Polacy

Z ust polityków i dziennikarzy bardzo często pada słowo ‚Polacy’. Polacy to, Polacy tamto, Polacy nie pozwolą, Polacy chcą. Kim są ci mityczni ‚Polacy’, do których mówiący nie zaliczają się, bo gdyby zaliczali się, to nie mówiłby ‚Polacy’, lecz ‚my’?

Polacy to legendarna nacja zamieszkująca tereny położone w środku Europy nad Bałtykiem. Ponieważ przetaczały się tędy wte i wewte obce wojska, a państwa Polaków przez jakiś czas w ogóle nie było, termin ‚Polacy’ odnosi się do ludzi, którzy nie wiedzą (i wolą nie wiedzieć) kim byli ich przodkowie i czy w ogóle pochodzą z prawego łoża. To mężny, bohaterski naród, a powątpiewanie w ich męstwo i bohaterstwo na terenach przez nich zamieszkiwanych grozi śmiercią lub kalectwem. Heroizm Polaków przejawiał się tym, że niektórzy z nich walczyli o wolność, a reszta albo przyglądała się ich poczynaniom, albo kolaborowała. Wyjątkiem było Powstanie Warszawskie, w którym śmierć poniosło niecałe 30 tysięcy żołnierzy i ponad 200 tysięcy cywili.

Gdy w końcu, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, udawało się wolność wywalczyć, bierna większość, nie okazując żadnej wdzięczności, przystępowała do stawiania pomników sobie i swoim bohaterom, którzy charakteryzowali się tym, że dla kraju zrobili niewiele lub nic zgoła. A ponieważ bogactwa w zrujnowanym kraju nie było za wiele, każdy wyszarpywał dla siebie co tylko mógł.

Z tym procesem mamy właśnie do czynienia, co należy odnotować, by historycy za pięćdziesiąt lat nie mieli wątpliwości co było przyczyną zmian. W pierwszym rzędzie należy zwrócić uwagę, że wbrew temu co Polacy o sobie sądzą, wcale szczególnie nie umiłowali wolności. Świadczy o tym choćby poparcie jakim cieszy się partia nimi rządząca, która ich prawa sukcesywnie ogranicza, jednocześnie prowadząc rabunkową gospodarkę leśną. Cel operacji staje się jasny gdy sobie uzmysłowić, że partyzanci zawsze kryli się po lasach.

Wolność to nie tylko stan na dziś. To także przyszłość. Żeby w przyszłości cieszyć się wolnością trzeba pilnie baczyć, by w teraźniejszości nikt na nią nie nastawał, a na dostrzeżone zagrożeń, symptomów zamachu na nią należy stanowczo i bezwzględnie reagować. Ogień lepiej zdusić w zarodku niż gasić pożar trawiący cały gmach. Człowiek, który nie tylko godzi się na budowę klatki, w której zostanie zamknięty, ale inwestycję z całych sił wspiera, rozsądny nie jest, a wolność wkrótce straci.

Ostatnio wszyscy, a szczególnie sami zainteresowani, przekonują… Polaków, że nie ma wolności bez niezależnych sędziów i sądów. I teoretycznie jest to prawda, ale ostatnio szalenie trudna do obrony, niestety. Oto sędziowie z tytułami naukowymi przekonują, że nie ma żadnego sporu kompetencyjnego między Sądem Najwyższym a prezydentem, ponieważ Sąd Najwyższy nie uzurpuje sobie prawa ułaskawiania prawomocnie i nieprawomocnie skazanych (sygn. Kpt 1/17). Nie mija kilka tygodni i sędziowie Sądu Najwyższy stwierdzają, że w związku z nieistniejącym sporem kompetencyjnym, zmuszeni są zawiesić postępowanie w sprawie kasacyjnej byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Wysyłając tym samym czytelny sygnał do Polaków: „niepotrzebnie wałęsacie się tłumnie po ulicach, bo sądy bez względu na to, jak bardzo są niezależne zupełnie przypadkiem orzekają zgodnie z oczekiwaniami władzy”. A władza, czego można się było spodziewać, nawet wdzięczności nie okazała traktując odłożenie ad Kalendas Graecas sprawy szefa CBA jako oczywistą oczywistość.

Wspomnieć tutaj można, oczywiście bez żadnych podtekstów, a jedynie dla porządku, że zawetowana przez prezydenta ustawa o Sądzie Najwyższym przewidywała możliwość przeniesienia obecnych sędziów w stan spoczynku. Dopuszczała jednak możliwość pozostawienia na stanowisku tych, których wskaże minister sprawiedliwości.

