Popisowa misja

Mowa nienawiści, hejt (hate), obraza uczuć religijnych, próba obalenia siłą ustroju socjalistycznego, cenzura, bezpardonowy atak na… A wcześniej pomieszanie języków. Co łączy te wielkie osiągnięcia cywilizacji? Jeden im przyświeca cel — ograniczenie swobody wypowiedzi, zamknięcie ust ludziom mającym własne poglądy i własne zdanie. Gdy dawniej polemiści zaczynali polemikę od słów „Mylisz się, ponieważ…” tak teraz nie muszą się wysilać. To co mówisz — oznajmiają głosem pewnym — to mowa nienawiści w czystej postaci. A skoro tak, to nie ma sensu analizować treści i odnosić się do niej. Lenistwo umysłowe, którego celem jest zachowanie pozorów obiektywizmu i rozsądku bez konieczności wysilania szarych komórek.

Co charakterystyczne pojęć takich, jak mowa nienawiści i hejt, nie znają reżimy totalitarne, które nie muszą się tłumaczyć dlaczego boją się i nienawidzą wolnego słowa. Takie stawianie sprawy bez owijania w bawełnę jest przynajmniej uczciwe i pozbawione hipokryzji — nie wolno wam mówić tego, czego my nie chcemy słuchać. Inaczej jest w demokracjach, gdzie istnieje konstytucyjnie zagwarantowana i teoretycznie przestrzegana wolność słowa. Trzeba zdrowo nagłówkować się, żeby zapisy konstytucyjne obejść i zamknąć usta tym, którzy mówią to, co myślą zamiast tego, co powinni.

Jak kompletnie chybione są próby chwycenia za twarz i reglamentacji słów świadczą tysiące lat historii ludzkości. Zawsze, nawet w najkrwawszych reżimach, „wolne słowo” torowało sobie drogę, nie dało się zakrzyczeć ani zakazać. Dopóki ludziom nie zostanie wszczepiony chip jednomyślności, dopóty każdy będzie myślał swoje, swoje wiedział i swoje mówił. A policja myśli, czy może raczej słów będzie bezradna.

Jak to działa, a może raczej nie działa, najlepiej zilustrować na powszechnie znanych przykładach. Oto ludzie, którym się wydaje, że są pod jakimś względem lepsi uznali, że inni ludzie nie mają prawa używać wulgaryzmów. Bo nie. A ponieważ mają władzę, czy to dlatego, że są administratorami, czy dlatego, że są urzędnikami, to usuwają z sieci wszystkie wpisy zawierające wulgaryzmy lub stosują wymyślne filtry mające za zadanie uniemożliwienie stosowania brzydkich słów. Dlatego zamiast kobiety upadłej mamy k…wę lub puste miejsce. Jak zareagowali ci, którzy posługiwanie się wulgaryzmami uważają za przejaw wolności? Zamiast napisać wprost i narazić się na wycięcie wpisu czy słowa piszą tak, że wiadomo o jakie słowo chodzi, a algorytm jest bezradny. Cenzor też, bo przecież łacińska curva czy jej polski odpowiednik — krzywa, a także kuźwa nie są wulgaryzmami.

Podobnie nie da się żadnymi zakazami, obostrzeniami, kneblami wyeliminować mowy nienawiści. Jeśli ktoś, nieważne dziennikarz, bloger, polityk zechce, to się nią posłuży. Wyobraźmy sobie takie zdarzenie. Oto pod sklepem nocnym pobiło się dwóch meneli. Co z tej informacji wynika? Nic. Jaki ładunek emocjonalny niesie? Żaden. Ale wystarczy nieco inaczej rozłożyć akcenty, żeby wywołać oczekiwany efekt. Jeśli tak się złożyło, że jeden z meneli nie był Polakiem, to wystarczy wspomnieć, że pod sklepem monopolowym Cygan, Arab, Murzyn, Ukrainiec, Rosjanin, Żyd pobił Polaka. Po czym pod tą obiektywną i prawdziwą informacją można z czystym sumieniem umieścić komunikat: „Z powodu wyjątkowo agresywnych treści propagujących przemoc, sprzecznych z prawem, wzywających do nienawiści rasowej, etnicznej i wyznaniowej zamykamy możliwość komentowania pod informacją o bójce.”

