Patriotyzm na miarę

80 lat temu, w roku 1939 Niemcy zaatakowały Polskę. Dziś, w roku 2019, 80 lat później, Polska znowu stoi na rozdrożu. Kto wie, czy nie groźniejszym i bardziej destrukcyjnym. Wtedy zagrożenie było lekceważone, bagatelizowane. Dziś także jest, choć jest jak najbardziej realne i godzi w same fundamenty. Wyjaśnił to specjalista od zagrożeń wszelakich, wizjoner i prezes Jarosław Kaczyński.

W Muzeum Diecezjalnym we Włocławku z okazji Obchodów Stulecia Odzyskania Niepodległości odbyła się konferencja „Być Polakiem — Duma i powinność”, w której prezes wszystkich Polaków osobiście wziął udział i chciał mówić o patriotyzmie. Bo o patriotyzmie można mówić także w nieco innym tego słowa znaczeniu. To znaczy w odniesieniu do tych nurtów polskiego życia społecznego, politycznego, które uczyniły z niego podstawową właśnie przesłankę swojego działania, które chciały w ten czy inny sposób naród afirmować, afirmować także państwo.

Polska straciła niepodległość, potem ją odzyskała, potem znowu straciła, potem był stan wojenny, potem mamy nowe otwarcie, komunizm nie zostaje rozgromiony jakimś wielkim buntem, tylko dochodzi do kompromisu. Ja go w tej chwili nie oceniam. Ja nie mam tak jednoznacznego, powiedzmy sobie, uproszczonego zdania na ten temat jak wielu innych, może dlatego, że byłem wewnątrz, widziałem to z bliska, ale mamy do czynienia z faktem, który będzie oczywiście ogromnie brzemienny w skutki, to znaczy ta grupa [chodzi o Michnika], o której tutaj mówiłem, rezygnuje z tych prób zwrócenia się w stronę, no, nazwijmy to patriotyczną czy nawet narodową i po prostu idzie w drugą stronę, idzie na sojusz… Niektórzy to robią błyskawicznie, jak Michnik, inni z pewnym opóźnieniem, z częścią sił postkomunistycznych. […] Powstaje taka  formacja, która właśnie jest co najmniej bardzo zdystansowana wobec patriotyzmu. I ta formacja uzyskuje przewagę w mediach, a w pierwszym okresie też przewagę jeśli chodzi o rządy.

Po dłużej chwili pan prezes doszedł do naszych czasów, czasów, w których Polska odzyskała wreszcie pełną suwerenność dzięki wstawiennictwu Matki Boskiej i D’Hondta. I choć zmiana jest dobra, w ogóle jest dobrze, to jest jednak bardzo, ale to bardzo źle, ponieważ Dzisiaj przechodzimy do etapu kolejnego, no. Atak na Kościół taki, jakiego nie było na początku lat dziewięćdziesiątych, nieporównanie potężniejszy…

Tu przerwijmy panu prezesowi przypowieść, by zauważyć, że atak na Kościół na początku lat dziewięćdziesiątych był wyjątkowo udany i zakończył się wprowadzeniem religii do szkół, podpisaniem konkordatu i umieszczeniem w Konstytucji zapisu o dozgonnej przyjaźni z Watykanem. Trudno sobie nawet wyobrazić czym skończy się dzisiejszy atak, jakiego jeszcze nie było. Słuchajmy dalej.

no ten film film „Kler”, oskarżenia, gdzie, no, zasada pars pro toto jest, no, już do skrajności doprowadzona i mamy do czynienia z bezpośrednim atakiem na rodzinę, na dzieci, no to seksualizacja, to zaliczenie nn mm hoah [?], ten cały ruch LGBT, no, wszystko to razem, dżender jak niektórzy mówią, albo gender jak się czyta po polsku, cały ten ruch kwestionujący już wsze… jakiekolwiek przynależności. Oczywiście to ma związek z pewnego typu ideologią, a także filozofią, która zrodziła się  na Zachodzie wcześniej. To jest wszystko do Polski, można powiedzieć, importowane, to nie jest ten, to nie są mechanizmy, że tak powiem, wewnątrz polskie, ale one dzisiaj rzeczywiście zagrażają naszej tożsamości, zagrażają wobec tego naszemu narodowi, zagrażają jego dalszemu trwaniu i zagrażają wobec tego polskiemu państwu.

Te słowa wbrew pozorom są bardzo gorzką prawdą. Zaiste, Polska musiała importować wszystko, od mitologii żydowskiej począwszy, po wszelkie nurty filozoficzne, naukę, technikę, na technologiach skończywszy. Wizjonerzy pokroju Kaczyńskiego niejednokrotnie marnowali okazje by odwrócić trend, by to z Polski wreszcie importowano. By Polak przestał być postrzegany jako kłótliwy opój i pieniacz. Wystarczy wspomnieć chociażby niebieski laser czy grafen, które miliardowe zyski przynoszą Amerykanom czy Chińczykom, bo polskim politykom brakło odwagi i wyobraźni. Bo woleli miliardy wydawać na Kościół zamiast na naukę.

Wróćmy do przesłania. Kiedy spory, animozje przestają mieć znaczenie, a potknięcia, a nawet nieprawidłowości i grube przekręty schodzą na dalszy plan? W obliczu wroga. A ponieważ nie ma przekonywającego i jednoznacznie wrogo nastawionego wroga zewnętrznego, trzeba go sobie poszukać wśród swoich. Środowiska LGBT doskonale nadają się do tego celu. Wiemy kto je wspiera i promuje, prawda? Przecież Wiceprezydent Warszawy postawił sprawę jasno — nie chodzi o żadną tolerancję, chodzi o afirmację związków jednopłciowych. Tu mówimy ‚nie’, szczególnie jeśli chodzi o dzieci. Wara od naszych dzieci!

Tak! To nauczyciele znajdują się w awangardzie seksualizatorów, ponieważ katecheci i duchowni są poza wszelkimi podejrzeniami. To przecież w szkołach miały być prowadzone lekcje tolerancji, w wyniku których dzieci najpierw mają dowiedzieć się, że dewianci są normalni, a potem zacznie im się wmawiać, że Niemcy czy Arabowie to tacy sami ludzie jak oni. Gdy więc nauczyciele zastrajkowali domagając się podwyżek, należało szybko przygotować grunt, by móc ich wskazać jako tych, którzy zagrażają polskiemu państwu i jego dalszemu trwaniu, zagrażają tożsamości, zagrażają narodowi.

W tej sytuacji nauczyciele nie mają innego wyjścia i muszą zawiesić strajk, przynajmniej na czas matur i wakacji. Władza bowiem nie cofnie się ani na krok, a na tak zwaną opozycję nie ma co liczyć. Prędzej słoń przejdzie przez ucho igielne niż Schetyna czy Biedroń zachowają się jak prawdziwi mężowie stanu.

 

PS.
Nie wiem czy nie popełniłem świętokradztwa tłumacząc patriotycznom polszczyznem prezesa na pozbawioną walorów patriotyzmu polszczyznę poprawną.

Dodaj komentarz