Pod dywanem

Powszechnie wiadomo, że najwygodniej jest wmiatać śmieci pod dywan. Ponieważ nikt ich tam nie dostrzeże, a wokół będzie czysto. Czyli cel – zapewnienie ładu i porządku – zostanie osiągnięty. Podobna zasada obowiązuje także w życiu społecznym i w relacjach między państwami. Dywan jest bowiem niebywale pojemny i wiele się pod nim zmieści.

Weźmy ostatnio znowu rozdmuchaną sprawę więzień CIA. Ktoś je wymiótł spod dywanu i narobił smrodu. Bo jakiś Talib znający polski może powziąć wiadomość, zapałać chęcią zemsty i zechcieć coś wysadzić. A gdy jeszcze poczyta jak sprawnie poczynają sobie w Polsce brygady antyterrorystyczne, to może się utwierdzić w postanowieniu popełnienia czynu. Nawet Janusz Palikot, który nie dał się poznać jako polityk poważny, dał się ponieść emocjom i zażądał by Miller, który jak wiadomo zaczynał jako premier, a skończył jako kandydat Samoobrony, wycofał się z polityki. Najwidoczniej p. Janusz założył się z p. Jarosławem, że roztrwoni mizerne poparcie jakim się cieszy szybciej niż Tusk.

Gdy na płocie nieznani sprawcy napiszą… coś niepochlebnego na przykład o rodakach Maryi, królowej Polski, to do akcji wkraczają zamiatacze poddywanowi i usuwają napisy. Bo wiadomo – co z oczu, to i z serca. Zaś sprawcy pozostają nieznani, bezkarni i dumni z siebie. Podobnie rzecz się ma z portalami internetowymi. W świecie realnym za swoje czyny i słowa odpowiada ten, kto się czynu dopuścił, a słowa wypowiedział. W świecie wirtualnym odpowiada administrator. Czyli właściciel płotu na którym ktoś napisał, że ktoś inny jest debilem, raus lub coś równie idiotycznego.

Ostatnio w Gazecie ukazało się omówienie raportu NASK na temat rosnącej skuteczności walki z pornografią dziecięcą. Na czym polega walka z pornografią dziecięcą? Na wyrywaniu dzieci z łap dewiantów, otaczaniu ich opieką psychologiczną? Na aresztowaniu sprawców, „aktorów” występujących w filmach i na zdjęciach? Nic bardziej mylnego. Walka z pornografią polega na zamiataniu pod dywan tego co widać. Aż 82% stron zawierających pornografię dziecięcą udaje się usunąć w ciągu tygodnia od powiadomienia zespołu dyżurnet.pl – chełpią się autorzy raportu. Ubolewają jednocześnie, że liczba incydentów w sieci wzrosła jednak o 10% względem 2010 roku. Coraz częściej zdarzają się też przypadki cyberprzemocy. Czy dokładnie w ten sam sposób ze „zjawiskiem pedofilii” nie walczy od lat (ostatnio jakby mniej skutecznie) Kościół Katolicki? A może to właśnie o to chodzi, żeby jak z więzieniami CIA nikt nic nie wiedział i się nie dowiedział? Żeby przypadkiem ktoś nie nadział się na zdjęcie i nie rozpoznał znajomego z sąsiedniej parafii lub ulicy?

Skoro te zdjęcia są, to znaczy, że dziecko już zostało skrzywdzone. Może dobrze by było, by radio poświęciło jedną audycję „Kochaj się długo i zdrowo” p. Wanat z p. dr Depko temu problemowi? Może warto zapytać pana doktora, czy oglądanie zdjęć może jakiemuś dziecku wyrządzić krzywdę? A może wręcz przeciwnie – uchroni je przed molestowaniem? Bo taka walka z pornografią dziecięcą jako żywo przypomina zacieranie śladów. Konfiskowanie zdjęć, blokowanie stron nie zatrzymuje ani nie marginalizuje procederu. Wręcz przeciwnie – coraz to nowe dzieci są krzywdzone w celu uzupełnienia skonfiskowanego materiału. W podobny sposób i z podobnym skutkiem walczy się z nielegalną aborcją, nielegalnymi narkotykami, nielegalnymi plikami…

Specjaliści od wynajdywania zagrożeń i wrogów powoli zmieniają rzeczywistość w dom wariatów. Dziś można zostać oskarżonym jeśli nie o mobbing, to o molestowanie, dyskryminowanie, stalking i dowolną inną straszliwą zbrodnię. Można mieć duże nieprzyjemności, gdy się na plaży przypadkiem pstryknie fotkę, na której widać dziecko. Podobnie lepiej nie ryzykować i nie uwieczniać w domowym albumie malucha podczas kąpieli w wanience czy w innych naczyniach i sytuacjach. W ogóle fotografowanie, filmowanie dzieci jest niewskazane, ponieważ okazało się, że zboczeńcy potrafią podniecić się nawet na widok dzieci kompletnie ubranych. Fachowcy natychmiast ukuli nazwę i niebawem rozpocznie się walka ze zjawiskiem „modelingu” – czyli ze zdjęciami erotycznie upozowanych, choć ubranych dzieci. A ponieważ tym, którym wszystko się kojarzy, również wszystko podnieca, wnet umieszczenie zdjęcia dziecka poniżej 15 roku życia, nawet idącego za rękę z tatą czy mamą, będzie nielegalne i karane.

W tym miejscu nie od rzeczy będzie zwrócenie uwagi na inny wielki i nabrzmiały problem – nielegalny w wielu krajach seks ze zwierzętami. Czy nie należałoby pilnie zacząć walczyć ze stronami zawierającymi zdjęcia nagich żyraf, koni, psów, chomików? Przecież te zdjęcia podniecają te ludzkie zwierzęta, które potem idą do zoo albo obory i krzywdzą inwentarz….

Dodaj komentarz