Polska to depresyjny kraj.

Pewien kombatant opowiadał, że jak uciekał w czasie wojny z Kielecczyzny to zorientował się, że już jest poza kielecką wsią gdy nie musiał zapłacić za nocleg, a gospodarze przy kolacji byli naprawdę ciekawi JEGO  a nie tego co i komu nie wyszło i gdzie na czym można zarobić.

Kielecka wieś była przed wojną biedna, wręcz przysłowiowo biedna, dlatego była też doskonałym polem dla sąsiedzkiej zazdrości i  zawiści. W czasie drugiej wojny działy się na niej straszne rzeczy i nie trzeba Ukrainy by widzieć jak sąsiad korzystając z wojennej zawieruchy mordował sąsiada tylko dlatego że „trawa na jego polu była bardziej zielona”, albo że kiedyś na weselu pokłócili się o flaszkę.

Bieda rodzi brak empatii, egoizm, syci się zazdrością, cwaniactwo staje się wtedy cnotą pozwala czuć się lepszym , wybitnym na tle innych biednych. Oszukałem innych jestem od nich więc lepszy, to mi będą zazdrościć… To takie kopanie się po kostkach, podgryzanie, żeby tylko inni nie mieli lepiej niż ja, żebym to JA był KRÓLEM, nieważne że na śmierdzącym bagnie, ważna jest tylko MOJA racja, MOJA zemsta i to żebym był PIERWSZYM.

Ksenofobia jest wtedy zjawiskiem zupełnie naturalnym, trzeba bowiem jakoś ograniczyć teren, nad jakim się panuje, w miarę możliwości sprawowania swej władzy… Na biednych wojennych wsiach były to zazwyczaj właśnie pojedyncze wsie lub parafie, na każdej z nich był jakiś miejscowy autorytet, czasem bywał to ksiądz, ale częściej najbogatszy lub najbardziej pyskaty gospodarz, taki o najtwardszych pięściach lub taki, który umiał najlepiej szczuć jednych na drugich.

Herbem Kielecczyzny były wtedy scyzoryki, a znakiem rozpoznawczym problemu sztacheta wyrwana z płotu. Co się więc dziwić, że każdy kto się z takiej wsi wyrwał, z pod wpływu takiego KRÓLA i pojechał szeroki świat, czy to do MIASTA, czy do AMERYKI, to po bardzo krótkim czasie dochodził do wniosku, że nie wraca i że ta jego wieś jest bardzo depresyjna a KRÓL tak naprawdę bardzo MALUTKI.

Czasy się zmieniały, od wojny mija już 70 lat, ale takich Kielecczyzn w Polsce jest bardzo wiele i to bynajmniej nie tylko na Kielecczyźnie. Dlatego twierdzę, że wbrew temu co o sobie myślimy i wbrew temu, że na jakiś czas udało nam się zamienić sztachetę  na śrubokręt, którym można przynajmniej usiłować coś naprawić (na przykład przykręcić sztachetę do płotu), jesteśmy jako kraj bardzo ksenofobiczni, trochę z biedy, trochę z lenistwa, trochę z wygodnictwa i ciągle dajemy się prowadzić tym najbardziej pyskatym lub tym najlepiej szczującym. Dajmy się prowadzić przez tych, którzy w imię swoich racji i przekonywania nas do nich będą używać scyzoryka i sztachety a nie rozumu, przez tych którzy wręcz ograniczą nam widnokrąg i pociągną w bagno, byle tylko nad nami panować.

Polska to depresyjny kraj, w którym KRÓL znów ma zamiast śrubokręta – scyzoryk i obiecuje wbić go w bok wszystkich tych, którzy nie uznają jego autorytetu.

 

Z najlepszymi świątecznymi życzeniami w ten czas gdy moc truchleje, dla Prezesa przewodniej siły narodu wpis ten poświęcam.

 

25.12.2015
villk

 

ps.

Czy takiej Polski chcemy? „Król Zrębina”. Szokująca zemsta w Boże Narodzenie

Dodaj komentarz


komentarzy: 1