Płacąc rujnujesz finanse

Portal oko.press postanowił pouprawiać propagandą i obrzydzić rozwiązania inne niż klasyczna piramida finansowa. W tym celu opublikował publikację, której celem jest wykazanie, że PiS znowu chce „okraść Polaków” i nie tylko sięga po środki publiczne, ale i popełnia zbrodnię prywatyzacji. Aby to osiągnąć zwrócił się do wybitnej polskiej ekonomistki, prof. Leokadii Oręziak ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Swego czasu p. prof. przekonywała, że OFE to hucpa i przekręt, bo wszystko co prywatne jest złe. Na potwierdzenie swoich tez przytacza jedną liczbę.

Połowa przyrostu długu publicznego w okresie od 1999 r. do końca 2013 r. wynikła z istnienia OFE. Z ich przyczyny powstał nowy dodatkowy dług na kwotę ponad 300 mld zł.

Zgodnie z informacjami podanymi przez Ministerstwo Finansów zadłużenie sektora finansów publicznych na koniec 1999 roku wynosiło 273.357,6 mld zł, a na koniec 2013 roku 882.293,0 mld zł. Czyli przez ten czas dług wzrósł o 608.935,4 mld zł, rocznie średnio o 46.841,2 mld zł. Według prof. Oręziak 300 mld zł wpłacone przez pracowników do OFE powiększyło dług publiczny właśnie o kwotę wpłaty — o 300 mld zł. Jak mogą wpłaty powiększać deficyt? Dobre pytanie! Niestety, autorowi nie przyszło do głowy by o to zapytać. Po „reformie” i sprowadzeniu składki do OFE do symbolicznego poziomu dług publiczny urósł z 782.104,7 mld w roku 2014 do 984 284,7 mld zł na koniec 2018 roku. Ponad 200 mld w ciągu pięciu lat, ponad 40 mld zł rocznie. Mimo drastycznego zmniejszenia transferów do OFE tempo przyrostu długu nie zmalało. Może to oznaczać tylko jedno — p. prof. mija się z prawdą.

Ustawa z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych wprowadza pojecie środków publicznych. Jednak wbrew temu co opowiada p. prof. środki publiczne nie są pieniędzmi, którymi można dowolnie dysponować. O ich przeznaczeniu decyduje prawo. Dlatego rząd nie może składkami zdrowotnymi sfinansować podwyżek dla nauczycieli, a składkami do ZUS-u programu socjalnego plus.

Wtedy środki te mogłyby być wykorzystane na finansowanie publicznego systemu emerytalnego, a pośrednio sprzyjałoby to przeznaczeniu większych środków na finansowanie edukacji czy ochrony zdrowia. Zapowiedziana prywatyzacja środków zgromadzonych w OFE, definitywny ich transfer na rynek finansowy, oznacza, że pieniądze te już nigdy nie będą mogły zostać przeznaczone na finansowanie celów publicznych, czyli wspólnych potrzeb obywateli.

Czy to nie zdumiewające? Prof. na uniwersytecie ekonomicznym nie wie, że ustawa budżetowa ustala z dokładnością do złotówki na co mają być przeznaczone określone środki publiczne pochodzące z określonych źródeł? To co wygaduje na kilometr trąci populizmem i z rzetelną nauką nie ma nic wspólnego. Chociażby dlatego, że w gospodarce rynkowej źródłem środków publicznych są właśnie prywatne podmioty. Nie to jednak stanowi problem, ponieważ pleść duby smalone może każdy, nawet profesor. Problemem jest to, że „portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa” za pieniądze swoich czytelników wprowadza ich w błąd.

Wywody p. Oręziak uprawdopodobniają tezę, że chluba polskiej ekonomii nie rozumie zasad wolnego rynku. Być może ma to związek z tym, że ukończyła studia na Wydziale (socjalistycznego) Handlu Zagranicznego SGPiS, więc ekonomię polityczną socjalizmu ma w małym paluszku. To tłumaczy także obsesję na punkcie państwa i społecznej własności wszelkich możliwych środków. Nie przypadkiem choć z rzadka padają jakieś wzięte z sufitu liczby, to nie ma słowa wyjaśnienia skąd właściwie biorą się te środki publiczne. Jest za to apoteoza „publicznego systemu”. I akurat z tym trudno się nie zgodzić. Gołym okiem widać, że jest on dużo sprawniejszy i wydajniejszy od prywatnego. Rozkwita chociażby publiczna służba zdrowia. Publiczna edukacja co prawda przeżywa ostatnio przejściowe trudności, ale nikt nie zaprzeczy, że poza tym także kwitnie.

