Pluralizm

Niedawno do władzy doszła partia, której członkowie uważają, że pluralizm polega na podzielaniu ich poglądów. Samodzielne myślenie zaś ograniczać się powinno do potakiwania. Konsekwencją takiego podejścia jest dzielenie informacji na prawdziwe i fałszywe. Przy czym podział nie przebiega oczywiście tam, gdzie kończy się prawda, a zaczyna kłamstwo. Prawdą bowiem jest tylko to, co zostanie zaliczone do tej kategorii bez względu na stan faktyczny. Reszta, to kłamstwa, oszczerstwa, pomówienia i bezczelność.

Media publiczne, na garnuszku państwa i zależne od polityków, muszą podporządkowywać się ich woli. W przeciwnym razie zatrudnieni w nich zostaną zwolnieni. Nie jest to wielki problem pod warunkiem, że istnieje popyt na niezależnych, odpornych na naciski dziennikarzy. Nie dotyczy to jednak kadry menadżerskiej, która pochodząc z partyjnego zaciągu przeważnie nie jest najwyższych lotów. Dla niej serwilizm jest podstawą funkcjonowania i jedyną możliwością pełnienia kierowniczego stanowiska.

Zupełnie inaczej rzecz ma się z mediami prywatnymi, których los związany jest z użytkownikami. Zmuszone są bowiem same zarabiać na siebie konkurując rzetelnością, szybkością informacji i wiarygodnością. Owszem, można sobie wyobrazić media jednostronne, nierzetelne, będące tubą propagandową jednej opcji politycznej, ale z reguły są one mniej lub bardziej jawnie wspierane przez swych mocodawców.

Osobną kategorią są blogi i blogerzy. Praktycznie każde szanujące się medium ma, albo miało, platformę blogową. Blogerzy to liczna i pluralistyczna grupa, dzięki której portal żyje i rozwija się. Oczywiscie nie na wszystkich portalach jest różnorodnie, ale na tych, które walczą z ograniczaniem wolności słowa jest. Bowiem w gospodarce rynkowej nie można sobie pozwolić na lekceważenie użytkowników. Doskonałą ilustracją medium pluralistycznego, dopuszczającego różne, często przeciwstawne opinie jest Portal Opinii Tok FM, pierwszego radia informacyjnego.

tokpl

Niestety mimo, że grozi dość drastyczne ograniczenie praw i swobód, z wolnością słowa na czele, tropiciele wszelakich nienawistnych, według nich, treści postanowili wspomóc partię rządzącą w zbożnym dziele zakładania knebla. Cóż bowiem robi człowiek zdenerwowany z jakiegoś powodu? Ano podnosi głos, wali pięścią w stół, rzuca naczyniami w realu, a mięsem w wirtualu. Co się dzieje, gdy mu się tego zabroni? Wyładowuje się w inny sposób, czasem bardzo dramatyczny. Zagłaskiwanie problemu, zamiatanie go pod dywan nie zda egzaminu — ukrycie przejawów czy objawów nie sprawi, że zostanie rozwiązany. Tymi, którzy drastycznie odbiegają od normy powinien się bowiem zająć albo psychiatra, albo prokurator, nie moderator zaś czy cenzor.

Wybiórcza „walka” z mową nienawiści, hejtem, tylko pogłębia frustrację. A nie może konsekwentnie objąć wszystkich, ponieważ politycy i ich akolici są bezkarni i bezkarnie plotą to, co im ślina na język przyniesie. A gdy zrobi się o tym głośno albo usuwają skandaliczny wpis, albo tłumaczą jak należy to, co powiedzieli rozumieć. Na to nakłada się polityka władz i wymiaru sprawiedliwości, które bardzo pobłażliwie podchodzą do wyskoków na tle rasowym i homofobicznym. Religia jest tylko pod ścisłą ochroną, ale tylko jedna, ściśle określona.

Na dużą skalę uaktywnili się nieznani sprawcy, którzy pod okiem kamer dokonują przestępstw, a mimo to pozostają nieznani. Pod koniec listopada Nataniel Marsal Cabitango, muzyk zespołu Raggafaya, szerzej znany jako Chillu, został został napadnięty przez nieznanych sprawców i dotkliwie pobity w Szczecinie. Na początku listopada przy ulicy Półwiejskiej w centrum Poznania doszło do brutalnego pobicia 31-letniego mężczyzny, obywatela Syrii. Na ulicy Piotrowskiej w Łodzi jeden ze sprawców pobicia został skazany pozostali pozostali bezkarni — drugi tak skutecznie gdzieś się zaszył, że do dziś policja go nie wytropiła, a reszty nie udało się zidentyfikować. (Ulica Piotrkowska to główna ulica Łodzi. 89 kamer śledzi nieprawidłowe parkowanie, handel kwiatami, zakłócanie porządku, bójki i picie alkoholu. Jak widać śledzi nader wybiórczo.)

To tylko kilka przykładów, których zatrważającą liczbę wypluła wyszukiwarka. Politycy, którzy z takim zapałem zaostrzają prawo pod byle pretekstem w przypadku napadów na tle rasowym nabrali wody w usta. Baczcie więc pilnie, jak postępujecie, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Taką poradę niesie List do Efezjan (5:1-33)…

 

P.S.
Komercyjne radio informacyjne sprzedaje swoje usługi. Nie potrafi zgromadzić wokół siebie grona stałych słuchaczy, sympatyków, więc najpierw ustala ceny na horrendalnym poziomie, a gdy chętnych brak kusi „ofertami specjalnymi”. Przy czym stosuje sprawdzoną w socjalizmie zasadę, polegającą na tym, że bez względu na to, czy płaci się z góry za miesiąc czy za rok, płaci się tyle samo. Za prawo do słuchania nieaktualnych audycji na trzech urządzeniach mobilnych jednocześnie trzeba zapłacić ponad 60 zł rocznie i jest to okazja, ponieważ chętnych by zapłacić 120 najwidoczniej nie było. To oznacza, że płacąc 60 zł oszczędza się 60 zł, choć nie płacąc oszczędza się czas i nerwy. Ciekawa jest opcja „WWW i telefon”, która kosztuje 57 zł na rok, lecz po dodaniu dostępu do indywidualnego kanału RSS staje się najdroższą w ofercie. Żeby za coś zapłacić, trzeba być przekonanym o tym, że warto…

Dodaj komentarz