12 września Sąd Najwyższy ma się zająć legalnością wyboru prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Miał się tym zająć w czerwcu, jednak udało się termin przesunąć przekazując sprawę do Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych. Istnieją jednak jeszcze trzy izby (Izba Cywilna, Izba Karna oraz Izba Wojskowa), więc termin wrześniowy wcale nie jest pewny. Możliwe jest także umorzenie sprawy ze względu na spór kompetencyjny. Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej mówi bowiem w art. 194 w punkcie drugim, że Prezesa i Wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej. A skoro tak, to Sąd Najwyższy nie może, co właśnie wykazał, wchodzić w kompetencje prezydenta i prezesa odwoływać z uwagi na brak wymaganej przez Konstytucję „wyróżniającej się wiedzy prawniczej” czy błahych uchybień proceduralnych. Tłumaczy to sędzia Piotr Mirek: To nie istnienie czy stwierdzenie występowania rzeczywistego sporu kompetencyjnego miedzy tymi organami, które są we wniosku wymienione ma czy decyduje o zawieszeniu postępowań, a zawieszenie postępowań powoduje tylko i wyłącznie samo formalne wszczęcie postępowania w tym przedmiocie… Z analogiczną sytuacją mieliśmy już wcześniej do czynienia, na co zwrócił uwagę szef MON: Tupolew nie rozbił się dlatego, że uderzył w ziemię, a uderzył w ziemię dlatego, że się rozbił.

Warto także odnotować z myślą o przyszłych historykach, że prawo rozróżnia między koalicją kilku partii i partią „jako taką”. Mówi o tym Kodeks wyborczy. W 2014 roku powstała tak zwana Zjednoczona Prawica, w skład której weszło Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska oraz Polska Razem. Mimo, iż zjednoczona Prawica była koalicją trzech partii, to PKW zarejestrował ją jako partię. A po wyborach ani PKW, ani Sąd Najwyższy, które czuwają nad prawidłowym przebiegiem wyborów, nie dopatrzyły się w tej drobnej „nieścisłości” niczego nagannego. Gdyby na podobny krok zdecydował się Koalicyjny Komitet Wyborczy Zjednoczona Lewica SLD+TR+PPS+UP+Zieloni, to w sejmie mielibyśmy także lewicę, a PiS nie miałby większości. Ale czy wtedy oba organy byłyby również tak pobłażliwe?

Sędziwie ostatnio obecni w wielkiej obfitości w mediach przekonują, że pozostaną przyzwoici i wierni etosowi zawodu nawet wtedy, gdy PiS zmieni prawo. Jednak nie sposób nie zauważyć, że PiS nie potrzebuje niczego zmieniać, bo już są.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Maszerujący w obronie sądów, a pośrednio także sędziów, zobaczyli od nich gest Kozakiewicza. Jak wielu pójdzie w następnych protestach, gdy  ze strony sędziów zaangażowania w obronę nie ma? Za to jest swoiste układanie się z łamiącymi konstytucję. Taką czują potrzebę znalezienia się pod „opieką” Ziobry?

    Przypuszczam, że ich rachuby na pozostanie nadal na tych samych stanowiskach mogą okazać się złudne. W takim wypadku mogą wziąć wzór z Piotrowicza i Pawłowicz oraz podpisać lojalkę wierności.

    W wielu wypadkach tacy „niedocenieni, a chętni do współpracy”, stają się… opozycjonistami. I domagają się od swojego kraju wypłaty bardzo dużego odszkodowania. Będą za to potem wskazywać co dobre, co złe i jak należy postępować. Takie zachowania i wnioski o odszkodowanie obserwowaliśmy po 1989 r.

    Osądzając się sami jako naród, społeczeństwo, możemy nie zauważać naszych błędów jako ogół, ale też jako jednostki. O błędach postaw Polaków od wieków piszą sami Polacy, ale i nasi wrogowie. Jak ocenić kraj, gdzie mimo wskazań, nikt z rządzących nie zrobił najmniejszego wysiłku, by przywary, błędy usunąć. Polacy chlubią się osiągnięciami militarnymi przodków, ale świętują tylko przegrane. Z silnym akcentem ONI nam zrobili krzywdę. Czy tak można edukując usuwać przywary? Przecież za naszą głupotę, interesowność, brak umiejętności współżycia jako społeczeństwo, za nasze chamstwo, prostackie obyczaje, to nie my jesteśmy winni. To ONI nam zaszkodzili.

    A jak nas oceniali OBCY i jak to wykorzystali? Nazwiska cytowanych osób powinny przypomnieć zdarzenia z historii.

    „Mało jest zalet, których by Polacy nie mieli, i mało błędów, których udałoby im się uniknąć.”

    „Pozostaje to tajemnicą i tragedią historii że naród [Polacy] gotów do wielkiego heroicznego wysiłku, uzdolniony, waleczny, ujmujący powtarza zastarzałe błędy w każdym prawie przejawie swoich rządów. Wspaniały w buncie i nieszczęściu, haniebny i bezwstydny w triumfie. Najdzielniejszy pośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych.”
    Winston Churchill

    „Polacy, mimo męstwa, naród płochy, wytrwałości nie ma, zabawę woli niż pracę… Fantazji dużo, ale gdy się na słowa wyczerpią, do czynu ochoty i siły brak.”
    Stefan Batory – król Polski

    „Jeden Polak to istny czar, dwóch Polaków – to awantura, trzech Polaków – och, to już jest polski problem.”
    Voltaire

    i wróg największy, który nasze błędy najmocniej wykorzystał:

    „Dajcie Polakom rządzić a sami się wykończą.”
    Otto von Bismarck