Popchnął, czyli zabił

Dawniej charyzmatyczny przywódca wyznaczał kierunki i cele, roztaczał wizje działając w skali państwa, narodu. Porywał tłumy, które szły za nim. Dzisiaj charyzmatycznych przywódców tej klasy już nie ma. Są lokalni despoci porywający tłumy obiecując gruszki na wierzbie. Zamiast kierunków i celów oraz wizji wskazują wrogów czyhających za każdym załomem, rogiem, drzewem, krzakiem. Wrogowie głównie wyimaginowani. Ale — co zdumiewające — bynajmniej nie zewnętrzni. Kto żyw gdzie może prowadzi swoją prywatną wojenkę walcząc z nimi wszystkimi o wszystko. Nikt nikogo nie szanuje, nikt nikogo nie słucha, bo wie lepiej, dialog ustąpił miejsca zbiorowi monologów.

W Białymstoku nauczyciel… fizyki zadał dzieciom zadanie. Niezręcznie sformułowane. Trudno jednak wymagać od nauczyciela fizyki by swobodnie władał językiem polskim, skoro nawet poloniści mają z tym kłopot. Nikt nie dostrzegł w zadaniu niczego nagannego (poza kilkorgiem rodziców), ani dyrektorka szkoły, ani kuriatorium, a gazeta dostrzegła i telewizja dostrzegała. Zadanie okrzyknięto mianem skandalu, doznano szoku, a sposób załatwienia — dyrektorka odbyła z nauczycielem rozmowę — uznano za „zamiatanie sprawy pod dywan”. Krwi bowiem trzeba, krwi!

Można sobie wyobrazić jak modelowo, zgodnie ze standardami panującymi u oburzonych, należy załatwiać tego typu sprawy. Otóż szkoły, wzorem mediów, powinny zatrudniać moderatorów. Zadaniem moderatorów jak wiadomo jest między innymi walka z mową nienawiści. Po zgłoszeniu sprawy przez oburzonego czytelnika, w tym przypadku rodzica, moderatorzy udali by się pod wskazane adresy uczniów i usunęliby nieprawomyślne zadanie z zeszytów. Gdyby ktoś uparcie drążył temat szkoła powinna wydać oświadczenie: „Z powodu wyjątkowo agresywnych treści w złym świetle stawiających naszą placówkę oświatowo-wychowawczą oraz dyskredytujących ciało pedagogiczne zamykamy możliwość rozpowszechniania jakichkolwiek informacji o pracach domowych zadawanych dzieciom przez nauczycieli.” I po krzyku.

Zadanie zadane uczniom polegało na obliczeniu ilu uchodźców trzeba zepchnąć z tratwy, żeby reszta dopłynęła cało i zdrowo. 4 uchodźców z Syrii próbuje dopłynąć do Grecji na tratwie o wymiarach 1m x 2m x 20cm i ρ=800 kg/m3. Oblicz ilu uchodźców trzeba zepchnąć z tratwy aby dopłynąć do celu jeśli każdy waży 60 kg. Jak widać zadanie na czasie. Ale żeby zaraz skandal? Jedno z najstarszych zadań, nie fizycznych, lecz matematycznych, zostało zaadoptowane przez chrześcijan i brzmiało tak: Po pełnem morzu na niewielkim statku płynęło 15 chrześcijan i 15 Turków. Nagle zerwała się straszna burza i poczęła miotać statkiem, rwać żagle, kruszyć maszty. Kapitan, stwierdziwszy szereg uszkodzeń, oświadczył, że statek jest skazany na zagładę, gdyż nie wytrzyma ciężaru 30 ludzi. Albo wszyscy zginą, albo należy 15 wrzucić do morza, by 15 pozostałych mogło się uratować. Zdecydowano, by rozstrzygnął los, kto ma zginąć, a kto na statku pozostać. Postanowiono mianowicie, by ze wszystkich obecnych uformować szereg i licząc kolejno od 1 do 9, każdego dziewiątego wrzucać do morza, póki nie zostanie 15 ludzi. Ponieważ ten, który rozstawiał zebranych, był chrześcijaninem, uczynił to tak, że zginęli kolejno wszyscy Turcy, a chrześcijanie pozostali przy życiu. Czy można to nazwać skandalem? A może po prostu niewierni mieli pecha?

