Polska norma czyli normalność

Polskę porwała fala normalności. Wszystko znormalniało. Znormalniał Trybunał Konstytucyjny, znormalniała Krajowa Rada Sądownictwa, normalna jest już nawet normalność. W czasach minionych, co wielu starszych zapewne pamięta, a niewielu młodych wie, normalność była tak powszechna, że tych, którzy w nią nie chcieli uwierzyć uważano za nienormalnych i powierzano pieczy specjalistów w zakładach psychiatrycznych. Przebytą drogę skrzętnie odmalował Mateusz Morawiecki w exposé. Udało się ją pokonać tylko dzięki tym Wszystkim, bez których Polska droga do niepodległości, do nowoczesności, do normalności pozostałaby tylko marzeniem. Bo to nie była usłana różami autostrada lecz kręta i wyboista droga przez mękę usłana rzucanymi pod nogi kłodami. Przez ostatnie 300 lat polskiej historii mierzyliśmy się z wielkimi wyzwaniami: obronić suwerenność, odzyskać niepodległość, utrzymać ją i odbudować po zgliszczach, budować nowoczesność, budować normalny kraj. I udało się, Polska już nie jest w ruinie.

Udało się, choć łatwo nie było. Jedną z pierwszych przeszkód na drodze ku normalności okazał się Gabriel Narutowicz. Uporanie się z tą przeszkodą pozwoliło zatrzymać triumfalny pochód ideologii LGBT na długie dziesięciolecia. Potem przeszkody piętrzyli i swoi, i obcy, jak na przykład (w kolejności alfabetycznej) Bierut, Gierek, Gomułka, Hitler, Jaruzelski, Stalin, Tusk oraz Wałęsa. Dopiero teraz, po czterech latach normalnienia wszystko lub prawie wszystko wreszcie znormalniało i dziś od nas, Od naszych decyzji zależy, czy Polska znajdzie się wśród państw, które będą kształtować nowy porządek, czy ktoś ustali go za nas.

Ostawmy na chwilę exposé p. premiera Morawieckiego by przejrzeć się nowym porządkom przywracającym normalność. Otóż dotąd panowało jakże mylne przekonanie, że człowiek uczy się całe życie, zdobywa doświadczenie, pogłębia wiedzę, staje się coraz mądrzejszy. Niektórzy, obdarzeni ponadprzeciętnym intelektem, dzięki swoim zdolnościom rozumieją więcej, umieją więcej, więc pną się w górę naukowej drabiny. To oni uczą młodych, to oni prowadzą wykłady, tłumaczą zawiłości, to dzięki nim cywilizacja rozwija się w szalonym tempie. Tak sądzono dotychczas, taki był stary porządek rzeczy. Nowy jest inny, lepszy, wręcz rewolucyjny. Teraz nie trzeba mieć tytułu naukowego żeby wiedzieć, że utytułowani, poważani profesorowie to durnie nie znający się na niczym. Kolejnym krokiem w drodze do normalności będzie pozbycie się z uczelni profesorków, którym się wydaje, że wszystkie rozumy pojedli i zastąpienie ich wszystkowiedzącymi absolwentami liceów i wybranych uczelni wyższych z tytułem magistra maksimum.