Gdy po ponad dziesięciu latach działalności OFE zaczęły wypłacać pierwsze emerytury nie były one satysfakcjonujące dla populistów. Uznano, że ponad dwieście złotych to stanowczo za mało. Gdy ZUS przyznaje groszowe emerytury ci sami populiści albo w Brukseli wykonują odpowiedzialne zadania, albo biegają od studia radiowego do studia telewizyjnego przekonując, że kraść krowę to dobrze, ale tylko wtedy gdy to Kali ją kraść. Przypomnijmy więc sobie (i p. Oręziak) wysokość deficytu budżetowego w interesującym nas przedziale czasu:
2010 rok – 44,6 miliarda złotych
2011 rok – 25,1 miliarda złotych – od stycznia obowiązuje wyższy VAT, od maja do OFE trafia nie 7,3% lecz 2,3%
2012 rok – 34,4 miliarda złotych – druga reforma emerytalna – podniesiono wiek emerytalny
2013 rok – 42,5 miliarda złotych
2014 rok – 28,98 mld zł
2015 rok — 42 mld 606,7 mln zł
2016 rok — 46,3 mld zł
2017 rok — 25,4 mld zł
2018 rok — 10,4 miliarda złotych
Jak widać nie ma żadnej korelacji między transferami do OFE a wysokością deficytu. W 2015 roku deficyt wzrósł mimo obniżenia transferów, a 2017 i 2018 zmalał mimo, że OFE funkcjonowały nadal na niezmienionych zasadach. System działający w oparciu o zasady piramidy finansowej i na bieżąco wydający wszystkie pobierane od pracowników pieniądze, w którym wysokość wypłat zależy od widzimisię polityków jest według wybitnej ekonomistki najsprawiedliwszym z możliwych.

Uznaje się bowiem, że tylko taki system jest najbardziej sprawiedliwy, transparentny i najmniej kosztowny. Sprywatyzowane systemy tego warunku nie spełniają i nie są w stanie zapewnić bezpiecznych i akceptowalnych społecznie emerytur. Polska, tworząc PPK, a teraz planując sprywatyzowanie pieniędzy z OFE, brnie dalej w system rynkowy.

Nie pierwszy raz tłumacz literatury mający znikome pojecie o ekonomii nomen omen bez mrugnięcia… okiem przyjmuje do wiadomości bajki opowiadane przez ekonomistkę, nie dociekając, nie żądając żadnych dowodów, wyliczeń, danych. Pierwsze radio informacyjne (zapłać żeby posłuchać) reklamuje rozmowy z politykami sloganem „Posłuchaj, żeby przekonać się czy oni wiedzą co odpowiedzieć”. Niestety, szkoda czasu na słuchanie i — w przypadku portalu „prowadzącego śledztwa” — czytanie, ponieważ oni nawet nie wiedzą o co zapytać!

Na ten temat polecam jeszcze:
Wcześniejszy wywiad przeprowadzony przez wybitnego tłumacza literatury z wybitną ekonomistką (podlinkowany już raz wyżej), a także:
Fakty przeczą? Tym gorzej dla faktów.
Zmowa, oszustwo, wyzysk, eksploatacja, neokolonializm, niesprawiedliwość.
Sensowna i potrzebna grabież.

Zaiste, trzeba być wyjątkowym ekonomistą, wyjątkowym tłumaczem literatury i wyjątkowym portalem sprawdzającym fakty by przekonywać, że rozwiązania korzystne dla obecnych emerytów będą korzystne dla przyszłych, za dwadzieścia i więcej lat, a system już dziś balansujący na skraju bankructwa, w przyszłości zapewni ludziom godziwe świadczenia.

Dodaj komentarz