Zadanie

Artykuł o spychaniu uchodźców z tratwy został zatytułowany Topienie uchodźców na lekcji fizyki. Skandal w Białymstoku. Notka na portalu telewizji głosi z kolei, że Nauczyciel w jednym z białostockich gimnazjów postanowił zainteresować uczniów „nudną” fizyką, układając zadanie, w którym mowa jest o topieniu uchodźców próbujących tratwą dostać się do Europy. Wiarygodność mediów jak widać nie polega na rzetelnym informowaniu o tym, co miało miejsce, lecz na twórczym interpretowaniu rzeczywistości i koloryzowaniu. Spychanie z tratwy to nie topienie. Spychać z tratwy nie tylko można, ale trzeba przy brzegu, bo inaczej przeciążona tratwa nigdzie nie dopłynie i potopią się wszyscy tratwianie. Informowanie o topieniu, gdy mowa o spychaniu, to mowa miłości? Taka interpretacja to nie manipulacja? To nie gra na emocjach, najniższych instynktach? W Polsce sąd nie dopatruje się niczego nagannego w pobiciu na tle rasowym (to nie był zaplanowany atak, tylko skutek działania alkoholu – tak poznański sąd uzasadnił wypuszczenie na wolność 18-latka, który pobił Syryjczyka w centrum Poznania) to dlaczego powinien dopatrzyć się czegoś nagannego w nieprzychylnych opiniach wygłaszanych na temat niewiernych? Albo w zadaniu z fizyki?

Anarchia to taki stan, w którym prawo nie działa i każdy sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Wystarczy odrobina władzy, by poczuć się panem życia i śmierci i dyktować, sugerować innym, co mają mówić, myśleć, robić. Choć istnieją odpowiednie służby i instytucje stojące na straży prawa, po co się na nie oglądać, skoro można w szeryfa zabawić się samemu i samemu wymierzać sprawiedliwość? Z powodu wyjątkowo agresywnych treści propagujących przemoc, sprzecznych z prawem, wzywających do nienawiści rasowej, etnicznej i wyznaniowej zamykamy możliwość komentowania pod naszymi tekstami o uchodźcach. Tekst oczywiście nie był o uchodźcach, lecz o nauczycielu oskarżonym o szerzenie nienawiści rasowej na lekcjach fizyki. Ponieważ ktoś może nie zgodzić się z takim naginaniem rzeczywistości, więc na wszelki wypadek zastosujemy odpowiedzialność zbiorową i uniemożliwimy wypowiadanie się wszystkim. Ale oczywiście nie wszędzie. W innych miejscach pozwolimy — jak ich zgrabnie ochrzciliśmy — hejterom wypisywać bezkarnie i w hurtowej liczbie nienawistne komentarze. Na przykład rząd, którego jeszcze nie ma, zaprezentowany przez wybraną w  wolnych wyborach partię  ochrzcimy mianem „Powrót upiorów”. I będziemy spokojnie obserwować słupki klikalności. Gdy przed planowanymi manifestacjami Michnik z towarzyszami byli profilaktycznie zamykani na 48 godzin, to było to postępowanie godne najwyższego potępienia, zamordyzm i reżim. Różnica jednak jest fundamentalna — wtedy zamykała władza, a nie redakcja Trybuny Ludu. Teraz zamykanie możliwości komentowania jest… Właśnie, czym jest?

Tam, gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Tam, gdzie każdy uzurpuje sobie prawo stania na straży prawa, tam nikt nie może czuć się bezpieczny. Swego czasu Wojciech Młynarski napisał balladę na temat obfitości domorosłych stróżów moralności i prawa:

A tym tylko od innych różni się ta ballada,
Że w tym mieście gdzieś na prerii krańcach,
Na jednego mieszkańca jeden szeryf przypadał,
Jeden szeryf na jednego mieszkańca.