To pomoże zrozumieć, dlaczego choć Polacy nie wynaleźli fonografu, to Piłsudski, korzystając pierwszy raz z fonografu, powiedział, że stoi przed dziwaczną trąbą. I choć nasze czasy wydawałyby mu się jeszcze dziwniejsze, na pewno nie zmieniłaby się zasada, którą miał w sercu i w głowie, jak wszyscy wielcy polscy patrioci: trzeba nam robić wszystko, co buduje silną i normalną Polskę, jesteśmy Polakami, więc trzeba nam mieć obowiązki polskie. Wiadomo, Polskość to wolność. Polskość to solidarność. Polskość to normalność. Co prawda katastrofa klimatyczna ma zasięg globalny, kraje, które będą stawać okoniem prędzej czy później będą przywoływane do porządku, ale na razie możemy myśleć, że nasza chata z kraja a oni mogą nam nagwizdać. Dlatego najwyższy już czas, by u nas o wysokości płac nie decydował rynek, lecz polski urzędnik państwowy. Państwo musi być w grze tam, gdzie rynek tego nie zrobi. To jest normalne, choć niełatwe. Niełatwe nie znaczy niemożliwe, dlatego Wolny rynek, na którym nie ustanowiono uczciwych reguł konkurencji, szybko ulega wynaturzeniu. Prawo rozwoju ulega wtedy prawu siły. I to rola państwa, by w tej niesprawiedliwej nierównowadze przywracać normalność. Doskonałym przykładem uczciwych reguł konkurencji jest energetyka i przemysł wydobywczy. Bo Naszym głównym celem jest zbudowanie Polski jako najlepszego miejsca do życia w Europie, Polski codziennej normalności, dobrobytu i spokoju na ulicach i na jej granicach. W ogóle Po to jesteśmy tutaj i po to budujemy Polskę, abyśmy jako Polacy czuli się tu naturalnie, bezpiecznie, normalnie, jak u siebie w domu.

Nie jest normalne gdy rodacy opuszczają kraj. Wręcz przeciwnie, to jest nienormalne. Według MFW w latach 1990–2016 prawie 20 mln osób przeprowadziło się z Europy Środkowej do bogatych, europejskich, zachodnich krajów. […] Zdaniem Funduszu ta zmiana sprawiła, że kraje Europy Środkowej, w tym Polska, straciły dochody. Nasze dochody na głowę są niższe o co najmniej 5 proc. na skutek tej migracji. To wielka danina, którą Polska zapłaciła bogatym krajom Zachodu. Taka danina od biednych dla bogatych nie jest normalna. Państwo wysokich standardów musi z tym skończyć. Ale rok 2018 był pierwszym rokiem, w którym nastąpiło znaczące zmniejszenie liczby rodaków na emigracji. Do Polski wróciło około 100 tys. osób. Nie wiadomo, czy należy poczekać aż wszyscy wrócą i wtedy zamknąć granice, czy nie czekać i zamknąć już teraz żeby nikt więcej nie wyjechał? No bo jeśli Przez dwadzieścia lat wyjechało z Polski ponad 20 tysięcy lekarzy, a wykształcenie jednego lekarza to koszt ok. miliona złotych, to to nie jest normalne, ponieważ wśród tych stu tysięcy powracających nie było ani jednego lekarza. Z drugiej strony normalność nie tyle wiąże się z powrotami ile z wyjazdami. W ostatnim czasie dzięki skutecznej polityce zagranicznej pana prezydenta Andrzeja Dudy i polskiego rządu uzyskaliśmy możliwość wyjazdów do USA bez wiz. […] To jest normalność, która wreszcie do nas wróciła. Wróciła najwidoczniej dlatego, że Polskie państwo dobrobytu to państwo rodzin i państwo przedsiębiorców, państwo dla słabych i silnych – normalne państwo. Państwo, które co prawda kroczy z duchem czasu, ale idziemy przede wszystkim z duchem Polski równości i wolności, Polski normalności, a nie Polski skrajności.

