Pierdoły spod szkoły.

Wrzask. Nieustanny, dokuczliwy i uniemożliwiający normalne funkcjonowanie. Wrzask katolików. Wrzask chrześcijan. Wrzask żydów. Wrzask muzułmanów. Wrzask pisiaków i wrzask tych popierających PO. I ogłuszeni wrzaskiem ludzie którzy po prostu chcą normalnie żyć….chociaż niewielu już pamięta co to znaczy NORMALNIE. Wrzask, wrzask, wrzask.

W zasadzie żadna różnica kto na mnie wrzeszczy.

Lesbijki robiąc g…no z języka polskiego, dla których człowiek to człowieczka a kobieta chirurg to chirurżka.

Sfrustrowane psychopatki żądające praw dla tych, którzy (które) tych praw nie chcą. Żądające „parytetów” zamiast walczyć o stanowiska w normalny sposób: jeśli jesteś zdolniejsza i mądrzejsza od innych, dostaniesz funkcję o którą ci chodzi. Wystartuj w konkursie zamiast wrzeszczeć o prześladowaniach. Ich brak poczucia własnej wartości objawia się żądaniem otrzymania władzy, do której nie dorosły, ale gdy ją dostaną do łap, urządzą tym spoza sekty piekło takie, jakie zawsze urządzają ludziom sekty które dorywają się do władzy. Im mniejsze, tym głośniejsze.

Wrzask.

Zaczynam się już gubić w tym ogłuszającym wrzasku. Małe ale wrzaskliwe grupy dorywają się do władzy, albo swoim wrzaskiem wywierają na istniejącą władzę wpływ, bo ta władza ustępuje żeby tylko wrzasku nie słuchać. Bo każda władza też wrzeszczy. Dzięki temu staje się władzą. Pamiętam wrzask ZChN. I KOŃ(trojański)kordat podpisany z powodu tego wrzasku. I wrzask, który spowodował że nie da się normalnie rozmawiać, choćby o wzajemnych krzywdach. Tak, wzajemnych. Nikt nie jest bez winy.

Na wrzask chyba można się uodpornić: znam rodziny w których rodzice wrzeszczą na swoje dzieci, a dzieci i tak robią co chcą, olewając rodziców. Tak się przyzwyczaiły do nieustannych wrzasków i bez sensu żywnych słów, że ostatnio usłyszałem przez ścianę: mamo, daj mi wreszcie k…wa tę pi…ą kolację.

Coś w rodzaju wpisu uzupełniającego umieściłem u siebie. Nie zapraszam.

Dodaj komentarz


komentarzy 10

    1. Owszem, niektórzy widzą tylko to, co chcą zobaczyć, inni widzą to, czego nie widać, a jeszcze inni jeszcze coś innego. Ale co z tego wynika?

      Dywagując alegorycznie nie będę dociekał która z wielu głów napisała to, co powyżej. Jednak doskonale wiedziała co robi nie zapraszając do lektury czegoś w rodzaju wpisu uzupełniającego. To, co zostawiła tutaj w zupełności wystarczy i ma sens. Nie da się dogadać gdy każdy wrzeszczy swoje i nikt nikogo nie słucha. Co nie znaczy, że od razu nastąpi cud. Bo nawet jeśli ktoś oddali się na chwilę po rozum do głowy, to ktoś inny może nie zdzierżyć nie uwierzywszy własnym oczom i nie dostrzeże tego co jest, albo zobaczy to, co chce widzieć. I wszystko szybko wraca do punktu wyjścia.

        1. Nie dokonałem żadnej korekty. Zmiany dotyczyły wyłącznie formy, bez ingerencji w treść. Zmiany, które wprowadziłem sprawiły, że myśli są pogrupowane w akapity. Natomiast każde zdanie w nowym wierszu sugeruje, że to albo wiersz właśnie, albo brak myśli przewodniej. Jeśli twierdzisz, że sens zależy od formy, a nie od treści, to przyznajesz, że treści brak. Na szczęście po korekcie jest i dostrzeże to każdy, włącznie z tymi, którzy nie dostrzegli, ponieważ myśl była rozproszona.

    2. @Cyberskoker
      Powtórzę to co napisałem jeszcze na TOKFM do Nebu:
      „Ze mną Ci się nie uda, bo to co bredzisz znaczy dla mnie mniej niż śnieg padający w 1403 roku dla defekacji kangura w 1809. Skoro tak miło gadamy, to mam dla Ciebie ….. wierszyk:
      Nachyl się nad kiblem,
      wsadź głowę po szyję,
      bo Ty już umarłeś,
      a ja dalej żyję. ”

      I będę, Tobie na złość.

      1. Na razie sobie na złość zanieczyściłeś piaskownicę, a potem próbowałeś oddalić się chyłkiem zabierając zabawki i próbując zatrzeć ślady. Więc nachyl się nad stołem, sprawdź czy dobrze słyszą — Ciebie już tu nie ma, inni nadal piszą.

        Ale — jeśli nie zaprzestaniesz obrażania — stracisz nawet możliwość komentowania.