Konsekwencje ten fakt miał ogromne,
Bo nikt w mieście za spluwę nie chwytał
I od dawna już każdy zapomniał,
Jak wygląda prawdziwy bandyta.

Choć finanse poniekąd leżały,
Gospodarka i przemysł był na nic,
Ale każdy, czy duży czy mały,
Czuł się za to bezpieczny bez granic.

Dodaj komentarz


komentarzy 13

  1. Jak już pisałam lubię parady. Dzisiejsza także sprawiła mi przyjemność w oglądaniu. To oprócz czystej przyjemności jaki ma wzrok, także symbol obronności państwa. Dziś nie myślę, że tylko symbol, w obronności zbyt liczymy na sojusze. A to już było. Nawet guzik miał zostać na swoim miejscu. Gdyby jeszcze z okazji święta nie było okazji do przemówień, byłoby super.

    Czy podoba mi się zakaz komentowania w GW? Jako zasada, odniesienie do wolności wypowiedzi zdecydowanie nie. Tłumaczenie o wrogości, nawoływaniu do zabójstw jest gierką, bo w sytuacjach gdzie jest ogromna napastliwość wobec piszących bloga, komentujących, reakcji nie ma.

    Hipokryzja jest jedną z paskudniejszych cech, bo tendencyjnych, napastliwych artykułów w GW, TOK nie brakowało. Chociażby w sprawie uchodźców. Opisywano często kryminalne zdarzenia z nimi związane w innych krajach, by potem potępiać tych mających obawy. Same obawy uważam za normalne, bo przybysze to jednak wielka niewiadoma. W swoich publikacjach GW nie zrobiła nic by te obawy zmniejszyć. Piętnowanie nie oznacza uświadamiania, a spowoduje raczej reakcję odwrotną od oczekiwanej.

    O zagrożeniu jakim był brak straży na granicach, braku reakcji na nielegalne przekraczanie granic jako zagrożeniu oraz działaniom wbrew przepisom z Schengen, jakoś cicho, bo nie pasuje… do czegoś tam.

    Zwrócę uwagę, że zniknęło wielu blogerów i forumowiczów. Nie chcą kopać się z koniem. Wielu z piszących zachowuje się jak Inkwizytorzy. Uważają, że jak mają rację, to każde słowo, napaść jest dozwolone. Takie będą Rzeczpospolite…. Do jakiej kategorii zaliczyć zrzucanie z tratwy? Samoobrona? Uświadamianie? Taktyka partyzancka? „Za wolność Waszą i Naszą”? Obrona demokracji katolickiej?

          1. Myślę, że trochę….przedobrzyłeś w ocenie. Jakie wspólne cechy są u maszerujących na paradach żołnierzy, publicznych egzekucjach i paleniu czarownic?

            Myślę, że gorszy jest boks, a jest na Olimpiadzie. Gorszy jest futbol amerykański, zachowania kiboli na meczach, procesje, wolnoamerykanka na ringu, itd.

            Do swoich mało cywilizowanych upodobań dodam jeszcze, że podobają mi się łydki piłkarzy. 😉

            1. To nie moja ocena. To ocena pana doktora, który dziś występował w radio. Zgadzam się z nim o tyle, że kraj, który nie ma armii, przemysłu zbrojeniowego, a listę agentów publikuje w Internecie nie powinien prężyć muskułów, bo się ośmiesza. I może sprowokować kogoś do powiedzenia „sprawdzam”. Amerykanie, Anglicy, Francuzi, Niemcy nie muszą się chwalić, bo bez parad wiadomo, że mają czym.

              1. Amerykańskich parad nie widziałam, ale w Europie robią je wszystkie państwa. Co do obronności – 100% racji, ale pisanie o tym zostało przez MON utajnione. Nawet w gazetach specjalistycznych same artykuły jak w celebryckich. Putin ma jeden z najlepszych wywiadów na świecie, to i tak wie co chce wiedzieć. Widocznie Polacy nie muszą prawdy znać.

                I tak dobrze, że w tym roku nie było rachitycznego „szwadronu konnego”. A może i był, ale gdy prezydent zaczął mówić wyłączyłam papuga.
                Doktor powiedział? To niech mówi. Zacytuję słowa: a wiedział co mówi?