Święte słowa. W celu uniknięcia skrajności należy ze wszystkich sił dążyć do równości, bo równość w miejscu pracy jest wartością, o którą będziemy mocno zabiegać, bo jeśli za taką samą pracę nasze mamy, siostry, żony, córki dostają niższe wynagrodzenie niż mężczyźni, to nie jest to normalne. Będziemy dążyć do sprawiedliwej zasady: taka sama płaca za taką samą pracę. Oczywiscie nie dotyczy to emerytur, bo tu równości być nie może. Wszak kobiety odchodzą na nią w wieku ledwie 60 lat, czyli pracują i płacą składki o pięć lat krócej niż mężczyźni, więc to oczywiste, że dostaną mniej. Takie są zasady, prawo i leży w interesie państwa, żeby emerytury były jak najniższe. Ale nie należy rozpaczać, ponieważ Różnorodne programy wsparcia i ochrony rodziny będą osią polityki mojego rządu, nie tylko w imię tradycji i tożsamości, ale także w imię przyszłości, wolności i normalności. Ale najpierw należy zadbać o to, by było biednie, a dopiero potem można zacząć wspierać. Wynika to z faktu, że bogaty jałmużny nie potrzebuje. A stawka jest większa niż życie, Stawką jest przyszłość naszych dzieci i przyszłość ta powinna spoczywać w rękach rodziców, bo to jest normalność. Co prawda wielu z nas, w tym dzieci, ginie na przejściach dla pieszych i w innych miejscach na drogach, a według danych WHO codziennie 15 osób popełnia samobójstwo, to 98% z nas twierdzi, że najbliższa okolica, wieś, ulica, osiedle czy dzielnica, to bezpieczne miejsce do życia. Polacy czują się wreszcie w swojej okolicy i w kraju normalnie i najbezpieczniej w historii. Tylko nienormalni malkontenci mogą przekonywać, że „Jeszcze będzie normalnie”. Nie będzie, bo już jest!

Budujemy normalne państwo. Państwo, które daje wolność tworzenia, rozwoju, pracy, ale tworzy też i ulepsza granice, w ramach których każdy człowiek, każda firma może się rozwijać, rozkwitać, spełniać  ambicje i marzenia. Normalne państwo to ambitne państwo. Twórcy źle się czują jeśli nie są niczym skrępowani, nie są ograniczani granicami, nadmierna swoboda wywiera na nich destrukcyjny wpływ i powoduje odpływ weny twórczej. Dlatego środowiska artystyczne z nadzieją i ulgą powitały ulepszone granice ograniczające wsparcie dla teatrów, filmów, książek, czasopism, instytucji i tych artystów, którzy tworzą niezgodnie z oczekiwaniami władz. W taką normalność warto inwestować, bo od niej zależy przyszłość Polski, zaś Współpraca ponad podziałami na rzecz wspólnego dobra, na rzecz dobrej, silnej Rzeczypospolitej to też piękny przejaw normalności.

Fundamentem normalnego państwa jest wymiar sprawiedliwości, dlatego Nasi obywatele mają prawo do tego, aby sądy zaczęły w końcu normalnie funkcjonować. To jest standard na całym świecie. Aby być w zgodzie z tym standardem w Krajowej Radzie Sądownictwa winni zasiadać politycy rządzącego ugrupowania, ponieważ tylko to gwarantuje właściwy dobór kadr i przejrzystość procedur. Inne konstytucyjne organa, takie jak Trybunał Konstytucyjny czy Sąd Najwyższy także muszą być obsadzane przez czynniki partyjno-rządowe, najlepiej w randze magistra, ponieważ zgodnie z wykładnią sędziego Trybunału Konstytucyjnego, prokuratora mgr Stanisława Piotrowicza Czy poważnie to wygląda, że ustawę przyjmuje parlament, 460 posłów liczący, że ustawę przyjmuje Senat liczący stu senatorów, ustawę podpisuje prezydent, a na końcu trzech sędziów może stwierdzić, że to jest wszystko niezgodne z Konstytucją? To wygląda kompletnie niepoważnie dlatego teraz najpierw ustawy kierowane do Trybunału Konstytucyjnego będą uznawane za zgodne z Konstytucją, a gdy wiedza o zgodności z nią wszystkiego, co parlament uchwali utrwali się, nikt nie będzie kierował do TK żadnych zapytań. Nie ma potrzeby, ponieważ wiadomo, że są zgodne, bo uchwalił je parlament, który liczy 460 posłów, a nie sąd, który liczy trzech sędziów. Poza tym już samo kierowanie zapytań o cokolwiek gdziekolwiek jest karygodne, ponieważ nie służy interesom. Przecież Demokratycznie wybrany parlament ma wpływ na obsadę sądów w każdym kraju: w Stanach Zjednoczonych, we Francji, w Hiszpanii, wszędzie. Na przykład w Niemczech czynny polityk CDU został rok temu wybrany na wiceprezesa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Czy opozycja w tych krajach chodzi do instytucji międzynarodowych ze skargą, że tam nie ma praworządności? Nie, bo oni rozumieją, że mocno szkodzi to ich krajom. Bardzo bym sobie życzył, aby w Polsce było pod tym względem normalnie, tak jak jest w dojrzałych krajach Zachodu.