Co ciekawe dążenie do kneblowania i uciszania inaczej myślących charakterystyczny jest dla władzy. Ale tylko totalitarnej. W demokracji wszyscy chcą kneblować wszystkich. Konsekwencją jest zastąpienie dialogu monologami. Nikt nikogo nie słucha, nikt nie zastanawia się nad treścią cudzej wypowiedzi, nikt się do niej nie odnosi. Po co, skoro łatwiej ją albo zrecenzować, zakwalifikować do kategorii ‚hejt’ czy ‚mowa nienawiści’, albo autora określić mianem głupca, niż odnieść się do meritum? Słuchacz, który w radiu czy telewizji usłyszał coś, czego słyszeć nie chciał łapie za słuchawkę i dzwoni święcie oburzony do redakcji, zamiast po prostu wyłączyć radio czy telewizor. Jeśli on czegoś nie chce słuchać lub oglądać, to nikt nie ma prawa.

Na stronie Polskiego Radia można było w sierpniu przeczytać, że Słuchowisko zostało pokazane w ramach Festiwalu Otwarta Ząbkowska. Zostanie ono odtworzone na antenie Programu 2 Polskiego Radia 17 września 2015 r. o godz. 18.00. Z kolei we wrześniu portal Polskiego Radia donosił, że Przedstawienie Dwójki i Teatru Powszechnego [„Czterech śpiących”] odbędzie się 6 września na Pradze w ramach festiwalu Otwarta Ząbkowska. 17 września natomiast „Czterech śpiących” zostanie nadane w formie słuchowiska w Dwójce. 17 września w II Programie Polskiego Radia zamiast słuchowiska „Czterej śpiący” została wyemitowana rozmowa o Muzeum Katyńskim. Czy to jest cenzura? Skąd! Po prostu materiał nie spodobał się pracownikowi IPN, a skoro jemu się nie spodobał, to przestał się podobać kierownictwu stacji oraz zarządowi. A to co im się nie podoba na pewno nie spodoba się słuchaczom. Dyrektorka radiowej Dwójki Małgorzata Małaszko-Stasiewicz: Decyzja o odwołaniu emisji wynika z poziomu artystycznego słuchowiska. Nie mogę robić krzywdy aktorom Teatru Powszechnego, którzy w nim wystąpili. To nie jest żadna cenzura.

To prawda. Poziom artystyczny mediów publicznych stoi na takim poziomie, że należy bacznie pilnować, by nie puścić czegoś, co ten poziom mogłoby choć odrobinę podnieść. Ponieważ misja nie polega wbrew pozorom na tym, by przedstawiać jak najszersze spektrum poglądów, lecz by prezentować poglądy słuszne, zgodne z linią partii. Słuchacze mogą sobie mówić co chcą, ale jedno słowo polityka i… Wanat z radia znika.

 

P.S.
Pani premier Ewa Kopacz, zapowiedziała, że po wyborach da, a przed wyborami zda. Nastąpi to za kilka dni – myślę, że w ciągu tego tygodnia – będę w stanie zdać sprawozdanie wszystkim wyborcom, co mi się udało w ciągu tego jednego roku. I to nie będzie wstyd, wierzcie mi, starałam się.

Dodaj komentarz


komentarzy 13

  1. Jak wprowadzono w Polsce OFE. Obiecuję, że znajdę czas by się nauczyć wiadomej rzeczy. To taka prawda do licznika Balcerowicza. Ile na tej prawdzie skorzystał? Ile inni zatwierdzający? Bo zapłacili wszyscy, którzy mocą ustawy byli zobligowani płacić. Chciał-nie chciał.

    Jesteście ze Smokiem ostatnimi rycerzami, którzy ostrzą pióra. Czasami w różnych celach, czasami w zgodzie. Jesteście  ” grupą na wymarciu”, mimo ze nie brakuje Wam samozaparcia.

    Jak należy teraz publikować i w dodatku zarabiać? Dwóch nędznych typków jednego żałuje po pokazaniu swoich twarzy. Nie zarabiają tyle co incognito. Na czym zarabiają?