                1. Amerykanie nie muszą robić parad. Parady są dla takich jak my, którzy muszą uwierzyć, że nikt nam nie podskoczy, nie oddamy ani piędzi ziemi, ani guzika. A Ruscy nawet nie muszą palcem kiwnąć, tylko pilnować, by u władzy zawsze byli ci, dla których nie jest ważne czy Polska jest biedna czy bogata, byle była katolicka. Ostatnie wydarzenia zresztą świadczą najlepiej, że nawet nie trzeba się bardzo starać, żeby Polska wyautowała się z areny międzynarodowej i została sama sprzedana nawet przez Watykan. Nie oddamy ani różańca ani krzyżyka.

                  1. Ostatnie zdanie jest prawidłowym komentarzem.

                    Gdy za mocno zaciska się różaniec na szyi, to jakaś Rewolucja Francuska może się zdarzyć i przyznane odznaczenie zaciąży i biorcy i dającemu.

                    Sprawa tratwy i nauki jakoś umknęła uwadze władz? Czyżby szóste przykazanie nie zabijaj przestało obowiązywać?

  2. Hejt to taki nowy „antysemityzm”. Nie wolno mówić i pisać nic, co nie podoba się tym mającym jedynie słuszne poglądy. Nie wolno także zadawać pytań,
    np. dlaczego???,
    bo odpowiedzią jest ujadanie paranoików. Początkowo ujadali tak członkowie sekty z Torunia, ale teraz wszyscy wrzeszczą na wszystkich. Szczególnie wrzeszczą pedałofile, którym nie podoba się że jadę ulicą czy idę chodnikiem. Muszę ich kochać i basta. A jak kocham, to powinienem się sam pochować, bo niepotrzebnie zajmuję miejsce przynależne im ich pedałomachinom.

    Muszę oczywiście kochać emigrantów zalewających Europę. A jak kocham, to powinienem wziąć do domu gromadkę i oczywiście utrzymać.

    Chrześcijan, szczególnie katolików- mogę nienawidzić i nimi pomiatać. ZAKAZU NIE MA. Jest nawet spora presja żeby wyrażać pogardę. Pisanie że ksiądz to pedofil, że trzeba zlicytować majątek Watykanu- to nie hejt. Hejtem jest spytanie o pochodzenie żydowskich majątków. Właśnie zabieram się do porządnego przyjrzenia się Powstaniu Styczniowemu. Sam nie wiem czego się spodziewać: ostracyzmu czy napaści tych którzy sami będąc hejterami- szukają kolejnej ofiary do zdeptania i wyzwania od najgorszych.

    1. Czasami sięgam po pisanie poetów i czytam dużo I.Krasickiego. Ale dziś dam kilka cytatów z twórczości A.Fredry (1793 – 1876). Źródło: książeczka pt.”fraszki i epigramaty”

      Zwrócę uwagę, że wiele poglądów z tak odległych czasów ciągle jest aktualnych.

      „Siła przed prawem – sieje bezprawia,
      Prawo przed siłą – mury stawia.

      Rybie nigdy dość wody,
      Zawistnemu cudzej szkody.

      Jaszczureczka się umizga,
      Ale przy tym jadem bryzga.

      Od głupich sam się człek obroni,
      Od mędrków – niech nas Pan Bóg broni.

      „Bankiery rozbójniki” – klną wszyscy z okrzykiem,
      A każdy krzykacz chce być takim rozbójnikiem.

      Gminowładztwo tylko demagogi lubią,
      Bo w gminie głupcy wierzą, a oszusty skubią.

      Z paszkwilantem zawsze z dala,
      Nie bij w pysk, bo wala.

      Dąb szumiał, hulał – teraz w kułak śwista:
      Dawniej pan z panów, dzisiaj komunista.

      Głupi biurokratyzm, głupie samorządy,
      Jak bywało tak i jest. – Takie Boskie sądy”

      Niektóre epigramaty Fredro pisał już po powstaniu. Czy ten czas odległy nie przypomina dzisiejszych stosunków, prawa w kraju?