Bardzo ważnym elementem normalności jest gospodarka i równe traktowanie wszystkich podmiotów z wyjątkiem niektórych. Dlatego rząd PiS obniża podatki dla przedsiębiorców. Wspieramy i będziemy wspierać polskie firmy, bo wspieranie swoich firm jest absolutną normą, jest normalnością. Zagraniczne firmy są wielkie, silne i wspierane już przez swoje państwa. Nam wmawiano wprawdzie, że kapitał nie ma narodowości, ale to nonsens. I właśnie dlatego Jak w pierwszej kadencji będziemy na warunkach rynkowych repolonizować, bo im więcej polskich firm, tym więcej wolności i dobrobytu, tym więcej normalności. A ponieważ W dojrzałych państwach normalne jest porozumienie więc Będziemy cierpliwie konsultować, w ramach Rady Dialogu Społecznego, sprawy na linii państwo – pracodawca – pracownik, aby zdrowe kompromisy budowały silny wzrost. Otwarte pozostaje pytanie czy normalnie da się osiągnąć silny wzrost bez pieniędzy zachodnich podatników? Dlatego Zapytajmy też, czy to normalne, żeby dopłaty dla polskich rolników w kolejnej perspektywie budżetowej miały być niższe od dopłat dla rolników francuskich czy niemieckich. Nie. Przekonaliśmy Europę do naszych rozwiązań w kwestii migrantów, przekonaliśmy do polskiego komisarza rolnictwa i przekonamy do dobrych rozwiązań dla wsi na poziomie europejskim. Oczywiście ideał uda się osiągnąć dopiero wtedy, gdy poziom będzie w pełni europejski, a wieś nadal polska. Bo Dla nas to normalne, że Polska odzyskała umiejętność podejmowania długofalowych perspektyw.

Polska wielkich projektów to też normalność. Normalność w przypadku odważnego państwa i ambitnego społeczeństwa. Nienormalnością zaś są defensywne głosy mówiące o tym, że jeśli coś jest w Berlinie, to po co nam to w Warszawie. Państwo nie może być tylko nocnym stróżem, i to przysypiającym na służbie. Państwo nie może abdykować. Dlatego w ciągu najbliższych 4–6 lat, zgodnie z Planem na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, zainwestujemy dziesiątki miliardów złotych w największe polskie projekty, które wzmocnią naszą wspólnotę wewnątrz i naszą pozycję na zewnątrz. Zapominalscy winni pamiętać, że dnia 16 lutego 2016 r. Rada Ministrów podjęła uchwałę nr 14/2016 w sprawie przyjęcia „Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju”. W konkluzji dokumentu czytamy, że

Odpowiedzialny rozwój to nie tylko oparcie wzrostu gospodarczego na solidnych fundamentach, jakimi są pracowitość, przedsiębiorczość i zdolności Polaków. Odpowiedzialny rozwój to także wielowymiarowa solidarność społeczna – między pokoleniami teraźniejszymi i przyszłymi, między poszczególnymi regionami, miastami i obszarami wiejskimi czy między pracodawcami a pracownikami – której źródłem jest troska o dobro wspólne.

