Pokój bez wyjścia

Codziennie jesteśmy bombardowani informacjami ile miliardów władza wyda na to, ile na tamto, co zrobi za tydzień, miesiąc, jacy to jesteśmy wszyscy z każdym dniem bardziej i bardziej bezpieczni. Co jakiś czas los, przypadek mówi „sprawdzam” i okazuje się, że prawo jest po to, żeby je łamać, a procedury po to, żeby je olewać. Bardzo rzadko, jeśli w ogóle, władza interesuje się zagrożeniami i interweniuje zanim dojdzie do katastrofy. Po zawaleniu się dachu hali Międzynarodowych Targów Katowickich władza zleciła kontrolę stanu dachów w całym kraju i na tym zakończyła się jej aktywność. Zidiocenie nie ominęło nawet wymiaru sprawiedliwości, który z rozpędu orzekł, że śniegu, który w zimie w Polsce czasami pada nie trzeba z dachu usuwać. Wreszcie, dziesięć latach po tragedii, zapadł wyrok. Okazało się, że generalni wykonawcy obiektu oraz kierownik budowy są niewinni, bo pierwszej awarii dachu, do której doszło na etapie prac budowlanych, w ogóle nie wpisali do dziennika budowy i nie powiadomili inspektora nadzoru budowlanego. Nieprzestrzeganie prawa i procedur według polskiego wymiaru sprawiedliwosci nie może być podstawą do nałożenia kary.

I tak od przypadku do przypadku, od jednego nieszczęścia do drugiego. Dopiero gdy ktoś zginie służby państwowe uruchamiają się, władza w licznych wystąpieniach wyraża ubolewanie, zapowiada kontrole, odgraża się sprawcom i „winnym zaniedbań”, niekiedy zapowiada zaostrzenia prawa po czym wszystko wraca do polskiej normy. Dlatego musiały zginąć cztery dziewczynki żeby służby państwowe wzięły się dziarsko do roboty. Uruchomili się nawet strażacy, którzy tego typu obiekty powinni zgodnie z prawem „uzgadniać” „pod względem zgodności z wymaganiami ochrony przeciwpożarowej przez rzeczoznawcę do spraw zabezpieczeń przeciwpożarowych” (ustawa o ochronie przeciwpożarowej). I „uzgadniają” raz absurdalnie drobiazgowo, czepiając się najmniejszego szczegółu, biegając po lokalu z suwmiarką, innym razem od niechcenia, nonszalancko, po łebkach.

Pierwszy escape room pojawiał się w Polsce 6 lat temu, w 2013 roku. Potem powstały następne. Państwo, które dąży do tego, by mieć wszystko pod kontrolą, obudziło się dopiero teraz, w wyniku tragedii. Gdyby przepisy ewakuacyjne były spełnione, gdyby drogi ewakuacyjne były drożne, gdyby była możliwość otwarcia drzwi ewakuacyjnych prawdopodobnie te dziewczęta by przeżyły — przekonywał komendant główny Państwowej Straży Pożarnej, gen. bryg. Leszek Suski. Przeżyłyby na pewno, gdyby służby państwowe robiły to, co do nich należy, stosowały się do przepisów i procedur. Nawet nasz ukochany premier z zatroskaną miną poprosił o szczegółowy raport z kontroli wszystkich escape roomów w całej Polsce; jest rzeczą absolutnie kluczową, żeby zweryfikować, czy przestrzegane są wszystkie przepisy. Można domniemywać, że państwowa instytucja skontrolowawszy państwowe instytucje przygotuje rzetelny i bezstronny raport, który wykaże co trzeba. Co jednak w sytuacji gdy okaże się, że wszystkie przepisy były przestrzegane? Śmierć dzieci uznana zostanie za zgodna z prawem? Przecież prawo stanowi, że

W przypadku odbudowy, rozbudowy, nadbudowy, przebudowy oraz zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego, a także zapewnienia drogi pożarowej do obiektu budowlanego, gdy ze względu na charakter lub rozmiar robót niezbędne jest sporządzenie projektu budowlanego, którego rozwiązania projektowe dotyczą warunków ochrony przeciwpożarowej obiektu budowlanego, o którym mowa powyżej, uzgodnienie jest wymagane.

Z kolei na stronie Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Koszalinie znajduje się formularz, a na nim lista obowiązkowych przeglądów, które winny odbywać się nie rzadziej niż raz w roku. Ktoś z Komendy pofatygował się do feralnego escape roomu? Na ponury żart w obliczu tego co się stało zakrawa informacja na stronie firmy zarządzającej tego typu placówkami w Polsce, że wszystkie koszalińskie pokoje są przyjazne dzieciom, a trzy z pięciu także niepełnosprawnym…

W czasach minionych w takich sytuacjach zwoływano plenum KC PZPR. Dziś czasy się zmieniły do tego stopnia, że znowu władza centralna z troską pochyla się nad wszystkim, od cen energii po śmierć dzieci, a państwowe instytucje uaktywniają się po tragedii, rzadko przed. Różnica polega na tym, że zamiast plenum odbywa się odprawa służb z udziałem czynników partyjno-rządowych.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Niestety, ale takie zachowania to polska norma. Gdy awansuje jeden z grupy (awans poparty wynikami w pracy), to zawsze znajdzie się jakaś miernota, która ogłasza, że on potrafiłby lepiej, za co mu ten awans dali…. itp. Podlizuje się, nadskakuje, donosi…. często bzdury i durne sugestie.  Co dziwne, ci sami zatrudnienie na Zachodzie, gdzie reguły są jasne,, podlizuchy nie są tolerowani, zachowują się jak należy. Czyli pracują, pracują, pracują. Tylko tyle i aż tyle