    Make Life Harder w 20m2 Łukasza: Żałujemy, że pokazaliśmy twarze

    Małpy skaczą niedościgle,
    Małpy robią małpie figle,
    Niech pan spojrzy na pawiana:
    Co za małpa, proszę pana!” *

    Cieszę się, ze macie cały czas ludzkie twarze

    *J.Brzechwa

    1. Niestety prawda pani Oręziak jest równie prawdziwa jak prawda o wybuchających parówkach czy świętych obcowaniu. Wywiad z autorem przywoływanej przez Oręziak książki trochę studzi jej rozpalony łeb. Kobieta zresztą wygaduje bzdury na których poparcie nie ma żadnych danych, myli pojęcia, posługuje się populizmem. Jej gwiazda zgasła jak iskierka z popielnika. Nie załapało się biedactwo nawet na doradcę ekonomicznego wójta Pipidówki Dolnej. Miałem okazję i słuchać tej pani, i czytać jej dywagacje. To śmietana polskiej nauki. Równie godna podziwu, uznania i wiarygodna jak profesor Pawłowicz.

      Co do typów, nie mnie oceniać, czy są nędzni. Postanowili pochwalić się, że są czymś więcej niż przyjaciółmi – ich sprawa. Ale dlaczego jęczą?

      1. Wspominałeś kilka razy o OFE. Stąd ten artykuł. Oręziak to dla mnie terra incognita.

        Czy nie masz jednak wrażenia, ze gdzie się nie obrócisz, to dobrze nie jest. Tylko głupota w pisaniu ustaw? Czy tendencja w działaniu. I kto miałby zrobić z tym porządek?

        Co do Ewy Wanat, to oprócz kilku bzdetów dziennikarskich jakoś cicho. Jeszcze nie tak dawno w sprawie skazanego dziennikarza M.Olejnik chciała się przykuwać do czegoś tam.

        1. Wspomniałem o OFE, bo to przykład jak w majestacie prawa można okraść obywateli, a oni jeszcze tej kradzieży przyklasną. Gdy zapoznasz się głębiej z twórczością Oręziak to dostrzeżesz, że w jej pisarstwie i przemowach nie ma żadnych konkretów, żadnych liczb, za to jest propaganda i populizm. Jakie znaczenie dla systemu ma kto stał za jego utworzeniem, skoro został utworzony a Polacy zmuszeni do wpłacania nań pieniędzy? Jeśli system był zły, to czemu nie został skorygowany, tylko tak jak rasowy hodowca odsetek rząd uderzył weń po zgromadzeniu odpowiedniej sumki w sytuacji, gdy groziła zapaść finansów publicznych i klęska w wyborach? Na co poszło te 150 miliardów?

          Co do Ewy Wanat środowisko zostało już tak skutecznie zastraszone i skundlone, że trudno oczekiwać jakichś działań. Ciekawi mnie postawa Chlasty, który z Tok by wyleciał na zbitą mordę, został ściągnięty do RDC i łasiczkowieje tam.

          1. 150 mld mogło zasilić konta bogaczy z Banku Światowego, którym zarządzają prawie sami Amerykanie. Stąd tworzona jest przeciwwaga i Bank Światowy tworzony przez Chiny. Polska wyraziła chęć do wstąpienie w jego szeregi. Tak jak Francja, Niemcy, Brytania. To też coś mówi o BŚ

            1. Nie zasiliło. Zostało roztrwonione przez polski rząd. Tutaj masz informacje o długu publicznym. A tutaj garść danych oficjalnych. Zwróć łaskawie uwagę na rok 2013. Bez kradzieży środków z OFE finanse państwa uległyby załamaniu. To był prawdziwy powód tej „reformy”. Teraz zadłużenie rośnie nieco wolniej, więc rząd złapał oddech i jest co rozdawać. Problem w tym, że obsługa długu jest coraz droższa i zamiast na żłobki, przedszkola i zdrowie miliardy idą w formie spłaty odsetek dla banków. Tylko… to banków wina, że polscy politycy wolą pieniądze im dawać niż je przeznaczyć na rozwój kraju? Na wyborców nie można liczyć, a na wdzięczność banków jak najbardziej. Marcinkiewicz, Belka i wielu innych doskonale tę tezę potwierdzają.

  2. Po każdym krótkim okresie względnej odwilży cenzura nadchodzi nieuchronnie. Tak było w roku 1968, 1970, 1980 i 1989. Tak jest i teraz. Komunę zastąpiono czymś jeszcze gorszym. To coś rozsiadło się wygodnie w fotelach i ….. spokojnie przestudiowało błędy poprzedników.