Przejawem troski o dobro wspólne i solidarność społeczną jest pobranie podatku od zgromadzonych przez przyszłych emerytów w likwidowanych OFE składek w wysokości 15%. Bo Nieudany eksperyment, jakim były OFE, to nie były normalne standardy. Zaciągać kredyt po to, żeby dawać go w depozyt. Czy ktoś tak postępuje? My dziś dajemy Polakom wybór — albo zapłacicie nam już teraz, albo my waszymi pieniędzmi sfinansujemy swoje obietnice wyborcze. Troską o przyszłe pokolenia podyktowane jest także zniesienie limitu trzydziestokrotności składki emerytalnej, blokowanie działań zmierzających do ograniczenia zużycia węgla, blokowanie na forum Unii wszelkich inicjatyw związanych z praworządnością i próbami powstrzymania katastrofy klimatycznej, a oprócz tego przekop Mierzei Wiślanej, tunel do Świnoujścia, budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego, Via Baltica, Via Carpatia, budowa ponad stu obwodnic, remonty setek dworców,  szpitali, szkół. To ogromny program modernizacji i rozbudowy połączeń kolejowych, potężne inwestycje w energetykę odnawialną i konwencjonalną czy wreszcie budowa Baltic Pipe – nowego korytarza dostaw gazu, który będzie zarazem symbolicznym końcem uzależnienia Polski od dostaw gazu ze Wschodu. To z pewnością oczekiwana przez Polaków normalność w bezpieczeństwie energetycznym Polski. Innymi słowy zbudujemy, wdrożymy, rozwiniemy, wzmocnimy, zmodernizujemy, zrepolonizujemy, wydamy miliardy i To jest normalność w konkrecie. Nie cała wszak, ponieważ Polacy mają prawo, żeby ich dzieci mogły oddychać czystym powietrzem. To jest normalność, to nie jest ideologia, to dobro publiczne, które nie zna podziałów politycznych. Będziemy więc dalej intensywnie rozwijać program Czyste Powietrze. To nie jest temat prawicy lub lewicy.

Program „Czyste powietrze” realizowany jest od ponad roku z bardzo marnym skutkiem. Choć do rozdysponowania w latach 2018-2029 jest aż 103 miliardy złotych, to program kuleje. Niewykluczone, że przyczyną jest uzależnienie przyznania dotacji od posiadania wkładu własnego, więc najubożsi, najbardziej potrzebujący, na żadne wsparcie liczyć nie mogą. Chyba, że wezmą kredyt komercyjny. Ale który bank udzieli im kredytu, skoro są ubodzy?

Dotacja i pożyczka mogą być wypłacane po zrealizowaniu części lub całości przedsięwzięcia. Środki będą przekazane po zakupie, dostawie i montażu urządzeń, instalacji oraz wyrobów budowlanych na rachunek bankowy wykonawcy, a jeżeli dowody księgowe zostały przez Beneficjenta opłacone – na jego rachunek bankowy.

Gdy potrzebne były pieniądze na zbudowanie dwóch wież sam prezes banku pofatygował się osobiści do kredytobiorcy i ani mu przez myśl nie przeszło żądać jakichkolwiek zabezpieczeń. Tam jednak chodziło o miliardy, a tu mowa o kilkunastu tysiącach. Choć tu nie płaci zrepolonizowany bank lecz Unia Europejska, to jednak zasady ustalają polskie władze, które uważają, że Nie ma nic bardziej normalnego niż walka o własny interes w Unii Europejskiej. Każdy tak robi, to standard. Trudno uwierzyć, że jest standardem i leży w interesie obywateli ograniczanie im dostępu do europejskich funduszy. Z drugiej strony Dominująca pozycja wielu korporacji w niektórych sektorach zakłóca konkurencję. Koncentracja zasobów w rękach najsilniejszych graczy to zaburzenie normalnego, zdrowego rozwoju rynkowego. Polski UOKiK będzie w zdecydowany sposób przeciwdziałał dominowaniu różnych branż przez silniejszych. Oczywiście nie dotyczy to na przykład spółek energetycznych, ponieważ te konkurują ze sobą tak zawzięcie, że ceny energii są jednymi z najwyższych w Europie. Poza tym znajdują się już we właściwych rekach dzięki czemu są coraz słabszymi graczami.

Na koniec należy odnotować, że ostoją normalności jest nie tylko Rzeczpospolita Polska. Grupa Wyszehradzka stała się dziś ważnym biegunem Europy, biegunem rozsądku politycznego i wartości, oazą spokoju i normalności, której przejawem było zablokowanie przez Polskę i Węgry projektu konkluzji, dotyczącej propozycji stworzenia mechanizmu praworządności. Praworządność ewidentnie nie jest normalna. Jaką Polskę przekażemy naszym następcom? Nadeszła chwila rozstrzygnięć. Wielkość to kwestia wyboru. Idziemy ku nowemu i niech Bóg nad naszą drogą czuwa.

