. A przecież wystarczyło twardo (słowo często występujące w ustach miękkiego jak glut G. Schetyny) odmówić umieszczania takich nazwisk na czołowych miejscach listy i po kłopocie. Ten „ferment” w szeregach tłumaczy dlaczego doły tak kurczowo trzymają się nogawki wodzunia, który prowadzi ich od klęski do klęski. Oni na myśl o zmianie, o konieczności podjęciu samodzielnej decyzji, dostają rozstroju żołądka, nudności i migreny. To są ludzie tak niebywale bezmyślni, że nie są w stanie dostrzec związku między wygraną a synekurami. Są tak tępi, że uważają, że jeśli lewica idąc osobno zdobędzie 10% a oni 30%, to dla nich będzie lepiej niż jakby idąc razem zdobyli 43% i pokonali PiS. Humanitaryzm nakazuje z troską pochylać się nad idiotą. Ale to nie znaczy, że należy mu zaraz powierzyć władzę. Ostatnie cztery lata potwierdzają słuszność tej tezy.

      1. Peowcy aż tak bardzo nie różnią się od pisich. Oni także chętnie w samorządach myślą o tym by „dać kościółkowi”. W Kołobrzegu obok katedry stoi pomnik z okazji tysiąclecia Zjazdu Gnieźnieńskiego. Stał na nim Bolesław Chrobry i Otton III. Cichaczem po stronie Chrobrego dostawiono JP2 o ileś tam centymetrów wyższego od króla. po drugiej stronie obok cesarza znalazł się Papa Benedykt XVI, też trochę większy.

        Główną ulicą miasta można nazwać aleję. „ul. Walki Młodych – na ulicę o nazwie aleja św. Jana Pawła II na podstawie Uchwały Nr XXXIV/493/17 Rady Miasta Kołobrzeg z dnia 14 lipca 2017r.;” Nazwano tak na żądanie wojewody z powodu dekomunizacji przy większościowej ilości radnych z PO. Spytałam „swojego” posła dlaczego tak? – Bo mieliśmy do wyboru jeszcze al.Lecha Kaczyńskiego” – A co z praworządnością? Co z samorządnością? Cisza to też odpowiedź. Poza tym ludzie nie protestowali, no bo jak „walczyć” ze świętym?

        Na moją cierpką uwagę, że gdyby święty był prawdziwie święty, to z walczącymi dałby sobie radę i nie musiałby mieć opieki byle jakiej. Te potępiające spojrzenia religijnie obojętnych były bardzo wymowne. Mąż jest bardzo poważnie chory. Wiele znajomych bardziej lub mniej, bez pytań o radę, o pomoc, sugeruje by poszukać wsparcia w KK lub Caritasie. Nie spodziewałam się, że na te sugestie będę czuła w sobie aż tak ogromną niechęć do polecanej instytucji. Pomoce gminy wymagają oddzielnego wpisu.

        A Schetyna? Żałuję, że posłowi nie powiedziałam jak on bywa określany. Nie trzeba kretyna, wystarczy Schetyna. Tak w odpowiedzi na jego uwagę, że „Schetyna jest bardzo dobrym organizatorem”.

        1. Neragal, czyli Adam Darki zachorował na raka krwi. Ponieważ jest liderem deathmetalowego zespołu Behemoth jest uważany za antychrysta i bluźniercę. Gdy zachorował wierzący wyrazili nadzieję, że „no, teraz na pewno się nawróci!” na co Nergal, czyli Darski, stwierdził, że owszem, jest chory, lecz na raka, a nie na głowę. I stał się cud: nie nawrócił się, a mimo to wyzdrowiał! W ten sposób wprawił wierzących w konsternację. Gdyby nawrócił się i wyzdrowiał, to łatwo by to było wytłumaczyć wolą bożą. A tak trzeba by przyjąć, że bozia zgłupiał, bo święty JPII nie wyzdrowiał, a Nergal, czyli Darski, wyzdrowiał.

          Co do PO, to warto pamiętać, że zarówno PO jak i PiS mają wspólne korzenie. Różnica między nimi polega na tym, że PO powoływała komisje, których rola było wykazanie, że PiS nie łamało prawa, a PiS powołuje komisje po to, żeby wykazać, że wszystko to wina PO i Tuska. Pozornie wygląda to groźnie, w rzeczywistości nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ za gadanina nie idą czyny.