    Jak wiesz gdy zadałem kilka pytań i podałem kilka cytatów z netu, próbowano na mnie napluć i oblać pomyjami. Na nieszczęście dla próbujących zawsze będę nad nimi górował moralnie i intelektualnie, więc gdy to robią, ich pomyje leja się na ich łby. Niestety, Ewa Wanat MOGŁA ZOSTAĆ POZBAWIONA ETATU, więc pozbawiono Ją go. Mnie  mogą najwyżej próbować obsikać nogawkę…tylko czy są w stanie tak wysoko zadrzeć tylne łapy?

    1. Masz absolutną rację. Komunę zastąpiono czymś jeszcze gorszym. No bo kto to widział, żeby ci którzy mają odmienne zdania na jakiś temat mogli je w miarę swobodnie głosić? Gdyby komuna trwała do dziś zapewne ani Ciebie ani mnie nie stać by było na kupno Atari w Pewexie, a o pisaniu bloga w ogóle mowy by nie było bez zgody POP.

      1. @Oby.watel

        Pamiętajcie, drogie dziatki,
        Nie żartować z ojca, matki,
        Bo paraliż postępowy
        Najzacniejsze trafia głowy.

        Często zarzucając mi pamięć wybiórczą czy wręcz jej brak, sam wykazujesz się nią w stopniu porażającym.. Czy przez chwilkę zastanowiłeś się nad bredniami jakie w tym wpisie przekazujesz?
        Na początek przypominam że „komuna” nie została przez nas wybrana,a narzucona z powody zdrady USA i innych w Teheranie, Jałcie i Poczdamie, tak więc może spróbuj zachować resztkę uczciwości. Była narzucona, ale dzięki niej stało się to, że zlikwidowano analfabetyzm, szpitale budowano zamiast je likwidować, a rzesze ciemnych przedwojennych chamów dostały szansę awansu społecznego i kulturowego. Gdyby nie „komuna” siedzieliby nadal w czworakach, trzymając w sionkach krowę czy świnię. Oczywiście, ci bogatsi. Tak, przed Wojną to dopiero było bogactwo.Szczególnie na przednówku.
        Dzięki „komunie” dostali ziemię, dostali szkoły, dostali pracę i opiekę zdrowotną oraz wczasy. Dzieci poszły do żłobków i przedszkoli,a pracujący rodzice dostali pierwszy raz systematyczny dochód z regularnie wypłacanych pensji. Niskich, na niewiele wystarczających ale regularnych. Żyło się kiepsko, ale było coraz lepiej. I ludzie DOSTAWALI mieszkania. Dziś, od wielu lat po wybuchu „demokracji” się z ich z tych mieszkań wyrzuca i nie robią tego spadkobiercy właścicieli a mafia, czyli związek bandytów z administracją państwa i sądami. Pomijam to na co zawsze narzekasz, czyli ogromny majątek „odzyskany”  (lepsze określenie to WYŁUDZONY) przez mafię watykańską. Przypominam Ci:
        kraj odbudowaliśmy z niespotykanych nigdy i nigdzie zniszczeń MY, a nie żadna „komuna”. Tak zniszczonym miastem jak Warszawa był tylko Szanghaj. Zrobili to Japończycy ….jakoś tak w czasie nieodległym od rzezi nankińskiej.

        Atari w Peweksie? Oczywiście. Zabawka do grania. Komu to było potrzebne? Mnie nie. Każdy miał(i ma) swoje zainteresowania.
        Jednak, jak można się domyślać z tego co piszesz, na Zachodzie „komputery” Atari rozdawano w amerykańskich kioskach RUCH-u za darmo. I oczywiście można było w drodze do domu pisać dzięki nim blogi, umieszczając je natychmiast w Internecie. Oczywiście, były niezwykle potrzebne, bo jak bez Atari sprawdzić co się dzieje na FB, Instagramie czy Naszej Klasie, prawda? Jak bez Atari umieściłbyś w Internecie zdjęcia zrobione swoim smartfonem? Jak żyć bez Atari, jak żyć????
        Jezierski spytał czy umiesz cokolwiek przewidzieć… Właśnie dałeś tego pokaz, mieszając epoki, fakty i wydarzenia.