Niech czuwa skoro postanowiliśmy ruszyć w drogę z tak dobrym przewodnikiem! A nienormalnych, którzy nie wierzą w normalność, należy izolować.

 

PS.
Wszystkie cytaty, z nielicznymi wyjątkami (link do źródła w pobliżu), pochodzą z exposé Mateusza Morawieckiego. To nie są fragmenty przemówień Władysława Gomułki pseudo konspiracyjne „Wiesław”, a wszelkie podobieństwa są przypadkowe i — można domniemywać — niezamierzone.

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. Papla MM (nie chodzi tu o już całkiem zapomnianą Marylin Monroe) nie wspominał nic o służbie zdrowia.Jej cechą normalności stało się unikanie leczenia, robienia badań chorym, badań kontrolnych. Jej normalnością stała się bylejakość w traktowaniu pacjentów, a że starzy są w ogromnej liczbie najbardziej chorymi obywatelami, to znudzone paniusie – niby lekarki (na jakie ostatnio trafiam), pokazują im, że są natrętami. Widok zdenerwowanych starych obywateli wychodzących z gabinetów lekarskich, to niestety ale polska codzienność i nienormalność.

    Czy nie ma w kraju dobrych lekarzy? Ależ są i takiego nawet kilka dni temu spotkałam. Lekarz tzw. starej daty, chyba już na emeryturze, ale prowadzi gabinet prywatny w ramach NFZ. Po pobycie w gabinecie u laryngologa – paniusi lekarki, po kilku dniach zaczęłam mieć w sobotę problem z uszami. Bolesny problem. Potem już wieczorem problem stał się bardzo bolesny! A w nocy jeszcze boleśniejszy.

    By sprostać wymogom NFZ z samego rana w poniedziałek poszłam do lekarza POZ (domowego) po skierowanie do laryngologa. Tym razem poszłam do Przychodni Wojskowej, gdzie leczą w ramach NFZ. Wojska w Kołobrzegu nie ma, ale przychodnia jest. Także jest kapelan wojskowy zamieszkujący w pięknym pałacyku i pobierający za nic ciężkie pieniądze!!!

    Tylko że tam laryngolog przyjmuje we wtorki, czwartki i soboty. Na wtorek miał pełne obłożenie, to zapisano mnie na czwartek. A uszy bolą, nawet czapka przykrywająca je na zimnym powietrzu a dotykająca małżowiny, sprawia ogromny ból. To poszłam do apteki, poprosiłam o krople anty bólowe do uszu i apap. Zażywanie leków przyniosło znaczną ulgę, ale nadal bardzo bolało.

    W czwartek byłam w gabinecie i spotkałam tam lekarza, jakich już prawie się w Polsce nie spotyka. Po zbadaniu, ciepłym, spokojnym, łagodnym głosem, w sposób zrozumiały nawet dla dziecka wytłumaczył, co mi dolega i jak będzie wyglądało leczenie. Zaaplikował lek, dał receptę i polecił przyjść w sobotę do kontroli. Na następną kontrolę idę w najbliższą sobotę!

    Otrzymałam od niego kartkę z datą następnej wizyty, ale nie mogłam zarejestrować się telefonicznie, tylko musiałam przyjść do przychodni osobiście. O niewyobrażalnej biurokracji w służbie zdrowia (która zjada ogromne kwoty z puli na leczenie) mówił marszałek senatu prof. Grodzki.

    Z informacji „Wyborczej” wynika, że z dniem 1 grudnia szpital opuści siedmiu ginekologów. Zostanie dziewięciu lekarzy specjalistów z szefem oddziału Andrzejem Niedzielskim na czele, trzech rezydentów i dwóch lekarzy zatrudnionych w przyszpitalnej poradni na pół etatu

    4 grudnia idę na zabieg/operację? Czekałam na to zdarzenie równo rok!!! Niby nic wielkiego, ale po spotkaniu z ordynatorem (czy ordynusem?) może tam być ciekawie.

