Poczucie trudności

Dziennik Rzeczpospolita „z poczucia odpowiedzialności” poinformował, że Polacy, którzy badali wrak samolotu, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych. Dziennik Rzeczpospolita na początku przeprosił za podanie niesprawdzonej informacji, po czym przeprosiny zniknęły, a pozostały pytania: Skoro to tylko cząstki zjonizowane, dlaczego od tygodnia prokuratura i rząd, choć o nich wiedzą, nie powiadomili opinii publicznej? Co w tej informacji było tak tajemniczego?

Właśnie. Co w tej informacji było? Nic nie było. Po prostu tu się pracuje. Ujawnił to niedawno premier Donald Tusk. Wyartykułował to, co podejrzewano od dawna: – Trudno pracować, gdy lider opozycji formułuje oskarżenia o zbrodnię wobec rządu i najbliższego sąsiada. Tak. Polski rząd nie rządzi. Polski rząd pracuje. I nawet to idzie mu jak po grudzie. Podobnie pracują pozostałe instytucje państwowe. I równie dobrze im idzie. Lider opozycji konsekwentnie mówi to samo od 10 kwietnia 2010 roku, czyli bez mała dwa i pół roku. Dlaczego szczególnie trudno pracować akurat dopiero teraz Tusk raczy wiedzieć.

Jak się okazuje strategia przeczekiwania i rzucania społeczeństwu ochłapu gdy się pojawi dym w przypadku Smoleńska spaliła na panewce. Sam premier przyznał, że prokurator generalny Andrzej Seremet już 2 października poinformował go o tym, że w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej wykorzystywana jest nowoczesna aparatura, która ma ewentualnie stwierdzić obecność substancji, w tym substancji wybuchowych. I mimo iż wiedział jak gorącym kartoflem jest sprawa smoleńska i zdając sobie sprawę, że nie wszyscy są mu życzliwi i prędzej czy później dojdzie do przecieku, nie uznał za stosowane poinformować o tym. A miał liczne ku temu okazje. Mógł o tym wspomnieć zamiast opowiadać banialuki o opadach, średniej z sześćdziesięciu lat i inne dyrdymały niegodne szefa rządu.

Są sprawy, które można odkładać w nieskończoność bezkarnie, bo i tak zapłacą podatnicy. Można więc nie wykonywać wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Można w nieskończoność przekładać prywatyzacje przedsiębiorstw, np. stoczni, aż problem rozwiąże się sam, jak np. w przypadku stoczni. Można prowadzić śledztwa już nie latami, ale dziesięcioleciami. Można lekceważyć unijne dyrektywy i narażać państwo na wielomilionowe kary. Można zapowiadać ofensywy legislacyjne i nie robić nic, poza tym co niezbędne, żeby jakoś dotrwać do wyborów. Ale ta strategia jak widać przestaje sprawdzać się w przypadku Smoleńska. Tu trzeba działać. Jednak po pięciu gnuśnych latach trudno znaleźć kogoś, kto to potrafi.

Pan prezydent nie wini funkcjonariuszy publicznych, którzy lekceważą swoje obowiązki. Pan prezydent ubolewa na wolnością słowa. – Odpowiedzialności za słowo jest w polskim życiu politycznym i w polskich mediach coraz mniej – wydaje się panu Prezydentowi. Nie tylko to zresztą: – Wydaje mi się, że wszyscy powinniśmy zastanowić się nad kwestią, czy nie przekroczono granicy braku odpowiedzialności za słowo tak dalece, że szkodzi to nam wszystkim. Czy to oznacza, że po światłej, przepisanej z kodeksu stalinowskiego ustawie o zgromadzeniach prezydent pracuje nad ustawą o wypowiedziach? W tym przypadku pomocny może się okazać Dekret z dnia 5 lipca 1946 r. o utworzeniu Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk.

Problem w tym, że Rzeczpospolita napisała prawdę. Bo tak działa wykorzystane supernowoczesne urządzenie – wykrywa i sygnalizuje ślady całego katalogu substancji. A co to konkretnie za substancje, i czy jest wśród nich trotyl i nitrogliceryna, wykaże dopiero dokładne badanie laboratoryjne. Nie można było o tym po prostu poinformować nie czekając aż ta bomba wybuchnie w niekontrolowany sposób, jak to właśnie miało miejsce?

Jak funkcjonuje państwo pod rządami kolejnych rządów, a głównie rządów Tuska* najlepiej świadczy taki oto przykład: Zgodnie z ustawą z dnia 8 czerwca 2001 r. o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów (Dz.U. 2001 nr 73 poz. 763) należy spełnić szereg wymogów by legalnie wykonywać zawód psychologa. Chociaż upłynęło ponad 11 lat od uchwalenia ustawy wciąż nie wydano odpowiednich aktów wykonawczych. Środowisko psychologów nie stworzyło także Samorządu Zawodowego. Co to oznacza? Że orzeczenia biegłego psychologa w sądzie nie są warte funta kłaków. Można je spokojnie zaskarżyć. Bo w Polsce tego zawodu legalnie po prostu wykonywać się nie da. A mimo to, choć formalnie psycholodzy nie posiadają prawa wykonywania zawodu, to orzekają jako biegli w sprawach sądowych, wydają zezwolenia na broń, czy kierowanie pojazdami…

Mając powyższe na uwadze nie można nie zgodzić się z prezydentem, gdy mówi: …coś niesłychanie złego dzieje się z nami wszystkimi. Święte słowa, panie Prezydencie. Święte słowa. Coś niesłychanie złego dzieje się z wami odkąd objęliście władzę.


* Ustawa miała czteroletnie vacatio legis. Weszła w życie w 2006 roku. Ekipa Tuska doszła do władzy rok później.

Dodaj komentarz