Panie prezesie melduję…

Bardzo uważnie wysłuchałem debaty pretendentów do fotela prezydenta Polski. Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że obaj kandydaci uważają mnie za idiotę. Jakie by pytanie nie padło zamiast odpowiedzi dotyczącej przyszłości i planów długo i ze szczegółami obaj kandydaci pletli o tym, co było jak ich przeciwnicy byli u władzy. W pewnym momencie pan prezydent uniesiony krasomówczym zapałem zaapelował do konkurenta o to, o co ostatnio politycy z prawa i lewa apelują bardzo chętnie — o „odrobinę pokory”.

Dlaczego Duda powinien spokornieć? Ano dlatego, że jak „wyście rządzili, to emigrowało dużo osób, a jak myście rządzimy, to emigruje mniej osób”. Dlaczego nadal wyjeżdżają? Próżno nasłuchiwać odpowiedzi. Ale władza ma plan. I ten plan od przyszłego roku wdroży w życie. Plan jest prosty jak skrót nazwy partii i opiera się na dwóch filarach. Filar pierwszy to opresyjna polityka fiskalna i obłożenie najmniej zarabiających jak najwyższym podatkiem. Filar drugi, to przeznaczenie wyciśniętych z podatników pieniędzy na dofinansowanie młodych bezrobotnych. Dofinansowujemy nie tylko część wynagrodzenia, ale też składki płacone przez pracodawców — tłumaczy szczegóły mini ster PSL w rządzie PO Władysław Marcin Kosiniak-Kamysz. — To w sumie 2100 zł miesięcznie na młodego pracownika, 26 tys. złotych rocznie dla przynajmniej 100.000. Warte podkreślenia jest to, że idziemy bardziej innowacyjnie niż Europa — oni mówią o wsparciu dla młodych do 25. roku życia, my mówimy do 30. roku życia.

Ponieważ pan prezydent zaapelował o „odrobinę pokory”, więc z pokorą odnotujmy w tym miejscu, że w tym roku, zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Finansów, prowadzone przez organy skarbowe kontrole  podatkowe mają kończyć się w 80% domiarem, najlepiej w wysokości minimum 1000 zł. Jadnakowoż jeśli komuś wydaje się, że środki wydatkowane na młodych zostaną zmarnowane, to niestety, bardzo się ów ktoś myli. Nie zostaną owe środki zmarnowane, ponieważ pierwsza kontrola wykaże niezbicie, że dofinansowanie się nie należało, ponieważ… Trudno dziś zgadnąć co wymyśli ministerstwo finansów jutro i jak zinterpretuje przepisy. Jednak co by nie wymyśliło przedsiębiorcy muszą liczyć się z tym, że będą musieli zwracać całą dotację wraz z karnymi odsetkami. Bary mleczne na przykład nielegalnie stosowały najpierw przyprawy, sól i… wodę, a teraz skwarki. A to nie jedyny przykład jak fiskus uczy pokory.

Wcześniej omawiano kwestie bezpieczeństwa Polski. Wyście — tłumaczyli Polakom obaj kandydaci — nie zrobili tego, tego i tego, a myście — kontynuowali — zrobili. Na przykład Andrzej Duda zarzucił Komorowskim, że wbrew tradycji zapoczątkowanej przez Konrada Mazowieckiego nie sprowadzili do Polski obcych wojsk, choć wszystko już było zapięte na ostatni guzik przez Kaczyńskich. Krzyżacy jak wiadomo nosili krzyż, czyli symbol pokoju i miłości. Z kolei Amerykanie przyozdabiają broń biblijnymi inskrypcjami, więc także są jak najbardziej trendy. Wyście — ripostował prezydent — wydawali na wojsko mało, a myście wydajemy dużo. Tak wyglądało omówienie kwestii bezpieczeństwa państwa i polityki zagranicznej. Jeśli nie było wyliczanki co wyście i myście zrobiliście, to padały nic nie znaczące słowa zaklęcia — ‚trzeba’, ‚należy’, ‚musimy’, ‚wymaga’. Ani raz nie padło ‚zrobimy’.

