Pierwsza ofensywa brukselska

Polska przystąpiła do ofensywy wszczynając dyplomatyczną wojnę. Ale nie po to, by coś ugrać, coś osiągnąć, bynajmniej nie dla korzyści. Interes kraju poświęcono na ołtarzu kaprysu, osobistej urazy żywionej przez jednego człowieka. Zgodnie z jego słowami pani Prezes Rady Ministrów wykazała się niebywałom odwagom, gdy wobec przywódców 27 państw robiła z siebie idiotkę ośmieszając kraj, który reprezentuje.

Przed, podczas i w trakcie wyborów Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej premier polskiego rządu wzniosła się na wyżyny purnonsensu. Zaczęła niewinnie, od stwierdzenia, że szeroka grupa to jedno, awanturujące się państwo, a wąska to pozostałe 27 — Rada Europejska najczęściej zajmuje się partykularnymi i koniunkturalnymi interesami wąskich grup interesów. Potem wypłynęła na szersze wody zapewniając, że Nie ma takiego kompromisu, za który sprzedalibyśmy interes Polski — polskiego państwa i polskich obywateli. Na całym świecie kompromis się wypracowuje. Polski rząd nim kupczy. Ale tylko na arenie międzynarodowej. W kraju na żaden kompromis za żadne skarby z nikim nie pójdzie.

Nauczona własnym doświadczeniem szefowa polskiego rządu od razu spostrzegła, że Tutaj, w Unii Europejskiej jest wyraźny kryzys zasad. Jeżeli nie odbudujemy wzajemnego zaufania, szacunku, nie odbudujemy tego, iż liczy się głos każdego państwa członkowskiego, to Unia Europejska będzie przez kolejne lata trawiona kryzysami. Zapewnienie, że „liczy się głos każdego państwa” to oczywiste przejęzyczenie. Liczy się oczywiście głos jednego państwa, na którego czele stoi człowiek nie pełniący żadnych oficjalnych funkcji. Bo takie są zasady. Jeśli ten człowiek, czyli Polska, nie życzy sobie Tuska na stanowisku, to 27 państw musi to przyjąć do akceptującej wiadomości  i podporządkować się bez szemrania, a nie robić wbrew, stawać okoniem i iść w zaparte.

Bez trudu można wyobrazić sobie kraj stojący w obliczu zagrożenia. Donald Tusk dwoi się i troi, by przekonać 27 państw, że warto pomóc Polsce wydobyć się z tarapatów. A polskie władze, na wniosek posła, ze wzgardą odrzucają tę pomoc, mieszając przy okazji Tuska z błotem i oskarżając o reprezentowanie obcych interesów. Wstępem do tego scenariusza jest oświadczenie, że Polska zastosuje z powodzeniem przetestowaną w kraju między innymi na Trybunale Konstytucyjnym metodę obstrukcji, czyli niedopełniania formalności: Zgłosiłam, iż nie będę przyjmować konkluzji z tego szczytu […] Szczyt nie będzie ważny, a mimo to w tej chwili przewodniczący Tusk razem z 27 premierami próbują szukać jakiejś innej formy prawnej, ażeby przyjąć dokument, nie wiem jaki, nie wiem na jakich zasadach. Dała przykład premier Szydło jak się broni zasad. Uczyć od niej się powinni i Putin, i Asad…

Na koniec pani premier ostrzegła, że jeżeli w Rzymie [gdzie pod koniec marca będzie świętowana sześćdziesiąta rocznica Traktatów Rzymskich] będzie próba stwierdzenia, że wszystko jest świetnie, że idziemy w dobrym kierunku, może tylko i wyłącznie jakieś drobne, kosmetyczne zmiany, ale poza tym jesteśmy z siebie zadowoleni, nie dostrzegamy problemów, to Unia Europejska będzie trawiona kolejnymi kryzysami. Żeby uniknąć trawienia przywódcy wszystkich krajów pod Polski przewodem nie powinni podejmować próby stwierdzenia, że wszystko idzie w dobrym kierunku, lecz przyznać, że Unia jest w ruinie.

Unia Europejska bez Polski obejdzie się. Czy Polska obejdzie się bez Unii Europejskiej? Przekonamy się niebawem. Bo Polska nie powiedziała przecież jeszcze ostatniego słowa, choć  — balansując na skraju przepaści (dług publiczny przekroczył 1.000.000.000.000 euro) — uczyniła już pierwszy krok.

 

PS.
Trzeba panu prezesowi oddać sprawiedliwość i wyrazić uznanie za sposób załatwienia sprawy Jacka Saryusza-Wolskiego. Nie zapraszam pana Saryusz-Wolskiego do PiS-u, bo ja zapraszam do PiS-u z reguły tych, którzy się zgłosili, a pan Saryusz-Wolski się do PiS-u nie zgłaszał i nie jest też prawdą, żeby otrzymał jakieś obietnice związane z tą sprawą – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Z kolei p. Saryuszowi-Wolskiemu należy pogratulować niebywałej skuteczności. Mało któremu politykowi udaje się na własne życzenie w tak krótkim czasie stracić tak wiele…

Dodaj komentarz