    A poza tym na prowincji jest cudownie. Rankami, popołudniami ulice prawie puste, mało aut a kierowcy jeżdżący teraz zdecydowanie wolniej, zatrzymują się przed przejściami dla pieszych, którym dają pierwszeństwo.

    Jeszcze nie było u nas przymrozków. Wiatry najczęściej wieją ze wschodu lub południa, a nie jak zawsze bywało z zachodu i północy. Poziom wody w rzecze – średni. Jednak opadów w tym roku nie było zbyt dużo. Wodę dla miasta czerpie się ze źródeł wód głębokich.

    Wisła, Odra, Warta, Bug, Narew, Noteć – największe polskie rzeki nadal mają niski stan wód!!!!

    1. Zachorzałem. Poszedłem do lekarza, bo ból gardła nie ustawał, nie dało się spać, stać, jeść, siedzieć, leżeć. Mówię w rejestracji, że chcę do doktora. Wolny termin dopiero jutro. Dziś się nie da? Nie, wszystkie terminy zajęte. Ale niech pan idzie do p. dr i zapyta, jak pana przyjmie to pana zarejestruję. Idę do p. dr. Pusto. P. dr akurat opuszcza gabinet. Pytam czy mnie przyjmie. Przyjmie, ale muszę czekać. Czekam. Mija pięć minut. Czekam. Mija dziesięć minut. Czekam. Mija pół godziny. Czekam. Wreszcie jest. Co boli? Gardło? Proszę powiedzieć ‚a’. Infekcja wirusowa. Proszę sobie kupić Neozine Forte, płukać szałwią (płukałem), płukać rumiankiem (płukałem), płukać Gimbaxem (nie płukałem) i jeść czosnek. To wszystko? Tak. Do widzenia. Gardło boli jak bolało…

      1. Nie będę gorsza od lekarza i też zaproponuję:

        1:Tantum Verde – to taki spray a malutką rurką, którą wkłada się w usta by opryskać gardło.

        2:Isla mint – tabletki do ssania, które łagodzą kaszel i chrypkę (bez cukru); Isla od nazwy wyspy Islandia i tam zrywanego porostu, będącego składnikiem tabletek. (Używam ja)

        3: Strepsils intensive Lek (z ulotki) o silnym działaniu przeciwbólowym i przeciwzapalnym w leczeniu bólu gardła. (Używa mąż)… i każde swoje lekarstwo chwali.

        4: Zioła odpowiednie, jeśli choroba się nie rozwinęła. I wtedy można wykorzystać sodę oczyszczaną, która ma działanie przeciwobrzękowe i przeciwzapalne. Łyżeczkę sody oczyszczonej rozpuść w 1/2 szklanki ciepłej wody. Płucz gardło 3 lub 4 razy dziennie. Rób to delikatnie i dość krótko. Wystarczą 3, 4 ruchy. Energiczne i długie gulgotanie podrażnia śluzówkę. Raczej zrezygnuj z roztworu soli. Solanka o niskim stężeniu nie zadziała odkażająco, zaś o wysokim może nasilić ból, bo podziała na błony śluzowe gardła drażniąco.

        Warto co jakiś czas połykać miód z małej łyżeczki (jeśli nie ma przeciwwskazań)

        5: mierz temperaturę i jeśli będzie 37 + idź jeszcze raz do konowała.
        Zdrowia życzę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

          1. Rozumiem ten problem, bo dla mnie 37,6 to już wysoka temperatura. To jest przerażające, że konowałom tak dobrze się wiedzie. I szans na zmianę sytuacji nie ma.

            Dwa lata temu problem z chorym gardłem trwał u mnie ponad 2.miesiące. Bardzo współczuję. Może w aptece lub sklepie zielarskim można kupić PECTOSOL. To był niezły ziołowy lek przy przeziębieniach (ogólnie mówiąc), bo nie wiadomo jaką chorobę gardła masz.

            Tu znalazłam link https://www.doz.pl/leki/p3092-Pectosol a w nim opis

            Może to efekt smogu jaki u was jest?