Skoro pan prezydent chełpi się wydanymi miliardami, to przypomnijmy historię pewnego ptaka. Ptak zwał się Gawron i miał być… korwetą. Po wielu, wielu latach budowy zbudowano dwa razy droższą kuwetę, którą postanowiono przerobić na patrolowiec Ślązak. Przewidywany termin wodowania rok 2016. Pieniądze wydawane są także na ordynariaty polowe utrzymywane nawet tam, gdzie dawno już nie ma jednostek wojskowych. Nie usłyszeliśmy z ust żadnego kandydata, że takie wyrzucanie pieniędzy podatników w błoto, czy może raczej wkładanie do świątobliwych przepastnych kieszeni, zostanie ukrócone. Aż prosiło się, by pan prezydent opowiedział na co tyle wydano. I ile przy tym zmarnowano.

Na śliski grunt kandydat Duda wdepnął wtedy, gdy zaczął opowiadać na pytanie kto jest największym beneficjentem przemian. Wyszło mu, że pan prezydent i jego środowisko. Dlaczego? Bo pan prezydent przez całe te 26 lat był człowiekiem związanym z władząI to, że dzisiaj Polska tak wygląda jak wygląda, że taka jest sytuacja to jest w istotnej mierze pana prezydenta działalność i tych partii, w których w międzyczasie pan prezydent był.… Tako rzecze kandydat Duda, który — podobnie jak Bronisław Komorowski — w Unii Wolności działał. Zapewne więc przez wrodzoną skromność kandydat Andrzej Duda nie wypomina o innym, byłym kandydacie na prezydenta, Jarosławie Kaczyńskim. A przecież pan prezes przez całe te 26 lat był człowiekiem związanym z władzą. I to, że dzisiaj Polska tak wygląda jak wygląda, że taka jest sytuacja, to jest w istotnej mierze pana prezesa działalność i tych partii, w których w międzyczasie pan prezes był.

Pod koniec obaj kandydaci odpłynęli tak dalece, że zaczęli zarzucać sobie wzajemnie grzechy… swoich rodzimych ugrupowań! Komorowski na ten przykład zarzucił Dudzie, że żeby zrealizować swoje wyborcze obietnice musiałby podnieść podatki. Zapomniał był biedaczysko, że jego macierzysta formacja nie zrealizowała praktycznie żadnej wyborczej obietnicy, a mimo to podatki podniosła. Z kolei €poseł Duda zarzucił Komorowskiemu, że PO obiecała likwidację NFZ-u zapominając, że PiS obiecywał to samo*.

Tak wyglądała cała debata. Żadnych konkretów, żadnych planów, żadnej wizji, za to przechwałki. Przechwałki dzieci w piaskownicy. Niestety, tylko tych dwóch panów mamy do wyboru. Wybór jest trudny, bo obaj są równie żałośni. I jeśli warto postawić na p. Komorowskiego, to tylko po to, by nie oglądać p. Dudy meldującego prezesowi wykonanie zadania…

 


Kandydat na prezydenta podczas rozmów z przedstawicielką Syrii Myrną Nazzour. Fot. SE

 

P.S. Pan kandydat €poseł Duda nie potrafił się oprzeć potrzebie zadania ciosu poniżej pasa. W ostatniej części, w której kandydaci zadawali sobie wzajemnie pytania zapytał, a w zasadzie oskarżył: Panie prezydencie! W 2011 roku na uroczystości upamiętniające ofiary w Jedwabnem wysłał pan list, który odczytał tam pan premier Tadeusz Mazowiecki. W tym liście, miedzy innymi, zawarł pan takie stwierdzenie: „Naród ofiar był także sprawcą”. Panie prezydencie, proszę mi powiedzieć jak w takim razie wygląda pana polityka obrony dobrego imienia Polski jeżeli pan w swoich wystąpieniach używa określenia, które niszczy rzeczywistą pamięć historyczną, zadaje kłam temu, co jest tak niezwykle dla nas ważne. Tego, żebyśmy nie byli kłamliwie oskarżani przez innych, że to my uczestniczyliśmy w holokauście. Pan dobrze wie, że naród polski w holokauście nie uczestniczył. Rosjanie, a ściślej Związek Radziecki, prowadzili dokładnie taką samą politykę „obrony dobrego imienia” powtarzając z uporem, że Katyń to zbrodnia niemiecka. Czy prezydent Duda, idąc w ślady towarzyszy radzieckich, będzie chciał z pomocą IPN-u wykazać, że Jedwabne to także sprawka niemiecka? Kiedy, komu i gdzie udało się dobre imię zbudować na kłamstwie i fałszowaniu historii?

_______________

* Warto odnotować, że gdy program Prawa i Sprawiedliwości z roku 2005 nadal znajduje się na stronie partii, to program PO z tego okresu zniknął bezpowrotnie. Z Programu PiS, str 79: … Prawo i Sprawiedliwość proponuje przebudowę systemu ochrony zdrowia w ramach spójnej koncepcji polityki zdrowotnej państwa. Najważniejsze elementy tych przekształceń to:
• Likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. „Przyszedłem panować, nie mordować (…). Zuchwałym pokazałem siłę, pokornym łaskę okażę”.

    To słowa władcy polskiego po zdobyciu Kołobrzegu. Mieszkańcy mieli wiedzę o poprzednich jego zwycięstwach nad Pomorzanami. Poddali miasto. I takie usłyszeli słowa. Nadmienię, że nie został on w Kołobrzegu zbyt uhonorowany. Ma wprawdzie swego imienia ulicę… na przedmieściach, ale… Nie walczył, to okazał łaskę. Czy takie słowa padłyby po walkach?

    Słowa współczesnych polityków nie mają w sobie nic, do czego by się zobowiązywali. To klepiące papugi. Tylko świergolą. Obiecują… obiecują… czyli oszukują… oszukują… Dlaczego Duda miałby być inny, gdy wieczysty prezes prawi banialuki o zamachu, o mgle, o „prezydencie Tysiąclecia” i głosy w sporej obfitości otrzymuje? Sprawdzona taktyka, sprawdzone gadanie od rzeczy… przecież nikt polityka z obietnic nie rozliczy.

    Kiedyś dziennikarz zapytał polityka (nie pamiętam nazwisk, ale daję fakt) o realizację planów przedwyborczych Tuska. Polityk zdziwiony odpowiedział: o co panu chodzi, przecież to były słowa przedwyborcze, do niczego nie zobowiązujące. To taka taktyka. Mam nadzieję, że dokładnie oddałam sens wypowiedzi.

    Słowa przedwyborcze to ble… ble… ble… „tylko taktyka”, bez zobowiązań za plecenie byle czego. Takie ble… ble… ble otrzymują dzieci u katechetów i rośnie nowe pokolenie gadaczy bez odpowiedzialności za słowo… na ambonach… w Sejmie… w tv… na wiecach…

    A poruszona sprawa Jedwabnego? Jak ma się w sobie uczciwość i normalność, a nie zakłamanie, to da się radę znieść wiadomości o występkach, zbrodniach przodków. Niemcy zrobili tytaniczną robotę. Nie ukrywali, a przedstawiali zbrodnie czasów Hitlera. Dało to efekty. Na rekonstrukcji jakiejś bitwy z czasów II wojny, Niemcy odgrywali tylko Niemców. Polacy swoich i Niemców. Oznaczenia hitlerowskie (jako prawnie zakazane w ich kraju) były osłonięte naszytym kawałkiem materiału. I Ci młodzi Niemcy nie mogli zrozumieć jak Polacy noszą te oznaczenia tak odkryte.

    „Takie będą Rzeczpospolite……” I jakie mamy chowanie, czyli kształtowanie świadomości, takie mamy zachowania. Nawet śmierć zadana ręką Polaków, nie holokaust, a zwykła zbrodnia popełniona z chciwości, jest powodem by poniewierać zmarłych. Gdy prokurator uważa malowanie swastyki za niewinną igraszkę i przedstawianie tego znaku jako symbolu miłości, to co się dziwić. Prokurator pracuje do dziś, a jego zwierzchnicy i grupa wsparcia nie widziała w tym niczego złego.

    Także zakłamywanie, zaborczość mienia w glorii prawa (patrz wyrok w sprawie zaboru ziem przez „Komisję” oddającą Kościołowi majątki, nie będące ich własnością), nauczanie według wskazań kleru, spowodować może Polakom los… Słowińców.

    A na zadane ostatnie pytanie odpowiem, że udało się.  W Polsce, Kościołowi rzymskiemu katolickiemu. Już widać skutki nauczania w szkołach, decydowanie o byciu posłem, burmistrzem czy… innym potrzebnym.